Nikt nie mowi, ze nie ma zabawy i czyta sie poezje. Nie trzeba ze skrajnosci w skrajnosc popadac. Wiekszosc muzyki na weselach nie jest z mojej bajki, ale nie krzycze: puscic Kaczmarskiego czy inna poezje spiewana. Z wiekszoscia ludzi na weselach znamy sie z liceum, uniwerku czy podworka. Wypijemy, potanczymy, pogadamy. Miejsce nie ma znaczenia.
Aha, mieszkalem na wsi kilka lat i tam wesela sa w lecie co tydzien, i choc to zupelnie nie moja bajka, nie widzialem jakiejs sodomy i gomory. Wrecz przeciwnie, nuda. Chetnie bym na jakas bojke popatrzyl. Nawet jako kolesiowi z warszafki nikt ryja nie chcial obic. :\ A co juz najsmieszniejsze, mlodziez wiecej ziola palila niz pila. Takie czasy.