Skocz do zawartości

Loteria, Przygotowania I Przeprowadzka Na Florydę


mi0706

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano

Powiem ci szczerze, że ja z wykształcenia jestem spedytorem chociaż z IT też dużo zrobię. Ogólnie dyplomów mi nie brakuje tutaj nie o to chodzi. Jakiś czas mieszkałem w UK. Myślałem, że GC to jakaś wielka szansa, która się drugi raz nie powtórzy... No wygrałem (łał) dostałem... i co teraz? Jedna znajoma zaoferowała pomoc na start. Głupie odebranie z lotniska i przenocowanie kilka dni. Podobno nawet praca miała być. Kupiłem bilet lotniczy i wszelkie obietnice łącznie z odbiorem z lotniska zniknęły. No ja wiem, że mając worek pieniędzy można na siłę wszelkie trudy przezwyciężyć.

Dlatego na własną rękę znalazłem szybko pokój zapwne przepłacony $750 ale ciężko mi było z PL znaleźć cokolwiek taniej.  Mam bilet lotniczy oszczędności i tyle. Widzę, że pracy śmieciowej jest masa... Tylko ta praca śmieciowa nie pozwala mi na nic... Na chwilę obecną to wygląda tak, że znajdę się w pokoju na innym kontynencie bez niczego i nikogo. Wiem łatwo nie będzie tylko ta niemoc poruszania się bez samochodu mnie chyba dobiła bo ciężko będzie nawet kupić samochód... Koszty tego przesiedlenia są ogromne i tak naprawdę pomimo oszczędności zastanawiam się gdzie tu sens.

Boli mnie tylko zmarnowana szansa posiadania GC bo drugi raz w życiu tej szansy miał nie będę. Jednak przecież też nie o to chodzi, żeby walczyć o przeżycie tylko dla możłiwości utrzymania GC...

  • Odpowiedzi 84
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź
Napisano
14 minut temu, Piotrek123 napisał:

Powiem ci szczerze, że ja z wykształcenia jestem spedytorem chociaż z IT też dużo zrobię. Ogólnie dyplomów mi nie brakuje tutaj nie o to chodzi. Jakiś czas mieszkałem w UK. Myślałem, że GC to jakaś wielka szansa, która się drugi raz nie powtórzy... No wygrałem (łał) dostałem... i co teraz? Jedna znajoma zaoferowała pomoc na start. Głupie odebranie z lotniska i przenocowanie kilka dni. Podobno nawet praca miała być. Kupiłem bilet lotniczy i wszelkie obietnice łącznie z odbiorem z lotniska zniknęły. No ja wiem, że mając worek pieniędzy można na siłę wszelkie trudy przezwyciężyć.

Dlatego na własną rękę znalazłem szybko pokój zapwne przepłacony $750 ale ciężko mi było z PL znaleźć cokolwiek taniej.  Mam bilet lotniczy oszczędności i tyle. Widzę, że pracy śmieciowej jest masa... Tylko ta praca śmieciowa nie pozwala mi na nic... Na chwilę obecną to wygląda tak, że znajdę się w pokoju na innym kontynencie bez niczego i nikogo. Wiem łatwo nie będzie tylko ta niemoc poruszania się bez samochodu mnie chyba dobiła bo ciężko będzie nawet kupić samochód... Koszty tego przesiedlenia są ogromne i tak naprawdę pomimo oszczędności zastanawiam się gdzie tu sens.

Boli mnie tylko zmarnowana szansa posiadania GC bo drugi raz w życiu tej szansy miał nie będę. Jednak przecież też nie o to chodzi, żeby walczyć o przeżycie tylko dla możłiwości utrzymania GC...

 

Oczywiscie, ze jest ciezko. Czemu tylu ludzi znika z forum po wylocie? Nie powiesz mi nic czego sam nie przechodzilem. Przez pierwsze pol roku nie mialem samochodu. W sklepie bylem chyba raz na miesiac. Czasem sie szlo kilka mil w deszczu. Spadek poziomu zycia byl ogromny. Trzeba bylo troche kasy oczywiscie zainwestowac, ale samochod mozna sprzedac i odzyskac czesc kasy (moj pierwszy sie rozpadl, wiec nie odzyskalem nic, ale juz w tamtym momencie to bylo change money). Samemu jest oczywiscie trudniej, ale po wielu osobach widze, ze gdzies sie zakrecili, poznali jakis miejscowych, ktorzy pomogli z prawkiem, podwiezli do sklepu itd. 

Dzis przejezdzam czasem w okolicach, gdzie te pierwsze miesiace a nawet lata mieszkalem i sie usmiecham. To byly czasy. Nie to co teraz. :) Faktem jest, ze wiedziac to co wiem, nie zdecydowalbym sie po raz drugi, ale tak to przewaznie dziala. Poprostu trzeba przebrnac przez pierwsze kilkanascie miesiecy czy nawet lat. 

Jak masz glowe na karku, to szybko pojdziesz w gore. Fakt, niepotrzebnie brales pokoj. Mogles sie zahaczyc w hotelu i szukac na miejscu. Tam gdzie jedziesz jest pewnie Uber. Pokoj po pewnym czasie mozesz zmienic.

To ze ktos cie tam wystawil do wiatru, raczej nie ma znaczenia. Ja szybko pozbylem sie pomagaczki. Po dwoch dniach chyba. 

Ani Ci nie mowie jedz ani nie jedz. Bardzo niewielu imigrantu ma cokolwiek podane na talerzu. Nie pojedziesz, bedziesz pewnie zalowal do konca zycia.

Napisano

Masz rację praktycznie we wszystkim... Powiem ci szczerze, że jak na West Palm to pokój za $750 z rachunkami to luksus nie jest są droższe jak i tańsze. Za $500 masa oszustów co piszą, żebym się rejestrował na portalach. Dużo było dla kobiet. Szczerze te 100-200$ na start to mi lotto czy przepłacę. Język na jakimś poziomie znam, zawód na jakimś poziomie mam. Tylko zostałem wpuszczony w kanał bo myślałem, że coś na start w miejscu X czeka jacyś życzliwi ludzie. Ogólnie mam wykształcenie z zawodem i bardzo podziwiam ludzi, którzy w wieku 19 lat wygrywają GC i lecą szukać szczęścia bo ja bez studiów w Europie to bym nie ryzykował kredytu na 15 lat. Szczerze w UK wiele mi nie brakowało tylko ta pogoda taka depresyjna była... W kurtce chodzić cały rok pada wieje... No ale jest ten system socjalny... W USA wiem dobrze jak sprawy wyglądają bo ostatni miesiąc to chyba przeczytałem obejrzałem co było możliwe. Za free nic się nie należy fajnie jest jak jesteś zdrowy a jak zachorujesz to masz problem... Dobiło mnie to, że za minimalną stawkę z wydatkami ledwo co wychodzę na 0 czego w UK nie doświadczyłem. Szczerze miałem z początku inne wyobrażenie o Stanach. W UK pracujesz za minimum żyjesz na jakimś poziomie z ubezpieczeniem. W USA na minimum jesteś nikim bez ubezpieczenia. Albo pracujesz 12h na dobę albo masz dobrą stawkę. Wiem, że to minimum w USA to dla przegrywów jest bo łatwo jest dostać lepszą stawkę. Tylko trochę mnie dobiło to chłodne kalkulowanie innych osób. Nawet moja rodzina co wyemigrowała 100 lat temu nie była zainteresowana, żeby mi pomóc w jakikolwiek sposób ( a miałem z nimi dobry kontakt). Nie wiem czy to norma ale to chyba taka mentalność, że każdy liczy na siebie 0 pomocy

Napisano
39 minut temu, Piotrek123 napisał:

Dlatego na własną rękę znalazłem szybko pokój zapwne przepłacony $750 ale ciężko mi było z PL znaleźć cokolwiek taniej.  Mam bilet lotniczy oszczędności i tyle. Widzę, że pracy śmieciowej jest masa... Tylko ta praca śmieciowa nie pozwala mi na nic... Na chwilę obecną to wygląda tak, że znajdę się w pokoju na innym kontynencie bez niczego i nikogo. Wiem łatwo nie będzie tylko ta niemoc poruszania się bez samochodu mnie chyba dobiła bo ciężko będzie nawet kupić samochód... Koszty tego przesiedlenia są ogromne i tak naprawdę pomimo oszczędności zastanawiam się gdzie tu sens.

Troche ze zlej strony zaczales, podstawowa rzecza jest praca, na Floryde mozesz sie pozniej przeniesc, najpierw sie powinienes zorientowac gdzie jest najwiecej ofert pracy w twoim zawodzie, akurat w spedycji to powinno byc tego duzo, skladaj cv przez internet, ile sie da, gdziekowiek sie da, zanim tu jeszcze przyjedziesz. Jest oferta z Montany - to piszesz list do Montany. Nie wiem o co wszystkim chodzi z ta Floryda, czy tez w ogole z wyborem poczatkowego miejsca wg jakichkolwiek innych kryteriow niz praca. To jest ogromny kraj, i osoba ktorej nie zalezy gdzie bedzie mieszkac ma duzo latwiej. Moim zdaniem olej ten pokoj, trudno, straciles pare dolcow. Ja z dlugow ze dwa lata wychodzilem po przyjezdzie, a mialem prace od razu. Do kiedy musisz wyjechac do stanow zeby GC nie stracic?

Brak pomocy ze strony lokalnej poloni moze ci wyjsc na dobre w dluzszym okresie czasu, znam paru magistrow z Polski co im ciocia/wujek/kumpel zalatwil prace na budowie czy domkach i juz tak 20 lat robia.

14 minut temu, KaeR napisał:

Ani Ci nie mowie jedz ani nie jedz. Bardzo niewielu imigrantu ma cokolwiek podane na talerzu. Nie pojedziesz, bedziesz pewnie zalowal do konca zycia.

Kaer ma racje, w pelni sie z tym zgadzam, bedziesz zalowac jak nie pojedziesz. Jest oczywiscie tez szansa ze bedziesz zalowac ze pojechales, ale przynamniej nie bedziesz mial co do tego watpliwosci.

Napisano
Godzinę temu, Piotrek123 napisał:

Powiem ci szczerze, że ja z wykształcenia jestem spedytorem chociaż z IT też dużo zrobię. Ogólnie dyplomów mi nie brakuje tutaj nie o to chodzi.

To dlaczego liczysz swoje ewentualne zarobki wg placy minimalnej? 

31 minut temu, Piotrek123 napisał:

Tylko trochę mnie dobiło to chłodne kalkulowanie innych osób. Nawet moja rodzina co wyemigrowała 100 lat temu nie była zainteresowana, żeby mi pomóc w jakikolwiek sposób ( a miałem z nimi dobry kontakt). Nie wiem czy to norma ale to chyba taka mentalność, że każdy liczy na siebie 0 pomocy

Moja siostra pojechala w latach 80 do rodzenstwa mojej babci, w Kaliforni. To slyszala teksty przy sniadaniu typu -"jak wrocisz do tej Polski to powiedz, ze tu jest taki dobrobyt ze psy szynke jedza". Teraz juz wiem ze wujostwo nie chcialo wcale zeby przyjechala bo w zaproszeniu, ktore pokazala konsulowi, napisali jako cel podrozy - "zeby sobie zarobila pare dulary" (pisownia oryginalna). Ale z moich wlasnych obserwacji Polacy, ktorzy wyjechali juz po transformacji ustrojowej sa ok.

Napisano

A nie jest tak, że szukasz na siłę czegokolwiek na nie, żeby uzasadnić swoją rezygnację?

I wg mnie jeśli dla kogoś wielkim problem jest znalezienie miejsca do przespania na 2 tyg i dojazd samemu z lotniska, to nie ma co szukać tutaj.

Pokój za 750$? Chciałabym tyle płacić ;)

Napisano

 

No bez jaj... Tysiące ludzi jedzie co roku nie mając żadnych znajomych i nie mając takich pieniędzy na koncie.  Nie chcesz jechać , znajdziesz każdy powód.   Mieszkam w dość turystycznym miasteczku, w lato pełno europejczyków na w&t i bardzo często spotykam 18-20 latków którzy zostawili szkołe, rodzine i przyjechali mając po $500 w kieszeni z zamiarem zostania ( fakt że większość miało podstawową prace, którą tak naprawdę każdy może dostać w oka mgnieniu ale mieszkanie, Ssn, czy dojazd musieli załatwić sobie sami ) To są dzieci, DZIECI które świetnie sobie daja rade - a ty stary byk z wykształceniem, doświadczeniem, biletem,  zieloną kartą w ręku i lament bo Ci koleżanka tyłka nie podwiezie.   
 

 

 

Napisano

robisz w IT to wiesz ze jest masa stron o tzw pomocy lub wynajmie mieszkania wystarczy szukać,pytać. NP moja znajoma chodziła na wolontariat i tam znalazła ludzi którzy okazali się skarbami. Samo się nie znajdzie gdy sami nie zaczniemy szukać. Co do pracy mamy masę wypowiedzi jak dać sobie radę i gdy poczytasz to zobaczysz ze mając nawet min placy da się żyć. Co do tej Polonii co wyjechali po PRL to jest różnie i czasami gorsze jest zachowanie Ich niż tych co wyjechali wcześniej. Nie należy niczego generalizować.

Napisano

Ja jadę do narzeczonego 26 kwietnia, będę mieszkała w New Hampshire. Mam zamiar się udzielać, jeśli jakiś rodak się trafi w mojej okolicy. Trzeba sobie pomagać :)

Napisano

Trochę przykro widzieć osoby krytukujace takie racjonalne podejście. Piotrek to jedna z niewielu osób na forum która ma jakieś realistyczne podejście do emigracji i widzi że nie jest to tak łatwe. A wy zaraz mu wyrzucacie że chłopak szuka wymówek, ze tak naprawdę nie chcę jechać, że nie zaradny... No prosze was. 

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...