Skocz do zawartości

Wylosowałeś Gc. Pierwsze Wrażenia I Emocje?


Rekomendowane odpowiedzi

Napisano

Nikt nikomu nie broni pisać o wrażeniach i emocjach. Wątek jest otwarty.

tylko po co? Skoro i tak taki post zginie w morzu dyskusji na zupełnie inny temat (na który zresztą zdaje się jest oddzielny wątek)

  • Odpowiedzi 67
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź
Napisano

Mi sie wydaje ze tematyka tych dwoch dyskusji (reakcje na wylosowanie GC/plusy i minusy zycia w USA) sa spokrewnione. Be przeciez to drugie wplywa na to pierwsze, zwlaszcze dla ludzi ktorzy maja dom/rodzine/prace w Polsce i chca sie zastanowic czy warto wyjezdzac do USA.

Napisano

I tu zaczynaja sie roznice. Zdajecie sobie sprawe, ze w USA nie ma czegos takiego? Ze bedziecie mieli znacznie mniej urlopu niz w USA? Ze kultura pracy w IT w okolicach SF to prawie bezustanna praca, wieczorami i weekendami tez, bo w koncu masz komorke/komputer i szef prawodpodobnie bedzie z tego korzystal? (I oczekiwac ze sie odezwiesz?)

Dolina Krzemowa to jeden z najdrozszych rejonow w USA; spory odset twoich zarobkow bedzie wypozyczenie mieszkania/splacanie samochodow. Bo 2 beda potrzebne. A poniewaz macie male dzieci, to musicie mieszkac w porzadnej dzielnicy ze wzgledu na szkoly. Musicie sie tez liczyc z dosych wysokimi kosztami przedszkoli (nie ma publicznych, szkola sie zaczyna w wieku 5 lat.) Liczcie sie, ze bedziesz mial dojazd do pracy ktory moze trwac 2 godziny dziennie +. Wiec wyjezdzasz z domu o 7 i wracasz o 19ej. Piec dni w tygodniu, 50 tygodni na rok. (No, moze tylko 49.)

Fizyczna odleglosc od Polski/rodziny, i koszta lotow do Polski beda znaczyc ze zona bedzie oddzielona od rodziny. Tak to juz jest. Roznica czasu znaczy ze nawet Skype jest troche problemtatyczny. To nie Londyn gdzie mozesz zawsze sie skontaktowac lub wskoczyc na tani lot do Warszawy i byc u rodziny 3 godzin pozniej.

To minusy, tak z grubsza.

Ale sa tez plusy. Kalifornia jest przepiekna - natura tam odbiera dech, i masz tam wszystko: gory, lasy, ocean, rzeki, winiarnie, miasta, pustynie, wsi. Nie bedziecie sie nudzic: jest tyle do zobaczenia, do zwiedzenia, do przezycia. Pogoda bajka. Ludzie z calego swiata, zwlaszcza w branzy IT. Jedzenie (wbrew co niektorzy Polacy twierdza) wspaniale i roznorodne. Mnostwo atrakcji dla dzieci, takich platnych i gratis.

Na twoim miejscu bym jednak sie skusila, bo to moze byc przygoda zycia. Taka w pozytywnym sensie. Wydaje sie ze jestes ogarniety, praktyczny i inteligentny. Poradzisz sobie tu - i mozesz sobie tak zorganizowac sprawy w Polsce ze mozecie wrocic jezeli sie na to zdecydujecie. Moze nie bedzie to latwe -- ale co jest latwe w zyciu, z tych "wazniejszych" spraw?

Znam tylu Polakow ktorzy uwielbiaja zycie w Calif. Znam tez takich ktorzy wrocili do Polski i zyja nie tylko godnie, ale nawet bardzo dobrze. Nie zaluja ani amerykanskiej przygody, ani powrotu. Sadze ze szanse sa dobre ze wy tez moglibyscie nalezyc do obu grup. Carpe diem. Ostroznie ;)

Perspektywy pracowania dużo i bycia dostępnym 24/7/365 mnie specjalnie nie przerażają, bo moja praca obecnie specjalnie się od tego nie różni. Pracuję w DataCenter, gdzie niedostępność usług dla klientów może być liczona w minutach / maks godzinach w skali roku, więc jeżeli coś się dzieje, reakcja musi być natychmiastowa i do tego akurat jestem przyzwyczajony. Bardziej zastanawia mnie fakt, na ile moje doświadczenie w PL będzie miało przełożenie na perspektywy zawodowe w US. Przeszedłem przez ładnych kilka etapów drabinki kariery - w tej chwili zarządzam zespołem specjalistów, ale byłem kiedyś gościem od odbierania telefonów jak Pani w księgowości myszka się zepsuła, potem byłem adminem a teraz mam adminów pod sobą. Nie przeraża mnie praca 50-60 godzin w tygodniu. Przeraża mnie jedynie to czy nie będę musiał znowu odbierać telefonów od Pani z księgowości i zarabiać mniej niż w PL, żeby po kilku / kilkunastu latach dojść do tego co teraz mam w PL. Mogę na początku mieszkać w małym mieszkaniu, mogę na początku jeździć starym zdezelowanym autem - z tym nie mam problemu. Nie wyobrażam sobie jednak zaczynania kariery zawodowej od zera. Pytanie do Was drodzy rezydenci jak to było w Waszym przypadku? Na ile Wasze doświadczenie w PL przełożyło się na perspektywy zawodowe w USA?

Niedawno rozmawiałem z kolegą, który ma swój biznes w polsce też w IT, zatrudnia około 50 osób i postanowił otworzyć filie w NYC. Był tam kilka miesięcy po czym po powrocie poszliśmy na kawę żeby mi opowiedział jak poszło. Pierwsze zdanie jakie wypowiedział to, że ma problem z zaufaniem bo nie ma amerykańskich referencji. Jak go zapytałem a co z polskimi? Przecież obsługuje spore firmy i nie jest startupem. Na to on się zaśmiał i powiedział "a gdyby do Ciebie przyszedł ktoś i powiedział, że robił projekt informatyzacji w Zimbabwe to czy zaufałbyś tej osobie tak od razu? No właśnie tak jesteśmy postrzegani w USA". To dało mi najbardziej do myślenia w kwestii tego co zrobić, jeżeli na początku maja zobaczę szczęśliwy numerek...

Napisano

Mój mąż jest kierowcą TIR-a z 12 letnim doświadczeniem po Polsce i Europie Zachodniej i jak dzwoni po firmach transportowych w okolicach Miami, to tylko mówią zeby zrobił prawo jazdy na ciezarowki bo te z Polski nie jest honorowane i od razu proponuja pracę, bo brak jest kierowców,

Napisano

Perspektywy pracowania dużo i bycia dostępnym 24/7/365 mnie specjalnie nie przerażają, bo moja praca obecnie specjalnie się od tego nie różni. Pracuję w DataCenter, gdzie niedostępność usług dla klientów może być liczona w minutach / maks godzinach w skali roku, więc jeżeli coś się dzieje, reakcja musi być natychmiastowa i do tego akurat jestem przyzwyczajony. Bardziej zastanawia mnie fakt, na ile moje doświadczenie w PL będzie miało przełożenie na perspektywy zawodowe w US. Przeszedłem przez ładnych kilka etapów drabinki kariery - w tej chwili zarządzam zespołem specjalistów, ale byłem kiedyś gościem od odbierania telefonów jak Pani w księgowości myszka się zepsuła, potem byłem adminem a teraz mam adminów pod sobą. Nie przeraża mnie praca 50-60 godzin w tygodniu. Przeraża mnie jedynie to czy nie będę musiał znowu odbierać telefonów od Pani z księgowości i zarabiać mniej niż w PL, żeby po kilku / kilkunastu latach dojść do tego co teraz mam w PL. Mogę na początku mieszkać w małym mieszkaniu, mogę na początku jeździć starym zdezelowanym autem - z tym nie mam problemu. Nie wyobrażam sobie jednak zaczynania kariery zawodowej od zera. Pytanie do Was drodzy rezydenci jak to było w Waszym przypadku? Na ile Wasze doświadczenie w PL przełożyło się na perspektywy zawodowe w USA?

Niedawno rozmawiałem z kolegą, który ma swój biznes w polsce też w IT, zatrudnia około 50 osób i postanowił otworzyć filie w NYC. Był tam kilka miesięcy po czym po powrocie poszliśmy na kawę żeby mi opowiedział jak poszło. Pierwsze zdanie jakie wypowiedział to, że ma problem z zaufaniem bo nie ma amerykańskich referencji. Jak go zapytałem a co z polskimi? Przecież obsługuje spore firmy i nie jest startupem. Na to on się zaśmiał i powiedział "a gdyby do Ciebie przyszedł ktoś i powiedział, że robił projekt informatyzacji w Zimbabwe to czy zaufałbyś tej osobie tak od razu? No właśnie tak jesteśmy postrzegani w USA". To dało mi najbardziej do myślenia w kwestii tego co zrobić, jeżeli na początku maja zobaczę szczęśliwy numerek...

Jest dokładnie tak jak piszesz - referencje z europy nic nie znaczą, chyba że są od amerykańskiej lub znanej globalnej firmy.

Mam ten sam dylemat i świadomość że nikt nie zatrudni cię od razu na stanowisku kierownika. W przypadku wygranej chyba najlepszym byłby transfer do amerykańskiej filii tej samej firmy o ile jest taka możliwość.

Mimo wszystko na rynku IT jest o wiele łatwiej są możliwe do zdobycia certyfikaty, które są takie same na całym świecie Cisco/Oracle. Na pewno będą bardziej pomocne niż referencje czy dyplom polskiej uczelni.

Napisano

Jest dokładnie tak jak piszesz - referencje z europy nic nie znaczą, chyba że są od amerykańskiej lub znanej globalnej firmy.

Mam ten sam dylemat i świadomość że nikt nie zatrudni cię od razu na stanowisku kierownika. W przypadku wygranej chyba najlepszym byłby transfer do amerykańskiej filii tej samej firmy o ile jest taka możliwość.

Mimo wszystko na rynku IT jest o wiele łatwiej są możliwe do zdobycia certyfikaty, które są takie same na całym świecie Cisco/Oracle. Na pewno będą bardziej pomocne niż referencje czy dyplom polskiej uczelni.

Tylko certyfikaty potwierdzają kompetencje administratora, a nie managera :-) Kiedyś miałem na nie parcie i mam kilka, ale z technologii, których dziś już nikt nie używa. Potem moja kariera potoczyła się w innym kierunku i certy przestały mieć dla mnie aż tak duże znaczenie. Mówisz, że dyplom z polskiej uczelni nie jest wiele wart - a czy jeżeli jest to dyplom MBA, realizowany wg programu Harvard Business School? Zdaję sobie sprawę, że pewnie nikt nie będzie potrafił odpowiedzieć na to pytanie wprost - co rekruter inaczej będzie do tego podchodził, ale interesują mnie Wasze subiektywne odczucia.

Napisano

Moim zdaniem sprawa dyplomow to sprawa wzgledna - ode mnie np chcieli, tak samo referencje, nie bylo problemu z polskimi kontaktami, aczkolwiek mi pomogla jedna amerykanska referencja (personalna, z work&travel!), zatrudnili mnie po rozmowie na Skype na programistke. Sadze ze spokojnie moglbys znalezc prace na stanowisku admina i piac sie w gore, na managera/supervisora raczej bym nie liczyla, chyba ze Twoj angielski jest wysmienity i masz fantastyczne cv ktore zrownowazy brak doswiadczenia z USA

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...