Akurat tego dnia bylo mrozno a do tego paskudnie dmuchalo. Zeby przejsc przez miasto wstepowalem do wiekszosci sklepow po drodze zeby sie troche zagrzac. Przy okazji kupilem bardzo fajne, leciutkie, skorzane sandaly na lato za dobra, wytargowana zydowskim zwyczajem, cene. Namierzylem dwa sklepy z garniturami I koszulami, ktorym tez dalem pozniej zarobic.
Tak przy okazji, mieszkajacy w Polce moze teo nie widza ale ja zauwazylem. Otoz okolo 1991 roku w sklepie Pierre Cardin w Opolu, nabylem droga kupna garnitur, ktory kosztowal mnie okolo 1800 PLN i to nie byl ten najdrozszy. Teraz w calym ich sklepie najdrozszy jaki znalazlem kosztowal 1750 PLN, ja kupilem bardzo porzadny za 750 PLN a byly i takie z ubieglego sezonu, wiec juz "pase", za 350PLN. Oznacza to ni mniej ni wiecej tylko wzrost sily nabywczej polskiej zlotowki. Wiem, wiem, nie mozna oceny ekonomicznej kraju opierac tylko na cenach garniturow ale fakt spadku cen jest niezaprzeczalny.