-
Liczba zawartości
1 542 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
39
Zawartość dodana przez MeganMarkle
-
Owszem, jest to praktyczne i upraszcza sprawę zwłaszcza dla Ciebie. Wiem jak to jest bo jak wróciłam do pracy a mała dużo chorowała to mąż wziął na jakiś czas wychowawczy i został z nią w domu. Dla mnie było extra - o nic się nie musiałam martwić ... Tyle że ja się bardzo dziwie Twojej żonie że na to poszła z jednego powodu - jeśli (odpukać) kiedyś Ty ją zostawisz, albo odejdziesz do innej - ona zostaje kompletnie z niczym. Zero kariery, zero perspektyw, zero kasy. Ok, może kasę by jakąś wywalczyła od Ciebie w najlepszym wypadku ale ilość upokorzenia i szoku.... o nie, ja nigdy bym się na coś takiego nie zgodziła. Niezależność finansowa i świadomość że jak chce to mogę odejść i sobie poradzę - to jest poczucie bezpieczeństwa którego nie zamieniłabym na żadna wygodę.
-
A o co chodzi z tym wykupieniem STD i LTD? W ramach ubezpieczenia zdrowotnego w sensie? Muszę poczytać co mam bo nawet nie wiem...
-
A ja sobie nie wyobrażam nie wrócić do pracy. Z pierwszym dzieckiem siedziałam w domu aż skończyło rok i pod koniec już dostawałam świra - brakowało mi kontaktu z ludźmi i wyzwań intelektualnych, że tak powiem. Kobieta też ma własne ambicje zawodowe i potrzebę sukcesu, nie tylko w roli matki. A dodatkowo nie wyobrażam sobie być w 100% na utrzymaniu męża, nie zależnie od tego ile zarabia. Niezależność finansowa to coś bardzo ważnego. Nie mówiąc już o tym, że jak żona tylko siedzi w domu z dziećmi a mąż pracuje to wspólne tematy między nimi wygasają raczej. Wg mnie to nie jest dobre dla związku.... a dzieci potrzebują również matki która im imponuje a nie tylko karmi i zabawia.
-
W Kalifornii FMLA jest płatne nie 100% ale jednak . Mi firma wyrównuje do 100% i dorzuca 8tyg od siebie wiec będę mieć 20tyg, do tego zaoszczędzony urlop + personal leave i tak sobie przeciągnę do 6m w domu. Nie wyobrażam sobie spedzic mniej z niemowlakiem...
-
Cytaty piękne i bardzo na miejscu, ale ta krytyka kolegi już niepotrzebna wg mnie... każdy ma inną skłonność do ryzyka i każdy tez co innego uważa za warte podejmowania go. Jeśli dla niego ważne jest bezpieczeństwo socjalne to faktycznie powinien zostać w PL, usa nie dla niego. Dla mnie np inne rzeczy były ważniejsze...
-
Bezpłatny urlop to akurat żadna atrakcja wg mnie... a na macierzyńskim trochę boje się siedzieć w PL przez miesiąc bo co z ubezpieczeniem w razie czego? Dziecko NFZ pokryje, ale mnie? Plus nie zostawię męża ze starsza córka samego na miesiąc bo osiwieje... a co do maczingu to może i wszędzie jest ale mój jest wyjątkowo hojny - firma dokłada 1.25$ na każdy mój dolar Czy się bałam? Pewnie że tak. Nadal się boję. Ale no risk no fun z tymi warunkami pracy w PL to owszem, jest na pewno lepszy socjal, ale ja akurat po pierwsze jestem zaciętą kapitalistką i wyznaję pogląd, że każdy sam na swój los pracuje a nie że Ci bardziej ogarnięci łożą ze swoich podatków coraz więcej na nierobów i patologie (a tak jest teraz w PL). Ok, przyznaje że w USA trochę mi faja zmiękła i już zmieniłam perspektywę że jednak jakiś minimalny socjal (ale z umiarem!) powinien być - dlatego tez zdecydowaliśmy się zostać w Kalifornii, mimo że drogo i wysokie podatki. To jednak liberalizm połączony z rozsądnym socjalem który tu panuje sprawia że czuję się w końcu dobrze - vs PL w której dzięki PiSowi czułam się coraz bardziej okradana przez państwo... długo by gadać. Tak w skrócie podsumuje, że uważam że emigracja z PL do usa nie ma sensu o ile nie ma się jakichś silnych pozaekonomicznych powodów. U mnie były to powody polityczne, czystość powietrza, pogoda, mentalność społeczna - i wszystkie te powody nadal sprawiają że do Polski za nic bym nie wróciła. Ojoj... to faktycznie słabo w tym CT. Tu gdzie ja mieszkam w CA standardem jest 15dni na start, ja np po roku już mam 20, po 5 latach 25dni a po 10 latach 30dni. A są i tacy (całkiem sporo) którzy pracują ponad 15 lat i maja 35dni urlopu! Takim to dobrze... i oni faktycznie podróżują dużo.
-
Owszem rozumiem dlaczego nie maja paszportów i się nie dziwie. Spotkałam notabene wiele osób w Europie (np Holendrów) którzy ich nie maja bo nie wyjeżdżali nigdy poza EU także no... Jedyna moja nadzieja w tym że posiedzę długo w tej samej firmie to nazbieram tego urlopu więcej - po 5 latach będę już mieć 25 dni wiec jak w PL prawie to jest właściwie jedyne co mnie trzyma w tej firmie. No może jeszcze hojny 401k maczing
-
Godziny pracy to jedno (wiadomo ze można różnie trafić i w PL i w usa) ale w usa przede wszystkim nie ma urlopów, nic ci się od państwa w tek kwestii nie należy - w PL 26dni płatnego urlopu się należy jak psu buda. Dzięki czemu pół świata zwiedziłam za młodu bo co rok 3tyg urlopu brałam i jechałam z plecakiem do Azji czy Ameryki Pld. Tak tez wiedziałam stany.. teraz w usa zapomnij o takim luksusie. Siedzę na dupie i czekam aż TOPP time mi się nazbiera, do którego mam prawo tylko na 15dni rocznie. Nic nie zwiedzie nigdy w ten sposób :-/
-
Na priv Ci napisze więcej o co mi chodziło, bo myśle że mnie nie zrozumiałaś. W kwestii bezpieczeństwa to miałam na myśli Rosję za miedzą a nie bezpieczeństwo okolicy w której mieszkałam a co do jakości powietrza to dziwie się że tego nie zauważyłaś bo o potwornym smogu w PL mówi się głośno od dawna, mimo że rząd skutecznie zamiata temat pod dywan promując dalej wysokoemisyjne spalanie węgla ... długi temat. Porównaj sobie jakoś powietrza (a zwłaszcza poziom pyłów zawieszonych) w Kalifornii , Polsce, Chinach i powiedzmy Hiszpanii to zrozumiesz o co mi chodzi..
-
Alleluja! u mnie na świątecznym stole sałatka, jarzynowa, jaja w majonezie, polskie wędliny i babka cytrynowa! Mniam mniam... nawet zaliczyliśmy świecenie pokarmów w polskim kościele w San Jose. Jedyne czego mi żal i czego nie mogę przeboleć to że dziś lany poniedziałek a ja muszę w pracy siedzieć zamiast świętować
-
@ajlo19 dzieci to jest najmniejsze zmartwienie w Twojej sytuacji! Wręcz ciesz się kobieto że zdążyłaś urodzić dwójkę w Polsce i skorzystać z płatnego roku macierzyńskiego urlopu, ja (36lat) wyjechałam do usa (tez z loterii) z mężem i 2latką rok temu, teraz jestem w ciąży z drugim dzieckiem i czeka mnie praca do dnia porodu a potem 20tyg macierzyńskiego (tylko dzięki dobrej woli mojego pracodawcy) a potem sio do pracy:( także ciesz że masz już dzieciaki na świecie one sobie poradzą świetnie, moja mała po miesiącu śmigała już w przedszkolu po angielsku lepiej niż inne dzieci. a co do pracy i możliwości dla Ciebie - rozumiem Twoje obawy bo faktycznie rusycystyka za wiele opcji w usa nie daje, ale w takim razie mam pytanie : po co startowaliście w loterii? Z jakich powodów chcieliście do usa wyjechać? Bo jakieś na pewno mieliście i pamietaj o nich. Nam np żyło się w PL bardzo dobrze, finansowo na pewno dużo lepiej, ale chcieliśmy wyjechać z powodów politycznych, koszmarnego powietrza, bezpieczeństwa... i te powody przeważyły nad wszystkim innym. Wiec musisz sobie zadać pytanie DLACZEGO. Bo poradzić to sobie poradzicie jakoś.. mąż twój jakaś prace w zawodzie wszędzie znajdzie, Ty zawsze możesz się przebranżowić i tez da radę. Kokosów nie będzie ale z czasem się ustawicie. Na początek z 50k $ bym szykowała , nam mniej więcej tyle zeszło (ale był w tym zakup nowego samochodu za gotówkę), jakieś pare miesięcy potem, może rok i będziecie już na zero. A potem tylko do przodu! i nie obawiaj się że wam z dziećmi lokum nie wynajmą, to nie ma znaczenia... większym problemem jest wynajęcie mieszkanka bez historii kredytowej - nam pomogło wpłacenie wyższej kaucji. Dacie radę.
-
O właśnie, dokładnie - dlatego mój przypadek się załapał bo ja mieszkałam w tym mieszkaniu wiele lat ale i tak zysku nie mam... a sprzedałam je osobie z rodziny, żeby w obce ręce nie poszło, może kiedyś będę chciała je odkupić - nigdy nic ni wiadomo
-
Mój doradca podatkowy nam powiedział ze sprzedaży mieszkanka za kwotę poniżej $ 250k w ogóle IRS nie interesuje (pod warunkiem ze było to twoje primary residence ) czy jakoś tak...
-
Na szczęście nie podlega bo po pierwsze sprzedałam za dokładnie tyle co kupiłam (bez zysku) a poza tym sprzedałam je po 8 latach od zakupu wiec już pod podatek nie podlega...
-
Dzięki bardzo @mcpear , tak właśnie tez to zrozumiałam i policzyłam sobie na sucho te podatki w excelu i faktycznie mamy dopłatę jak w twoim przykładzie ale małą, żadne tam dziesiątki tysięcy... żałuje tez że nie zrobiliśmy takiego researchu przed wyjazdem jak ty, może części problemów udałoby się uniknąć. A teraz to już po ptokach. Dobrze ze mieszkanie sprzedałam bo tez nie chciałam się bawić w wynajem, grosze z tego są a problemów masa...
-
Dobra koncze temat bo nie chce wam zaśmiecać wątku na którym inne ciekawe dyskusje towarzyskie zawsze się toczą a podatki to nuuuuuuuuda
-
Hmmm... no ok, ale to jak w PL płace 19% a w usa 15% to mogę tamto 19% odliczyć i mi te 4% oddadzą? Bo jakoś nie wierze
-
Ok, poczytałam te umowę i masz racje. No słabo. Ale nadal nie wyjaśnia to tej wielkiej dopłaty podatku bo za duża kwota...będę musiała poczekać na finalne rozliczenie.
-
Zaraz zaraz.... jak to „oprócz dywidend, nieruchomości i zysków związanych z firma której jest się właścicielem”?? To znaczy ze te dochody są opodatkowane podwójnie?? Masakra jakaś... dywidendy w PL są przecież już i tak podwójnie opodatkowane, raz firma płaci podatek od zysku a potem osoba fizyczna od dywidendy.. i co , trzeci raz potem w usa mamy płacić? To nie są jakieś wielkie pieniądze wiec w ogóle ta zabawa się chyba nie opłaca nam. A na dodatek nasz doradca mówi ze podpadam pod jakieś przepisy o właścicielstwie w zagranicznej firmie, będę musiała jakieś disclosure robic, dostarczać wyniki finansowe i cholera wie co - i na co to komu jak to mała prywatna firma w PL? A udziałów pozbyć się nie mogę bo musiałabym mieć zgodę pozostałych wspólników żeby je sprzedać a oni się nigdy nie zgodzą
-
Zaraz zaraz.... jak to „oprócz dywidend, nieruchomości i zysków związanych z firma której jest się właścicielem”?? To znaczy ze te dochody są opodatkowane podwójnie?? Masakra jakaś... dywidendy w PL są przecież już i tak podwójnie opodatkowane, raz firma płaci podatek od zysku a potem osoba fizyczna od dywidendy.. i co , trzeci raz potem w usa mamy płacić? To nie są jakieś wielkie pieniądze wiec w ogóle ta zabawa się chyba nie opłaca nam. A na dodatek nasz doradca mówi ze podpadam pod jakieś przepisy o właścicielstwie w zagranicznej firmie, będę musiała jakieś disclosure robic, dostarczać wyniki finansowe i wie co - i na co to komu jak to mała prywatna firma w PL? A udziałów pozbyć się nie mogę bo musiałabym mieć zgodę pozostałych wspólników żeby je sprzedać a oni się nigdy nie zgodzą zapodaj mi źródło do tej umowy między PL a stanami, poczytam sobie dokładniej...
-
Nie no w ogóle nie jest tu mowa o zarobkach takich rzędów, gdzie tam - dlatego ta kwota dopłaty jest jakaś kosmiczna i wg mnie kompletnie zle ten doradca nasz to policzył... on na razie to na szybko tylko powrzucał w ten 1040 form i wg mnie zrobił to zle. No nic, mamy extension to będziemy teraz dokładnie przerabiać wszystkie scenariusze co lepsze... Sytuacje niestety mamy skomplikowana bo kombinowaliśmy w PL jak się dało żeby poza praca coś extra zarobić i te różne inwestycje mimo małych kwot sumują się teraz w większy problem jak to rozliczyć, masakra... w każdym razie z tego co tu rozumiem to powinnismy nasze dochody z PL i usa zsumować i jakby z tego wyliczyć należny w usa podatek a potem odjąć od tego sumę podatków zapłacona już w PL, ma to sens? I jak jest np z odsetkami z obligacji - dostaliśmy je przecież już netto co nie znaczy ze podatek Belki podatek nie został zapłacony, bo został - rozumiem ze powinnismy go sobie doliczyć? Nie mam go jak udowodnić przecież ...
-
Kwoty siedmiocyfrowe? Haha, I wish doradca mi powiedział ze dostaliśmy extension wiec na razie nie zrobić tego mega dokładnie tylko przygotował worst case scenario i ze pewnie wyjdzie mniej... postanowiliśmy wiec na razie zapłacić tylko polowe z tego, i wysyłamy dziś czeki (wryło mnie jak usłyszałam że w ten sposób się to robi ! Czek poczta?? Masakra... epoka kamienia łupanego vs europa, no ale ok) No właśnie powiedział nam ze powinno to wyjść lepiej jak zrobimy ten dual status - wtedy rozliczymy się w PL z tej połowy roku co byliśmy w PL - do usa przylecieliśmy 29.05.18, do końca maja zatrudnieni byliśmy w PL a w usa od lipca 2018. Tak wiec jakby prawie fifty fifty... w PL za cześć z PL się rozliczamy ze skarbowym wiec chciałabym się rozliczyć w usa tylko z usa . Mam nadzieje ze wtedy podatku będzie dużo mniej..
-
Ok ale od tego ponad 105k nie muszę chyba drugi raz w usa podatku płacić? Skoro w PL już zapłacony? Nie wiem nawet czy w ogóle my w ten limit uderzamy, wg mnie nie wiec nie rozumiem skąd ta dopłata..
-
Na razie nie w głowie mi loteria, dziś deadline na rozliczenie z IRS a my ciagle w dupie - doradca podatkowy podesłał nam start rozliczenia z którego wynika że mamy w sumie ponad 31 tys USD dopłaty podatku, to nie może się zgadzać! Wy tu wszyscy tez się kiedyś ten pierwszy raz rozliczaliscie w stanach, powiedzcie mi czy mam racje - mnie się wydawało ze rozliczyć się musimy tylko z kasy zarobionej już w usa a osobno (pewnie na jakimś innym formularzu) wykazać wszystko co zarobione było w PL i z czego się rozliczyliśmy. A wydaje mi się ze on te wszystkie dochody jakoś do kupy zebrał i razem w jednym formularzu wykazał i wg mnie za dużo nam tego wyliczył nie wiem co robic a za bardzo nie ma czasu... on nam mówi że to co wyliczył to nie jest finalna kwota, to jest worst case scenario i mamy teraz zapłacić do iRS żeby uniknąć penalties, a tymczasem dostaniemy extension bo nasz case jest skomplikowany (ze względu na udziały w polskiej firmie które odziedziczyłam) i on potrzebuje więcej czasu żeby to wszystko dobrze przygotować .. i jak nam wyjdzie nadpłata to IRS nam odda w przyszłym roku w rozliczeniu. Ale 31 tysięcy?? To jest wagon pieniędzy help
-
Haha... dobra, po bańce mogę wam odpalić, niech stracę najpierw jednak muszę wygrać a żeby wygrać muszę kupić los a do tego jeszcze się nie zebrałam