Skocz do zawartości

Kompletne Zagmatwanie- Proszę O Radę


Hexa2222

Rekomendowane odpowiedzi

czyli podsumowujac beda mieli: telefony komorkowe kupione pare dni przed interview, umowe na wynajem pokoju za ktory placa ... no nie wiem jak placa, bo zadnych czekow za mieszkanie nie wystawili, a jak powiedza, ze placa gotowka to urzednik zapyta skad ta gotowka itd. (niektorzy urzednicy maja juz przygotowany wyciag z konta bankowego i kaza tylko pokazac ktore to czeki szly na co) i mamy jeszcze akt wlasnosci samochodu, ktory to bedzie wystawiony przez South Carolina bo tam jest auto zarejestrowane, a interview na Florydzie, - ow akt wlasnosci bedzie mial date kilka dni przed interview, a na rejestracji czy tez na insurance nie bedzie zony (a o insurance i rejestracje pada zwykle pytanie na poczatku rozmowy). Slub wziety od razu po przylocie, dokumenty tlumaczone jeszcze w Polsce. Jak dla mnie sprawa wydaje sie absolutnie ciekawa.

Przeczytajcie sobie opis sprawy jak miala tu dziewczyna, ktora ma nick bella bodjaze. Zreszta jest tu wiele osob, ktore byly na interview i ktore moga powiedziec jakie mieli dokumenty. Ja od siebie dodam, ze mialam ludzi, ktorym oficer kazal na zolto zaznaczac na bilingach telefonicznych gdzie sa numery do wspolmalzonka plus np. list od ksiedza, ze naleza do parafii od np. roku 2008 a interview tez bylo w tym samym roku - taki list byl traktowany jak nijaki dokument, bo urzednik stwierdzal, ze widac dali ci taki list, bo chciales miec wiecej dokumentow na interview itd. Plus zdania typu: skoro jest tak jak mowicie, ze macie placone gotowka to ja poczekam na wasze nastepne rozliczenie i wtedy zdecydujemy co z wasza sprawa. Albo pytania typu: to ty nie pracujesz, maz szuka pracy - no to dla mnie jasne, ze jestes potencjalna osoba, ktora bedzie szukac pomocy od panstwa i przykro mi, ale w takim wypadku ja nie moge dac approval.

Chetnie przytocze tez fragmenty listow z immigration co kazali doslac, bo podczas interview decyzja nie byla podjeta.

zgadza sie rozne przypadki chodza po ludziach - generalnie karina Twoje wypowiedzi sa totalnie negatywnie tak jakbys byla przeciwko ich malzenstwu - typowy polski pesymizm - wedlug Ciebie co maja zrobic ??? najlepiej chyba isc i od razu sie przyznac ze sie ochajtali dla zielonej karty - no lepiej chyba miec lease agreement niz nie miec w ogole bo to bedzie wygladac jeszcze gorzej , tak samo jak miec wspolny telefon i konto w banku nawet jesli te telefony byly kupione pare dni przed interview a przeciez moga pokazac rachunek za telefon na ktorym wcale nie bedzie napisane kiedy telefony byly kupione i tak samo konto w banku otwieraja jednego dnia i biora statement na ktorym wcale nie widnieje data otwarcia konta - chyba lepiej to wszystko zrobic niz nie robic nic i pojsc z gola reka i wtedy oczywiscie szansa wieksza na odprawienie z kwitkiem - ja tez przez to przechodzilem i wcale nie taki wilk straszny jak go maluja - urzedniczka zadala mi pytanie jaki jest nasz adres zamieszkania - generalnie dostalem jakiegos zacmienia i jakos sie zaczolem zastanawiac nad adresem przeciez widze ze ma papiery moje przed oczyma i tam jest napisane jaki adres

- no ale jakos wydukalem a potem pytanie o date urodzin zony i tama sama scena - no i jakos poszlo i juz bylo po interview wiec moze i oni beda mieli latwo - a ja wcale nie mialem innych dokumentow stwierdzajacych nasze wspolne zycie o ktorych nie byloby tutaj mowy no fakt faktem ze bylismy juz ze soba rok do slubu a potem to jeszcze 2 miesiace zanim zlozylem papiery juz po slubie i potem jeszcze ze 3 za nim mialem to smieszne interview wiec nie bylo wszystko robione na ostatnia chwile

generalnie imigracyjna to wiecej straszy niz to jest wszystko warte - nie maja prawa zabronic ludziom byc razem i tyle to niezgodne z prawami czlowieka i z konstytucja - a udowodnic ze malzenstwo jest fikcyjne dla papierow to tez nie jest proste - oni tylko wywieraja presje to wsyztsko jest psychologiczna zagrywka - napewno jej dadza zielona dostanie conditional na 2 lata i tyle

a ryzyko jest zawsze - czym byloby zycie bez ryzyka - jak ktos przyjezdza do ameryki to juz podejmuje ryzyko - generalnie ryzykiem jest nawet fakt ze sie rodzimy

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 57
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

no wiec nie przypominam sobie abym przechodzila z Toba na "ty" to po pierwsze, a reszte masz wyjasnione ponizej. [/i]

no wiec nie wydaje mi sie iz mialbym sie do Ciebie zwracac inaczej niz na "Ty"

zyjemy w ameryce i tu wszyscy sobie mowia na ty - to tylko takie polskie myslenie - to ze masz wiedze na temat prawa imigracyjnego i udzielasz tu ludziom porad to nieznaczy ze mamy Ci sie tu wszyscy klaniac - ja mam inna wiedze na temat wielu innych dziedzin i wcale bym nie wymagal od Ciebie ani od nikogo innego ze mi mowil na Pan wiec wyluzuj - co Ty jestes "princess diana"

dla mnie wszyscy ludzie sa tacy sami niezaleznie od wyksztalcenia, zajmowanego stanowiska czy statusu majatkowego - wszyscy jedziemy na tym samym wozku - z prochu powstales i w proch sie obrocisz - wiec nadal Ci bede mowil na ty i nie zamierzam prosic a jakies specjalne pozwolenie - jesli Ci sie to nie podoba to nie pisz na zadane przeze pytanie - the end

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@bigguy: skoro jest tak latwo i przyjemnie z immigration, to chocby po lekturze tego forum mozna stwierdzic ze wiele osob tak kolorowo nie mialo, prawnikiem nie jestem ale Twoja sytuacja z ta, ktora tutaj omawiamy ma jak dla mnie tylko jeden wspolny element "interview", a tak juz w ogole co jest zlego w tym, ze karina opisala zagrozenia jakie moga wyniknac? fakt mogla napisac "bedzie pieknie, tylko sie usmiechajcie szeroko" a potem mogl wyskoczyc ZONK :) chyba lepiej sie przygotowac, niz potem cos odkrecac i poprawiac ;-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no zgadza sie ,wiele osob latwo nie mialo ale i wiele osob mialo latwo - jak karina pracuje w imigration to niech im podpowie co najlepiej zrobic w ich przypadku zeby sie udalo a ryzyko jest zawsze jak juz wczesniej mowilem cokolwiek bysmy nie robili - mnie sie wydaje ze jej dadza zielona ,co najwyzej kaza jej przyniesz wiecej dokumentow potwierdzajacych wspolne zycie i moze miec drugie interview pozniej i ewentualnie to sie troche przeciagnie w czasie caly proces do otrzymania zielonej karty

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem skłonna zgodzić się z tymi osobami, które są raczej sceptycznie nastawione do sytuacji autorki wątku. Przykro to pisać, ale ktoś, kto wyłudza wizę turystyczną w celu zamąż pójścia, a następnie zmiany statusu na terenie USA, musi się liczyć z tym, że nie będzie tak łatwo przejść przez AoS. I nie jest prawdą to, co napisano wyżej, że to urzędnik musi udowodnić zły zamiar. Urzędnik NIC NIE MUSI, to petent MUSI UDOWODNIĆ, że małżeństwo zawarte zostało bona fide, a trudno będzie to zrobić w sytuacji, gdy ktoś przylatuje do USA na wizie turystycznej, ma ze sobą dokumenty potrzebne do zmiany statusu (po cholerę turyście akt urodzenia?), a następnie niemal od razu wychodzi za mąż i występuje o AoS. To OD RAZU wzbudzi podejrzliwość i niech się lepiej autorka wątku i jej mąż przygotują na szczegółowe przepytywanie podczas interview. Mnie i męża dość szczegółowo wypytywano o ramy czasowe: mojego przyjazdu do USA (na wizie studenckiej), kiedy mąż powziął decyzję o oświadczeniu mi się, czy miałam ze sobą dokumenty, kiedy był ślub i czy w czasie oświadczyn byłam w USA legalnie. A więc nie są to kwestie, z punktu imigracji, nieistotne. Autorka wątku prawdopodobnie będzie musiała kłamać pod przysięgą, jeśli padnie pytanie o zamiar, i dlatego uważam, że dobrze, że Karina pisze, jaki może być najgorszy scenariusz, bo przynajmniej będzie czas, by się naprawdę dobrze do interview przygotować.

A tak w ogóle to pozdrawiam i życzę wszystkim Pogodnych i Spokojnych Świąt :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przyjechałam tutaj na wizie turystycznej i po niecałych 2 miesiącach wyszłąm za mąż za obywatela. Z Polski przywiozłam przetłumaczone dokumenty, o których wcześniej czytałam, że są potrzebne do złożenia wniosku na GC.

Nie apelowałam o wizę narzeczeńską bo miałam już wizę turystyczną a na narzeczeńską trzeba by długo czekać a my nie chcieliśmy tracić czasu. Nigdzie wcześniej nie znalazłam informacji, że ślub na wizie turystycznej to nielegalny więc uznałam, że tak będzie ok. Czy się myliłam?

Hexa2222, niestety będziesz musiała skłamać na rozmowie i powiedzieć, że niczego przed Twoim przyjazdem nie planowaliście. Niepotrzebnie wysłałaś im tłumaczenie zrobione przez tłumacza (rozumiem, że aktu urodzenia), bo takie tłumaczenie można tu zrobić samemu. Trzeba było je przepisać i wstawić datę po ślubie... Rozumiem, że problem w tym, że na tłumaczeniu jest data sprzed Waszego ślubu? Sprawdź jaka to data (zatrzymałaś kopię?), bo jeśli jest tam np. 10.06 (czerwiec), to można powiedzieć, że to 6 października... że ktoś z Twojej rodziny zaniósł to do przetłumaczenia i poprosił tłumacza o wpisanie daty "po amerykańsku". Na pewno nie możesz powiedzieć, że przywiozłaś te dokumenty ze sobą. Jeśli nie da się "przekręcić" daty, to będziesz musiała powiedzieć, że tłumaczenie aktu urodzenia było Ci potrzebne wcześniej do czegoś innego, a po ślubie w Stanach ktoś Ci dosłał wymagane dokumenty.

Daj mi znać, jak poszło. Będę trzymała kciuki. Ja też wzięłam ślub na turystycznej, po 6 tygodniach pobytu. Po trzech tygodniach pobytu (w moje urodziny) mój kochany mi się oświadczył, a trzy tygodnie później skromna i romantyczna ceremonia w Vegas. Później rodzice przysłali mi akt urodzenia, który przetłumaczyłam, a teraz wysyłamy formularze (3 m-ce po ślubie). Byliśmy u prawnika imigracyjnego - powiedział, że 6 tygodni to dość szybko, ale jeśli nie będziemy się spieszyli z wysłaniem dokumentów, to nie powinni być podejrzliwi. Z mężem znamy się już 7 lat i mamy na to różne dowody, więc mam nadzieję, że nie powiedzą mi, że wyszłam za mąż dla papierów... Wiesz, są ludzie, którzy przyjeżdżają na turystycznej, biorą ślub po tygodniu, a w kolejnym tygodniu wysyłają formularze - nie rozumiem, jak takim ludziom udaje się dostać GC, a udaje się.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

zgadza sie rozne przypadki chodza po ludziach - generalnie karina Twoje wypowiedzi sa totalnie negatywnie tak jakbys byla przeciwko ich malzenstwu - typowy polski pesymizm - wedlug Ciebie co maja zrobic ???

NIE POLSKI PESYMIZM TYLKO REALIA. SA TU NA FORUM LUDZIE, KTORZY OSTATNIO PRZECHODZILI PRZEZ INTERVIEW I NIE BYLO TAK SUPER SLODKO.

najlepiej chyba isc i od razu sie przyznac ze sie ochajtali dla zielonej karty - no lepiej chyba miec lease agreement niz nie miec w ogole bo to bedzie wygladac jeszcze gorzej

JASNE, LEPIEJ MIEC PODRABIANE DOKUMENTY

, tak samo jak miec wspolny telefon i konto w banku nawet jesli te telefony byly kupione pare dni przed interview a przeciez moga pokazac rachunek za telefon na ktorym wcale nie bedzie napisane kiedy telefony byly kupione

JAK MOGA MIEC RACHUNEK ZA TELEFON JESLI MAJA INTERVIEW ZA 2 CZY 3 TYGODNIE? NA RACHUNEK CZEKA SIE MIN. 5-6 TYGODNI.

i tak samo konto w banku otwieraja jednego dnia i biora statement na ktorym wcale nie widnieje data otwarcia konta

O TAK? NO TO BEDZIE WIDNIALO, ZE POPRZEDNIEGO BALANSU NIE BYLO I PIERWSZA WPLATA BYLA WCZORAJ. GENIALNE. NIKT SIE NIE POLAPIE, ZE OTWARLI KONTO W OSTATNICH DNIACH.

- chyba lepiej to wszystko zrobic niz nie robic nic i pojsc z gola reka i wtedy oczywiscie szansa wieksza na odprawienie z kwitkiem - ja tez przez to przechodzilem i wcale nie taki wilk straszny jak go maluja - urzedniczka zadala mi pytanie jaki jest nasz adres zamieszkania - generalnie dostalem jakiegos zacmienia i jakos sie zaczolem zastanawiac nad adresem przeciez widze ze ma papiery moje przed oczyma i tam jest napisane jaki adres

- no ale jakos wydukalem a potem pytanie o date urodzin zony i tama sama scena - no i jakos poszlo i juz bylo po interview wiec moze i oni beda mieli latwo - a ja wcale nie mialem innych dokumentow stwierdzajacych nasze wspolne zycie o ktorych nie byloby tutaj mowy no fakt faktem ze bylismy juz ze soba rok do slubu a potem to jeszcze 2 miesiace zanim zlozylem papiery juz po slubie i potem jeszcze ze 3 za nim mialem to smieszne interview wiec nie bylo wszystko robione na ostatnia chwile

W ICH WYPADKU TO 'SMIESZNE' INTERVIEW MOZE NIE BYC TAKIE SMIESZNE...

generalnie imigracyjna to wiecej straszy niz to jest wszystko warte - nie maja prawa zabronic ludziom byc razem i tyle to niezgodne z prawami czlowieka i z konstytucja

NIKT IM NIC NIE ZABRANIA. ZABRANIA SIE POBIERANIA DLA PAPIEROW.

- a udowodnic ze malzenstwo jest fikcyjne dla papierow to tez nie jest proste

JEST BARDZO PROSTE.

- oni tylko wywieraja presje to wsyztsko jest psychologiczna zagrywka

JASNE. WROZKA MOWI RANO KTO MA NIE DOSTAC GREEN CARD... I URZEDNICY TEGO SIE TRZYMAJA.

- napewno jej dadza zielona dostanie conditional na 2 lata i tyle

NIE "NA PEWNO" TYLKO "JESLI BEDZIE MIALA BARDZO DUZO SZCZESCIA"

a ryzyko jest zawsze - czym byloby zycie bez ryzyka - jak ktos przyjezdza do ameryki to juz podejmuje ryzyko - generalnie ryzykiem jest nawet fakt ze sie rodzimy

NIE BARDZO ROZUMIEM CO MA RYZYKO DO INTERVIEW. JESTESCIE MALZENSTWEM - MASZ PRAWO DOSTAC GREEN CARD JESLI SPELNISZ WARUNKI, NIC TU NIE RYZYKUJESZ. CHYBA, ZE MOWA JEST O WCZESNIEJ WYMIENIONYCH PODROBIONYCH ALBO/I KOMBINOWANYCH DOKUMENTACH - WTEDY JEST RYZYKO, ZE BEDZIE DRUGIE INTERVIEW, ZE SPRAWA POJDZIE DO IMMIGRATION COURT ITD.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

PS. NIE JESTEM PRINCESS DIANA, CO NIE ZMIENIA FAKTU, ZE Z NIEKTORYMI OSOBAMI NIE JESTEM NA "TY". I NAWET W AMERYCE NIE MOWIE "HENRY" TYLKO MOWIE "DR SMITH", NIE MOWIE DO SEDZIEGO "JOSEPH" TYLKO "JUDGE SMITH", A MOJE DZIECKO W SZKOLE JEST UCZONE ABY DO NAUCZYCIELI ZWRACAC SIE PER "MS" ITD. ZWYKLA KULTURA. JESLI KOGOS ZNAM MOWIE MU PRZEZ "TY". WIDAC W NASZEJ OKOLICY INNE ZWYCZAJE NIZ U WAS.

NIKT MI SIE NIE MUSI KLANIAC, TEN WATEK DODALES JUZ SAM OD SIEBIE. ALE DLA TWOJEJ WIADOMOSCI TO WIELE OSOB MI SIE KLANIA, I SA TO OSOBY NAWET Z TEGO FORUM. :) MOZE PO PROSTU PRZEZ ZWYKLY SZACUNEK, A MOZE DLATEGO, ZE NIE MUSIELI WYDAWAC GRUBYCH PIENIEDZY NA SPRAWY, KTORE ZOSTALY ZROBIONE ZA DARMO.. NIE WIEM, ALE SIE KLANIAJA B)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no zgadza sie ,wiele osob latwo nie mialo ale i wiele osob mialo latwo - jak karina pracuje w imigration to niech im podpowie co najlepiej zrobic w ich przypadku zeby sie udalo a ryzyko jest zawsze jak juz wczesniej mowilem cokolwiek bysmy nie robili - mnie sie wydaje ze jej dadza zielona ,co najwyzej kaza jej przyniesz wiecej dokumentow potwierdzajacych wspolne zycie i moze miec drugie interview pozniej i ewentualnie to sie troche przeciagnie w czasie caly proces do otrzymania zielonej karty

Wczesniej czytalam, ze jestem pesymistka, teraz czytam, ze najwyzej beda mieli drugie interview, kaza przyniesc dodatkowe dokumenty, przeciagnie sie w czasie

- od siebie powinnam jeszcze dodac, ze dobrze byloby aby wypowiedzial sie ktos kto mial drugie interview albo dostal 'korespondencje' taka jak osoba, ktorej pomagalam pisac odpowiedzi do immigration na temat wczesniejszego malzenstwa czy przerowadzek. Kazda z tych osob z usmiechem na twarzy, wierzac, ze "ewentualnie to sie troche przeciagnie w czasie caly proces do otrzymania zielonej karty", czekala na nastepne interview albo, tak jak bela, pisala na spokojnie przy kawie i ciasteczku wypracowania dla immigration (bylo ich sporo, bo to i dluga powiesc i kilka mniejszych, oczywiscie caly czas pamietajac o wszelkich szczegolach, bo to najwazniejsze dla oficera). Oczywiscie kazda osoba pamietala, ze ryzyko jest zawsze, dlatego nawet nikt sie nie denerwowal, bo i po co - najwyzej sie nie uda.

jak karina pracuje w imigration to niech im podpowie co najlepiej zrobic w ich przypadku zeby sie udalo

Ja moge powiedziec co robia zle, moge wskazac rzeczy, ktore sa absurdalne badz ktore sa proste do wykrycia, ale nie moge mowic komus co ma zrobic.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...