Skocz do zawartości

Kosz Życia W Usa, A W Polsce - Jak To W Końcu Jest?


Janosik

Rekomendowane odpowiedzi

Ja place za internet,kablowke(jakies tam ze 100 programow) i telefon domowy 129$,co dwa lata drozeje,wtedy mowie,ze rezygnuje z ch uslug i raptownie akurat tego dnia co dzwonie znajduje sie promocja,ze maja pakiet taki sam za jeszcze nizsza cena ;) badz taka sama i dorzucaja jakies ze dwa programy :)

Stara, sprawdzona metoda :) Mamy AT&T U-verse, przez 6 miesiecy mielismy znizki, no a po 6 miesiacach rachunki skoczyly. Pierwsza rzecz do zalatwienia - dzwonic do AT&T i rozmawiac z retention department. Ten dzial ma upowaznienie do robienia wszystkiego co w ich mocy, by zatrzymac klienta. Krotka pilka - mamy lepsze oferty u konkurencji, wiec rezygnujemy z U-verse. W odpowiedzi nie dosc, ze kwota z naszej ostatniej faktury zostala zmniejszona o polowe, to dostalismy lepsze warunki niz mielismy przez te 6 miesiecy, na caly rok. Na koniec roku wykonamy dokladnie taki sam manewr.

kzielu - z tego, co sie orientuje, sygnal jest 1080i lub 720p... szukalem firm, ktore oferuja 1080p, ale na prozno...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 79
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Idziemy w kierunku stwierdzenia, że Polska jest krajem tańszym do życia od USA. A my, biedni głupcy, tak ciągniemy do tej Ameryki mając "Polskie Eldorado" tuż na wyciągnięcie ręki...

Raz jeszcze na temat kosztów życia w PL, tym razem tekst autorstwa Daniela Sena - http://interia360.pl/moim-zdaniem/artykul/droga-polsko-wrecz-za-droga,36573

Nie mówię, że przeciętnego robotnika w Stanach stać na kupno i utrzymanie dwóch samochodów, wybudowanie domu i wakacje w egzotycznych krajach dwa razy w roku, ale mam wrażenie, że przesadzacie w drugą stronę. Jeżeli w USA jest drogo, to co można powiedzieć o Polsce?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najprostrzym przelicznikiem jest cena paliwa.

Moja niedawna wizyta w PL - jest paskudnie drogo, setka dolarowka ma znacznie krotrze nogi w PL niz tu w US.

Plus jesli dorzuci sie przerazajaco olewajacy stosunek do klienta wszedzie iwlaczajac platna opieke zdrowotna - dla mnie totalne nieporozumienie nawet gdybac gdzie lepiej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najprostrzym przelicznikiem jest cena paliwa.

Moja niedawna wizyta w PL - jest paskudnie drogo, setka dolarowka ma znacznie krotrze nogi w PL niz tu w US.

Plus jesli dorzuci sie przerazajaco olewajacy stosunek do klienta wszedzie iwlaczajac platna opieke zdrowotna - dla mnie totalne nieporozumienie nawet gdybac gdzie lepiej.

Zgadzam sie w 100% z Toba!!! Bylam w maju 6 tyg. Masakra!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kilka słów z mojej perspektywy, oczywiście subiektywnie :) Po niemal dwóch latach w Stanach odnoszę wrażenie, że jest tu dużo łatwiej oszczędzać/odkładać niż w Polsce - głównie dzięki dość sporym różnicom cenowym w różnego typu sklepach. Ten sam produkt może być o dwa, trzy dolary droższy w marketach typu "organic" - przy czym nie mam na myśli lepszych jakościowo warzyw i owoców, a produkty dostępne wszędzie typu Bob's Red Mill (akurat ta marka przychodzi mi teraz do głowy). W zależności od tego, gdzie się robi zakupy, jedzenie może wyjść naprawdę tanio - i jest to jedzenie naprawdę niezłej jakości (mam obsesję na punkcie niekupowania śmieci ;)).

Jest cała masa przeróżnych możliwości - od kuponów po programy lojalnościowe, czy to poprzez członkostwo (jak w Costco), czy przez bank (korzystam z cashback w BoA). Ciuchy - bardzo podobnie, jak ma się pieniądze idzie się do Macy's, jak jest się "on budget" - wystarczy Ross czy Marshalls. Dla przykładu - wszystkie sukienki, jakie mam do pracy, są marki Calvin Klein, 40 dolarów sztuka. Sprawdziłam z ciekawości i widzę, że w Polsce tego typu sukienki tej marki nie schodzą poniżej 250-300 zł. W takich sklepach jest Nike, Adidas, Billabong, itd. Jedyny minus - trzeba trochę poszukać, bo choć rzeczy są nowe, to wieszane podobnie jak w lumpeksach, często bez ładu i składu, no i oczywiście nie zawsze znajdzie się to, co by się nam mogło podobać.

My żyjemy dość normalnie - ani superoszczędnie, ani bardzo rozrzutnie. Staramy się nie odmawiać sobie przyjemności (w granicach rozsądku), a jednak - mimo różnych zobowiązań typu kredyt studencki czy samochodowy - udaje nam się co miesiąc odkładać całkiem ładną sumę. Oszczędzamy głównie na tym, że wiemy, gdzie co kupować, żeby nie przepłacać. Dodatkowo tu, gdzie mieszkamy, jest cała masa atrakcji za darmo lub półdarmo. Nie trzeba wypchanego portfela, żeby świetnie spędzić weekend (przykładowa cena wjazdu do parku miejskiego z jeziorem, stanowiskami do grillowania, kortami, ścieżkami rowerowo-rolkowymi, itd. - $1.50 od osoby).

I tak na koniec - Gal, ja bym tak nie generalizowała z tą obsługą klienta, przynajmniej nie od kiedy tu mieszkam. Bo mi się też kiedyś wydawało, że Polska to obrażone sprzedawczynie, Ameryka - całuję rączki i uśmiech od ucha do ucha. Wiele razy miałam tu sytuacje jakby żywcem wyjęte z PRL-u. Zależy, kto Cię obsługuje (niestety bardzo często też skąd pochodzi). Jest to niestety mit, że w USA jest tylko i wyłącznie przyjemnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kilka słów z mojej perspektywy, oczywiście subiektywnie :) Po niemal dwóch latach w Stanach odnoszę wrażenie, że jest tu dużo łatwiej oszczędzać/odkładać niż w Polsce - głównie dzięki dość sporym różnicom cenowym w różnego typu sklepach. Ten sam produkt może być o dwa, trzy dolary droższy w marketach typu "organic" - przy czym nie mam na myśli lepszych jakościowo warzyw i owoców, a produkty dostępne wszędzie typu Bob's Red Mill (akurat ta marka przychodzi mi teraz do głowy). W zależności od tego, gdzie się robi zakupy, jedzenie może wyjść naprawdę tanio - i jest to jedzenie naprawdę niezłej jakości (mam obsesję na punkcie niekupowania śmieci ;)).

Jest cała masa przeróżnych możliwości - od kuponów po programy lojalnościowe, czy to poprzez członkostwo (jak w Costco), czy przez bank (korzystam z cashback w BoA). Ciuchy - bardzo podobnie, jak ma się pieniądze idzie się do Macy's, jak jest się "on budget" - wystarczy Ross czy Marshalls. Dla przykładu - wszystkie sukienki, jakie mam do pracy, są marki Calvin Klein, 40 dolarów sztuka. Sprawdziłam z ciekawości i widzę, że w Polsce tego typu sukienki tej marki nie schodzą poniżej 250-300 zł. W takich sklepach jest Nike, Adidas, Billabong, itd. Jedyny minus - trzeba trochę poszukać, bo choć rzeczy są nowe, to wieszane podobnie jak w lumpeksach, często bez ładu i składu, no i oczywiście nie zawsze znajdzie się to, co by się nam mogło podobać.

My żyjemy dość normalnie - ani superoszczędnie, ani bardzo rozrzutnie. Staramy się nie odmawiać sobie przyjemności (w granicach rozsądku), a jednak - mimo różnych zobowiązań typu kredyt studencki czy samochodowy - udaje nam się co miesiąc odkładać całkiem ładną sumę. Oszczędzamy głównie na tym, że wiemy, gdzie co kupować, żeby nie przepłacać. Dodatkowo tu, gdzie mieszkamy, jest cała masa atrakcji za darmo lub półdarmo. Nie trzeba wypchanego portfela, żeby świetnie spędzić weekend (przykładowa cena wjazdu do parku miejskiego z jeziorem, stanowiskami do grillowania, kortami, ścieżkami rowerowo-rolkowymi, itd. - $1.50 od osoby).

I tak na koniec - Gal, ja bym tak nie generalizowała z tą obsługą klienta, przynajmniej nie od kiedy tu mieszkam. Bo mi się też kiedyś wydawało, że Polska to obrażone sprzedawczynie, Ameryka - całuję rączki i uśmiech od ucha do ucha. Wiele razy miałam tu sytuacje jakby żywcem wyjęte z PRL-u. Zależy, kto Cię obsługuje (niestety bardzo często też skąd pochodzi). Jest to niestety mit, że w USA jest tylko i wyłącznie przyjemnie.

Zgadzam się w pełni, że trzeba być świadomym konsumentem. Większość Amerykanów jest w tej kwestii trochę leniwa. Ot, pójdą do sklepu zapytają o cenę... i kupią. Przykład z ostatniego tygodnia: szukałem nowych opon do auta żony. W drodze z pracy zatrzymałem się w PepBoys czy innym tego typu sklepie. Poprosiłem o wycenę czterech opon z wyważeniem itd. Dostałem trzy ceny (low, mid, high). Najtańsza cena to $570. Wróciłem do domu. Wszedłem na neta. 5 min i na stronie Sears kupiłem 4 opony Coopera z instalacją itd za... uwaga... $410. Prosty rachunek = $160 w kieszeni.

Jeśli chodzi o spożywkę, to z żoną mamy wykupione "membership" w Sam's Club. Jednego weekendu zrobiłem liste tego czego potrzebujemy. W sobotę pojechałem i kupiłem wszystko w Sam's. Następnego dnia podjechałem kupić parę drobnych rzeczy do Kroger'a. Na owej liście zaznaczałem ich ceny vs. cena w Sam's. Zdziwilibyście się jakie mogą być różnice na niektórych artykułach.

Od tamtego "eksperymentu" wiem dokładnie, które artykuły są tańsze w Kroger, a które w Sam's. Niby pierdoła ale jak policzycie ile wydaje się rocznie na jedzenie, to nagle wszystko nabiera większego znaczenia.

Co do jednego z poprzednich postów. Nie zgodzę się, że najlepszym porównaniem cen życia w obu krajach jest cena paliwa. Na cenę benzyny składa się wiele czynników. Faktem jest, że transakcje na rope rozliczane są w dolarach. Jako, że to USA je drukuje, to mogą sobie te ceny delikatnie uelastyczniać. Druga sprawa - koncerny amerykańskie zajmujące się wydobyciem mają silne plecy w postaci polityków, którzy jak trzeba wypowiedzą wojnę krajowi, który nie chce "współpracować". O innym podejściu do kwestii opodatkowania paliwa nawet nie wspominam, bo tu z kolei wkraczamy już w aspekty niemalże kulturowe.

Poza tym jeśli ktoś mieszka w centrum dużego miasta, to auto i tak jest mu do niczego nie potrzebne. Jeść i ubrać się trzeba niezależnie od miejsca zamieszkania. Niskie ceny paliwa w USA traktuję osobiście jako swego rodzaju przywilej wynikający z mieszkania w tym kraju. Coś jak dobry ser w Holandii, albo pieczywo we Francji :)

Tak czy inaczej. Jeśli przyjadę do USA na dwa miesiące i będę mieszkał u cioci albo na campie, a pieniądze wydawał na produkty Apple'a, ubrania z haczykiem i jazdę samochodem to wrócę do PL święcie przekonany o niskich cenach w USA. ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Supertravell znam wiele osob ktore na slowo tanio odpowiedza Ci tak,przyjedz,pozyj i wtedy sie przekonaj ,co jest tanio,co jest drozej a co jest podobnie

ale sam zyj,bez zadnej pomocy,wspomagania :)

Wychodzę z założenia, że (niemal) wszystko można zbadać i obiektywnie ocenić.

Kolejna porcja informacji na temat podatków - http://finanse.wp.pl/kat,1033759,title,Polski-system-podatkowy-na-114-miejscu-na-swiecie,wid,15878518,wiadomosc.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...