KB Napisano 10 Lutego 2008 Zgłoś Napisano 10 Lutego 2008 Witaj Jackie, Na razie tylko o HIPAA, bo pozno. Maja specjalne kursy online, z tutorial i testem, ktory trzeba zdac, zeby dostac certyfikat HIPAA. U nas jest to na komputerze w collegu, logujesz sie imiennie i po zdanym tescie drukuja certyfikat. Byc moze nie musicie miec certyfikatu, bo nie korzystacie z dokumentacji medycznej pacjentow. Na pewno by Wam powiedzieli, ze musicie go miec. Np u mojego meza w aptece kazdy z nowych pracownikow (nawet na kasie) musi najpierw przejsc szkolenie HIPAA i dostac certyfikat, zeby moc tam pracowac. Jutro odpisze wiecej.
sly6 Napisano 16 Lutego 2008 Zgłoś Napisano 16 Lutego 2008 Wlasnie jestem teraz czesto w szpitalu na oddziale hemioterapii no i powiem szczerze ze chyle czola przed pielegniarkami .
KB Napisano 16 Lutego 2008 Zgłoś Napisano 16 Lutego 2008 Powodzneia na clinical, Jackie Daj znac jak bylo. Niestety, odlezyny to brak nalezytej opieki. Zasada, ktorej trzeba absolutnie przestrzegac, to zmiana pozycji pacjenta przynajmniej co 2 godziny. Tutaj tez sporo ich widzialam, niestety. Mnie sie tez podoba, jak wazna jest dokladne informowanie pacjenta, odwrotnie niz w Polsce (chyba, ze cos sie zmienilo). Nawiasem mowiac, nauczanie jest jednym z priorytetow RN. Sly, onkologia to odzial dla ludzi o mocnych nerwach, mialam pacjenta, ktory mial przerzuty i kolejna chemoterapie przed soba. Bardzo ciezka psychicznie praca. Powodzenia
sly6 Napisano 16 Lutego 2008 Zgłoś Napisano 16 Lutego 2008 Nie bede pisac za wszystkie szpitale ale w tych co bylem juz nie ma na kartach rodzaju choroby a wiec ktos kto przychodzi w odwiedziny nie wie na co choruja osoby w danej sali a dowiedziec sie mozna tego u lekarza ale wtedy tez lekarz sprawdza czy takiej osobie mozna podac informacje .. Te osoby z ktorymi mialem stycznosc wiedzialy na co sa leczone i co Im dolega.
KB Napisano 17 Lutego 2008 Zgłoś Napisano 17 Lutego 2008 To co napisalam na temat informowania pacjenta odnosilo sie do tego, co napisala Jackie. Niemniej to dobrze, ze w Polsce informuje sie pacjentow dokladniej niz kiedys i bardziej szanuje ich prywatnosc . Z moich dawnych doswiadczen nie zawsze tak bylo.
sly6 Napisano 17 Lutego 2008 Zgłoś Napisano 17 Lutego 2008 KB dawniej tak bylo a teraz powoli to sie zmienia .
Jackie Napisano 19 Lutego 2008 Autor Zgłoś Napisano 19 Lutego 2008 No więc jestem po pierwszym "prawdziwym" clinical. Wyjątkowo prowadziła je nasza wtorkowa wykładowczyni, którą nazywam w duchu "black Hitler" To moja ulubienica, cholernie konkretna, bardzo wymagająca, ale jednocześnie niezwykle pomocna i świetna nauczycielka. To z jej inicjatywy clinical było na oddziale chorych na Alzheimera, pomimo że wg. wcześniej uznano ten oddział za zbyt trudny dla początkujących studentów. I tu od razu napiszę że nie jest to oddział dla każdego, a wpływ na to ma światopogląd chyba - ja nie uważam Alzheimera za upokorzenie dla chorego, a wiem że wiele osób uważa że nie ma nic gorszego na starość. Myślę że kilka osób z grupy już wie, że nie będzie pracowało z ludźmi z Alzheimerem. Spodziewałam się że będzie to przygnębiające doświadczenie i mile się rozczarowałam. Rezydenci w różnym stopniu zaawansowania choroby i, co za tym idzie, różnym stopniu potrzebowania pomocy, a także różnym zachowaniu - kto wie na czym polega ta choroba wie, że zdarza się agresja u pacjentów. Mnie to nie przeszkadza, a sytuacje humorystyczne spowodowały, że 7-godzinny pobyt wspominam niezwykle sympatycznie. I nie chodzi mi o naśmiewanie sie z kogokolwiek. Ja raczej staram się dostrzegać dobre strony takiej pracy, a przebywanie w osobami które siedzą mentalnie na Marsie jest ciekawe bo pomimo choroby są przecież nadal ludźmi, a chodzi o to by do nich dotrzeć - do każdego w inny sposób. Np. odkryłam że pani którą karmiłam, otwiera usta gdy wkłada sie jej łyżkę do ręki i podnosi ją na wysokość twarzy. Sama nie jest w stanie utrzymać sztućców, ale widocznie ma zakodowany pewien odruch. Nie muszę chyba pisać jaką satysfakcją było dla mnie to odkrycie, bo wpadłam na to zupełnie sama. A najlepsze jest to, że za tydzień może to już w ogóle nie poskutkować i trzeba będzie wymyślać nowy podstęp Jedna niezwykle elegancka pani weszła do pokoju w którym ścieliłam łózko, po to by oznajmić mi że "ta dziwka ukradła naszyjnik" i że mam NATYCHMIAST iść z nią przeszukać "dziwce" szuflady (kim jest owa "dziwka" nie wie nikt). Byłam pod wrażeniem zachowania instruktorki, która w tym momencie weszła akurat do pokoju. Widok herod-baby, która w stosunku do chorego zmienia się jak pod dotknięciem różdżki w anioła to niezłe doświadczenie. Chyba niewiele jest chorób które wymagają takiej empatii od opiekuna. Do końca życia zapamiętam to co powiedziała instruktorka - dla tej chorej sprawa "kradzieży" naszyjnika jest prawdziwym problemem i należy to uszanować. Inną pacjentkę musiałam dwukrotnie karmić. Akurat odwiedził ją prawie 90-letni mąż i była to jedno z najbardziej wzruszających scen jaka widziałam od dawna. Tulił ja, całował, sypał żartami i kokietował - a kobieta jest już w końcowej fazie choroby (czyli w zasadzie bez pomocy tylko oddycha) i wg. wiele osób nie ma sensu ją tak traktować, bo przecież i tak nie wie co się z nią dzieje. Ech... w każdym razie było to miłe jak diabli Kolejna pacjentka zażądała wyrzucenia dwóch innych pacjentek z jadalni, grożąc że w razie sprzeciwu zawoła policję Najlepsza historia - byłam uwodzona (wzrokiem, uśmiechem i hmm.. śmiałymi gestami ) przez pana który już nie mówi, nie chodzi (jeździ na wózku), ma chyba z 10 rurek w ciele, a jednak najwyraźniej nie stracił wigoru Trudno o lepszy komplement Reasumując - ci pacjenci potrzebują ogromnej dozy ciepła, wyrozumiałości a jednocześnie stanowczości w postępowaniu. Co innego zajmować się 1 chorym dziadkiem, co innego być na oddziale gdzie jest 23 chorych, bo dochodzą stosunki pomiędzy pacjentami które niejednokrotnie są naprawdę zabawne i wzruszające. Zaczynam się zastanawiać, czy nie jest to dla mnie opcja na stałe. PS. Fizycznie byłam WYKOŃCZONA.
sly6 Napisano 19 Lutego 2008 Zgłoś Napisano 19 Lutego 2008 Jackie dzieki za ten post,..dobrze napisalas o tym naszyjniku bo dla 1 osoby bedzie to drobnostka a dla innej bedzie to wielki dramat,,jesli nauczymy sie tak widziec ludzi wtedy Im jak i Nam bedzie latwiej w zyciu .Szkoda tylko ze nie kazdy umie to dostrzec i zauwazyc . a co do tego zmeczenia to masz racje,mozna sie zmeczyc fizycznie i czlowiek odpocznie ale jesli czlowiek sie zmeczy psychcznie to wtedy jest maly problem .
Jackie Napisano 19 Lutego 2008 Autor Zgłoś Napisano 19 Lutego 2008 "The patients' problem is your problem". Tak w skrócie opisała kiedyś tę pracę nasza wykładowczyni
KB Napisano 24 Lutego 2008 Zgłoś Napisano 24 Lutego 2008 Gratulacje Jackie. Jestem przekonana, ze swietnie sie sprawdzisz w tej pracy, bardzo podoba mi sie Twoj stosunek do pacjentow. Praktyka na tym oddziale to ciezkie zadanie. Powodzenia
Rekomendowane odpowiedzi
Temat został przeniesiony do archiwum
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.