-
Liczba zawartości
1 524 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
38
Zawartość dodana przez MeganMarkle
-
Pierwsze Kroki W Usa .. (Emigracja) Do San Francisco
MeganMarkle odpowiedział mariano85 na temat - Emigracja (Forum ogólne)
Super, że tak się udało z weselem i że tyle osób przyleciało do PL z wami ! Moja przyjaciółka Polka też wychodziła za Amerykanina i uparła się na wesele w PL i faktycznie całkiem sporo osób z jej amerykańskich znajomych przyleciało... a że wesele było 3 lipca to w nocy o północy odśpiewali hymn amerykański - no bo przecież święto niepodległości... tak wiec takie mieszane klimaty wyszły. gratuluje też zdanego egzaminu na obywatela - teraz to już jesteś na swoim na tej ziemi :p -
Jak na razie to wygląda tak samo jak u nas w San Jose
-
Szkoda że nie mogę wpaść może kiedyś się wybiorę... wstaw jakieś focie!! ja się w zeszły weekend załapałam na polski Festival w San Jose i było całkiem ok. Nie sądziłam że DJ puszczający disco polo sprawi mi taką przyjemność (człowiek jednak tęskni za wszystkim co polskie).
-
<Check Lista> dla mających termin w ambasadzie
MeganMarkle odpowiedział ndmker na temat - Zielona karta (loteria wizowa)
Cały pobyt w ambasadzie to niestety zabawa na pare godzin, warto być przed czasem bo zawsze jest kolejka. Jest po prostu baaaardzo dużo czekania. Sama rozmowa jest bardzo krótka, kilka pytań i nara. Co do rzeczy które można wnieść to nie można prawie niczego, wiec staraj się mieć najmniej jak możesz. Portfel, klucze, telefon itp każą Ci zostawić przy wejściu w depozycie. Kartą można płacić ale lepiej mieć odliczona kwotę w dolarach, nie będzie szoku co do kursu wymiany. Ale teraz to ty już po rozmowie chyba co? Jak poszło?? -
<Check Lista> dla mających termin w ambasadzie
MeganMarkle odpowiedział ndmker na temat - Zielona karta (loteria wizowa)
Ja byłam w tej samej sytuacji - tzn badania miałam w środę a rozmowę w piątek czy jakoś tak... no i cześć badań nie miała jeszcze wyników ale w ogóle nie był to problem, w ambasadzie powiedzieli że lekarz im to dosyła potem i luz. Absolutnie nie ma co przesuwać terminu rozmowy... -
What? U mnie w firmie jest na start 15dni urlopu, po roku 20, po 5 latach 25, po 10 latach 30 a po - uwaga - 15 latach pracy jest 35dni (7 tygodni!!) a sporo mamy takich pracowników.... w sumie to jest główny benefit który mnie trzyma w tej firmie. O wow, to zazdroszczę że płaca Ci na godziny! Jakby mi dawali podwójna stawkę za nadgodziny to bym tez pare rzeczy extra zrobiła czasem po godzinach... no ale że nie płacą bom wielka niby kierowniczka to spadam na chatę jak tylko mogę a historią tej Niemki to mnie zaskoczyłaś bo wiem jakie jest podejście pracownika w Niemczech (socjal, związki zawodowe i praca od do) także zdecydowanie nie jest to statystyczna przedstawicielka swojego narodu
-
No i właśnie ta mentalność mnie przeraża... nie chce żeby moje dzieci przesiąkły takim myśleniem i całe życie spędziły na zapierdalaniu bez konkretnego celu. owszem, trzeba uczyć że ciężka praca popłaca, ale mam na myśli przemyślaną i ukierunkowaną prace a nie nabicie jak największej ilości godzin <facepalm>
-
Ja pracuje w korpo odkąd pamietam i nie wyobrażam sobie tyle siedzieć w pracy... a w weekendy czy na urlopie to już w ogóle jakaś abstrakcja. Co innego raz na jakiś czas przesiedzieć bo jest deadline i ważne sprawy do zamknięcia, zdarzyło mi się wtedy wyjść z biura nawet 21:30 i to w ciąży... ale to był jeden raz i wyjątkowa sytuacja. Odbiłam sobie zreszta potem pracując pare dni dużo krócej. Mam wrażenie, że Amerykanie uważają że w dobrym tonie jest siedzieć długo w pracy. Nazywają to „etyką pracy” co dla mnie jest kompletną bzdurą. Liczy się wydajność i efekty. Ale nie, lepiej żyć samą pracą... pfff
-
@ilon a możesz rozwinąć ile dokładnie pracują Ci twoi znajomi? Co to znaczy „ogromne ilości godzin” i dlaczego tyle pracują? Taki jest nawał pracy, czy szef im każe czy sami tak sobie robotę rozwlekają? Przeraża mnie ile Ci ludzie pracują w tym kraju Dla mnie praca ponad 8h dziennie to nie jest opcja - i tak już dziecka nie widuje większość czasu.... A mam wrażenie że na East coast to się haruje dużo więcej niż u nas w CA. A gdzieś tam po głowie nam chodzi czy by się kiedyś nie prZeniesc na wschód (za pracą głównie).
-
Chciałabym tylko się pochwalić, że podkradłam podany tu przepis i szarlotka wyszła pyszna! Palce lizać także dziękuje bardzo... PS. Nie ogarniałam na początku co to znaczy „2,5 sticky masla”, myślałam ze chodzi o jakieś klejące się masło Dopiero mąż mnie oświecił co to jest „stick” ... ach ta Ameryka.
-
Pierwsze Kroki W Usa .. (Emigracja) Do San Francisco
MeganMarkle odpowiedział mariano85 na temat - Emigracja (Forum ogólne)
No właśnie, odezwij się @mariano85 -
Oj oj, czepiasz się...wiadomo że to zależy, każdy pisze ze swojej perspektywy. Poza tym nie chodziło mi o to że doświadczenie w PL nie ma kompletnie znaczenia tylko ze na to doświadczenie już z usa patrzą dużo bardziej przychylnie, bo mogą chociażby je zweryfikować, poprosić o referencje itp... chodzilo mi o to ze jak zdobywać doświadczenie to lepiej w usa niż w PL
-
Jeśli polecicie tylko po pieczątkę i wrócicie znów do PL na rok to lecąc z powrotem do Usa jest spora szansa ze już was nie wpuszcza - musielibyście wyrobić najpierw w usa biały paszport żeby moc sobie na ten rok w PL jeszcze pozwolić, bez utraty GC.. a co do doświadczenia - wszelkie doświadczenie spoza usa nie jest tam wiele warte tak czy siak.. wiec lepiej już lecieć niż zwlekać. Co do historii z Seattle - niestety bywa i tak, ale rodzi się pytanie: jak oni to planowali i co nie wyszło? Dlaczego wybrali Seattle nie mając tam znajomych ani perspektyw na dobra prace? (O beznadziejnej pogodzie nie wspominając) Wg mnie każdy emigrujący powinien mieć porządny plan jak zamierza na miejscu ogarnąć. I plan B na wypadek jak się nie uda. My z mężem założyliśmy że jeśli przez 6m nie uda się żadnemu z nas znaleźć dobrej pracy to rozważymy powrót. A po roku bez pracy to już na 100% wrócilibyśmy do PL. Na szczęście nie doszło do tego, ale backup plan był... pytanie jaki ma plan rodzina ze Seattle? Bycie testerem nie wróży raczej szybkiej poprawy warunków ich życia...
-
Mi kiedyś Lufa zgubiła bagaż, ale już po 6h znaleźli i odesłali grzecznie do domu, więc nie było dramatu. Nie wiedziałam natomiast że mogę się za taki zgubienie domagać od linii odszkodowania - na jakiej to działa zasadzie? Pytam, bo wczoraj właśnie przy okazji powrotu z Denver do SF szanowny United zgarnął nasz wózek dziecięcy przy gejcie i tyle go widzieliśmy... został zgubiony tudzież zapisali go na inny lot (jakim cudem tego pojąć nie mogę). Na ten moment obiecali do dostarczyć do domu jak tylko znajda i dali nam w międzyczasie zastępczy pseudo-wózek, ale - czy mam szanse na jakieś zadośćuczynienie jeśli tego wozka już nie znajda??
-
@ajlo19 tu każda umowa o prace jest jakby „śmieciowa” w takim sensie że po pierwsze prawo Cie nie chroni w żaden sposób na żadnej umówie a po drugie nie masz nawet umowy - „employment at will”. Jedyne co dostałam to ofertę pracy na piśmie (list intencyjny) gdzie ramowo pisze za jaka kasę i co oferują. Mówisz „ok” i jesteś związany umowa. To nie jest tak jak w PL że masz umowę o prace na czas nieokreślony i prawo pracy Ci to i tamto zapewnia, jak opłacony zus, wakacje czy okres wypowiedzenia... tutaj jak szef Ci powie „you are fired” to w majestacie prawa od tej właśnie chwili jesteś bezrobotna. Oczywiście w praktyce tak nie robią bo się boją pozwu, no ale jednak... Co do ubezpieczenia to (jeśli masz pracodawcę co hojnie ci dopłatę do niego zaoferuje i pozwoli podłączyć i rodzine) nie ma zazwyczaj problemu z dopisaniem. Tyle ze to się deklaruje albo od razu po podjęciu pracy (u mnie było na to 30dni od zatrudnienia) albo w konkretnym okresie roku (u mnie w formie co roku są 2 tyg września kiedy to trzeba się zadeklarować na kolejny rok), nie można tego zmieniać kiedy się chce. drug testy to standard w dużych korporacjach, aczkolwiek np moja nie robi, wiec reguły nie ma. Ja osobiscie uważam te testy za coś pozytywnego - narkotyki powinno się tępić. A jeśli ich nie bierzesz to taki test to przecież nie problem. A w szkołach, jak to w szkołach - w PL nie jest lepiej. Tutaj od znajomych mających dzieci w szkołach nie słyszałam złego słowa o tym żeby coś się działo. Ale oni maja dzieci w naprawdę dobrych szkołach w dobrych school districts.
-
Now thats just bad timing Ok, zamachy w Kaliforni. I co? Sto razy już pisałam ze wypowiadam się o subiektywnych odczuciach, a wy uparcie mi artykuły podsyłacie i walczycie by mnie „uświadomić”. Spoko. Nadal się czuje ok w moim miasteczku w Bayu... a moje opinie nadal są i będą subiektywne.
-
Nie rozumiem szczerze mówiąc o co Ci chodzi, tu gdzie mieszkam nic się nie dzieje. Nie wiem nawet o jakim wydarzeniu mówisz.
-
Owszem, z Warszawy jestem ale moi teściowie na wiosce dalego od Wawy mieszkają i sporo im z gospodarstwa ukradli co nie było zamknięte lub przypięte... Mnie osobiscie w PL obroniono już mieszkanie i kilka razy bezczelnie ograbiono, raz w biały dzień na srodku ruchliwej ulicy ktoś do mnie podszedł i po prostu wyrwał mi z ręki telefon. I nie, nie było to w podejrzanej części miasta tylko w samym centrum. Także swojego zdania o Polsce złodziei nie zmienię. I tez nie uważam ze całkiem z biedy to wynika, raczej z tego ze jest jakby w społecznej świadomości zakorzeniony nikły szacunek do cudzej własności i wg mnie zapracowaliśmy na to latami socjalizmu... jakoś w usa nikt płotu wokół domu nie potrzebuje podczas gdy w PL bez tego ani rusz.
-
To już rok nie było strzelaniny w Bay Area? No i proszę jak bezpiecznie :p a tak serio to zdaje sobie sprawę że w usa „gun violence” to jest problem, którego w Europie się na taka skale nie doświadczy... ale jakoś mnie to nie zniechęca do usa. Czuje się bezpiecznie na codzień mimo ryzyka trzęsienia ziemi i ryzyka ze mnie kiedyś zastrzeli szaleniec. W PL za to non stop musiałam obawiać się kradzieży które są na porządku dziennym wszędzie, cały czas i codzień. To nie są odosobnione przypadki, naród kradnie na potęgę. Torebki trzeba obsesyjnie pilnować, samochodu tez. Jak patrze chociażby na paczki z amazona pozostawiane na wycieraczkach okolicznych domów i myśle sobie ze w PL to by zniknęły w kwadrans. Ale pewnie zaraz mi wyciągnięcie artykuły o kasowanych kradzieżach w usa I tez mogłabym tu powyciągać artykuły o tym co się dzieje w Europie ale nie chce mi się bo nie zależy mi na udowodnieniu racji czy osiągnięciu obiektywnego wniosku. Pisze tylko o swoich subiektywnych odczuciach bo ciekawa jestem i waszych osobistych doświadczeń i odczuć.
-
Tak, tak, wiem że w usa tez są zamachy, ekstremiści i strzelaniny... tylko jakoś nie słyszałam o takowych w Kalifornii. Może przypadek, ale i tak nie o statystyki mi chodziło. Natura i skala tych wydarzeń społecznych jest inna w Europie - znam wielu ekspatow z UK, Francji i Niemiec którzy żyją teraz w PL, bo czuja się tam po prostu bezpieczniej. W wielu rejonach Niemiec czy Francji strach wyjść na ulice - to jest na duża skale a będzie się tylko pogłębiać. Bo uchodźcy czy emigranci z Syrii, jak ich nie zwał - przybyli tam głównie po socjal. To jest inny typ imigranta niż ci których widzę w Kaliforni. Tu się przyjeżdża pracować, bo nikt nic za darmo nie da. Kompletnie inna sytuacja. Oczywiście opisuje tu tylko moje bardzo subiektywne zdanie i wrażenie... Ale żyje teraz będąc w mniejszości, w mojej okolicy mieszkają właściwie wyłącznie Hindusi i Chińczycy. I czuje się bezpiecznie, nawet bardzo. Czego nie może powiedzieć moja siostra, od lat mieszkająca w Holandii... dlatego dla mnie jedyna opcja emigracji była poza Europę. W grę wchodziły stany, Kanada albo Australią. Wyszły stany. I tyle..
-
Trzeba, trzeba :p w Europie zachodniej coraz mniej bezpiecznie, głównie ze względu na imigrantów ... ale może przesadzam, może po prostu lubię usa
-
Polska zmierza raczej w kierunku modelu Białorusi, z Anglia czy Szwajcarią bym nie porównywała. I nie trzeba nic bombardować, sami się podłożymy, jak przy rozbiorach... a nawet jeśli militarnie nic nam nie grozi to gospodarczo zmierzamy na skraj przepaści, i realizujemy tzw. „Scenariusz grecki”. Na razie tego nie widać, bo jeszcze ciagle trwa światowa hossa, szczyt dobrobytu. Tyle że państwo które w czasie hossy rozdaje kasę i zwiększa socjal i dług publiczny zamiast zaciskać pasa - nie będzie miało z czego tego pasa popuścić jak wszystko pierdyknie. A że pierdyknie to chyba wiadomo...
-
I’l take my chances a i nie chodzi tu tylko o śmierć, okupacja, bieda itp... wolę się trząść
-
W moim przekonaniu nie chodzi o nierówności społeczne (to dolewa oliwy do ognia ale nie jest przyczyna), ale o wiele różnych konfliktów, różnic kulturowych i różnych interesów (które tylko pogłębia kryzys imigracyjny po wojnie w Syrii) no a wisienka na torcie to imprerialistyczne zapędy Rosji, nie zmienne od lat. Przed rozbiorami Polska zajęta była wewnętrzna walka o kolejne przywileje dla szlachty (widzę spore podobieństwo do obecnej „dobrej zmiany” PiSu) i skoczyło się jak skończyło... Przed druga wojna światowa natomiast naiwnie lekceważyliśmy groźnych sąsiadów wierząc w zapewnienia zachodu ze jak coś to pomogą. Nie pomogli. Teraz tez nam się wydaje ze spoko bo NATO. A jakby Putin nagle czołgami wjechał to nikt by palcem nie kiwnął, case and point: Ukraina. Owszem, w usa tak samo się zle dzieje ale historia nas uczy ze kiedy jest wojna w której usa bierze udział to nie dzieje się ona na terenie Usa. I to dla mnie ogromna roznica. Broń nuklearna maja teraz wszyscy (no prawie) i nikt nie odważy się jej użyć a już na pewno nie Europa Zachodnia która ma miękkie jaja - to samo było jak Hitler uderzył na PL. Co robiła Francja i UK? Siedziała na dupie licząc na to ze na PL się skonczy... mieli środki ale nic nie zrobili. Teraz będzie to samo, jeśli Putin będzie miał ochotę na PL to nikt palcem nie kiwnie, nie Trump i nie Zachód. dlatego i głównie dlatego chcieliśmy wyjechać.
-
@marwin to bardzo ciekawe co piszesz o zmianie zdania za młodu... Ja akurat za młodu wielokrotnie wyjeżdżałam do usa, na W&T i turystycznie i o ile kraj mi się podobał to byłam pewna że za nic nie chciałabym tam mieszkać na stałe bo wszystko się obraca tam wokół pieniądza. Poza tym zawsze byłam patriotką, kochałam Polskę i dobrze się w niej czułam. Nigdy nie chciałam wyjeżdżać, a miałam w ramach firmy opcje przeniesienia się do zachodniej Europy. Tak to miałam plan spedzic całe życie w PL. Aż tu przyszedł PiS i skutecznie przekonał mnie do zmiany poglądów o 180’. Ok, nie tylko PiS, cała zawierucha w Europie, ogólnie na świecie zle się dzieje a historia mnie uczy że średnio co 100lat przez polskie ziemie przewija się wojna i Europa wg mnie nie jest długoterminowo bezpiecznym miejscem. Fascynuje mnie natomiast że jestem jedyna która patrzy na to z tego punktu widzenia, wszyscy tylko porównują socjal, komfort życia, możliwości rozwoju.... what about the bigger picture?