
Łukasz90
Użytkownik-
Liczba zawartości
364 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
6
Zawartość dodana przez Łukasz90
-
To jest tak jak jeździ się w zimie na wielosezonówkach ( sam niestety w tym roku uskuteczniałem to i niestety z bólem serca i portfela chyba kupie zimówki, pomimo ,z eniby na moich pisze M+S ) .Nawet 4x4 czasem nie wyrabia.
-
Pojechałem w góry do naszego domku. Nie zadzwoniłem do sąsiadów wcześniej i spotkała mnie niemiła niespodzianka. Śnieg wysokości ok. 1 metra. Zaspy zrobione przez pługi ok. 2m . Śnieg spowodował połamanie gałęzi a one zerwały linie energetyczne. Przyjechali pracownicy elektrowni popatrzyli przez lornetki i stwierdzili ,ze zgłoszenie przyjęte i kiedyś przyjadą...Może za tydzień ale raczej później bo raz linia zerwana w lesie na wzniesieniu a tam śniegu moc itd. A dwa zerwana linia doprowadza prąd chyba do 6 domów w tym tylko jeden stale zamieszkany. Wróciliśmy z powrotem po tym jak brat przeskoczył przez ogrodzenie, odkopał bramkę i zrobiliśmy ścieżkę do domu.
-
U mnie pierwsze komórki to Ericssony R310s , w porównaniu do tego ile się wtedy zarabiało to ten telefon kosztował majątek. Potem były R320s , tylko jego niezbyt dobrze wspominamy bo strasznie się psuły. Potem była równia pochyła czyli mój pierwszy telefon Simens M65 (kupiony używany) , mama miała nówkę jakiegoś badziewnego alcatela a raczej alcatele. Ja na 18 urodziny kupiłem sobie laptopa i nowa komórkę Sony Ericssona k800i , brana była pod uwagę Nokia 6300 ale po latach stwierdzam ,ze dobrze zrobiłem ,ze wybrałem ten model. Teraz mama z tatą używa samsungów solid b2370 a ja od 9 lat tego samego SE K800i .Brat ciągle jakieś tanie telefony do 200 zł gubi. Mnie jakoś do smartfonów nie ciągnie może czasem z zazdrością patrzę na kolegów co mogą sobie sprawnie internet przeglądać. W ramach ciekawostki to dopiero w tym roku rozkminiłem jak w moim go uruchomić a nie jest to wcale takie proste. olmeca, która to nokia? Ja kiedyś marzyłem o E90 ale w tamtych czasach była droższa od K800i jakieś trzy krotnie... Zmieniając temat: Kurs dolara chyba zwariował...
-
No proszę a tak wszyscy narzekają ,że USA tak mało urlopu jest max 14 dni a co niektórzy prawie miesiąc już mają i jeszcze nie koniec.
-
Jak już jesteśmy przy Black Friday to wczoraj moja nauczycielka , która twierdzi ,ze mieszkała w USA , stwierdziła ,że ona nie rozumie czemu tyle osób stoi przed sklepami jak oni mają tyle tego sprzętu w promocjach -70% ,że dla każdego po 2-3 sztuki starczy. I zaczęła narzekać ,że u nas w Polsce są za niskie przeceny Śmiem wątpić czy kiedykolwiek była w USA a co dopiero mieszkała.
-
Asusa mam z serii F5VL ( w nim jakiś rok temu pękły zawiasy) a Lenovo G580 Ogólnie to na komputerach , oprogramowaniu itd. to się nie znam. Do tej pory np. nie wiem jak uruchomić WIFI w telewizorze. Ogólnie w elektronice np. komórkach , smartfonach itd. to jestem zacofany ajkieś 5 lat , do tej pory używam swojego startego SE k800i
-
Jak zaczynałem swoja przygodę z laptopem to polecano mnie właśnie Asusa , według niektórych miał jedną no może dwie wady. Jedna subiektywna ,że miały słabe baterie a druga taka ,ze się ,,trochę " grzeją. to trochę po moim zakupem oznaczało strasznie. Osoby , które mnie polecały Asusy miały już ich kilka , odradzały z całego serca Acery (szczególnie) i HP , oprócz tego nie zalecali Toschiby , DELLE i IBM wtedy jak najbardziej ale o wiele więcej kosztowały. Taka ciekawostka osoby te kilka lat temu kupiły w USA laptopy firmy ...Acer i zmieniły zdanie o tej firmie . W porównaniu do Asusa twierdzą ,ze niebo i ziemia . w ogóle nie nie grzeją nic nie nawala. Teraz 3 lata temu po rekomendacjach zakupiłem Lenovo niby wielu chwali , ale ja teraz mam mieszane uczucia i chyba wrócę do Asusa ew. kupie DELLA .Zresztą Lenovo ma w moich kręgach coraz to gorsze opinie. Co do dektopów to oprócz wpadki z spadnięcie z tira tego drugiego to ogólnie musze polecic gotowe jednostki sprzedawane przez duże firmy np. przez HP .Obsługa klienta na najwyższym poziomie , jeżeli zgubi się , którąś płytkę instalacyjna czy systemową dosyłają nowa. Tylko cena takiego desktopa kosmos...
-
Ja mam pecha do komputerów , pierwszy komputer w latach 90- tych złożył mnie brat ojca. Skasował nas na niewyobrażalną kwotę 5000zł (wtedy komputery były drogie ale bez przesady) .A po kilku latach okazało się ,ze komputer wypadł mu i dysk twardy był uszkodzony a zawieszania się jego były tym spowodowane. Przez te wszystkie lata wmawiał nam ,ze to nasza wina i komputer rozpoznaje jak ktoś przy nim za długo siedzi. Ten komputer spalił mnie się przed samiutką maturą , wraz z pracą maturalna (prezentacją). Więc an biegu kupowałem nowy (używany) i odzyskałem dane z dysku. Tata uparł ie na dokładnie ten model i strasznie wybrzydzał , a sprzedawca ,,w żartach powiedział a to ten co mu z tira spadł". Okazało się ,ze nie żartował ale problemy zaczęły się po gwarancji rozruchowej. W międzyczasie kupiłem laptopa i z nim to się obchodziłem jak z jajkiem , nawet do tej pory mam spatrzenie na jego ciągłe czyszczenie chłodzenia. Z ciekawości jak w Stanach działają te gwarancje tak samo wyciągniecie kasy z nim jest praktycznie nie możliwe?
-
Zirytowałem się bo wbrew wszelkim pozorom nie lubię jak się coś psuje a zwłaszcza po tak krótkim czasie. Na dodatek wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują ,ze zostanę jeszcze,,oszukany". Kupiłem równo (co do dnia) 3 lata temu laptopa i dzisiaj się zepsuł. Przez ten okres był ,,,,prawie " spokój. Prawie bo tydzień po zakupie spaliła się płyta główna.Mam jeszcze jednego laptopa na stanie-mojego pierwszego , który pomimo 8,5 roku jeszcze daje radę. ale tez był felerny egzemplarz bo od nowości były problemy z napędem DVD oraz od nowości nie działało WiFI (tutaj dopiero kapnąłem się po gwarancji bo przedtem jego nie potrzebowałem i nie używałem). Jedynie co mnie się w nim udało naprawić na gwarancji to układ chłodzenia ale tez po perturbacjach. Nie mniej 3 lata na lptop to dla mnie lekka przesada za niedługo nie nadążę na nie zarabiać. A żeby było mało laptop jest jeszcze na ubezpieczeniu ,,przedłużonej gwarancji" i teraz jak czytam opinie o tym innych użytkowników to stwierdzam ,ze o wyrwanie z tego kasy lub naprawę laptopa będzie bardzo trudno a zapłaciłem za ta opcje 400 zł .
-
Jakby co to wiesz chętnie przyjmę Od zawsze zastanawiam się jak to zrobić by mieć dzieci a nie mieć żony.
-
Ja się nie obrażam ja się zgadzam. z pobieganiem byłby problem bo stawy wysiadły by w momencie. Z drugiej strony jeżeli ,,zwiedziłabyś tyle szpitali i poznała tyle historii ludzkich" np. taka jak przychodzi jedna zapłakana dziewczyna w Twoim wieku (nie wiem ile masz lat ale młoda) i mówi do drugiej ,że lekarz jej powiedział jej ,że nie am żadnych szans i wstrzymują chemię max 3 miesiące życia. To inaczej odbierasz świat ludzie i rodzinę . Czemu mam wątpliwości co do wyjazdu bo jakby każdy wpajał ci ,ze jesteś nikim to byś zaczęła w to wierzyć. Ktoś mnie tutaj zarzucał i pytał w jednym z tematów jeżeli by się to udało to ja do USA nie jadę dla kasy , lepszego życia itd. Ja lepsze życie to na ten moment miałbym w Polsce .Ja jadę tylko po to żeby dostać właśnie tego kopniaka w tyłek .Wiem chore , ale tylko wtedy udowodnię przede wszystkim sobie ,że jestem coś wart. Z USA tak , ale nie z Polską .Zresztą to się wcale tak bardzo od siebie w pewnych aspektach nie różni. Zresztą moje obserwacje są z Polski a nie USA,. I w Polsce nikt prócz mamy i ew. ale rzadko taty chyba by mnie nie odwiedzał bo na brata naprawdę nie mam co liczyć. Żadnych przyjaciół jak to pięknie zaśpiewano w Nie płacz Ewka? Proza życia to przyjaźni kat? Nie przeczę ,ze nie ma przyjaźni na cale życie , ale o takie ciężko.
-
Widzisz może przez to co przez kilka lat przezywam a zwielokrotniło się przez ostatnie pól roku. Mój tata od kilku lat choruje i bardzo często trafia do przeróżnych szpitali. Przez te lata obserwowałem dramaty ludzi tak,że w moim wieku i młodszych. Odcisnęło to na mnie ogromne piętno i zdecydowanie inaczej patrze na świat np. w kwestii pieniędzy. Ale najwięcej dala mnie do myślenia choroba babci , która tka naprawdę zaczęła się pól roku temu .Teraz umiera w szpitalu w pełni świadoma i jedynymi osobami , które ją odwiedzają to ja i moja mama .bo np. mój brat (24 lata) stwierdził ,że źle na jego psychikę wpływają Tacie też się nie chce do teściowej chodzić. Dziś np. nie poszedłem bo tak zostałem zawalony obowiązkami domowymi a mama niestety musiała iść do pracy. A jak pisałem jest w pełni świadoma i naprawdę łaknie by ja codziennie odwiedzać. Napisałem ,że dała do myślenia choroba babci ale pod jakim względem? Że jeszcze 10-20 lat i zostanę praktycznie sam .Nikt mnie w szpitalu nie odwiedzi nie poda wody itd.Nie wiadomo co komu jest pisane. Przez ostatnie tygodnie oglądam ludzi , którzy w jednej minucie z osób w pełni zdrowia stali się w najlepszym wypadku kalekami na wózkach a w najgorszym wypadku warzywami. Idąc dalej nikt nawet lampki nie zapali czy grobu nie posprząta. Dodatkowo jeżeli się uda to wyjadę sam do obcego kraju i będę zdany tylko na siebie. Poniekąd jest ot dla mnie piękne bo nigdy nie bylem tak wolny .Będę sam za siebie odpowiadał. Moja decyzja będzie decyzja ostateczna nie będę musiał brać pod uwagę zdania i woli kogoś innego . nie biorę odpowiedzialności za losy drugiej osoby .Martwię się tylko by mnie było dobrze starczyło tylko dla mnie. Ale jest tez druga strona medalu. Nie łudźmy się przyjdą ciężkie chwile ,szczególnie na początku .W takiej sytuacji bezcenna jest druga osoba , która nas wesprze A ja będę musiał sobie z nimi sam poradzić.nie wspominam tutaj nawet o tym ,że jak są dwie osoby i pracują to łatwiej jest się utrzymać i żyć na poziomie niż jednej osobie . Dlatego tak w głębi serca zazdroszczę osobom , które jadą przynajmniej z partnerem a nie mówię już o rodzinie.
-
Tak też do tego podchodzę .Może źle to zabrzmiało w mojej poprzedniej odpowiedzi.
-
Myślcie sobie co chcecie , ale koty działają na mnie jak płachta na byka. Nie wiem dlaczego ale ich nie znoszę i to delikatnie rzecz ujmując. Za to kocham psy . Kiedyś usłyszałem ,ze jestem głupi bo kocham psy bo potrzebuje kogoś wiernego i który będzie mnie kochał bezgranicznie anie potrafi zjednać sobie kotów. Jest chyba coś w tym , więc nie zaprzeczyłem. Co do kobiet Szczerze wiecie czego się boje w wyjeździe do USA ? Samotności a raczej chorowania w samotności. Do tej pory nigdy nie miałem dziewczyny z kilku powodów a największy to wygląd.Czasem naprawdę brakuje takiej osoby i nie chodzi tutaj o sprawy erotyczne a z drugiej strony jak patrze po znajomych jak rozpadają się ich związki małżeństwa albo na swoich rodziców jak się ciągle kłócą to szczerze odechciewa się mnie związków. Dziś nawet fajna dziewczynę poznałem (a i to za dużo powiedziane). Może coś z tego będzie ,Śmiejcie się ale 27 letni facet nie ma pojęcia jak zagadać do dziewczyny to z nami zrobiła ta komputeryzacja i portale randkowe.
-
Jak ja Wam zazdroszczę tych temperatur w Polsce max 10 stopni na dodatek leje z przerwami codziennie. Nawet nie ma jak na ryby skoczyć .Liczyłem ,ze dobije w październiku do 15 stopni i będzie trochę słońca ale oglądając prognozy długoterminowe mogę tylko pomarzyć...
-
Nie chorowanie przez klimę rzadko mnie się zdarza. Zdecydowanie częściej gdzieś mnie zawieje itd. Latem to choruje głównie dlatego ,ze jest przeskok przez kilka dni np. z 30 do 15 stopni . Coś według mnie słabą mam odporność.
-
Momentalna zmiana pogody i od razu przeziębienie. Normalnie nie mam do tego już siły . Zastanawiam się czy przenosząc się do Stanów też tak często będę chorował jak tutaj w Polsce Znajomy przeniósł się do Kanady i stwierdził ,że zapadalność na przeziębienia spadła mu co najmniej o polowe jak nie więcej. A mieszka tam w Albercie więc za ciepło nie ma.