Skocz do zawartości

Ameryka Bez Urlopów


kzielu

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 71
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź
Dnia 31/03/2015 o 08:51, uga napisał:

Europejczycy muszą się jeszcze dużo nauczyć o Amerykanach, a Amerykanie o Europejczykach :)
Poznałam w Stanach zarówno ludzi, którzy mogą brać urlop bez problemu, ale i tak zwykle nie biorą długiego, raczej kilka krótkich, jak i takich młodych (młodzi = 25lat), którzy próbują skończyć studia, pracując w trzech pracach. Zajęcia na uczelni, potem praca w sklepie, wieczorem w barze, a w weekendy kelnerowanie. Oni się cieszą z jednego dnia wolnego, a dwa dni wolnego pod rząd, to już wakacje. I tak często się "w Europie" słyszy jak to łatwo o pracę w Stanach. Tylko że niektórzy myślą, że ta praca ("help wanted" w oknie sklepu) to taki polski etat, będzie urlop, ubezpiecznie itd., a to jest takie zlecenie, podpisujesz umowę, w której jest stawka za godzinę i pracujesz. Jak cię stać na parę dni bez zarobku i szef się zgodzi, to dostaniesz wolne. A może znajdzie kogoś nowego, jak cię nie będzie.
Z drugiej strony to ciągłe gadanie o miesiącu urlopu w Europie to jest ignorowanie całych lat wielkich zmian. 26 dni urlopu można mieć na etacie, ale przeciez o ten etat coraz trudniej. Umowy śmieciowe rzadzą, można dostać pracę niekoniecznie na najniższym szczeblu i mieć umowę zlecenie, bo za pracę ci zapłacą, ale nie chcą mieć na głowie twoich urlopów, urlopów macierzyńskich itd. Można porównywać poszczególne zawody/stanowiska w poszczególnych krajach, a bardzo ogólna dyskusja zmusza do ignorowania wielu ważnych detali, bo przecież są Amerykanie, którzy moga brać długie urlopy i są Europejczycy, którzy etatu i 26 dni urlopu nie mają.

O! To jest dobry post.

Jeśli mamy generalizowac to tak, w USA nie ma nic zagwarantowanego prawnie, a i liczby wymienione powyzej przez wielu jako przykłady duzej iloścu uropu są z perspektywy Europy po prostu śmieszne. W takiej Wielkiej Brytanii zwykły pracownik zatrudniony na kontrakcie, czy to w fabryce czy wykładacz produktów w markecie, ma 28 dni w roku, co się przekłada na 5 tygodni i 3 dni (nie wiem jak Wy liczycie, ale 2 dni wolne w tygodniu są zagwarantowane i tak, zatem do zuzywanego urlopu się nie wliczają). Dla ludzi na wyzszych stanowiskach i wszystkich zatrudnionych w sektorze publicznym dochodzą "bank holidays", których jest chyba osiem czy coś, plus ewentualnie jakiś osobiście wynegocjowany dodatek kontraktowy, tak jak zresztą w USA. Czyli lekką ręką 40 dni, 8 tygodni, 2 miesiące w roku!

Jeśli dołozyc do tego inne socjalne obciązenia, jak na przykład w mojej firmie, 9 miesiączny płatny urop macierzyński (kwartalnie 100%, 75% i 25% wynagrodzenia, plus 3 miesiące bezpłatnego jeśli ktoś chce), niemoznosc zwolnienia kobiety w ciązy nawet gdy jest na chorobowym od dnia pierwszego a powodem choroby jest (cytuję bo widziałem "L4" na własne oczy) - ciąza!!!, plus wiele innych podobnych "kwiatków", no to jeśli na to popatrzec to nie ma co się dziwic, ze biznesy od tego modelu odsuwają się jak od trędowatych.

I stąd nawet w państwowych firmach obecnosc "tymczasowych" pracowników agencyjnych, stąd w odpowiedzi na walkę rządu z agencjami pracy i brakiem kontraków - plaga kontraktów "zero godzin", stąd obcinanie "benefitów", i wreszcie stąd coraz większa rzesza "oburzonych" młodych z pokolenia X, Y, Z czy jak ich tam nie nazwac, którzy myślą, ze jak skończą High School to od razu dostaną wszystko to co widzą w telewizji... A jak nie to się oburzą i będą okupowac Wall Street, urzędy czy co tam jeszcze (swoją drogą w latach 60-tych ludzie jeszcze maszerowali, teraz juz tylko siedzą, "okupują" i plują na Margaret Thatcher, która wszystko "poobcinała" i stąd teraz panuje nam tu w UK dziki kapitalizm!!! :) Boze Wszechmogący, to co było przed Thatcher ja się pytam??? :) )

Zatem tak jak kolezanka Uga napisała - sytuacja jest duzo bardziej złozona. Jak to ktoś kiedyś powiedział "z socjalizmem jest taki problem, ze prędzej czy pózniej kończą Ci się czyjeś pieniądze". I stąd system europejski będzie się zblizac do "wolnej amerykanki" zza oceanu. Jednakze pomimo to pracownik z najmniejszą liczbą praw w USA ma jeszcze duzo gorzej niz pracownik niewykwalifikowany w Europie, podobnie jak ludzie "na wysokich pozycjach" w USA którzy wynegocjowali sobie (lub dostali ze względu na swoje kwalifikacje) dłuzsze urlopy mają duzo gorzej niz ich odpowiednicy, którzy zrobili to samo na starym kontynecie.

Ta sytuacja potrwa jeszcze kilkanaście, moze kilkadziesiąt lat, zatem ktokolwiek planuje "zyciową decyzję" powinien to baardzo powaznie wziąc pod uwagę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...