Skocz do zawartości

junkiem po dzikim zachodzie


Rekomendowane odpowiedzi

no wiec junkiem po stanach sie odbylo (zeszlego lata/jesieni), jednakze stany byly nie tyle amerykanskie, co azjatyckie, a junk to 25-letni vw kupiony za rownowartosc ok. 750 dolcow (w ramach przygotowan dolozylem do niego jakies drugie tyle, w tym 5 sztuk porzadnych kol).

pojechalem ze starym kumplem - w vegas oczywiscie nie bylismy, w ogole miasta z reguly omijalismy szerokim lukiem, za to machnelismy jakies 15 tysi km po stepach, pustyniach i gorach oraz wejscie na dziewiczy szczyt 5553 m w pamirze, ktory nazwalismy pik agamau (o tym szerzej m.in. w american alpine journal). wrzuce nizej pare zdjec - mam nadzieje, ze sie nie obrazicie.

a junka nie sprzedalem ani nie zostawilem nigdzie po drodze, jezdzi ze mna w dalszym ciagu.

MG-1237.jpg

MG-1402.jpg

MG-1489.jpg

MG-1994.jpg

MG-2224.jpg

20190904-093113.jpg

MG-2418.jpg

MG-2440.jpg

MG-2584.jpg

MG-2777.jpg

jak sie kiedy skonczy ta durna panikobiedapandemia to moze sie jednak machne do usa tez.
a na razie dziekuje za uwage.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 28
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

@mazeno mój pierwszy komentarz po przeczytaniu twoich postów to "co za aparat!" Ale ja takich lubię, masz swój świat i pomysły ;) 

A tak na poważnie chciałabym kiedyś pójść z tobą na kawę/obiad i posłuchać twoich szalonych opowieści z podróży, myślę, że zebrałoby się tego na przynajmniej kilkanaście spotkań.

Powodzenia i mam nadzieję, że usłyszymy tu o twoich kolejnych wyprawach, nawet jak nie z USA to i tak chętnie poczytam.

PS. z Colorado do Dakoty jest ok. 6h samochodem w jedną stronę, da radę zrobić (polecam, sama jechałam). Od siebie bardzo polecam "Crazy Horse" Korczaka, fantastyczne miejsce, zdecydowania bije na głowę Mt. Ruschmoor, które jest wielkim rozczarowaniem w moim mniemaniu. Gdyby nie ten "wielki Indianin" to chyba wróciłabym z tej podróży dużo mniej zadowolona ;) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> pierwszy komentarz po przeczytaniu twoich postów to "co za aparat!"
zawsze odpowiadam to samo: fotograficzny.
to nie aparat robi zdjecia, tylko czlowiek :)

> mam nadzieję, że usłyszymy tu o twoich kolejnych wyprawach, nawet jak nie z USA
co do kolejnych wycieczek to na razie slabo to widze ze wzgledu na koronapanike i pozamykane granice. a w przyszlym roku (czy nawet juz tej jesieni?) czuje nosem juz totalny lockdown, przy ktorym obecny bedzie sie nam jawil jako szczyt wolnosci. dobrze bedzie jak pozwola nam "za miasto" wyjechac.

> z Colorado do Dakoty jest ok. 6h samochodem
co do colorado-dakota w 6 godzin: szkoda by bylo sie spieszyc. 400 mil/650km to czasem ja jade kilka dni i zamiast autostradami - czesto oplotkami, sa ciekawsze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, mazeno napisał:

> pierwszy komentarz po przeczytaniu twoich postów to "co za aparat!"
zawsze odpowiadam to samo: fotograficzny.

Napewno NIKON poniewaz zgodnie z opinia ortodoksyjnych "wyznawcow" tych marek: CANON robi znakomite aparaty a NIKON robi bardzo dobre zdjecia. ;) Naleze do frakcji nikonowskiej od lat.

 

A tak naprawde, rzeczywiscie trzeba "miec oko" I znalezc to co aparat uwieczni. Wystarczy "Smiena 8m" (kto dzis pamieta ten cud techniki?) a jesli posiadacz wypasionego body+obiektyw "nie widzi" to guzik ze zdjec bedzie.  :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

co do marki - nie "na pewno", wrecz pudlo, ale nie bedzie z mojej strony "reklamy", bo to tak, jakby ogladajac obraz, zachwycac sie firma produkujaca farby, plotno i pedzle. nota bene specjalnie drogiego sprzetu nie posiadam, bo tam gdzie fotografuje, warunki nie sprzyjaja delikatnym urzadzeniom - upaly, mrozy, snieg, drobny piasek - ogolnie syf i czyszczenie aparatu po kazdym grubszym wyjezdzie.

reszta sie mniej wiecej zgadza. zaczynalem wieki temu (pozne lata 70-te) na prostym polskim - dzisiaj powiedzielibysmy: kompakcie - ami-66 z czarno-biala klisza formatu 6x6.
pozniej doszedl maly obrazek i bardziej "skomplikowane" aparaty (z "tworczymi presetami"). jakies 25 lat temu przenioslem sie wylacznie na slajdy (chromy) i dlugo w nich siedzialem. slajdy to cholernie wymagajacy material (nie da sie go "poprawic" przy wywolaniu) i duzo drozszy niz negatywy, wiec czlowiek musi sie szybko nauczyc jak nie naciskac zbyt pochopnie i zbyt czesto migawki (to zmora wychowankow cyfrowek). obecnie slajdow juz nie robie (ostatnia rolke zrobilem 3 lata temu), bo niestety sa za drogie. kilka razy taniej jest wydrukowac album w formie fotoksiazki (doslownie! koszt zakupu, wywolania i zaramkowania 10 rolek slajdow to grubo ponad tysiak, album formatu 30x30cm 120-160 stron z analogiczna iloscia zdjec to jakies 2 stowki).

aparaty, obiektywy, klisze mi sie zmienialy, od lat jednak jedna rzecz jest niezmienna, gdy naciskam migawke: ustawienia manualne i stosunkowo dlugi czas wyboru ujecia. aparatami cyfrowymi fotografuje gdzies od 12 lat, a przerobilem ich zaledwie trzy. w zadnym licznik migawki nie przekroczyl 50 tysiecy, chociaz dwa z nich kupilem juz jako uzywane - slajdy naprawde ucza oszczedzac migawke i to mi zostalo - robie mniej wiecej tyle zdjec cyfrowych, co dawniej slajdow, selekcji zdjec dokonuje przed nacisnieciem spustu). i to bym polecal kazdemu, kto chce zaczac przygode z fotografia - nie zaczynac od suwaczkow ani wypasionych sprzetow, tylko nauczyc sie widziec.

przy czym zdjecia w formie elektronicznej to jednak nie to samo, co zywa fotografia, stad m.in. te albumy - na polce stoi ich u mnie 18 sztuk (ten ponizej to akurat zeskanowane slajdy).

MG-8964.jpg

no dobra, my tu gadu-gadu, a ameryki na tych moich zdjeciach jak nie bylo, tak nie ma.
no coz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, mazeno napisał:

> pierwszy komentarz po przeczytaniu twoich postów to "co za aparat!"
zawsze odpowiadam to samo: fotograficzny.
to nie aparat robi zdjecia, tylko czlowiek :)

(...)

A mi właśnie o człowieka chodziło, nie o sam sprzęt :D

(U mnie w domu na nietypowe osobowości zawsze mówiło się "aparat/aparatka" ;) )

10 godzin temu, mazeno napisał:

(...)

> z Colorado do Dakoty jest ok. 6h samochodem
co do colorado-dakota w 6 godzin: szkoda by bylo sie spieszyc. 400 mil/650km to czasem ja jade kilka dni i zamiast autostradami - czesto oplotkami, sa ciekawsze.

Chyba aż tak daleko nie było, my zaliczyliśmy wtedy trasę Denver - Mt Rushmoore. Z ciekawości sprawdziłam i Wujek Google pokazuje "jedynie" 360 mil, także nie najgorzej.

Z tego co pamiętam, to jechaliśmy zwykłą drogą (po jednym pasie w każdym kierunku). A jedyne co mi się przypomina jak myślę o z tej trasie to Wyoming i niekończące się pastwiska (przez bite 3h  nic innego nie było widać, tylko trawę i płot). Chyba by pasowałoby to do twoich klimatów ;) 

 

@andyopole też Nikonowa dziewczyna, dostałam od taty 5 lat temu, jak wyjeżdżałam do USA, żeby "zbierać wspomnienia". Nie wiem, co za model dokładnie, to jest mały kompankt, ale najważniejsze - różowy (!) - więc współgra z moją duszą :D 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Iskierka napisał:

 też Nikonowa dziewczyna,

Pięknie, witaj w klubie! :wub:

1 godzinę temu, Iskierka napisał:

kompankt, ale najważniejsze - różowy (!) -

Dobrze że nie tęczowy bo w Polsce można za te barwy z liścia dostać, a w ekstremalnym przypadku na dołek, na 48 godzin. A potem przed sąd kapturowy. :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, andyopole napisał:

Dobrze że nie tęczowy bo w Polsce można za te barwy z liścia dostać, a w ekstremalnym przypadku na dołek, na 48 godzin. A potem przed sąd kapturowy. :(

Ja sobie właśnie w ramach protestu kupiłam tęczowy pasek do zegarka/krokomierza :) Jak tylko przyjdzie to ochoczo go nałożę ;) No ale to już off top.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...