Skocz do zawartości

Jaki Wybraliście / Lub Wybralibyście Kierunek W Usa?


Virago

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 35
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

a od kiedy to jest zaleta?

ponadto, taxes, taxes, more taxes, i brud i syf miasta :/

Od zawsze. Poza tym przesadzasz z tym brudem. W Krakowie jest podobnie. A przynajmniej nie jest to jakis Podonk,Ma albo jakiś fly-over state albo Bible Belt.

CQZ_dPsWUAA6WMT.png

(wzięte stąd: http://www.slate.com/blogs/the_slatest/2015/10/02/gun_control_by_state_tougher_laws_mean_fewer_deaths.html)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mowiac szczerze nie rozumiem jak ktos moze chciec mieszkac w miescie i nie posiadac samochodu, ale rozne sa dewiacje...

W kazdem praktycznie sa miejsca w ktorych jest zielen i jest ladnie (relatywnie) i w kazdym z nich sa slumsy w ktorych codzennie sa strzelaniny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od zawsze. Poza tym przesadzasz z tym brudem. W Krakowie jest podobnie. A przynajmniej nie jest to jakis Podonk,Ma albo jakiś fly-over state albo Bible Belt.

CQZ_dPsWUAA6WMT.png

(wzięte stąd: http://www.slate.com/blogs/the_slatest/2015/10/02/gun_control_by_state_tougher_laws_mean_fewer_deaths.html)

W NYC to trzeba umieć żyć. Kiedyś wydawało mi się, że mógłbym tam żyć. Podczas ostatniej wizyty nie mogłem w tym syfie, tłoku i halasie wytrzymać. Pipidowek tez nie jest fajny, ale są inne miasta bez problemów NYC. Poza tym ceny... Bez dobrych zarobków w NYC, to zostaje syfiasta wegetacja.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mowiac szczerze nie rozumiem jak ktos moze chciec mieszkac w miescie i nie posiadac samochodu, ale rozne sa dewiacje...

W kazdem praktycznie sa miejsca w ktorych jest zielen i jest ladnie (relatywnie) i w kazdym z nich sa slumsy w ktorych codzennie sa strzelaniny.

Nie przeczę - są miasta, szczególnie te niewielkie, gdzie prywatny samochód się sprawdza. Mnie takie nie interesują. Powyżej pewnego rozmiaru miasta samochody stają się uciążliwością i są nieskuteczne. W Nowym Jorku odkryto to już w latach 30. ubiegłego wieku. Kulminacja niezadowolenia nastąpiła w latach sześćdziesiątych (takie nazwiska jak Robert Moses i Jane Jacobs). Zresztą najlepiej odesłać do prac urbanistów, którzy się na tym najlepiej znają i mają stosy argumentów.

Jest taki serial dokumentalny "New York: A Documentary Film" zrealizowany na przełomie XX i XXI wieku

https://en.wikipedia.org/wiki/New_York:_A_Documentary_Film

Szczególnie polecam odcinek 7, w dużej mierze też 6, gdzie pokazane jest na przykładzie tego miasta jak "car culture" się nie sprawdziło.

Ale do czego zmierzam - w dużych miastach ludziom chodzi przede wszystkim o to żeby dostać się z punktu A do punktu B a nie o to żeby to zrobić jadąc samochodem. Ja całe swoje życie mieszkałem w mieście i ani razu nie potrzebowałem używać samochodu prywatnego. Nowy Jork nie tylko w tym względzie zaspokaja moje oczekiwania (zresztą tak jak oczekiwania większość mieszkańców tej metropolii), ale wyprzedza też jakiekolwiek polskie miasto. Jeżeli do tego dodać swobodę przechodzenia na czerwonym świetle, przejścia dla pieszych z każdej strony skrzyżowania, cykliczną zmianę świateł bez upokarzających guzików, przepastną i dynamicznie się rozrastającą sieć rowerów miejskich, no i oczywiście metro, to otrzymuje się metropolię, która daleko za sobą zostawia popularne jeszcze w latach 70. archaiczne podejście, które skupiało się na tym, żeby miasta budować na ruchu samochodów i przystosowywać je do niego kosztem mieszkańców (vide np. pawilon General Motors prezentowany podczas Wystawy Światowej w latach 40. w Queens, pomysły Le Corbusiera i Mosesa).

Żebym się zdecydował posiadać samochód musiałbym mieszkać albo w miejscu gdzie nie ma komunikacji miejskiej i są same jezdnie bez chodników i ścieżek rowerowych albo musiałbym być upośledzony ruchowo w sposób nie pozwalający mi stać na własnych nogach.

We wspomnianym serialu w jednym z odcinków pada stwierdzenie, że wydarzenia które dzieją się dziś w Nowym Jorku w reszcie USA pojawią się 10 lat później. Nie sposób się z tym nie zgodzić. Co więcej, widząc co się dzieje po 1989 w Polsce, można bez obaw stwierdzić, że w naszym przypadku jest to 50 a nie 10 lat czekania - jeszcze jeden argument żeby stąd emigrować do cywilizacji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co kto lubi. Ja osobiscie w duzym miescie sie namieszkalem i wiecej nie chce, uciazliwoscia jest wlasnie takie wielkie miasto (a to ze samochod jest w nim bez sensu jest dosc oczywiste) gdzie Twoja wolnosc jest w ten sposob ograniczona. A samochod nie jest do konca dla mnie tylko srodkiem transportu wiec tutaj to sie raczej nie zrozumiemy...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co kto lubi. Ja osobiscie w duzym miescie sie namieszkalem i wiecej nie chce, uciazliwoscia jest wlasnie takie wielkie miasto (a to ze samochod jest w nim bez sensu jest dosc oczywiste) gdzie Twoja wolnosc jest w ten sposob ograniczona. A samochod nie jest do konca dla mnie tylko srodkiem transportu wiec tutaj to sie raczej nie zrozumiemy...

Agree to disagree:) Każdy postrzega wolność inaczej. Byłem dwa razy w Nowym Jorku, raz 8 dni, za drugim 15 i mogę z pełną świadomością stwierdzić, że tam odpoczywałem od Polski.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Każdy lubi co innego, mnie NYC nie kreci i samochód lub dwa lubie miec :) niestety za publicznym transportem nie przepadam, a robienie zakupów i dźwiganie siatek przez miasto jakoś mnie nie bawi. Ale sa ludzie którzy lubią takie metropolie, jedzą w restauracjach kazdego dnia i nie przeszkadzają im zapelnione metra czy autobusy.

A jak wyjedziesz gdzieś za granice na tak krotki czas, to nie ma bata ale od Polski zawsze sie odpocznie, no chyba ze cię wywieje gdzieś gdzie nie powinno.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...