Skocz do zawartości

Dv 2014 - Co Po 1 Maja 2013? Pytania I Odpowiedzi


Rekomendowane odpowiedzi

Napisano

Witajcie,

a więc stało się. Wszystkie sprawy pozałatwiane, pełnomocnicy na miejscu powyznaczani, konta polikwidowane.

Jutro postawię swoją stopę na stałe na amerykańskiej ziemi.

Nie ma nic za darmo - od piątku do pracy.

Nie obiecuję, ale być może pokuszę się o jakiś mały wątek na forum na temat moich doświadczeń w US.

A tymczasem powodzenia dla tych, który jeszcze nie byli na rozmowie i powodzenia dla tych co już po i przed wylotem

Być może do zobaczenia w US.

  • Odpowiedzi 2,9 tyś
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź
Napisano

Witajcie,

a więc stało się. Wszystkie sprawy pozałatwiane, pełnomocnicy na miejscu powyznaczani, konta polikwidowane.

Jutro postawię swoją stopę na stałe na amerykańskiej ziemi.

Nie ma nic za darmo - od piątku do pracy.

Nie obiecuję, ale być może pokuszę się o jakiś mały wątek na forum na temat moich doświadczeń w US.

A tymczasem powodzenia dla tych, który jeszcze nie byli na rozmowie i powodzenia dla tych co już po i przed wylotem

Być może do zobaczenia w US.

Powodzenia.

No i ciesz się że masz od razu pracę

Napisano

Hej :)

Może ktoś w loterii DV2014 miał taki problem. Wydaje mi się, że ktoś pisał w tym wątku o podobnej sytuacji, lecz nie mogę tego znaleźć. Zostałam wylosowana w DV2015. Mój mąż nie ma swojej karty szczepień ani żadnej książeczki z udokumentowymi szczepieniemi. Nie wiadomo co się z nimi stało, ani gdzie mogą być (nie ma w szpitalu, ośrodku i wszystkich możliwych miejscach gdzie mogły by być). Czy w DS-260 na pytanie "Do you have documentation to establish that you have received vaccinations in accordance with U.S. law? " odpowiedzieć NO i napisać że dokumenty zostały zgubione? Mąż otrzymał odpowiednie szczepienia wymagane paręnaście lat temu.

Napisano

Hej,

w końcu po mordędze związanej z lotem do SF siedzę sobie w hali przylotów i czekam na transport do Redwood City.

Nie lubię jednak latać tyle godzin. Nawet w Jumbo jednak tego miejsca nie jest za dużo, a ile można chodzić przez te kolka godzin po samolocie.

Polecam linie KLM - pierwszy raz je wybrałem, ale warto. Zjadłem chyba z 7 posiłków w czasie loty z Amsterdamu, polewają dla chcących lepsze alkohole.

Oczywiście już na pierwszej odprawie oficer w SF miał problemy bo w paszporcie miałem unieważnioną wizę turystyczną wydaną w Krakowie (miałem tam 1 rok kontraktu w firmie i akurat wtedy wyrabiałem) i drugą imigracyjną z Warszawy.

No i trzeba było mu tłumaczyć, klepał w swoje czarodziejskie, wszystkowiedzące urządzenie chyba z 5 min.... Ale ok, doszukał się wszystkiego i skierował na secondary.

Tam 2 oficerów, leniwie, sielanka.

5 min, pobrał analogowo odciski palców na formularz oraz osobisty podpis. Wręczył zestaw obowiązków i praz rezydenta, pożyczył szczęścia i paaa.

No ale jeszcze jest 1 pani oficer, która sprawdza adnotacje na dokumencie , który wypełniacie w samolocie na temat tego co wieziecie ze sobą.

No i pani oficerr mnie cofnęła ponownie do secondary, bo pan oficer źle powypełniał i wynikało, że nie zapłaciłem podatku.

Ale wróciłem do niego i już z daleka z uśmiechem na twarzy przepraszał za swoją pomyłkę.

poprawił i fruuu do wyjścia - po drodze ta ostatnia pani oficer oczywiście też przeprosiła - ale jak powiedziała to jej praca.

No i od razu ta różnica, że nikt nie nafuczony, nikt nie grymasi. Wszystko z uśmiechem i zrozumieniem.

Po wyjściu na zewnątrz .... Oczywiście widok, palm, poczucie czystego powietrza w płucach i słoneczko - 28 stopni dziś.

Żyć nie umierać.

Napisano

Hej,

w końcu po mordędze związanej z lotem do SF siedzę sobie w hali przylotów i czekam na transport do Redwood City.

Nie lubię jednak latać tyle godzin. Nawet w Jumbo jednak tego miejsca nie jest za dużo, a ile można chodzić przez te kolka godzin po samolocie.

Polecam linie KLM - pierwszy raz je wybrałem, ale warto. Zjadłem chyba z 7 posiłków w czasie loty z Amsterdamu, polewają dla chcących lepsze alkohole.

Oczywiście już na pierwszej odprawie oficer w SF miał problemy bo w paszporcie miałem unieważnioną wizę turystyczną wydaną w Krakowie (miałem tam 1 rok kontraktu w firmie i akurat wtedy wyrabiałem) i drugą imigracyjną z Warszawy.

No i trzeba było mu tłumaczyć, klepał w swoje czarodziejskie, wszystkowiedzące urządzenie chyba z 5 min.... Ale ok, doszukał się wszystkiego i skierował na secondary.

Tam 2 oficerów, leniwie, sielanka.

5 min, pobrał analogowo odciski palców na formularz oraz osobisty podpis. Wręczył zestaw obowiązków i praz rezydenta, pożyczył szczęścia i paaa.

No ale jeszcze jest 1 pani oficer, która sprawdza adnotacje na dokumencie , który wypełniacie w samolocie na temat tego co wieziecie ze sobą.

No i pani oficerr mnie cofnęła ponownie do secondary, bo pan oficer źle powypełniał i wynikało, że nie zapłaciłem podatku.

Ale wróciłem do niego i już z daleka z uśmiechem na twarzy przepraszał za swoją pomyłkę.

poprawił i fruuu do wyjścia - po drodze ta ostatnia pani oficer oczywiście też przeprosiła - ale jak powiedziała to jej praca.

No i od razu ta różnica, że nikt nie nafuczony, nikt nie grymasi. Wszystko z uśmiechem i zrozumieniem.

Po wyjściu na zewnątrz .... Oczywiście widok, palm, poczucie czystego powietrza w płucach i słoneczko - 28 stopni dziś.

Żyć nie umierać.

Końcówka Twojego postu - sama prawda, żyć nie umierać! Życzę Ci, abyś miewał takie odczucie cały czas, życie w USA jeżeli chodzi o ludzi, jest inne niż w PL, tu człowiek nie ma takich nerwów....Samsung, zatem żyj długo i szczęśliwie :-)

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...