sly6 Napisano 20 Grudnia 2007 Zgłoś Napisano 20 Grudnia 2007 Lucas_pln z tymi przyjaciolmi sie zgodze bo i ja takich mam ,mozna powiedzie ze na peczki no ale takich prawdziwych to juz jest gorzej ale i tak dobrze ze i tacy sa
anussia Napisano 20 Grudnia 2007 Zgłoś Napisano 20 Grudnia 2007 hmm poznalam paru Amerykanow i w ten sposob chcialabym sie wypowiedziec na temat ich wiedzy, moze pierw ogolnej o swiecie - faktem jest ze nie za duzo wiedza, ale z tego co sie dowiedzialam to oni pozadnej geografii i historii w szkole to nie mieli.. a poza tym czy my tez wszystko wiemy?? ostatnio zszkowala mnie jedna dziewczyna uwazajaca sie za podrozniczke - wrocila z rocznego pobytu na Majorce.. i doszlo do rozmowy o Finlandii a ta sie mnie spytala gdzie to jest - dodam ze za 6 miechow bedzie bronic magistra.. wiec u nas tez wszyscy nie wiedza wszystkiego to jest kewstia zainteresowania szczegolnie podrozami bo jak dla mnie to jest wstyd jak ktos mnie zagnie na sprawach geograficznych.. poza tym chyba nalezy podkreslic ze jak Amerykanin cos umie w danej dziedzinie to jest to wiedza maksymalna a nie jak u nas wszytsko po trochu i po lebkach (chyba ze jest to hobby).. no ale czuje ze i niedlugo w Polsce bedziemy mieli niezly ubaw z dzieci, ktore "zgodnie z konstytucja nie musza (juz) odrabiac zadan domowych" ojj.. bedzie sie dzialo
gabrielangel Napisano 20 Grudnia 2007 Zgłoś Napisano 20 Grudnia 2007 Znowu ta nieszczesna geografia. tak jak juz wczesniej bylo mowione amerykanie maja 50 stanow a my ~50 krajow. Zapewniam wszystkich, ze nawet ze studentami geografii czy historii w polsce, jesli nie interesuja sie specjalnie USA, ciezko pogadac o czymkolwiek wiecej niz tych pare wiekszych miast czy stanow. Wszstko tez zalezy w jakim towarzystwie sie czlowiek obraca. Mnie bardzo czesto znajomi tutaj zaskakiwali wiedza o europie i Polsce (nie zadni studenci historii czy geografii - choc zawsze ludzie z przynajmniej bachelor). Czy moge z nimi porozmawiac o sytuacji w Czeczenii albo Turkmenistanie ? Nie, bo to ich zupelnie nie dotyczy - podobnie jak nie moge ze swoimi znajomymi w Polsce pogadac o prawach jazdy dla nielegalnych imigrantow. Co do przyjaciol i rodziny to zdecydowanie tego najbardziej brakuje. Znajomych mozna wszedzie znalezc ale prawdziwych przyjaciol to ma sie zazwyczaj z podworka/szkoly podstawowej czy sredniej, ewentualnie ze studiow. Przyjazn to cos co sie buduje latami. W stanach ludzie sa bardziej mobilni, czesciej wyjezdzaja za praca czy na studia dlatego tez ciezej utrzymac przyjaznie. Ale jest to jak najbardziej mozliwe dla kogos, kto wyemigrowal z Polski w wieku 18 lat.
Jackie Napisano 20 Grudnia 2007 Zgłoś Napisano 20 Grudnia 2007 Nie radzę tłumaczyć dosłownie słów angielskich na polski, bo znów wyłażą na wierzch różnice kulturowe. Colleague to znajomy z pracy, z uczelni itp. Friend może oznaczać zarówno znajomego jak i bliskiego przyjaciela, zależy od kontekstu, mówi sie np. close friend czy best friend, jak z kimś nie masz b. bliskich kontaktów powiesz 'he's not a very close friend'. Co mnie denerwuje w USA (pierwsze co mi przychodzi do głowy): mania wzywania do najmniejszych głupot policji, tak jakby nie można było pewnych spraw załatwić między sobą i paranoja na punkcie pedofilii. Ze swojego dzieciństwa pamiętam że ganiałam z kolegami po okolicy, obecnie dzieci są odwożone i przywożone do znajomych nawet jeśli ci mieszkają 2 przecznice dalej.
Lucas_pln Napisano 21 Grudnia 2007 Autor Zgłoś Napisano 21 Grudnia 2007 mania wzywania do najmniejszych głupot policji, tak jakby nie można było pewnych spraw załatwić między sobą i paranoja na punkcie pedofilii. A mnie sie to podoba, dlatego tak jest wyrobiony respekt do munduru, czy radiowozu, a nie to co w Polsce - gadki szmatki podczas zatrzymania czy zaklocania spokoju. Tymbardziej, wiele ludzi wpada w duze tarapaty, poprzez male problemy - np Policja wezwana bo ktos krzyczy po 22:00 - a tu okazuje sie ze to poszukiwany przestepca, wiec czasami ma to swoje dobre strony. Oczywiscie nikt nie lubi, kiedy Policja przekracza uprawnienia - jeszcze mi sie to nie zdazylo - ale takze nie natrafilem na kompletnych popaprancow - tylko jak do tej pory normalnych ludzi w mundurach. Wiedzie co mnie wczoraj spotkalo? Nie uwierzycie ! Wracam z zona z kina, 6 pasmowa jednokierunkowa i nagle korek o 11:00 pm. Po lewej stronie radiowoz - jednostka specjalna DUI - zablokowane rozjady z 6 pasmowki, zeby nikt nie zawracal. Po prawej wielka tablica swietlna - DUI Checkpoint i teraz sluchajcie tego. 6 pasow - slupki drogowe ustawione tak na tych pasach, ze wszystkie samochody kierowane sa na jeden - skrajnie lewy pas ruchu. Przy tym pasie policjant latarka kieruje ruch ALBO do prawej do zatoczki, gdzie bylo male miasteczko policyjno - ambulatoryjne albo prosto do domu :-) Totalny random - puscil, nie puscil, puscil nie puscil - mysle sobie no ladnie - to sie nazywa akcja trzezwy kierowca - w cala sprawe zaangazowalo sie mnostwo policji, karetki itd - widac bylo, ze wszyscy, ktorzy zjechali do zatoczki dmuchali - a jak watpliwosci to jeszcze pewnie krew do zbadania - i co Wy na to?
ankam Napisano 21 Grudnia 2007 Zgłoś Napisano 21 Grudnia 2007 w Polsce dzieje sie podobnie i to dosyc czesto (przynajmniej w moim miescie) - tyle, ze nie ma az tylu pasow ruchu ( ) i wszytsko dzieje sie wczesnie rano, gdy wszyscy jada do pracy... robia sie w miescie gigantyczne korki, a najlepsze jest to, ze okazuje sie ilu ludzi poprzedniego wieczora pilo alkohol i to tak, ze trzyma ich do rana
Lucas_pln Napisano 21 Grudnia 2007 Autor Zgłoś Napisano 21 Grudnia 2007 No prosze, nie wiedzialem, ze w Polsce sa organizowane takie akcje - zazwyczaj sie o nich zawsze slyszalo w tv, ale nigdy czegos takiego nie widzialem.
Jackie Napisano 21 Grudnia 2007 Zgłoś Napisano 21 Grudnia 2007 A mnie sie to podoba, dlatego tak jest wyrobiony respekt do munduru, czy radiowozu, a nie to co w Polsce - gadki szmatki podczas zatrzymania czy zaklocania spokoju.Tymbardziej, wiele ludzi wpada w duze tarapaty, poprzez male problemy - np Policja wezwana bo ktos krzyczy po 22:00 - a tu okazuje sie ze to poszukiwany przestepca, wiec czasami ma to swoje dobre strony. Oczywiscie nikt nie lubi, kiedy Policja przekracza uprawnienia - jeszcze mi sie to nie zdazylo - ale takze nie natrafilem na kompletnych popaprancow - tylko jak do tej pory normalnych ludzi w mundurach. Pisząc o głupotach miałam na myśli takie coś (historia autentyczna): Mieszkamy w budynku w którym jest 6 mieszkań, z tyłu znajduje się parking dla mieszkańców, każde mieszkanie ma swoje własne miejsce parkingowe - standard. Parking położony jest w takim miejscu, że wyjątkowo nieprawdopodobne jest by zaparkował tam ktoś, kto nie mieszka lub nie odwiedza kogoś w naszym budynku. Do rzeczy na miejscu parkingowym sąsiada zaparkowała jakaś koleżanka innego sąsiada. Facet wezwał policję, która zrobiła dokładnie to samo to mógłby zrobić sam, a mianowicie obeszła wszystkie (raptem 5) mieszkania i poprosiła o usunięcia samochodu. Policja faktycznie jest sprawna, przynajmniej w małym miasteczku w którym ja mieszkam. I bardzo sobie to chwalę. Kiedyś jakaś awanturka rodzinna przeniosła się na ulicę, radiowóz pojawił się po 4 minutach. Przyjmując że ktoś wezwał policję po minucie trwania awanturki, jest to wynik imponujący
cavscout Napisano 22 Grudnia 2007 Zgłoś Napisano 22 Grudnia 2007 Po lewej stronie radiowoz - jednostka specjalna DUI - zablokowane rozjady z 6 pasmowki, zeby nikt nie zawracal.Po prawej wielka tablica swietlna - DUI Checkpoint i teraz sluchajcie tego. i co Wy na to? Kompletne lamanie moich praw DUI checkpoint sa niezgodne z Konstytucja (4 poprawka). Sad Najwyzszy uznal ze mozna je robic, ale decyzja nie byla jednomyslna. Kilkanascie stanow na nie pozwala bo lamia konstytucje stanowe oraz Konstytucje USA.
Keyser Soze Napisano 26 Grudnia 2007 Zgłoś Napisano 26 Grudnia 2007 Dobry temat, gratulacje dla autora! Rowniez dlatego, ze mija mi 17-mcy wiec pewnie mamy te same przemyslenia..................z ta tylko roznica, ze tobie jest latwiej - masz zone; ja jestem sam jak palec ale sobie radze z samotnoscia. Od siebie powiem, ze oczywiscie najbardziej brakuje mi moich starych sprawdzonych przyjaciol, jak i bliskich znajomych.....................................Dlatego, ze wiem, ze 15-20-letnich znajomosci nie da sie zastapic ot tak................................Rodziny tez brakuje, ale troche mniej, bez bicia sie przyznaje - moze dlatego,ze wreszcie nie musze sluchac gledzenia zadnego,nawet od czasu do czasu......................a jak zaczyna sie gledzenie przez telefon, to zawsze moge pionformowac, ze za chwile odkladam sluchawke/wylogowuje sie ze skajpa Rzeczywiscie, prawdziwa emigracja nie jest dla kazdego, ale o tym dopiero mozna sie przekonac bedac na samej emigracji..........................Dla mnie najwiekszym zaskoczeniem byla moja wlasna mama i jej niezwykla zdolnosc przystosowania sie do nowych warunkow.......................Po poltora roku od utraty pracy w Polsce, za namowa kuzynki wyjechala do Wloch, gdzie legalnie prowadzi dom pewnej rodziny....................mieszka kolo Wenecji.................Wyjechala majac lat 50 i zero pojecia o jezykach obcych.......................Po trzech miesiacach potrafila sie dogadac, po roku nawijala jak prezenterzy na RAI UNO I po roku pobytu tam powiedziala i sobie i calej rodzinie, ze nie wyobraza sobie zycia w Polsce................................Polotra roku po wyjezdzie mamy ja wylosowalem GC i podjalem decyzje o przeprowdzce do Kalifornii..........................................I tez moge potwierdzic, ze emigracja nie jest dla ludzi miekkim dikiem robionych
Rekomendowane odpowiedzi
Temat został przeniesiony do archiwum
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.