Skocz do zawartości

Lot Poleci Na A330-200 Linii Hi Fly


Rekomendowane odpowiedzi

  • 3 tygodnie później...

Napisano

Ja zawsze mam okropnego jet laga po przylocie to Polski. Po przylocie do USA jet laga nie mam nigdy, choćbym nie wiem co robił :)

Napisano

Witam wszystkich! Dolecialam szczesliwie, ale niestety bez klopotow sie nie obeszlo!

Lot byl zaplanowany na 5:25 PM. Ale niestety warunki pogodowe w Chicago byly masakryczne i samolot z Polski nie mogl ladowac na O'Hare i zostal odeslany na lotnisko w Detroit. Co pol godziny nadawany byl komunikat aktualnej sytuacji, bo czekalismy az samolot z Detroit zostanie odeslany do Chicago. po 4 godzinnym oczekiwaniu podano nam kanapki i napoje, a po nastepnej godzinie nareszcie moglismy wsiasc do samolotu. Ja mialam miejsce przy oknie w rzedzie 35, a wiec juz na koncowce samolotu, gdzie uklad siedzen byl 2-3-2. Siedzenia w porzadku i wiecej miejsca na nogi niz w 767, ale w tej czesci gdzie uklad jest 3-3-3 przejscia wezsze niz w 767. Podobalo mi sie tez to, ze luki na bagaz podreczny sa przypisane do siedzenia czyli jest na nich numer. Jedzenie takie jak zawsze, dla mnie dobre i ladnie podane, w nowych opakowaniach z lowickim wzorem. Nie mialam wrazenia ze siedzenia sa wezsze, moze dlatego ze jestem normalnej budowy, ale zdecydowanie wiecej miejsca na nogi, jak juz pisalam. Dla mnie osobiscie jedynym mankamentem bylo to, ze siedzenie przy oknie jest dosc oddalone od sciany samolotu i ciezko oprzec glowe, tzn praktycznie sie nie da. Ciszej niz w 767. Ogolne wrazenia b. pozytywne. Lot trwal 8h 45 minut na wysokosci 11900 metrow.

Przylecielismy do W-wy z 5 godzinnym opoznieniem, takze wiekszosc stracila polaczenie tranzytowe w tym i ja. Ale jak wyladowalam w W-wie, dostalam smsa od moich corek, ze oczekuja na mnie w Warszawie, wiec bylam przeszczesliwa. Bo jeszcze w Chicago tuz przed samym odlotem zadzwonilam i powiedzialam o opoznieniu, i o tym ze w sumie to nie wiem kiedy dotre do Krakowa i ze dam znac jak bede w Warszawie. A moje dzieci zdecydowaly zrobic mi niespodzianke i wybraly sie do Warszawy.

Kiedy podchodzilismy do ladowania, juz pare metrow nad ziemia, :o :o :o nagle samolot ostro wzbil sie w gore, i poszlismy na

"drugi krag". Miny niestety mielismy nietegie. Za pare minut poinformowano nas, ze uderzenie silnego wiatru spowodowalo wypadniecie ze sciezki ladowania i podchodzilimy do ladowania po raz drugi.

No i zanim jeszcze opuscilam lotnisko, to przy przechodzeniu do strefy bagazowej drzwi zostaly zamkniete, bo lotnisko zostalo ewakuowane, :ph34r: :ph34r: bo ktos zostawil bagaz i w trosce o bezpieczenswto wezwano pirotechnikow. Cala akcja trwala w sumie ok 30-45 minut.

Ale wreszcie szczesliwie usciskalam moje corki i wnuczke i pojechalysmy juz razem do Katowic. :D

Pozdrawiam

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...