-
Liczba zawartości
1 542 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
39
Zawartość dodana przez MeganMarkle
-
Oj oj, czepiasz się...wiadomo że to zależy, każdy pisze ze swojej perspektywy. Poza tym nie chodziło mi o to że doświadczenie w PL nie ma kompletnie znaczenia tylko ze na to doświadczenie już z usa patrzą dużo bardziej przychylnie, bo mogą chociażby je zweryfikować, poprosić o referencje itp... chodzilo mi o to ze jak zdobywać doświadczenie to lepiej w usa niż w PL
-
Jeśli polecicie tylko po pieczątkę i wrócicie znów do PL na rok to lecąc z powrotem do Usa jest spora szansa ze już was nie wpuszcza - musielibyście wyrobić najpierw w usa biały paszport żeby moc sobie na ten rok w PL jeszcze pozwolić, bez utraty GC.. a co do doświadczenia - wszelkie doświadczenie spoza usa nie jest tam wiele warte tak czy siak.. wiec lepiej już lecieć niż zwlekać. Co do historii z Seattle - niestety bywa i tak, ale rodzi się pytanie: jak oni to planowali i co nie wyszło? Dlaczego wybrali Seattle nie mając tam znajomych ani perspektyw na dobra prace? (O beznadziejnej pogodzie nie wspominając) Wg mnie każdy emigrujący powinien mieć porządny plan jak zamierza na miejscu ogarnąć. I plan B na wypadek jak się nie uda. My z mężem założyliśmy że jeśli przez 6m nie uda się żadnemu z nas znaleźć dobrej pracy to rozważymy powrót. A po roku bez pracy to już na 100% wrócilibyśmy do PL. Na szczęście nie doszło do tego, ale backup plan był... pytanie jaki ma plan rodzina ze Seattle? Bycie testerem nie wróży raczej szybkiej poprawy warunków ich życia...
-
Mi kiedyś Lufa zgubiła bagaż, ale już po 6h znaleźli i odesłali grzecznie do domu, więc nie było dramatu. Nie wiedziałam natomiast że mogę się za taki zgubienie domagać od linii odszkodowania - na jakiej to działa zasadzie? Pytam, bo wczoraj właśnie przy okazji powrotu z Denver do SF szanowny United zgarnął nasz wózek dziecięcy przy gejcie i tyle go widzieliśmy... został zgubiony tudzież zapisali go na inny lot (jakim cudem tego pojąć nie mogę). Na ten moment obiecali do dostarczyć do domu jak tylko znajda i dali nam w międzyczasie zastępczy pseudo-wózek, ale - czy mam szanse na jakieś zadośćuczynienie jeśli tego wozka już nie znajda??
-
@ajlo19 tu każda umowa o prace jest jakby „śmieciowa” w takim sensie że po pierwsze prawo Cie nie chroni w żaden sposób na żadnej umówie a po drugie nie masz nawet umowy - „employment at will”. Jedyne co dostałam to ofertę pracy na piśmie (list intencyjny) gdzie ramowo pisze za jaka kasę i co oferują. Mówisz „ok” i jesteś związany umowa. To nie jest tak jak w PL że masz umowę o prace na czas nieokreślony i prawo pracy Ci to i tamto zapewnia, jak opłacony zus, wakacje czy okres wypowiedzenia... tutaj jak szef Ci powie „you are fired” to w majestacie prawa od tej właśnie chwili jesteś bezrobotna. Oczywiście w praktyce tak nie robią bo się boją pozwu, no ale jednak... Co do ubezpieczenia to (jeśli masz pracodawcę co hojnie ci dopłatę do niego zaoferuje i pozwoli podłączyć i rodzine) nie ma zazwyczaj problemu z dopisaniem. Tyle ze to się deklaruje albo od razu po podjęciu pracy (u mnie było na to 30dni od zatrudnienia) albo w konkretnym okresie roku (u mnie w formie co roku są 2 tyg września kiedy to trzeba się zadeklarować na kolejny rok), nie można tego zmieniać kiedy się chce. drug testy to standard w dużych korporacjach, aczkolwiek np moja nie robi, wiec reguły nie ma. Ja osobiscie uważam te testy za coś pozytywnego - narkotyki powinno się tępić. A jeśli ich nie bierzesz to taki test to przecież nie problem. A w szkołach, jak to w szkołach - w PL nie jest lepiej. Tutaj od znajomych mających dzieci w szkołach nie słyszałam złego słowa o tym żeby coś się działo. Ale oni maja dzieci w naprawdę dobrych szkołach w dobrych school districts.
-
Now thats just bad timing Ok, zamachy w Kaliforni. I co? Sto razy już pisałam ze wypowiadam się o subiektywnych odczuciach, a wy uparcie mi artykuły podsyłacie i walczycie by mnie „uświadomić”. Spoko. Nadal się czuje ok w moim miasteczku w Bayu... a moje opinie nadal są i będą subiektywne.
-
Nie rozumiem szczerze mówiąc o co Ci chodzi, tu gdzie mieszkam nic się nie dzieje. Nie wiem nawet o jakim wydarzeniu mówisz.
-
Owszem, z Warszawy jestem ale moi teściowie na wiosce dalego od Wawy mieszkają i sporo im z gospodarstwa ukradli co nie było zamknięte lub przypięte... Mnie osobiscie w PL obroniono już mieszkanie i kilka razy bezczelnie ograbiono, raz w biały dzień na srodku ruchliwej ulicy ktoś do mnie podszedł i po prostu wyrwał mi z ręki telefon. I nie, nie było to w podejrzanej części miasta tylko w samym centrum. Także swojego zdania o Polsce złodziei nie zmienię. I tez nie uważam ze całkiem z biedy to wynika, raczej z tego ze jest jakby w społecznej świadomości zakorzeniony nikły szacunek do cudzej własności i wg mnie zapracowaliśmy na to latami socjalizmu... jakoś w usa nikt płotu wokół domu nie potrzebuje podczas gdy w PL bez tego ani rusz.
-
To już rok nie było strzelaniny w Bay Area? No i proszę jak bezpiecznie :p a tak serio to zdaje sobie sprawę że w usa „gun violence” to jest problem, którego w Europie się na taka skale nie doświadczy... ale jakoś mnie to nie zniechęca do usa. Czuje się bezpiecznie na codzień mimo ryzyka trzęsienia ziemi i ryzyka ze mnie kiedyś zastrzeli szaleniec. W PL za to non stop musiałam obawiać się kradzieży które są na porządku dziennym wszędzie, cały czas i codzień. To nie są odosobnione przypadki, naród kradnie na potęgę. Torebki trzeba obsesyjnie pilnować, samochodu tez. Jak patrze chociażby na paczki z amazona pozostawiane na wycieraczkach okolicznych domów i myśle sobie ze w PL to by zniknęły w kwadrans. Ale pewnie zaraz mi wyciągnięcie artykuły o kasowanych kradzieżach w usa I tez mogłabym tu powyciągać artykuły o tym co się dzieje w Europie ale nie chce mi się bo nie zależy mi na udowodnieniu racji czy osiągnięciu obiektywnego wniosku. Pisze tylko o swoich subiektywnych odczuciach bo ciekawa jestem i waszych osobistych doświadczeń i odczuć.
-
Tak, tak, wiem że w usa tez są zamachy, ekstremiści i strzelaniny... tylko jakoś nie słyszałam o takowych w Kalifornii. Może przypadek, ale i tak nie o statystyki mi chodziło. Natura i skala tych wydarzeń społecznych jest inna w Europie - znam wielu ekspatow z UK, Francji i Niemiec którzy żyją teraz w PL, bo czuja się tam po prostu bezpieczniej. W wielu rejonach Niemiec czy Francji strach wyjść na ulice - to jest na duża skale a będzie się tylko pogłębiać. Bo uchodźcy czy emigranci z Syrii, jak ich nie zwał - przybyli tam głównie po socjal. To jest inny typ imigranta niż ci których widzę w Kaliforni. Tu się przyjeżdża pracować, bo nikt nic za darmo nie da. Kompletnie inna sytuacja. Oczywiście opisuje tu tylko moje bardzo subiektywne zdanie i wrażenie... Ale żyje teraz będąc w mniejszości, w mojej okolicy mieszkają właściwie wyłącznie Hindusi i Chińczycy. I czuje się bezpiecznie, nawet bardzo. Czego nie może powiedzieć moja siostra, od lat mieszkająca w Holandii... dlatego dla mnie jedyna opcja emigracji była poza Europę. W grę wchodziły stany, Kanada albo Australią. Wyszły stany. I tyle..
-
Trzeba, trzeba :p w Europie zachodniej coraz mniej bezpiecznie, głównie ze względu na imigrantów ... ale może przesadzam, może po prostu lubię usa
-
Polska zmierza raczej w kierunku modelu Białorusi, z Anglia czy Szwajcarią bym nie porównywała. I nie trzeba nic bombardować, sami się podłożymy, jak przy rozbiorach... a nawet jeśli militarnie nic nam nie grozi to gospodarczo zmierzamy na skraj przepaści, i realizujemy tzw. „Scenariusz grecki”. Na razie tego nie widać, bo jeszcze ciagle trwa światowa hossa, szczyt dobrobytu. Tyle że państwo które w czasie hossy rozdaje kasę i zwiększa socjal i dług publiczny zamiast zaciskać pasa - nie będzie miało z czego tego pasa popuścić jak wszystko pierdyknie. A że pierdyknie to chyba wiadomo...
-
I’l take my chances a i nie chodzi tu tylko o śmierć, okupacja, bieda itp... wolę się trząść
-
W moim przekonaniu nie chodzi o nierówności społeczne (to dolewa oliwy do ognia ale nie jest przyczyna), ale o wiele różnych konfliktów, różnic kulturowych i różnych interesów (które tylko pogłębia kryzys imigracyjny po wojnie w Syrii) no a wisienka na torcie to imprerialistyczne zapędy Rosji, nie zmienne od lat. Przed rozbiorami Polska zajęta była wewnętrzna walka o kolejne przywileje dla szlachty (widzę spore podobieństwo do obecnej „dobrej zmiany” PiSu) i skoczyło się jak skończyło... Przed druga wojna światowa natomiast naiwnie lekceważyliśmy groźnych sąsiadów wierząc w zapewnienia zachodu ze jak coś to pomogą. Nie pomogli. Teraz tez nam się wydaje ze spoko bo NATO. A jakby Putin nagle czołgami wjechał to nikt by palcem nie kiwnął, case and point: Ukraina. Owszem, w usa tak samo się zle dzieje ale historia nas uczy ze kiedy jest wojna w której usa bierze udział to nie dzieje się ona na terenie Usa. I to dla mnie ogromna roznica. Broń nuklearna maja teraz wszyscy (no prawie) i nikt nie odważy się jej użyć a już na pewno nie Europa Zachodnia która ma miękkie jaja - to samo było jak Hitler uderzył na PL. Co robiła Francja i UK? Siedziała na dupie licząc na to ze na PL się skonczy... mieli środki ale nic nie zrobili. Teraz będzie to samo, jeśli Putin będzie miał ochotę na PL to nikt palcem nie kiwnie, nie Trump i nie Zachód. dlatego i głównie dlatego chcieliśmy wyjechać.
-
@marwin to bardzo ciekawe co piszesz o zmianie zdania za młodu... Ja akurat za młodu wielokrotnie wyjeżdżałam do usa, na W&T i turystycznie i o ile kraj mi się podobał to byłam pewna że za nic nie chciałabym tam mieszkać na stałe bo wszystko się obraca tam wokół pieniądza. Poza tym zawsze byłam patriotką, kochałam Polskę i dobrze się w niej czułam. Nigdy nie chciałam wyjeżdżać, a miałam w ramach firmy opcje przeniesienia się do zachodniej Europy. Tak to miałam plan spedzic całe życie w PL. Aż tu przyszedł PiS i skutecznie przekonał mnie do zmiany poglądów o 180’. Ok, nie tylko PiS, cała zawierucha w Europie, ogólnie na świecie zle się dzieje a historia mnie uczy że średnio co 100lat przez polskie ziemie przewija się wojna i Europa wg mnie nie jest długoterminowo bezpiecznym miejscem. Fascynuje mnie natomiast że jestem jedyna która patrzy na to z tego punktu widzenia, wszyscy tylko porównują socjal, komfort życia, możliwości rozwoju.... what about the bigger picture?
-
Naprawdę tylko 3? Ja mam oprócz TOPP jeszcze wolne w nowy rok, MLK, President Day, Memorial Day, 4th July, Labor Day, Thanksgiving, Christmas... do tego zawsze mamy wolny bridging Day (czyli 5 lipca jest wypadnie 4 lipca w czwartek i piątek po Thanksgiving). Myślałam ze to standard?
-
Trochę pojechałeś po tych średniakach :p w mojej definicji średniak nie ma nic wspólnego z tym czy ma ambicje zawodowe czy nie, raczej chodzi o bycie przeciętnym, przeciętnie zarabiającym, mającym przeciętny zawód (nie jakieś wyjątkowa wąska specjalizacje)
-
Podaj jaka to firma! Składam papiery jeszcze dziś :p
-
No nie jest to całkiem fair pytanie, bo dla mnie najbardziej męczące jest ogarnianie dzieci cały dzień, wymyślanie im zabaw i sprzątanie po nich... gdy oboje rodzice pracują to dziecko jest w przedszkolu lub ma nianie, ta cześć pracy wiec odpada. A co sprzątania domu to już niech się wypowie jakiś pedant bo ja sprzątam tylko jak mam czas :p
-
Nie znam żadnych w sumie w PL wśród moich przyjaciół ani znajomych tez nie znam ani jednej niepracującej matki polki... True. Ja tez prędzej bym rzuciła prace niż rodzine, dużo prędzej. Ale to nie znaczy ze nie chce mieć pracy
-
Wg mnie kobieta która nie pracuje ale siedzi w domu z dziećmi nie ma czasu na wolontariat ani własne pasje tylko ostro zapieprza przy dzieciach i domu cały dzień - jest to praca na full time i bardzo ciężka i mam wielki szacunek do kobiet które potrafią to ogarnąć i nie oszaleć. Zwłaszcza jeśli ma np troje dzieci. To jest bardzo ciężka praca, biuro to przy tym relaks. Wiec nie wiem o czym mówisz - chyba o sytuacji gdy taka kobieta nie ma dzieci ale wtedy tymbardziej nie rozumiem dlaczego nie pracuje? Owszem, ale nigdzie nie powiedziałam ze tylko o tym gadamy Zgadzam się w 100% co do planowania, ale niestety mało ludzi to robi. i nie wiem skąd wrażenie ze ja nie akceptuje wyborów innych ludzi? Akceptacja to nie jest to samo co aprobata
-
Wg mnie byłby w dużo lepszej bo ma prace możesz tez stracić prace z dnia na dzień... w moim przypadku gdy oboje pracujemy - nie jest to aż taka tragedia jeśli jedno z nas prace straci. Dlatego i tylko dlatego mój mąż jest w stanie pozwolić sobie teraz na prace w startupie. Gdyby sam miał utrzymać z tego rodzine, nie byłoby o tym mowy..
-
W PL siedzieć w domu z dziećmi to trochę inna opcja niż w usa - masz 500+ na każde dziecko, darmowe szkoły, służbę zdrowia itp... karte dużej rodziny. Ja nie kwestionuje zreszta że są osoby którym się tak podoba i są szczęśliwi, ich sprawa. Ja sobie dla siebie tego nie wyobrażam po prostu. Co do poczucia własnej wartości to wiadomo że nie jest tylko tylko kariera ale dla mnie spełnienie się jako mama i spełnienie się jako specjalista zawodowo jest bardzo ważne i obie te rzeczy wpływają na to czy czuje się szczęśliwa i spełniona. W domu z dzieckiem siedziałam i brakowało mi bardzo tej drugiej formy realizacji. Plus mój mąż jest pokroju @kzielu, w życiu by się mną nie zainteresował gdybym nie miała ambicji poza prowadzeniem domu. I wzajemnie zreszta... ta sama pasja zawodowa i ambicja była jedna z rzeczy które nas bardzo łącza i super jest przyjść do domu z pracy i moc z mężem przegadać konkretny problem na projekcie bo wiem że on dokładnie rozumie co robię, proces, słownictwo itp.. Jeśli jedno z małżonków tylko siedzi w domu to ta pracująca osoba musi szukać supporti i powiernika opowieści o problemach z pracy poza domem. A żona miło ze pyta „jak tam w pracy” ale powiedzieć jej można tylko „dobrze”... wg mnie słabe :/ ale co kto lubi..
-
Ja miałam wrażenie, że rozmawiamy sobie tylko tak poglądowo, kto co uważa. Nikt nikomu rad nie daje... wg mnie ciekawa dyskusja.
-
Niekoniecznie ona Cię zostawia. To że się z kimś spało nie znaczy że się od razu chce rozwodu to raczej mąż by taką żonę pogonił ... ale chodziło mi tylko o to, że różnie się życie układa. Co np jest Ty nagle umrzesz na zawał i ona zostanie bez środków do życia i bez dochodów?
-
To fajnie że taki z Ciebie dzentelmen ale nigdy nie wiadomo jak będzie. Wyobraź sobie że przylapales żonę w łóżku z kolega z pracy - nadal byłbyś taki honorowy i wszystko jej zostawił? poza tym nie chodzi tylko o pieniądze, tylko o poczucie własnej wartości, perspektywy zawodowe, sukces, posiadanie jakiegoś własnego życia poza domem i dziećmi żeby po rozwodzie nie czuć jakby całe twoje życie runęło w gruzach - i to jeszcze w obcym kraju gdzie ani wsparcia rodziny ani przyjaciół.