Skocz do zawartości

Moje Dylematy Wizowe


Rekomendowane odpowiedzi

Napisano

no i jak widac praca jednak robi swoje....

gierymski: wyobraz sobie teraz gdybys ty byl na rozmowie i dostawal takie pytania, jakbys odpowiadal.... :)

no tak rozumiem wiec chyba poczekam na prace :) i wtedy moze to zparoszenie sluzbowe ( na konferencje ) zda egzamin bo tak jak pisalem na takie zaproszenia podobno prawie nigdy nie odmawiaja wizy ;)

  • Odpowiedzi 31
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź
Napisano

no tak rozumiem wiec chyba poczekam na prace :) i wtedy moze to zparoszenie sluzbowe ( na konferencje ) zda egzamin bo tak jak pisalem na takie zaproszenia podobno prawie nigdy nie odmawiaja wizy ;)

zaproszenia nie sa potrzebne....wrecz przeciwnie...wplywaja negatywnie...gdybys nawet korzystal z uslug tej firmy posredniczacej w wypelanianiu wnioskow to tam Ci powiedza ze zaproszenia nie sa potrzebne...

masz racje...poczekaj na prace, wkoncu jestes IT....takze nie powinno byc problemu...popracuj np z jakies pol roku...i sam zobaczysz...jak to juz lepiej wylgada :)

Napisano

co do zaproszen to widze ze jest pewne ale..

Co innego zaproszenie na konferencje i staranie sie o wize B1 -biznesowa -tutaj nalezy takie cos pokazac a co innego wyjazd turystyczny..

Co do znajomego to jest w UK 4 lata a to czasami duzoo daje na takiej rozmowie no i pracuje w znanej firmie.

Napisano

a czy ta firma nie gwarantuje przypadkiem 99% udanych spraw ale te za ktoore oni sie zabieraja, te ktoorych sie podejmuja :)

napewno przed wypelnienim wniosku podasz im pewne dane o sobie..i oni zdecyduja czy biora sie za dany przypadek czy nie...

Napisano

Ciekawe jak gwarantuja, finansowo? prawnie? :) Bzdury totalne.

tak........ta firma owszem pomaga w wypelnieniu wnioskow.....dobra jest ona np dla ludzi co nie sa obyci z kompem...starszych...lub np jak ktos nie ma czasu...siedzi ciagle w pracy po 14,15h dziennie....itp..

Napisano

Forumowicze moi drodzy! My polacy zamiast pomoc blizniemu doradzic to doszukujemy sie kombinacji itp juz tak mamy niestety. A kol. Nigella to jak by z ambasady była :)

Ha ha... nie, nie jestem z ambasady, ale skoro opisałeś swoją sytuację oczekując opinii, to napisałam Ci jak to widzę - i jak to ewentualnie może widzieć konsul. Dla mnie podstawowym pytaniem jest dlaczego osoba, która straciła pracę i nic jej z krajem właściwie nie łączy, ma takie ciśnienie na wycieczkę do Stanów akurat w takim momencie? Wybacz, też kiedyś straciłam pracę i ostatnią rzeczą, o jakiej bym wtedy pomyślała - mając finansową pętlę na szyi plus stałe zobowiązania - byłby urlop w USA (tym bardziej, że na wakacjach w Stanach byłam wielokrotnie i wiem, ile to kosztuje - nawet jeśli ma się darmowy nocleg u znajomych). Poza tym napisz mi jeszcze, że lecisz na trzy albo nawet sześć miesięcy na przykład w okolice Chicago ;) Tak czy inaczej nie odczytuj moich wypowiedzi jako aktów złej woli - bo gdybym chciała Ci zaszkodzić, doradzałabym Ci raczej, żebyś zapłacił tej przedziwnej "kancelarii adwokackiej" kupę forsy i szedł po wizę na pewniaka... a wiem, że w sytuacji, w jakiej jesteś, możesz mieć z wizą problem.

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...