Shady Napisano 17 Stycznia 2012 Zgłoś Napisano 17 Stycznia 2012 Weepek czy ty zawsze jestes taki nudny? Pleciesz to samo w kolo macieja jak taka stara c..a! naaaaaailed it
siemasz Napisano 18 Stycznia 2012 Zgłoś Napisano 18 Stycznia 2012 Weepek czy ty zawsze jestes taki nudny? Pleciesz to samo w kolo macieja jak taka stara c..a! Jak jest taki nudny to po co to czytasz ?? Chlopak powiedzial swoje zdanie , ze mu sie nie podoba-podal sensowne argumenty, a co niektorzy atakuja lub domniemaja - skoro mu sie nie podoba to pewnie mu sie robic nie chcialo bo przeciez Ameryka to niebo na ziemi.
jaceklub Napisano 18 Stycznia 2012 Zgłoś Napisano 18 Stycznia 2012 Tak, pewnie mu się robić nie chciało, to nierób i leń. A od kiedy tam jest niebo?
jj09 Napisano 1 Lutego 2012 Zgłoś Napisano 1 Lutego 2012 @Wipek: takie szybkie pytanie: czy w twoim poście chodzi o to, że osobom (bez urazy) 'bez wykształcenia", którzy mają szansę znaleźć pracę na budowie lub w barze nie opłaca się tam wyjeżdżać? czy twierdzisz, że ludzie po studiach np. medycyna, informatyka, budownictwo, architektura też nie mają tutaj czego szukać?
TomaszNL Napisano 5 Maja 2012 Zgłoś Napisano 5 Maja 2012 @jj09 - wygląda na to, że Wipek'owi chodziło o ludzi "bez wykształcenia", lub takich po studiach, którzy od razu po przylocie do USA zdecydowali, że będą wykonywali pracę typową dla imigrantów (sprzątanie, zmywak etc.). Innego wytłumaczenia nie widzę. Sam wyjeżdżałem z Polski jako osoba zarabiająca ponad średnią krajową - i dla mnie mówienie, że w USA nie ma szans na rozwój jest delikatnie mówiąc niezrozumiałe. Zasady są tu proste. Wszystko kosztuje. Masz 2 ręce i rozum - zrób coś by zarobić na to co jest Ci potrzebne. Ameryka nie została zbudowana na narzekaniu i żebraniu o zasiłki od Państwa. Ludzie brali sprawy w swoje ręce, nawzajem się wspierając, wierząc w końcowy sukces. Problem w tym, że Ameryka chce się usocjalnić powtarzając błędy z Europy. Już teraz dużo jest firm (mowa tu o restauracjach i mniejszych firmach oferujących wynagrodzenie godzinowe - nie należące do "najwyższych"), które UWAGA: w dobie kryzysu - nie mogą znaleźć pracowników gdyż wolą siedzieć na zasiłku i różnych benefitach - lub popracują rok i odchodzą właśnie na zasiłek. Wygląda znajomo? Ile osób w Polsce zamiast wziąć się do uczciwej roboty, bierze zasiłki, renty itd? Zawsze mnie to irytowało, że muszę płacić podatki na nierobów, którzy przed moimi blokami przepijali owe zasiłki i zapomogi. Mam nadzieję, że Ameryka nie pójdzie tą drogą. Podstawowym błędem jaki popełniają ludzie wyjeżdżający do innych krajów jest taki, że chcą w nich żyć tak jak w krajach z których przyjechali. Tzn. zarabiać w dolarach - 'amerykańską pensje" ale język, jedzienie, dom, samochód, pogoda, służba zdrowia, edukacja takie jak w Polsce. W tego przypadkach należy być szczerym by uniknąć późniejszych rozczarowań: Amerykanie nie chcą takich ludzi we własnym kraju. Nie chcą takich imigrantów, którzy nie będą się asymilować z ich kulturą, przyzwyczajeniami i stylem życia. Jeśli chcesz zarabiać dolary, a żyć jak w Polsce to jesteś tu persona non grata i jako takowa nigdy nie będziesz się tu szczęsliwy. Zgodzę się, że Amerykanie są zabardzo zapatrzeni w swoją "za*ebistość" ale to nie Polska ich przegoni w rozwoju, a Chiny. Prawda jest taka, że Europa stacza się przez to co przez lata było jej największą zaletą - różnorodość. Świat ulega globalizacji, a w Europie debatuje się nad rozwiązaniem UE i zamykaniu granic. Spójrzcie choćby na pozycję Francji czy Wielkiej Brytanii w polityce międzynarodowej dziś, a 15 lat temu. Jedynym krajem, który mocno się trzyma są Niemcy - ale nawet oni zdają sobie sprawę, że sami nie dadzą rady konkurować z USA z jednej strony i Chinami z drugiej - dlatego próbują ratować UE, na którą wszyscy się powoli wypinają. Wracając do tematu. Wydaje mi się, że każdy piszący opinię podobną do tej Wipek'a powinien zamieścić krótkie streszczenie swojego życia w USA tj. miasto, stan w którym przebywa/ł, poziom znajomości języka, wykształcenie, praca wykonywana. Bez tego ciężko o traktowanie jakiejkolwiek opinii jako wiarygodnej. @Wipek - nie zrozum mnie źle - rozumiem główne przesłanie Twojego posta - Ameryka to nie raj - i ja się z tym zgadzam.
equaitable Napisano 6 Maja 2012 Zgłoś Napisano 6 Maja 2012 Na świecie nie ma żadnego kraju którego można by nazwać RAJEM na może poza wyspami na pacyfiku , no ale tam tajfuny i caraz wyżej woda ahhh...
Michael1986 Napisano 7 Maja 2012 Zgłoś Napisano 7 Maja 2012 TomaszNL - świetny post. Naprawdę nie mogę uwierzyć, jak Wipek jest ślepo zapatrzony w swój kraj i to co się w nim wyprawia. Posty tracą modnym ostatnio trendem propagandowym onetu czy tvn (dawnej sb). Innym na tym forum zarzuca stronniczość a sam przeinacza fakty. Nie chodzi mi o to czy w USA jest raj czy nie, ale o to, że mówiąc o tym jak to w USA jest źle, biednie i bez szans na rozwój, kłamiąc - robi ludziom wodę z mózgu (o jakich ludziach piszę poniżej). Faktem jest, że w ostatnich latach w Polsce jest coraz lepiej i ktoś kto wyjechał w 1980 to wracając może doznać lekkiego szoku. Ale to nie zmienia faktu, że Polska to nie jest żadna ziemia obiecana, tylko miejsce gdzie w pełni ziszcza się darwinizm społeczny. Widać zasobnych, klasę średnią. Ale dużo - naprawdę dużo jest biedy: tej obskurnej czy przede wszystkim tej umiarkowanej. Ludzie harują i po 10-12 godzin - bywa, że bez wypłacanych nadgodzin. Są i tacy co zarabiają 2000 zł i więcej, dużo więcej. Ale jest ich odpowiednio - mniej i dużo mniej. Wypowiedź Wipeka o tym, że nie chce się komuś pracować za daną płacę, czy na danym stanowisku jest naprawdę śmieszna i absurdalna. Owszem są ludzie, jak to ujął Tomasz, którzy przepijają zasiłki, ale są i tacy co naprawdę podejmą/podejmują każdą pracę za najniższą krajową albo i mniej. Mieszkam w Małopolsce (koło Krakowa) i tu się naprawdę powodzi (w skali kraju oczywiście - jak ktoś pojedzie 20 km od Krakowa i 20 km od Warszawy to wie o czym ja mówię). Pracowałem z ludźmi z tych dalszych i biedniejszych rejonów Polski - wszyscy cieszyli się że mają w ogóle pracę. Naprawdę za granicą Polacy chwaleni są za swoją pracowitość i efektywność, a w kraju potrafią słyszeć tylko takie malkontenctwa. Więc ten argument był kompletnie z d... w stylu przeciętnego polskiego (często buraczanego) przedsiębiorcy. Widać jeszcze z Polski za mało ludzi wyjechało by płacowo zaczęła doganiać standardy Unijne, tak nadrobione na półkach sklepowych. W Polsce bezrobocie trzeci rok z rzędu utrzymuje się na poziomi przedakcesyjnym (12%-13%) więc i warunki dyktują pracodawcy. A jeszcze w okresie 2005-2008 dwoili się i troili by zatrzymać pracowników (szczególnie tych cenniejszych). Tak więc na dzień dzisiejszy można nawet rzec, że lepiej to już było. Po drugie. Skoro Wipek jest przedsiębiorcą to doskonale powinien wiedzieć, że za przywileje socjalne w Polsce też się płaci, a nie rozdaje je np. św. Mikołaj czy Donald Tusk. Bo aby pracownik dostał do ręki najniższe 1100 zł netto, musi zarabiać 1500 zł brutto, a pracodawca ponosi koszt 1800 zł (podatek, NFZ - leczenie, ZUS - emerytura, renta, zasiłek). W USA czy Niemczech jest to odpowiednio: 1500 $/euro brutto = 1346 $ / 1383 euro netto ; 1800 $/euro brutto = 1586 $ / 1641 euro netto. Wspomnę tylko, że ceny mamy prawie jak w Niemczech (a jakość bywa gorsza - słynna niemiecka "chemia"). Kto faktycznie porówna sobie ceny ten zobaczy co się kupi za 1000 złotówek a co za 1000 $ czy euro, ten szybko zda sobie sprawę z tego o czym ja oraz inni mówią. Co do przyszłej kondycji Polski to ciężko ją prognozować. Powinna następować dalsza poprawa, ale kokosów nie będzie. Największym niebezpieczeństwem jest teraz ryzyko rozkładu Unii Europejskiej (raczej nieuchronne, ale zobaczymy w jakim wymiarze). Od strony gospodarczej to nas jak najbardziej dotyczy bo przecież wzrost gospodarczy Polski zależy od otwartych rynków i inwestycji zagranicznych (a nie od często nieudolnie zagospodarowanych dotacji unijnych). Naprawdę wierzyłem kiedyś w Unię Europejską, jako tą, która wypracuje sobie podobną rangę polityczno-finansową co USA. Gospodarczo Unię ciągną teraz prawie wyłącznie Niemcy. Argumenty Tomasza są trafne, dodałbym jeszcze, że Niemcy na tej unii zyskują więcej (gospodarczo i politycznie) niż wydają, bo to przekłada się na ich ekspansję na rynki unijne.Poza tym Unia popada w uwsteczniająca paranoję, gdzie widzi się pijanych Polaków-nierobów za każdym rogiem a nie faktyczne problemy. Wiadomo łatwiej psioczyć na Polaka, który ciężko pracuje, ale strach na krajowego czy ciemnoskórego obiboka (nie wspominając już o Arabach - jak ktoś widział - nawet na YT - co oni bredzą - nawet publicznie - ten wie o czym mówię.) Wybór prezydenta Francji może tylko osamotnić Niemcy oraz przyłożyć rękę do upadku socjalnego molocha, gdzie bardziej opłaca się poniektórym nic nie robić, niż tknąć się jakiejkolwiek pracy. Problemem politycznym Unii jest brak kompromisu i narastające antagonizmy. Zieloni woleli by widzieć unię proekologiczną. Taka postawa nie daje natomiast szans rozwoju Polski i nowych krajów Unii, bo przecież musi ona przejść jeszcze wiele schodów do gospodarki rozwiniętej (kosztowne proekologiczne wymagania dot. budowania np. infrastruktury, pakiety klimatyczne etc.) Nie chce wspominać już, że takie kurczowe trzymanie się tego kursu politycznego skazuje Europę na stanie się rynkiem zbytu towarów z innych krajów krajów rozwiniętych a przede wszystkim z gospodarek wschodzących. Nie chcę się tu już specjalnie rozwodzić się nt. filozoficznego podejścia Unii do innych kultur. W myśl (bezmyślnej) idei braku relatywizmu kulturowego spowodowano zanik tradycyjnych wartości, brak integracji przybyszów spoza Europy, oraz radykalizowania się ruchów ultraprawicowych, co w efekcie jest zagrożeniem dla wartości humanitarnych na jakich zbudowano Europę. Co do USA. Jak mówiłem nie róbmy ludziom wody z mózgu. Wiadomym jest że złote czasy USA przypadają na lata 50,60 i 70-te XX wieku. A i w latach 80-tych czy 90-tych mógł być to dla niektórych raj na ziemi. Teraz nie są one już tak zamożne na tle Polski jak kiedyś. Ale nadal opłaca się tam wyemigrować - bez jaj, przecież to nie jest Sierra Leone Nie mówię tu osobach bez języka, bez kwalifikacji, niezaradnych etc. Sens taki wyjazd ma wtedy, gdy jesteś osobą inteligentną, zaradną, bez złudzeń i nadętych wymagań. Musisz znać język na dobrym poziomie i go potem cały czas rozwijać. Powinieneś mieć pomysł na siebie w USA - czy to wizja spokojnego życia w jakiejś przyjemnej mieścinie w USA czy jakiś większy biznes etc. Wiadomo, że plany się zmieniają (z naszej woli lub z woli losu). Trzeba być też przygotowanym na początkowe trudności (pierwsze gorsze prace, nowe miejsce i kultura). Nie nastawiałbym się też za bardzo na odkładanie na życie w Polsce - nie te czasy i szkoda zachodu. Dodatkowo emigracja z rodziną jest dodatkowym utrudnieniem. Reasumując, jeśli jesteś zaradny, widzisz się w USA i cię tam ciągnie to nie widzę nic przeciwko. Powtórzę za Tomaszem: Mając 2 ręce i rozum dasz sobie tam radę i jak zechcesz to będziesz się rozwijał. W Polsce też można się (jako tako) rozwijać i dorobić się niezłych pieniędzy, ale w większości przypadków trzeba być cwaniakiem i umieć robić w ch..a (konia) państwo i innych. A nie wszyscy chcą żyć/dorabiać się kosztem innych. Z drugiej strony do USA jest ciężej wyemigrować (albo za rodziną, albo GC). I jest to też większy kierat. Więcej formalności, większa odległość, inne koszty odwiedzin. W Unii jest o wiele łatwiej i też trzeba to wziąć pod uwagę. Łatwiej sprowadzić rodzinę czy znajomych i załatwić im pracę. Jest bliżej do Polski, rodziny. W Europie jest też naprawdę co zwiedzać, podziwiać. Jeszcze dodam, że niektóre osoby chcą tam pojechać, bo im się podoba Ameryka taka jaka jest. Lubią tą kulturę, tą atmosferę. Ktoś ma takie marzenia to niech je spełnia. Nie widzę sensu w dywagacjach na temat niższości tego konceptu. Ktoś lubi Niemców, tam jedzie i się to mu chwali. Inny kocha Afrykę, Himalaje czy Brazylię. Tylko gdy ktoś wspomni o USA to już się robi raban na całą Polskę i milion pięćset sto dziewięćset opinii odradzających, czy nawet napastliwych/nienawistnych. Mi się wydaje, że jest to zrodzone z kompleksu "małego polaczka", który teraz jest w "cudownej" Unii i myśli, że znalazł się w niebie. I teraz już go tak duma rozpiera, szczególnie gdy się dowie z "codziennej propagandy sukcesu" ile to już jest lepszy, bogatszy i mądrzejszy od USA. Jest to druga strona medalu podejścia tych co nie mają w USA - czy gdzie indziej - za wiele i zgrywają panów. Bo naszą narodową wadą oprócz cwaniactwa i narzekania jest to, że czujemy się lepiej gdy innym jest gorzej (lub gdy tak myślimy). Na tym nie zbudujemy mądrego, bogatego i uczciwego społeczeństwa, tylko codzienną puszczę taką jaka jest teraz. Zgodzę się co do jednego - my Polacy jesteśmy tak oportunistyczni i konformistyczni, że nie potrafimy się wspólnie postawić, boimy się wychylić. Zawsze znajdą się też cwaniaki co będą podpuszczać innych a sami g-no zrobią i jeszcze na koniec się ich wyprą lub nawet doniosą. Pracowałem w różnych branżach i na wielu stanowiskach i naprawdę wiem co mówię.
TomaszNL Napisano 8 Maja 2012 Zgłoś Napisano 8 Maja 2012 Zgadzam się z powyższym postem w 100%. Ja jestem otwarty na polemikę - i tak jak wspomniałem - nie twierdzę, że USA nie mają wad. Spójrzmy jednak na fakty. News z lutego 2012: "Wartość Apple na nowojorskiej giełdzie przekroczyła pół bln dol.(..) Apple jest warte więcej niż wartość całej polskiej gospodarki" Wartość PKB per capita: USA - 6 miejsce, Polska 44. (na szybko z wikipedii) Indeks CPI (Consumer Price Index) - (im więcej tym drożej) - USA - 76,19; Polska 51,21 - niby fajnie bo 30% taniej ale....: Local Purchasing Power Index: Polska 62,83; USA 120,42. Pytam się. Co tu porównywać? Jasne, jeśli się porówna życie imigranta tyrającego w USA za $6/h do osoby pracującej w kraju nad wisłą, zarabiającą średnią krajową to porównanie wyjdzie całkiem nieźle. Jeśli porównamy jednak osoby zarabiające średnią krajową w PL, i w USA to będzie już to wyglądało całkiem inaczej, naprawdę. Cudów nie ma. Liczby nie kłamią. Polska jest niesamowita i jedyna w swoim rodzaju. W ostatnich 20+ latach dokonała nieprawdopodobnego postępu-widać to wsiadając do nowego autobusu, jadąc autostradą, widząc stadiony, wyremontowane chodniki, parki, odrestaurowane zabytki, rynki małych miasteczek. Niestety u nas zamiast się tym cieszyć to ludzie nie przestają narzekać. Ja się pytam: czy Ci co postulują zrównanie płacy w PL z tą w Niemczech (nie wiadomo jakim sposobem btw) liczą, że wówczas inwestorzy dalej będą gnać by otwierać u nas nowe oddziały? Bez żartów. Tak szybko jak zniknie tania siła robocza, IBM i inne "wymarzone firmy" przeniosą się gdzie indziej. Bardzo smuci rosnący poziom nacjonalizmów w Europie. Jeszcze zobaczycie, że wszystkie kraje się obudzą "z ręką w nocniku" i po zrujnowaniu UE przez protekcjonistyczne polityki dojdą do takiego samego wniosku jak w roku 1951r. gdy zawiązano EWWiS. Francja jest na najlepszej drodze do tego by pociągnąc resztę Europy w dół. Oczywiście z nieszczęścia Francji cieszą się brytyjczycy (bo im funt 'podskoczy' do góry względem euro/franka) nie rozumiejąc swej coraz bardziej beznadziejnej sytuacji geopolitycznej. Bo niby kto się teraz z Brytyjczykami na poważnie liczy w Europie? Pytam się kto? Cameron ośmieszył się na oczach całej Europy gdy pod hasłem ochrony niezależności UK wykonywał polecenia City ws. paktu fiskalnego. Ja osobiście na wejściu Polski do UE dużo skorzystałem. Zarówno zawodowo (praca związana z UE) jak i osobiście (stypednia zagraniczne itd). Polak jest jednak mądry po szkodzie. Ludzie nie widzą swoich korzyści. Jest kryzys i każdy zrzuca winę na UE, zamiast popatrzeć na to co dzieje się we własnym kraju. Tak jest łatwiej. Zawsze łatwiej jest zrzucić winę na kogoś 'innego'. To nie UE kazała się Grecji zadłużać na potęgę. Zrobili to sami Grecy. Żyli ponad standard, a teraz zapłacą za to cenę. Poczekajcie jak się skończą dotację (zwłaszcza dla rolników) to zobaczymy czy wtedy ludzie będą narzekać na tą "okrutną UE". Nie pojmuję jak można być tak krótkowzrocznym. Dziś w UE wszyscy chcą zrobić "na złość" Niemcom, nie wiedząc, że bez silnych Niemiec to cała reszta Europy będzie klepać biedę. Bo niby gdzie Polskie firmy będą eksportować? do socjalistycznej/nacjonalistycznej Francji? czy ogarniętej 25% bezrobociem Hiszpanii? a może będziemy się ratować rodakami kupującymi nasze polskie produkty zamiast tańszych, importowanych z Chin? Chciałbym zobaczyć ten akt patriotyzmu... zwłaszcza wśród ludzi odliczających od pierwszego do pierwszego. Oni 'napewno' skuszą się na droższe acz Polskie produkty.
Rekomendowane odpowiedzi
Temat został przeniesiony do archiwum
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.