Skocz do zawartości

Mieliście w Polsce nieprzyjemności z powodu chęci przeprowadzki do Stanów?


foladdd

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano

Ehh, skąd ja to znam. Teściowie do nas nie mogą przyjechać nawet 200 km, ale najchętniej by chcieli żebyśmy dymali z dwójką małych dzieci co dwa tygodnie.

Ludzie potrafią tak pokochać swój kurwidołek, że niektórzy nawet odczuwają to jako osobistą ujmę jeśli ktoś chce go opuścić. Kiedyś próbowałem teściowej wytłumaczyć dlaczego chciałbym wyjechać, mówiłem np. o charakterystycznym Polskim cwaniactwie, gburowatości i że z tym się w USA nie spotkałem, a przynajmniej nie w porównywalnej skali, to się obraziła że najeżdżam na Polaków. Moi rodzice z resztą to samo. Niektórzy chcą od życia tylko komfortu, rodziny, bezpieczeństwa itd. i nie mogą kompletnie zrozumieć, że kogoś ciągnie w nieznane, nawet jeśli to oznacza trudności. Takim nie wytłumaczysz ¯\_(ツ)_/¯

  • Odpowiedzi 48
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź
Napisano
11 hours ago, Paulina_89 said:

Iskierka, do mnie znajomi piszą np. że fajnie byłoby się spotkać jak będę w Polsce, ale zgadnij co… jak już się do tej Polski dostanę i rzygam już środkami transportu to jeszcze słyszę „No to przyjedź do mnie jak jesteś w PL” … patrzę w Google Maps, a tu 2.5 h jazdy… i myśle sobie - nie, ja swoje już przejechałam i przefrunęłam ;-) … teraz Twoja kolej. Zapraszam do mnie ;-) i zazwyczaj się nie widzimy … wiec wiesz takie tam gadanie od czapy 

Dokladnie! I totalny foch, ze nam sie nie chce siedzieć te 2.5h w kolejnej podrozy aby odwiedzic. Skad ja to znam? Ha ha

Napisano

Moi rodzice co prawda byli raz w odwiedziny, kiedy moj synek sie urodzil (a mama jeszcze wczesniej byla na slubie), no i brat byl 2x. Ale jak rodzice przyjechali to moj ojciec wlasnie jak taki typowy Janusz, wszystko doslownie krytykowal i na wszystko takie pogardliwe "Ameeeeeryka", ze nie wiem, spodziewal sie wyzlacanych drog czy kwartetu smyczkowego na powitanie na lotnisku? :D doslownie wszystko mu nie pasowalo, od jedzenia po wyglad amerykanskich podworek. Tak mnie to denerwowalo i mowie mu i widzisz wlasnie dlatego wyjechalam, bo Polacy to takie marudy, wszystko krytykuja i sie niepotrzebnie nakrecaja tylko. A Amerykanie mimo ze moze sztucznie sie usmiechaja to stwarzaja wokol siebie przynajmniej przyjazna atmosfere a nie jakies smutne miny i grymasy. Po co tracic czas na takie bzdury jak mozna sie skupic na wlasnym zyciu a nie tylko sie rozgladac co by tu skrytykowac.

Napisano
1 hour ago, Patipitts said:

Polacy to takie marudy, wszystko krytykuja i sie niepotrzebnie nakrecaja tylko. A Amerykanie mimo ze moze sztucznie sie usmiechaja to stwarzaja wokol siebie przynajmniej przyjazna atmosfere

Nigdy nie rozumialam argumentu o tych amerykanskich usmiechach. Lepiej jest byc z kims kto jest prawdziwie nieprzyjemny zamiast z kims kto jest sztucznie grzeczny? 

Napisano
2 hours ago, foladdd said:

A mnie okolica straszy amerykanami. Że źli, że wsadzą do więzienia (nie wiem za co), że coś tam zrobią. Strach jechać. 

To nie jest niekoniecznie glupie podejscie. Japonia, naprzyklad, odradza studiow w USA ze wzgledu na ogolna przestepczosc. Polecaja Kanade, UK, Irlandie lub Australie na anglojezyczne studia. Badzmy szczerzy. USA jest krajem gdzie sa CODZIENNE strzelaniny. Kiedys tylko w jakis niebezpiecznych miejscach, gettach, itp. A teraz w sklepach, szkolach i kosciolach.

Napisano
2 hours ago, katlia said:

Nigdy nie rozumialam argumentu o tych amerykanskich usmiechach. Lepiej jest byc z kims kto jest prawdziwie nieprzyjemny zamiast z kims kto jest sztucznie grzeczny? 

Jesli jakiejs osoby nie znam i nie planuje z nią żadnej znajomosci, to niech się sztucznie uśmiecha. Niepotrzebne mi słuchać o jej problemach ;-) chociaż malkontenci tez się zdarzają … mam takiego jednego w pracy

Napisano
2 hours ago, katlia said:

Nigdy nie rozumialam argumentu o tych amerykanskich usmiechach. Lepiej jest byc z kims kto jest prawdziwie nieprzyjemny zamiast z kims kto jest sztucznie grzeczny? 

No dokladnie ja tez tego nie rozumiem. A on doslownie "juz wole zeby ktos byl szczery niz tylko szczerzyl ten sztuczny usmiech". A ja tam wole sztuczny usmiech, dzisiaj mi nawet pani kasjerka w sklepie podpowiedziala jak otworzyc arbuza wykalaczka, w Polsce jak nie masz grosika to moze byc problem :D a moj ojciec sie dziwil ze wszystkich ludzi w okolicy znam bo kazdemu macham przy mijaniu autem. No nie, u nas po prostu tak sie robi nawet jak sie kogos nie zna :D 

Napisano

Nawet nie nazwałbym tych uśmiechów sztucznymi, tylko zwykłą życzliwością. Jeśli przychodzi to z trudem (bo np. mamy zły dzień) to tym bardziej zasługuje na pochwałę. U mnie na osiedlu, chociaż zdecydowana większość jest miła, są tacy co nawet na dzień dobry i uśmiech nie odpowiadają. Potrafią popatrzeć się na ciebie i tak jakby w przestrzeń za tobą, po czym odwrócić wzrok. Dziwne doświadczenie - ale powtarzalne, sprawdzałem!
W USA taki chłód mi się bardzo rzadko zdarzał, najprędzej z innymi przyjezdnymi - zazwyczaj z pewnego dużego kraju w dalekiej Azji (ale to mnie bardziej bawiło, szczególne pójście do obskurnej knajpy prowadzonej tylko przez Azjatów :D ) Chociaż podobno w Seattle można doświadczyć bardziej (Seattle Freeze)

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...