Magnum Napisano 25 Grudnia 2008 Zgłoś Napisano 25 Grudnia 2008 PS. NIE JESTEM PRINCESS DIANA, CO NIE ZMIENIA FAKTU, ZE Z NIEKTORYMI OSOBAMI NIE JESTEM NA "TY". I NAWET W AMERYCE NIE MOWIE "HENRY" TYLKO MOWIE "DR SMITH", NIE MOWIE DO SEDZIEGO "JOSEPH" TYLKO "JUDGE SMITH", A MOJE DZIECKO W SZKOLE JEST UCZONE ABY DO NAUCZYCIELI ZWRACAC SIE PER "MS" ITD. ZWYKLA KULTURA. JESLI KOGOS ZNAM MOWIE MU PRZEZ "TY". WIDAC W NASZEJ OKOLICY INNE ZWYCZAJE NIZ U WAS.NIKT MI SIE NIE MUSI KLANIAC, TEN WATEK DODALES JUZ SAM OD SIEBIE. ALE DLA TWOJEJ WIADOMOSCI TO WIELE OSOB MI SIE KLANIA, I SA TO OSOBY NAWET Z TEGO FORUM. MOZE PO PROSTU PRZEZ ZWYKLY SZACUNEK, A MOZE DLATEGO, ZE NIE MUSIELI WYDAWAC GRUBYCH PIENIEDZY NA SPRAWY, KTORE ZOSTALY ZROBIONE ZA DARMO.. NIE WIEM, ALE SIE KLANIAJA Na forach internetowych przyjęło się, że wszyscy zwracają się do siebie per ty. Nie ma to nic wspólnego z amerykańską tradycją, jest to po prostu zwyczaj na polskich forach.
karina Napisano 25 Grudnia 2008 Zgłoś Napisano 25 Grudnia 2008 Jesli dokladnie przejrzysz to forum to zobaczysz, ze jednak nie wszyscy zwracaja sie do siebie na 'ty'. Ciezko mi sobie wyobrazic tez, ze np. na forum gdzie porad udzielaja lekarze czy prawnicy czy ktokolwiek, ktoras osoba pisze tekst typu: no wiec Karino ??? Troche by mi bylo glupio pisac taki tekst nawet do Jacki, ktora znam dosc dobrze czy do sly6. Nikt nie wymaga aby ktos bil czola, ale sama forma w jaki sposob formulowane sa tu zdania czy pytania budzi co najmniej zdziwienie. W jakis magiczny sposob kazda inna osoba potrafi napisac zdania typu: licze na odpowiedz Kariny czy prosze o jakies sugestie itd. Przyznasz, ze brzmi to inaczej niz no wiec Karino??? Nie kaze sobie mowic przez Pani, choc wiele osob na tym forum tak mi mowi, ale zwracanie sie do kogos haslami takimi jak podalam wczesniej, jest chyba malo stosowne. I tylko to mialam na mysli mowiac, ze nie jestem z pewnymi osobami na 'ty'.
bigguy Napisano 25 Grudnia 2008 Zgłoś Napisano 25 Grudnia 2008 dobra wyluzujmy juz sobie kwestie na ty czy nie na ty - dyskusja zakonczona JASNE, LEPIEJ MIEC PODRABIANE DOKUMENTY znam osoby co podrabialy dokumenty np work permit i dobrze na tym wyszly a wiec lease agreement to bulka z maslem - tu w zasadzie bysmy nie podrabiali dokumentu bo on nie istnieje w tej chwili musielibysmy utworzyc nowy dokument a to jest jeszcze latwiejsze wedlug mnie powinni zrobic wszystko co mozliwe w tej chwili zeby wypasc dobrze i duze sa szanse ze sie uda - nie ma sie czego bac zawsze troche styki graja ale co tam trza isc na calego i zrobic wszystko co mozna w danej chwili
sly6 Napisano 25 Grudnia 2008 Zgłoś Napisano 25 Grudnia 2008 bigguy to ze komus sie cos udalo,mial podrabiane dokumenty to nie oznacza ze danej osobie to sie uda..Jednak nalezy wszystko wziasc pod uwage bo potem bedzie trudno powiedziec -przepraszam..
karina Napisano 25 Grudnia 2008 Zgłoś Napisano 25 Grudnia 2008 dobra wyluzujmy juz sobie kwestie na ty czy nie na ty - dyskusja zakonczona JASNE, LEPIEJ MIEC PODRABIANE DOKUMENTY znam osoby co podrabialy dokumenty np work permit i dobrze na tym wyszly a wiec lease agreement to bulka z maslem - tu w zasadzie bysmy nie podrabiali dokumentu bo on nie istnieje w tej chwili PRODUKOWALIBYSMY FAKE DOCUMENT musielibysmy utworzyc nowy dokument a to jest jeszcze latwiejsze ALE ZROZUM, ZE MOGA MIEC PROBLEMY PRZEZ TO. TO JEST LATWE DO SPRAWDZENIA. wedlug mnie powinni zrobic wszystko co mozliwe w tej chwili zeby wypasc dobrze i duze sa szanse ze sie uda - nie ma sie czego bac ONI NIE MAJA PRAKTYCZNIE NICZEGO. WIEC CO ONI MOGA ZROBIC? GDYBY BYLI ZACZELI GROMADZIC WSZYSTKO OD POCZATKU TO CO INNEGO, ALE TERAZ POJDA Z CZYM? Z WYMYSLONYM WYNAJMEM MIESZKANIA? zawsze troche styki graja ale co tam trza isc na calego i zrobic wszystko co mozna w danej chwili W ICH SYTUACJI TO JEST 'BYC ALBO NIE BYC'. TYLE, ZE JESLI WYPADNIE NA 'NIE BYC' TO BEDZIE PROBLEM. LEPIEJ ISC BEZ ZADNYCH PODROBEK, POWIEDZIEC CO I JAK, MOZE BEDA MIELI KOGOS KTO BEDZIE LUDZKI, MOZE POPATRZY NA NICH BARDZIEJ LASKAWIE, ALE JAK POJDA Z DOKUMENTAMI, KTORE NIE ISTNIEJA I NAPRAWDE KOMUS WPADNIE DO GLOWY, ZEBY SPRAWDZIC ROZNE RZECZY WTEDY BEDZIE CIEZKO. DRUGIE INTERVIEW WCALE NIE JEST TAKIE SUPER - PYTANIA SA NAPRAWDE CIEZKIE, OSOBY SA NAJCZESCIEJ OSOBNO W POKOJACH. PYTANIA TYPU: O CZYM BYLO KAZANIE W NIEDZIELE ALBO W JAKI PAPIER OPAKOWANY BYL TWOJ PREZENT NA URODZINY NALEZA DO CODZIENNOSCI.
Magnum Napisano 25 Grudnia 2008 Zgłoś Napisano 25 Grudnia 2008 Przyznasz, ze brzmi to inaczej niz no wiec Karino??? Owszem, uwązam, że to przesada, jednak nie w tym rzecz. W moim poście odnosiłem się tylko do no wiec nie przypominam sobie abym przechodzila z Toba na "ty" to po pierwsze, a reszte masz wyjasnione ponizej.
karina Napisano 26 Grudnia 2008 Zgłoś Napisano 26 Grudnia 2008 Jesli kogos znam, jestem z nim na 'ty' wtedy nie mam nic przeciwko aby ktos zwracal sie do mnie jak do starej znajomej. Jesli kogos nie znam to uwazam, ze takie zwracanie sie do kogokolwiek i gdziekolwiek jest takie a nie inne. Daletgo napisalam, ze nie przypominam sobie zeby z dana osoba byla na "ty" czytaj: w takich zazylych ukladach zeby ktos sie do mnie zwracal tak jak to bylo napisane.
Hexa2222 Napisano 1 Stycznia 2009 Autor Zgłoś Napisano 1 Stycznia 2009 no zgadza sie ,wiele osob latwo nie mialo ale i wiele osob mialo latwo - jak karina pracuje w imigration to niech im podpowie co najlepiej zrobic w ich przypadku zeby sie udalo a ryzyko jest zawsze jak juz wczesniej mowilem cokolwiek bysmy nie robili - mnie sie wydaje ze jej dadza zielona ,co najwyzej kaza jej przyniesz wiecej dokumentow potwierdzajacych wspolne zycie i moze miec drugie interview pozniej i ewentualnie to sie troche przeciagnie w czasie caly proces do otrzymania zielonej karty bigduy bardzo dziękuję za słowa otuchy. Cała moja rodzina twierdzi, że ponieważ moje małżeństwo jest prawdziwe to nic złego nas nie spotka. Na interview pojedziemy razem z moją siostrą, która jest moim sponsorem, która potwierdzi nawet na piśmie jeśli będzie taka potrzeba, ze nas utrzymuje, bo ją na to stać. Samochody przerejestrujemy, bo mnie tu wszyscy nieźle nastraszyli. Co będzie to będzie, w razie czego moje piekne mieszkanie czeka na nas w Polsce. Jeszcze raz wszystkim dziekuję za wszelkie uwagi. Życzę szczęścia w Nowym Roku!
bela Napisano 1 Stycznia 2009 Zgłoś Napisano 1 Stycznia 2009 Generalnie, chcialabym zyczyc wsystkim "Szczesliwego Roku 2009" Co do mojej sprawy, musze przyznac, ze nie bylo latwo, a takiego stresu jaki przezylam przez 30 dni w listopadzie 2008 (okres pomiedzy otrzymaniem RFE a deadline wyslania wymaganych dokumentow do INS) nie zycze najgorszemu wrogowi. Wierzcie mi, gdyby nie pani Karina, to na 99,9% zostalabym wezwana na drugie interview, ktore jak wszyscy wiemy moze byc niemalym koszmarkiem. Ja musialam sie postarac o kilka zaprzysiezonych zeznan od znajomych i sasiadow oraz sama musialam napisac zeznanie dotyczace mojego pierwszego malzenstwa. Kiedy pani Karina po raz pierwszy sprawdzila to co ja "naskrobalam", powiedziala mi, ze moje papiery bardziej przypominaja "list do cioci Krysi, niz dokument, ktorym staram sie przekonac urzednika imigracyjnego o slusznosci mojej sprawy" . Wiec napisalam wszystkie Affdavits jeszcze raz, aby uslyszec od pani Kariny " to brzmi lepiej, ale nadal nie jest to przekonywujace, musisz sie bardziej postarac". i wlasnie to uwielbiam w pani Karinie najbardziej!! Jej pomoc nie polegala na napisaniu za mnie wszystkich dokumentow, a raczej zmusiala mnie do ruszenia glowka. P. Karina sprawdzala kazdy z moich dokumentow i mowila mi co jest ,zle co powinnam poprawic i w koncu po chyba 15 probach, na 3 dni przed deadline wyslania wszyskich papierow uslyszalam "...No, teraz to mi sie podoba, powodzenia..." . Tak samo i w tym temacie pani Karina nie stara sie pesymistycznie obalac wszelkich pomyslow na rozwiazanie problemu Hexa2222, a raczej stymuluje do wszechobecnej burzy mozgow. Ja mysle, ze zamiast podrabianych dokumentow wynajmu mieszkania, lepiej byloby poprosic siostre o napisanie Affidavit, ktore tlumaczyloby, ze poniewaz postanowiliscie sie przeprowadzic z mezem z SC do FL, ona zaoferowala wam pomoc w formie zakwaterowania, do czasu kiedy wy oboje bedziecie mieli prace i srodki na wynajem wlasnego mieszkania. Tego typu dokument musi byc podpisany w obecnosci notariusza. Jezeli w miedzyczasie wspolnie podrozowaliscie i macie jakiekolwiek rachunki za hotel, albo samolot na ktorych widnieja wasze nazwiska, dolaczcie to do dokumentacji na interview. Mam nadzieje, ze wszystko potoczy sie pomyslnie. Pozdrowienia.
Hexa2222 Napisano 1 Stycznia 2009 Autor Zgłoś Napisano 1 Stycznia 2009 Jestem skłonna zgodzić się z tymi osobami, które są raczej sceptycznie nastawione do sytuacji autorki wątku. Przykro to pisać, ale ktoś, kto wyłudza wizę turystyczną w celu zamąż pójścia, a następnie zmiany statusu na terenie USA, musi się liczyć z tym, że nie będzie tak łatwo przejść przez AoS. I nie jest prawdą to, co napisano wyżej, że to urzędnik musi udowodnić zły zamiar. Urzędnik NIC NIE MUSI, to petent MUSI UDOWODNIĆ, że małżeństwo zawarte zostało bona fide, a trudno będzie to zrobić w sytuacji, gdy ktoś przylatuje do USA na wizie turystycznej, ma ze sobą dokumenty potrzebne do zmiany statusu (po cholerę turyście akt urodzenia?), a następnie niemal od razu wychodzi za mąż i występuje o AoS. To OD RAZU wzbudzi podejrzliwość i niech się lepiej autorka wątku i jej mąż przygotują na szczegółowe przepytywanie podczas interview. Mnie i męża dość szczegółowo wypytywano o ramy czasowe: mojego przyjazdu do USA (na wizie studenckiej), kiedy mąż powziął decyzję o oświadczeniu mi się, czy miałam ze sobą dokumenty, kiedy był ślub i czy w czasie oświadczyn byłam w USA legalnie. A więc nie są to kwestie, z punktu imigracji, nieistotne. Autorka wątku prawdopodobnie będzie musiała kłamać pod przysięgą, jeśli padnie pytanie o zamiar, i dlatego uważam, że dobrze, że Karina pisze, jaki może być najgorszy scenariusz, bo przynajmniej będzie czas, by się naprawdę dobrze do interview przygotować.A tak w ogóle to pozdrawiam i życzę wszystkim Pogodnych i Spokojnych Świąt Ja wizy turystycznej nie wyłudziłam, przyjeżdżam do USA od 12 lat, praktycznie co 2 lata, zawsze wszystko zgodnie z przepisami. Mam tutaj rodzinę i dlatego ją odwiedzałam. Nigdy nie planowałam mieszkać w USA i gdyby nie mój ukochany nadal bym tam sobie spokojnie mieszkała w otoczeniu rodziny i znajomych.
Rekomendowane odpowiedzi
Temat został przeniesiony do archiwum
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.