Skocz do zawartości

Co Porabiacie Na Christmas


euro2012

Rekomendowane odpowiedzi

Kolacje jemy w domu a potem idziemy do przyjaciol bo on Adam. Ma imieniny. W ogole zona pracuje caly tydzien, takze swieta wiec wiekszosc przygotowan, oprocz sprzatania, na mojej vlowie.

Ja mam wolne od Wigilii do konca roku. Jak to mawial pewien moj koles: "kto ma szkole ten ma lzej".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 55
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Będę singing kolędy i jadł pierogis z kapustą i mushroomami.

Euro, ty masz unlimited w tym telefonie czy jest chance, że Ty run out of data?

A which kolendas będziesz singing?

Maybe wymienimy się dishes? Make więcej pierogis, ja will make więcej kluskas z poppy seedem. Ty send me pierogis and ja send you kluskas? Co thinkujesz?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z Krismusem mam dużo badrowania. Ale karpety już wyklinowane, kaucz w liwinrumie przemufowany, laitsy na fasie domu rozwieszone i na drzewku w kornerze jardu też. Turka chyba jutro wybiorę z fryzy. Szaping po karpia też jutro, będzie sobie pływał w synku w bejzmencie do wigilii. Tak że jestem byzy i już tajer. ale przyjdą goście, przyniosą ucho, zjemy, powaciujemy tv, i dacyt

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A which kolendas będziesz singing?

Maybe wymienimy się dishes? Make więcej pierogis, ja will make więcej kluskas z poppy seedem. Ty send me pierogis and ja send you kluskas? Co thinkujesz?

Paulina, bardzo mocno oplulam klawiature mojego laptopa! Jak przestanie dzialac to ci wysle rachunek za naprawe.......

Dzizas, twoj tekst wymiata wszystkie komentarze, nie moge przestac sie smiac......:-))

Dzieki!

Z Krismusem mam dużo badrowania. Ale karpety już wyklinowane, kaucz w liwinrumie przemufowany, laitsy na fasie domu rozwieszone i na drzewku w kornerze jardu też. Turka chyba jutro wybiorę z fryzy. Szaping po karpia też jutro, będzie sobie pływał w synku w bejzmencie do wigilii. Tak że jestem byzy i już tajer. ale przyjdą goście, przyniosą ucho, zjemy, powaciujemy tv, i dacyt

No i masz, ledwo wyczyscilam klawiature a tu nastepna nadaje...... :lol:

Jestescie dziewczyny "the best".

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Paulina, bardzo mocno oplulam klawiature mojego laptopa! Jak przestanie dzialac to ci wysle rachunek za naprawe.......

Dzizas, twoj tekst wymiata wszystkie komentarze, nie moge przestac sie smiac......:-))

Dzieki!

Co jak co, ale głupstwa i głupoty to mi chyba najlepiej wychodzą :D Miło, że mogłam cię rozweselić :D btw. Jak mi rachunek wyslesz po świętach, to już nie będzie czego ze mnie zdzierać ;)

Z Krismusem mam dużo badrowania. Ale karpety już wyklinowane, kaucz w liwinrumie przemufowany, laitsy na fasie domu rozwieszone i na drzewku w kornerze jardu też. Turka chyba jutro wybiorę z fryzy. Szaping po karpia też jutro, będzie sobie pływał w synku w bejzmencie do wigilii. Tak że jestem byzy i już tajer. ale przyjdą goście, przyniosą ucho, zjemy, powaciujemy tv, i dacyt

A my instead of karpia będziemy mieć salmona because karpia hejtujemy. Wesołych krismasów!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zawsze gdy slysze "ponglish" przypomina mi sie ten stary, przesympatyczny a zarazem refleksyjny wiersz o Polakach emigrantach:

Dziad i Baba

"Był sobie dziad i baba", stara bajka się chwali...

On się Dzianem nazywał, na nią Mery wołali.

Bardzo starzy oboje, na retajer już byli,

filowali nie bardzo, bo lat wiele przeżyli.

Mieli hauzik maleńki, peintowany co roku,

porć na boku i stepsy do samego sajdłoku;

plejs na garbydż na jardzie, stara picies, co była

im rokrocznie piciesów parę buszli rodziła.

Kara była ich stara, Dzian fiksował ją nieraz,

zmieniał pajpy, tajery i dzionk służył do teraz.

Za kornerem, na stricie, przy Frankowej garadzi,

mieli parking na dzionki, gdzie nikomu nie wadził.

Z boku hauzu był garden na tomejty i kabydź,

choć w markiecie u Dzioa Mery mogła je nabyć.

Czasem ciery i plumsy, bananasy, orendzie,

wyjeżdżała, by kupić przy hajłeju na stendzie.

Miała Mery dziob ciężki, pejda też niezbyt szczodra;

klinowała ofisy za dwa baki i kwodra.

Dzian był różnie: waćmanem, helprem u karpentera,

robił w majnach, na farmie, w szopie i u plombera.

Ile razy Ajrysie zatruwali mu dolę,

przezywając go "green horn" lub po polsku "grinolem".

Raz un z frendem takiego fajtując dał hela,

że go kapy na łykend zamknęli do dziela.

Raz w rok, w Krysmus lub Ister, zjeżdżała się rodzina:

z Mejnu Stela z hazbendem, Ciet i Olter z Brooklyna.

Byli wtedy Dzian z Mery bardzo tajerd i bizy,

nim pakiety ze storu poznosili do frizy.

A afera to wielka, boć tradycji wciąż wierni,

polskie hemy, sosycze i porkciopsy z bucierni:

i najlepsze rozbify i salami i stejki:

dwa dazeny donaców, kiendy w baksach i kiejki.

Butla "Calvert", cygara - wszak drink musiał być z dymem

kicom popkorn i soda wraz ze słodkim ajskrymem.

Często, gęsto Dzian stary prawił w swoich wspominkach,

jak za młodu do grilu dziampnął sobie na drinka.

To tam gud tajm miał taki, że się trzymał za boki,

gdy mu bojsy prawili fany story i dzioki.

Albo, jak to w dziulaju, brał sandwiczów i stejków,

aby basem z kompanii na bić jechać do lejku.

Tam, po kilku hajbolach, zwykle było w zwyczaju

śpiewać polskie piosenki ze starego het kraju.

Raz ludziska zdziwieni - ot symater [what's the matter] - szeptali,

że u Dzianów na porciu coś się bolbka nie pali.

A to śmierć im do rumu przyszła tego poranka....

On był polski krajowy, ona - Galicyjanka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...