krowa12 Napisano 21 Maja 2012 Zgłoś Napisano 21 Maja 2012 Polemizowalabym jezeli chodzi o sluzbe zdrowia.Moze akurat w Twojej sytuacji to tak fajnie wyglada.Medicaid jest nie dla wszystkich,co z klasa srednia?Wiele ludzi nie stac na wykupienie ubezpieczenia..a co z pre-existing condition?Nastepna masakra gdy ktos tu jest powaznie chory a skonczy mu sie ubezpieczenie..mozna wtedy zbankrutowac lub modlic sie aby akurat w tym okresie nie potrzebowac zadnych uslug medycznych.Sluzba zdrowia jest na wysokim poziomie ale nie dla kazdego.Wiele dolegliwosci nie uznaja tu za chorobe i trzeba bulic z wlasnej kieszeni.Takze roznie to jest.Klasa srednia cierpi tu najbardziej i coraz bardziej ubozeje. ja tam jestem zadowolona, moj synek ma Medicaid i to jest dla mnie najwazniejsze, ze nie musze sie martwic o nic. Ja jestem klasa srednia i nie boli mnie placenie za ubezpieczenie, tak jak nie boli mnie placenie za czynsz, telefon i tv. A co do chorob to tez jestem zadowolona bo w Polsce 3 lekarzy mi wmawialo ze mam wade serca. Poszlam do szpitala w Colorado Springs zrobili mi cala mase badan na sprzecie jakiego w PL nawet nie widzialam i sie okazalo ze w ogole nie mam zadnej wady. Za cale badanie nic nie zaplacilam bo ubezpieczenie wszystko pokrylo. A w Polsce? mialam taki okres w ktorym nie pracowalam ani sie nie uczylam, mialam ubezpieczenie w PZU i nic mi nie pokrywalo.
River Napisano 21 Maja 2012 Zgłoś Napisano 21 Maja 2012 ja tam jestem zadowolona, moj synek ma Medicaid i to jest dla mnie najwazniejsze, ze nie musze sie martwic o nic. Ja jestem klasa srednia i nie boli mnie placenie za ubezpieczenie, tak jak nie boli mnie placenie za czynsz, telefon i tv. A co do chorob to tez jestem zadowolona bo w Polsce 3 lekarzy mi wmawialo ze mam wade serca. Poszlam do szpitala w Colorado Springs zrobili mi cala mase badan na sprzecie jakiego w PL nawet nie widzialam i sie okazalo ze w ogole nie mam zadnej wady. Za cale badanie nic nie zaplacilam bo ubezpieczenie wszystko pokrylo. A w Polsce? mialam taki okres w ktorym nie pracowalam ani sie nie uczylam, mialam ubezpieczenie w PZU i nic mi nie pokrywalo. No to gratuluje dobrego ubezpieczenia.Nie wszyscy maja ten luksus,niestety.Pozdrawiam:)
TomaszNL Napisano 21 Maja 2012 Zgłoś Napisano 21 Maja 2012 Myślę, że służba zdrowia to temat na osobną dyskusję. Nie znam kraju, w którym by nie narzekano na "kulejącą" służbę zdrowia. Amerykanie wcale nie są dumni ze swojego systemu służby zdrowia (a przynajmniej większość z tych których ja poznałem). Duża część uważa, że ceny usług medycznych są zawyżone, a ubezpieczyciele często migają się od zapłacenia rachunku. Mi ten system też jakoś szczególnie nie odpowiada choć ma też pewne plusy. Z jednej strony bowiem - jest drogo (jeśli musimy poddać się operacji, poważnym zabiegom itd), ale z drugiej strony - płacisz i wymagasz. Badania robione od ręki, na najnowszym sprzęcie. Jedno co mi się podoba w tym systemie to to, że każdy odpowiada za siebie. Każdy (pracujący) decyduje sam jaki pakiet ubezpieczenia chce opłacać. Efekt jest taki, że co dwa tygodnie z czeku nie potrącają mi żadnych podatków na pokrycie armii pseudo rencistów i nierobów. No może poza medicare - ale to tylko parenaście dolarów, które poczytuję jako mój wkład w realizację idei "solidarnośc pokoleń"
emigum Napisano 21 Maja 2012 Zgłoś Napisano 21 Maja 2012 Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Za parę lat - szybciej niż Ci się zdaje - najprawdopodobniej zostaniesz członkiem gangu rencistów i nierobów. Żeby Ci czasem wtedy do głowy nie przyszło przyjechać do "ukochanej" Rzeczpospolitej i leczyć się na mój koszt, tak jak robi wielu Tobie podobnych... ps. Mój koszt - to również prywatna łapówka wręczona lekarzowi za leczenie w państwowym szpitalu.
Michael1986 Napisano 21 Maja 2012 Zgłoś Napisano 21 Maja 2012 Tomasz chyba miał na myśli rencistów na lewych papierach. Ostatnio u nas to już dosłownie plaga tego typu "wyłudzeń". Ciężko się dziwić skoro co 2 ogłoszenie o pracę to albo orzeczenie o niepełnosprawności, albo status studenta. Takie wymagania jaki rynek pracy Bez obaw, nie mamy się co martwić, że rodak z za oceanu pogrąży man budżet kraju, skoro i tak w przyszłości odczujemy na własnej skórze problemy Greków (nie tylko te zdrowotne), Włochów i Hiszpanów (swoje też). Wiadomo, jesteśmy w Unii i to zobowiązuje, ale utrzymywanie rozpasania obywateli niektórych krajów wspólnoty jest przesadą. I najlepsze, że na te niedociągnięcia polityki Unijnej nie mieliśmy wpływu. Po za tym w Polsce też już nastaje "moda" (raczej wymuszona warunkami) na prywatne leczenie. Osobiście prywatnie leczyłem się w ok. 50% przypadków. Coraz więcej osób tak robi, nie dlatego, że ich na to stać, ale dla tego za bardzo nie mają innego wyjścia ("zabójcze" terminy etc.). No ale przynajmniej poziom usług jest wysoki. Bo co do naszej służby zdrowia to naprawdę ciężko dycha i raczej nie podycha w takiej formie za długo. Także szykujmy dudki panowie i panie
TomaszNL Napisano 27 Maja 2012 Zgłoś Napisano 27 Maja 2012 Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Za parę lat - szybciej niż Ci się zdaje - najprawdopodobniej zostaniesz członkiem gangu rencistów i nierobów. Żeby Ci czasem wtedy do głowy nie przyszło przyjechać do "ukochanej" Rzeczpospolitej i leczyć się na mój koszt, tak jak robi wielu Tobie podobnych... ps. Mój koszt - to również prywatna łapówka wręczona lekarzowi za leczenie w państwowym szpitalu. A to niby dlaczego miałbym dołączyć do nierobów i pseudo rencistów? Mam zamiar pracować tak długo jak będzie mi to dawać satysfakcję lub do momentu w którym będę miał odłożone wystarczające fundusze na emeryturę. Proste i logiczne. Niestety dużo ludzi ma odmienne podejście - tj. uciekam na rente/emeryturę najszybciej jak się da - cel uświęca środki. Nie mam nic przeciwko ludziom, którzy np. stracili nogę, rękę, lub mają poważny uszczerbek na zdrowiu. Jak najbardziej należy im się zapomoga. Ale ileż my mamy w Polsce ludzi z "grupą"? Ile z tych ludzi pracuje? Ile firm żeruje na przywilejach podatkowych z tego tytułu? Ile osób ma lewe papiery, na podstawie których dostało rentę? Wszystko to składa się na drenaż budżetu. Ja jestem temu przeciwny. Znam osoby, które w swoim życiu nie przepracowały więcej niż 5 lat, nic poważnego im nie dolega, i są na rencie od zawsze. Dlaczego niby miałbym takie osoby sponsorować z moich podatków? Bywasz czasem na polskiej wsi? Widziałeś ile ludzi ma tam renty z KRUS (które są jeszcze wyższe niż z ZUS lol)? Myślisz, że skąd się te pieniądze biorą? Prawda jest taka, że w Polsce mamy zwiększającą się liczbę osób, którym się poprostu NIE CHCE pracować. Skupiają się oni tylko na narzekaniu, nic nie robieniu i wyłudzaniu kolejnych zasiłków. Innymi słowy: "po co mam iść do pracy za 1000 zł jeśli zasiłków i rent mam na 900 zł?" A skąd się niby to 900 zł bierze? a no właśnie z mojej (do niedawna) i Twojej wypłaty. W USA system jest dużo mniej skomplikowany. Nic poważnego Ci nie dolega? możesz pracować? "radź sobie sam". Jak Ci źle to sobie popraw, a jak nie pasuje to patrz punkt 1 tj. "radź sobie sam". Niestety w ciągu ostatnich kilku lat się to trochę zaczęło zmieniać, a o efektach tego stanu rzeczy pisałem wcześniej. btw. Łapówka to przestępstwo, a nie czyjkolwiek koszt.
maciek2012 Napisano 27 Maja 2012 Zgłoś Napisano 27 Maja 2012 Ciekawa dyskusja. Ja dopiero wybieram się do Stanów (legalnie jako wysokiej klasy wieloletni specjalista IT), trochę już tam mieszkałem, także mniej więcej realia znam (np. te tekturowe domki z ubikacjami jak u nas za komuny)... Mam pewne wątpliwości czy tam wogóle jechać, ale pewnie zaryzykuję. Przekonuje mnie to, że siła nabywcza dolara jest w dalszym ciągu dużo większa niż w Polsce. Choć w Polsce zarabiam 8k netto to i tak naprawdę nie stać mnie na kupienie własnego domu i życie na jakiejś wysokiej stopie, gdzie porządny samochód, powiedzmy BMW X5 czy Lexus RX kosztuje ponad 300.000 PLN. Dla kogo to są ceny pytam się, jak w Polsce średnia krajowa to 2k netto? Nawet zwykły samochód średniej klasy kosztuje koło 120.000 PLN. Porównajcie to sobie teraz z cenami aut w Stanach W Polsce za jeansy Polo czy Hilfiger płacę 550 PLN, w Stanach te same spodnie kupowałem za $80... Takich przykładów można więcej... Tutaj dochodzę do wniosku, trzeba być naprawdę dobrym złodziejem, żeby naprawdę porządnie żyć. Za kredyt na dom kosztujący 600.000 PLN nasze cudowne banki obliczyły mi ratę 4000 Doliczmy do tego benzynę (mój samochód pali 15L na 100 kilometrów), media, jedzenie itd.. masakra. Dziękuję, ale nie zamierzam przez następne 30 lat o chlebie i o wodzie żyć i pracować odmawiąjąc sobie wszystkiego.... na nowy samochód mógłbym liczyć chyba w przyszłym wcieleniu... Z tego co wiem (jak jest inaczej proszę o korektę) kredyty w Stanach są duże bardziej przystępne i można np. w dobrej cenie kupić samochód na leasing (widziałem ostatnio fajną ofertę na Porsche Cayenne 2012 za $500 miesięcznie). Do tego ten klimat dziadowstwa i zawiści w Polsce. Możemy wszystko mówić o Stanach, ale jedno mają dobre - drogi. Amerykanin nie wyjedzie na drogę (nawet lokalną) jak nie ma przynajmniej 2 pasów w jedną stronę, a norma to 3 i więcej... Tutaj "przepychanki" drogowe na naszych pięknych wąziutkich polskich uliczkach już mnie doprowadzają do pasji po prostu. Cwaniactwo i gównarzeria na każdym kroku -- naprawdę nie wiem czy dałbym radę w tej Polsce do emerytury, widząc jak to może wyglądać gdzieś indziej.... A może jednak zostać w Polsce?
Jim Beam Napisano 28 Maja 2012 Zgłoś Napisano 28 Maja 2012 Ja dopiero wybieram się do Stanów ,[...] trochę już tam mieszkałem, także mniej więcej realia znam (np. te tekturowe domki z ubikacjami jak u nas za komuny) [...] Amerykanin nie wyjedzie na drogę (nawet lokalną) jak nie ma przynajmniej 2 pasów w jedną stronę, a norma to 3 i więcej... Na podstawie twojego postu widze, ze nie masz pojecia jakie sa realia w USA. ps. ten legalny wyjazd to na jakiej podstawie?
kzielu Napisano 28 Maja 2012 Zgłoś Napisano 28 Maja 2012 Na podstawie twojego postu widze, ze nie masz pojecia jakie sa realia w USA. Dokładnie... I szacowanie kosztów życia na podstawie ceny spodni to mistrzostwo świata... Aha - i to Cayenne to dla well qualified leasees - dlugo takim nie bedzie....
maciek2012 Napisano 28 Maja 2012 Zgłoś Napisano 28 Maja 2012 kzielu, a na podstawie czego to mam szacować?. To jest właśnie przykład tego jaka w Polsce jest drożyzna w tej chwili. Mogę sobię kupić w Polsce spodnie za 80 PLN, tyle, że one będą dobre jedynie na działkę trawę kosić, a nie do wyjścia z domu... To może Wy, którzy od lat mieszkacie w Stanach nie macie pojęcia jakie są realia tutaj W tej chwili normalnie żyją tu tylko managerzy dużych korporacji co mają na rękę 30.000 PLN na miesiąc. Ich stać na domy, samochody na kredyt itd. Mało tego dla nich są jeszcze specjalne przepisy i preferencyjne warunki (Deutsche Bank ma na przykład niskooprocentowane kredyty w euro dla managerów, których dochód wynosi minimum 12.000 PLN netto miesięcznie ).Reszta społeczeństwa żyje w niesamowitym ubóstwie. Znam ludzi, którzy wykształceni (i to technicznie) i pracujący na etacie cały czas mieszkają ze znajomymi, bo ich po prostu nie stać na wynajmowanie samodzielnego mieszkania, a co tu mówić o kupnie samochodu czy domu... A tak by daleko nie szukać to powiem jeszcze o czymś ze swojego podwórka. Pracujemy w systemie ticketowym dla klientów w Stanach. Widzę niesamowity wręcz wyścig szczurów wśród polaczków, którzy tak bardzo chcą się przypodobać amerykańcom, że siedzą świątek piątek i niedziela by te tickety łapać, a zgodziliby się nawet d...y im wylizać. Jak już także zobaczą, że choć trochę ich doganiasz to mina na kwintę i wielka obraza majestatu.....A polscy managerzy celowo podtrzymują atmosferę strachu i wzajemnego kopania dołków. Donoszenie na drugiego pracownika to norma.... Pracowałem w biurze (stanowisko techniczne w sektorze IT) w Stanach i wiem, że tam to wygląda zupełnie inaczej... Generalnie luz i jeszcze nawet mają (przynajmniej tam gdzie ja byłem) swoje cubicles, a nie tak jak tu upchali wszystkich jak sardynki w oleju na pożal się boże openspacie i siedzta i róbta outsourcingowe tickety. Żenada jednym słowem. Polska to w tej chwili outsourcingowa kolonia niewolnicza podobna do Indii... Takie same są też kontrasty (z jednej strony na ulicach samochody za setki tysięcy złotych polskich nowobogackich managerów-darmozjadów, z drugiej 10-15 letnie graty...) Stany kojarzą mi się z wolnością, kulturą osobistą i luzem. Gdy wyjechałem na drogę w Stanach to wiedziałem, że jestem na drodze, a nie gdzieś w buszu, gdzie trzeba mieć dosłownie oczy z każdej strony, by uważać, czy przypadkiem ktoś nie stwierdził, że zajedzie mi drogę.... Takie niestety są realia życia w Polsce. Może Wy mieszkający w Stanach wróccie tu to wtedy pogadamy.... PS> Może i rzeczywiście jak przyjadę nie będę miał historii kredytowej by kupić sobie od razu porządny nowy samochód na leasing, ale za $30.000 kupuję w Stanach jaki chcę samochód używany. Nie to co w Polsce...
Rekomendowane odpowiedzi
Temat został przeniesiony do archiwum
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.