rzecze1
Użytkownik-
Liczba zawartości
1 692 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
101
Zawartość dodana przez rzecze1
-
Świetnie powiedziane! Andyopole na prezydenta! Ewentualnie - choćby - na gubernatora! Przy PJB chyba trochę tak jest. Trzeba się naprawdę interesować tym co się dzieje aby być poinformowanym.
-
Work And Travel - Czy faktycznie to tak wygląda?
rzecze1 odpowiedział Bronson na temat - Program Work&Travel USA (wiza J-1)
Różni się. Kaliber ludzi jest zupełnie inny. Co by nie było, to jednak studenci. W swoim czasie poznałem tak kupę ciekawych ludzi, od tych z Ameryki Południowej po Rosjanki z Chabarowska. Plus sam kraj. Od kuchni (w przenośni i dosłownie ) Świetne czasy. Bez porównania jest lepiej jechać z kimś… to fakt. Nie wiem czy sam bym pojechał, ale to zależy od osobowości. Mieszkanie z obcymi ludźmi przez 3 miesiące… w akademiku trzeba było mieszkać 10 miesięcy… A poza tym ludzie są obcy dopóki się ich nie pozna. Otwarta głowa, uśmiech na twarzy i otwartość, i dajesz. Edit P.S. Dla głównie doświadczenia, nie kasy. Pieniądze jeszcze w życiu zdążysz zarobić. -
Pozwolisz, że zacytuję Cię jeszcze raz… To jeszcze niedawno byłby science fiction… Dziś może dalej jest… ale rozpad Federacji na 3-4 duże części, plus tuziny małych republik, już takim science fiction nie jest… Kwestią najbardziej problematyczną jest los broni atomowej i całej infrastruktury z tym związanej… ale przy dobrych wiatrach… to myślę da się znaleźć odpowiedzialnych „liderów” (z tych trzymających pieniądze i dzieci na Zachodzie, czyli… z chyba większości rosyjskiej „patriotycznej elity”?…) którzy przy odpowiednim wsparciu zagwarantowaliby jakiś akceptowalny dla Zachodu “mechanizm kontrolny”? Hey ho… zdarzył nam się Gorbaczow, nie? „Niemożliwe” jest możliwe… So… to answer your question.. - “No.. it’s not to much to ask”
-
Dlaczego? Dlatego, że myślisz racjonalnie. Brutalnie… ale racjonalnie 12 września 1939 roku odbyła się w Abeville we Francji konferencja wojskowa Wielkiej Brytanii i Francji na której zadecydowano, że pomoc Polsce nie ma sensu i oficjalnie porzucono wcześniejsze (i tak mało realistyczne) plany ataku na Niemcy od zachodu. „Dla dobra koalicji antyhitlerowskiej” zdecydowano aby o tej decyzji polskiego rządu nie informować... Bo Polacy mogliby wtedy przestać walczyć… lub zawrzeć z III Rzeszą jakieś toksyczne porozumienie pokojowe… „A im dłużej Polacy walczą, tym dłużej Francuzi i Brytyjczycy nie muszą…” (obawy oczywiście były nieuzasadnione… bo już w styczniu 1939 polski rząd zadecydował za wszystkich, że zginiemy, nawet jeśli sami…znaczy - naród zginie… bo rząd czmychnął w limuzynach do Rumunii po 2 tygodniach… No ale trzeba pamiętać, że logicznie myślący Alianci nigdy tak naprawdę nie rozumieli polskiej ułańskiej i romantycznej natury…..) Wygląda na to, że mniej więcej to samo planowano na Zachodzie w sprawie Ukrainy. Przysłowiowe „klepanie po ramieniu” aby Ukraińcy nie bali się starcia… a potem wspieranie partyzantki. Jak to kiedyś napisałem - ruski „Afganistan nad Dnieprem”. Taki był oryginalny plan. Tego po 2014 się spodziewałem na przykład ja. No ale najwyraźniej, tak jak w listopadzie 2016… ktoś „załączył nowy mod w Matrixie”… i Ukraińcy pobili ruskich pod Kijowem… WT actual F BTW?… Nie wiem dlaczego się o tym więcej nie mówi?... A na Wschodzie, w Donbasie, siły właśnie się wyrównują… Tego akurat nikt się nie spodziewał… Miała być „demilitaryzacja” Ukrainy, a tu najwyraźniej następuje demilitaryzacja Rosji. Do stopnia w którym na paradzie zwycięstwa w Moskwie nie ma samolotów… a po Placu Czerwonym paradują graty lub nigdy nie wprowadzone do użytku prototypy. Dziadek Putin, opuszczony na defiladzie nawet przez swojego ministra spraw zagranicznych Kłamrowa, wyglądał dziś wyjątkowo pesymistycznie… I nic ciekawego nie powiedział. Nawet za bardzo Zachodowi nie groził… W między czasie, tradycyjnie od 3 setek lat robiący do Rosji maślane oczy Francuzi, ostatnio zawsze niezawodnie hamletowsko niezdecydowani niemieccy socjaldemokraci, czy inni nacjonalistyczni pachołkowie Moskwy w Europie… wszyscy oczywiście by chcieli powrotu do business as usual. Zatem tu daję przysłowiowy „szacun” dla Bidena (czy tego kto to wszystko prowadzi)… for… doubling down… Broń do Ukrainy płynie szerokim strumieniem, Szwecja i Finlandia wkrótce w NATO, żadnych ustępstw. Antyrosyjscy jastrzębie mają swoje 5 minut. I idą na całość. I wracając do Twojej oryginalnej myśli - słusznie! Trzeba kuć żelazo póki gorące. I Polacy też mają tu rację. Pisowcy czy nie. Za 100 lat nie będzie miało znaczenia z której byli partii. A taka okazja może się długo nie powtórzyć. Największymi sojusznikami wszystkich „rusofobów” jest dziś rosyjska buta, rosyjskie chamstwo i brutalność.. oraz… sam Putin. Bo paradoksalnie, tak długo jak dziadek przewodzi tej skorumpowanej do szpiku kości stacji benzynowej jaką jest Rosja… tak długo Zachód jest bezpieczny… a ruscy zgubieni... Grzechem przeciw historii byłoby tego nie wykorzystać.
-
Polska jest jednym z największych wygranych obecnego kryzysu. W tym obecny rząd. Z pariasa w stosunkach międzynarodowych rząd PiS-u zamienił się z dnia na dzień w kluczowego sojusznika USA. Bo choć Duda stawiał na Trumpa, to rzeczywistość zawsze bierze górę nad najszczytniejszymi deklaracjami, i administracja Bidena z rzeczywistością chcąc nie chcąc musiała się pogodzić. W zeszłym roku gdy Amerykanie znosili sankcje na Nord Stream II pisałem - tak jak kiedyś na Obamę, w Polsce zaczekamy także na Bidena. Aż się nauczy, że okazywanie słabości nie popłaca. Dziś Prezydenta Bidena w Warszawie serdecznie i szczerze witamy. Szybciej niż się spodziewaliśmy. A co jest nie tylko zwycięstwem polskiego rządu, ale i Polski jako takiej, to to: - przyjęcie polskiego punktu widzenia na Rosję przez cały właściwie szeroko rozumiany Zachód, od Berlina i Paryża, przez Waszyngton po Nową Zelandię. Bo „rusofoby” okazali się mieć rację… 30 lat przymilania się Moskwie, Republicans, Democrats, Germans, French, and all others all alike… wszystko to poszło w ostatnim miesiącu jak krew w piach. Trudno się dziwić satysfakcji jaką dziś nad Wisłą się odczuwa… - odebranie tlenu tak polskim nacjonalistom, jak i wszystkim innym, mniej lub bardziej świadomym poplecznikom Rosji w Europie. To wyjdzie każdemu na zdrowie - podniesienie, nie oszukujmy się, nadszarpniętej ostatnimi laty reputacji Polski i Polaków. Podejście do ponad 2 milionów ukraińskich uchodźców okazało się fantastyczne, od dołu do góry. Społeczeństwo pokazało swoją ludzką twarz. Konfederacja spadła ostatnio w sondażach do około 4 procent - odblokowanie środków unijnych na pocovidową „odbudowę”, co się staje, lub stanie lada chwila W szerokim zaś kontekście - to mamy do czynienia ze skutecznym, społeczno-kulturowym przewektorowaniem w Europie Środkowo-Wschodniej nieznanym od Unii Perejasławskiej 1654 roku gdy po powstaniu chmielnickiego „Ukraińcy” (wówczas mordowani przez polskich „panów”) zdecydowali się oprzeć na Moskwie. Dziś, gdy ukraińsko-rosyjskie osobiste relacje rwą się gwałtownie, rodzą się (właściwie już od 18-20, jeśli nie 30 lat, bo „pracowaliśmy” nad tym od początku niepodległości…), rozwijają się relacje polsko-ukraińskie. @katlia pisała, że nie wiadomo czy Polska wygra bo ma 2 miliony nowych mieszkańców… Tak, ma. Ale to „tylko” dodatkowe 2 miliony do tych „obcych” którzy już przed wojną tam żyli. Do tych które już w Polsce się dużo wcześniej znalazły. Polska się zmieniła. Prawie każdy Polak znał już jakiegoś Ukraińca. Bo ich w Polsce od dawna są ze dwa miliony. Stąd i dziś przyjęcie nowych było tak pozytywne - to już nie są tak obcy ludzie jakimi byli jeszcze powiedzmy 10 lat temu. Dziś polski rząd nawet nie poprosił Brukseli o uruchomienie programu relokacji w ramach UE, bo nie ma takiej potrzeby. Cześć Ukraińców wróciła walczyć. Pociągi w Przemyślu jeżdżą w obie strony. Inni wypełniają lukę na rynku pracy, są spokojni, jesteśmy dla nich wzorem na to co można także zrobić nad Dnieprem (w 1990 roku byliśmy na podobnym poziomie), wielu z nich chce po wojnie wrócić do domu. To jest tak naprawdę wielowymiarowy „soft power” który Polska od wielu już lat roztacza na Wschód. I to dotyczy nie tylko Ukraińców, ale i wszystkich innych republik byłego ZSRR. Gruzinów, Kazachów, Białorusinów i innych. To jest coś co może być trudne do zrozumienia dla ludzi żyjących na Zachodzie, i było trudne do zrozumienia także dla mnie, ale nie każdy chce na starym Zachodzie żyć… Bo nie każdy się tu dobrze czuje. Co nie znaczy, że taki ktoś jest prorosyjski. W Polsce od początku pandemii nie bywałem często, ale podczas ostatniej wizyty zszokowała mnie liczba ludzi ze Wschodu, którzy lubią dzisiejszą Polskę dużo, dużo bardziej niż wielu Polaków… Jednocześnie nie lubiąc ani Rosji, ani Europy Zachodniej. To jest nowy fenomen. Bo wygląda na to, że jest coś „pośrodku”. Są bowiem ci, którzy nienawidzą moskwiewskiej satrapi, ale jednocześnie jest dla nich nie do przyjęcia zachodni lewicowy progresywizm kulturowy (który zresztą, zamknięty we własnej bańce, sam trzeszczy w posadach). To jest masa ludzi za Wschodu którzy od lat wybierają pracę i życie w Polsce, i którzy mają mniejszy lub większy wpływ na swoich „ziomków” w byłych republikach postsowieckich. PiS to dobrze wyczuł, imigracja zarobkowa za ich rządów się faktycznie zwiększyła w porównaniu do rządów PO… Dziś, gdy polska skrajna prawica została zepchnięta do defensywy, ten trend się tylko umocni. Jeśli zaś Putin zmusi Łukaszenkę do wejścia do wojny, a słuchy ostatnio idą, że zmusi, to w przypadku ich porażki, a prędzej czy później ona nastąpi… to tu - po wygranej szeroko rozumianego „Zachodu” która zmiecie przy okazji także Białoruś - ten „środkowo-wschodnio europejski” konserwatywny trend się tylko umocni. Bo to nie europejska czy amerykańska lewica będzie w Ukrainie czy Białorusi nadawać ton… Żadną miarą. Dziś jest wojna, także propagandowa, i przymyka się oczy, czy właściwie uszy, na pewne rzeczy które mówi Zelensky… o ratowaniu Żydów przez Ukraińców w czasie II wojny światowej… czy o katastrofie smoleńskiej… czy o innych sprawach… Dziś jest to nieważne, bo są sprawy ważniejsze… Ale w przyszłości obecny (czy może tymczasowo przeszły?) „konflikt” instytucji zachodnich z Polską będzie miłym wspomnieniem w porównaniu z tym z czym liberalne elity zachodnie się zetkną gdy Ukraina przetrwa i okrzepnie… Bo na tą chwilę wygląda, że konserwatywna Europa Środkowo-Wschodnia wygra wojnę z Moskwą przy pomocy liberalnego Zachodu, a potem, umocniona, za plecami mając już tylko pogrążoną w chaosie i niezdolną do akcji Rosję, z z tym samym liberalnym, starym Zachodem kulturowy konflikt odnowi. Jeśli za dekadę ten stary Zachód jeszcze będzie w obecnym kształcie w ogóle istnieć. Tak to widzę.
-
Propaganda sukcesu oczywiście istnieje po obu stronach, i Ukraińcy okazali się w niej świetni, dużo lepsi niż zastępy rosyjskich płatnych trolli. Ale nawet obiektywnie patrząc… to tak jak analizy zachodnich wywiadów okazały się przed wojną bardzo trafne, tak oceny tego jak wojna przebiegnie minęły się, i to grubo, z rzeczywistością. Mit potężnej rosyjskiej armii legł w gruzach. Ktoś dobrze to ostatnio podsumował - amatorzy myślą w kategoriach taktyki i/lub strategii, profesjonaliści - w kategoriach logistyki. Rosjanie utknęli. Nawet „mój” scenariusz - szybkiego podboju i potem ciągnącej się latami, wyniszczającej Rosję wojny partyzanckiej nad Dnieprem - się najwyraźniej nie ziści. Ukraińcy pokazali wszystkim, i Ruskim, i tak jak zwykle ostrożnemu (czy jak kto woli - tchórzliwemu) Zachodowi, niezłego „fuckera”. W tym całym nieszczęściu dla ukraińskiej ludności cywilnej… biorąc pod uwagę okoliczności… wszystko idzie dla Zachodu, w tym dla Polski, najlepiej jakby mogło iść… Każda bomba, każdy zniszczony blok, każda rozbita kłótniami ukraińsko-rosyjska rodzina czy znajomość… wszystko to przyczynia się do wielowymiarowego zniszczenia moskiewsko-kijowskiego kręgosłupa niegdysiejszego imperium. Pisałem to już wcześniej - cofnijcie się mentalnie 40 lat wstecz, nie tak wcale dawno to było, i pomyślcie - właśnie widzimy wojnę w centrum Związku Sowieckiego… Zapytam tych którzy lata 80-te pamiętają - w jakim ze wszystkich alternatywnych wszechświatów jest to dla Zachodu minus? Jest to brutalne, ale tak właśnie polityka i historia wyglada. I Rosja, już od 40 lat, tą historię przegrywa. „Potwierdza” to sam Putin wzywając ostatnio lokalną ludność do czegoś co można by chyba tylko porównać do „wojny totalnej” Goebels’a z 1943 po klęsce stalingradzkiej… Pętla się zaciska. Czas tym gangsterom się kończy. Ich poplecznicy i pożyteczni idioci w Europie i Stanach zniknęli bądź zamilkli. Ruskim zostaje tylko izolacja. Nawet jeśli cała Ukraina padnie, w co już zaczynają powątpiewać nawet zachodni eksperci, to Rosjanie nie będą żadną miarą zwycięzcy. Ich problemy dopiero się zaczną. W między czasie, wojnę Rosji z NATO można spokojnie włożyć między bajki. NATO będzie dawać broń, klepać po ramieniu Ukraińców, i spokojnie analizować i się przyglądać jak Rosjanie się wykrwawiają… P.S. Ciekawie rozwojowa jest sytuacja w Polsce. Otwierają się nowe możliwości. Ale to może na inny wieczór.
-
Całkiem niezły wpis @mcpear Prawie już dorównujesz mi długością wypowiedzi Tak trzymać! Masz dobry, „balanced insight”… zwłaszcza jeśli chodzi o sprawy wewnątrz amerykańskie z którymi nie mam na codzień do czynienia. Zawsze, naprawdę!, fajnie poczytać. W dzisiejszym, partyjnym zacietrzewieniu, to rzadko się zdarza. Zatem pamiętaj, nigdy się w necie nie zrażaj! W temacie wątku, to ja podtrzymuję to co napisałem jakiś czas temu: Ukraina to będzie Wietnam/Afganistan nad Dnieprem dla Ruskich… i wstyd dla ich pochlebców w USA i w Europie… ze szczególnym uwzględnieniem nazwy kraju którego wymieniać nie wmogę… bo mam tu ponoć jakiś bias czy coś … Idą ciężkie czasy dla ludności cywilnej Ukrainy… ale ogólnie to, dla Zachodu, w tym USA, to jest “nie najgorsza” sytuacja. Bo o ile wszystko jest możliwe…to wygrywanie wojen obcymi rękoma to jest taktyka, która w przeszłości przyniosła Zachodowi panowanie nad światem…. i nie wyglada na to aby Zachód, w tym teraz także na szczęście Polska, miały tą taktykę zmienić. At least not anytime soon… Co nie zmienia faktu, ze wszyscy jesteśmy po tej samej stronie, i wiemy, ze Ukraina będzie jeszcze wolna.
-
To jest bardzo proste. Wspomagajcie ludzi, którzy was, USA, zawsze wspierali. Tych ze Wschodu. Nawet gdy wy nie wspieraliscie ich. To wszystko czego „chcę”. A co ja robię? Probuje przekonać ludzi do tego co powyżej. Na tyle mnie dziś stać. Ale bańka internetowa nie zawsze na to pozwala. Bo Cię blokują i w ogóle. Ale to właściwie bez znaczenia. Historia nawet największych sceptyków przekona.
-
To NATO z którego struktur militarnych Francja po raz kolejny chce wyjść? Ile razy Francuzi naplują wam w twarz i ile razy powiecie, ze to deszcz pada?
-
Francję generalnie się dziś ignoruje, zatem Twoje ignorowanie moich wpisów o Francji pięknie się w tą nową “świecką trądycję” wpisze I have no objections.
-
No myślę, że chyba jednak nie? Chyba jednak USA nie ma dosyć? Skoro USA dalej się angażuje? Lubię myśleć, że nadal jestem młody … ale ten drugi w moim życiu nieudany amerykański „zwrot na Pacyfik” mi w tym nie pomaga… Niemcy zrozumieli. Francuzi jeszcze nie. And that is my point. That’s all. „Moj” region Europy, ten “rusofobiczny”, przez lata olewany i traktowany protekcjonalnie… ten region zawsze wszystko rozumiał i zawsze się zbroił. Nawet więcej niż od niego oczekiwano. Widzicie to na CNN. Nie wiem czego jeszcze chcecie?
-
Tak, to jest ten argument. Bo wyobraź sobie, na Zachodzie to Amerykanie nadają od dziesięcioleci ton. I powtórzę po raz kolejny - nie ma czegoś takiego jak „Europa” czy „Europejczycy”. Są Francuzi, Niemcy, Włosi, Polacy, Ukraińcy. Każde państwo z mniej lub bardziej odrębnymi interesami. Europa, pomimo nawet najlepszych chęci brukselskich technokratów i federalistów, to jest nadal tylko pojęcie geograficzne. W żadnym wypadku polityczne. Zatem proszę mnie tu nie nazywać jakimś „Europejczykiem”. W tym kontekście - to ja wypraszam sobie. W tym kontekście - rosyjskim - to jest wręcz obelga! Przede wszystkim to jestem Polakiem. I mam, przyznaję!, bardzo emocjonalne przywiązanie do mojego regionu Europy Środkowo-Wschodniej. Regionu wielokrotnie atakowanego i zdradzanego tak przez ludzi z USA, z Roosveltem na czele, jak i przez tych z zachodniej części europejskiego kontynentu. Do którego to „zachodnio-europejskiego” worka chcesz mnie teraz wrzucić. NIE! Ja z tymi „europejczykami” nie mam nic wspólnego. I nigdy nie miałem. Zdjęcia Niemców, Francuzów czy polityków innych narodowości z Putinem - oczywiście znajdziesz. Plenty. A nawet, trzeba przyznać, znajdziesz zdjęcia naszego (polskiego) premiera. Z Putinem na molo w Sopocie… w 2009… co mu się w Polsce wypomina do dziś… Ale trzeba pamiętać, że to ten sam premier, który w 2008 podpisywał umowę o tarczy antyrakietowej z administracją Busha… (któremu też trochę zajęło aby zrozumieć, że to co widział w oczach Putina w początku swojej kadencji to nie była „kryształowa demokracja”… Niestety takie nasze szczęście… Polaków… że zawsze musimy poczekać aż nowy amerykański prezydent „się Rosji nauczy”… Demokrata czy Republikanin… z wyjątkiem Reagan’a to wszyscy byli ślepi i głupi jak kocięta…) Ale Tusk tylko płynął z prądem. Niemcy i Francuzi byli wtedy już dawno ma rosyjskiej smyczy. To naiwny Obama ze swoim resetem nadawał ton. Cenę zapłacili Gruzini… i, jak zwykle, inni ze Wschodu. I w ogóle to zgubiłem się o co my się „kłócimy”? Ty, jak mówisz, zawsze popierałaś militaryzację Europy. Super! Co prawda trudno mi sobie wyobrazić abyś w swoim czasie była przeciwko miękkiej polityce Cartera… czy popierala rozmieszczenie pocisków Cruise w Europie za czasów Reagan’a… przeciwko czemu masowo protestowała lewica z obu brzegów Atlantyku, jak i wszelkiej maści pożal się Boże zachodni „piezynowi pacyfiści”… ale.. No big deal… I have no problem taking your word at a face value. Najważniejsze jest to, że NARESZCIE jesteście z nami. Tymi środkowo-wschodnimi „europejczykami”-rusofobami. Nie ma o co się kłócić. Czy i jak sobie w głowie usprawiedliwicie politykę zagraniczną Obamy, i to że jej efektem było wzmocnienie Rosji, która później waszej partii związała na szyi sznur i swoimi fabrykami trolli udusiła kampanię Clinton… You know what? I could not care less. To wasza sprawa, to wasze błędy, to dla was konsekwencje. Ja „Ellen” nie oglądam, o Obamie prawdopodobnie nigdy już nie będę słyszeć… Administracja Bidena, po pierwszych okropnych, okropnych, naprawdę okropnych błędach zeszłego roku… przyjęła ostatecznie nasz punkt widzenia i w efekcie odwaliła w ostatnich miesiącach kawał dobrej roboty. NADAŁA TON! I kudos! I tak trzymać! Niemcy się nawróciły… lepiej późno niż wcale… I wiesz kto nam został? Tak!… Francuzi… Ci moi, jak mówisz, okropni Francuzi… W swoim czasie… 2008… gdy ruskie bomby spadały na Tbilisi tak jak dziś spadają na Kijów (to było jeszcze w to lato gdy Obama prowadził swoją naiwną kampanię pod hasłem „Yes, we can”…) … w tym czasie Sarkozy jeździł do Soczi do Putina prosić o „pokój”… I dziś kto jest jest „psiapsióką” z którą Putin rozmawia godzinami w sobotnie wieczory??? A no jest tą przyjaciółką jest Macron! Sorry.. jak dla mnie to z mordercami się nie rozmawia. Nawet Biden to wie. I to mam do Francuzów. Za ostatnią rzecz za jaką ich cenię, oprócz kuchni, kultury i… wina… to wojna 1914-18. Potem to już był zjazd. Appeasement, Vichy, Holocaust, Algieria… Coś jak koleś który umiera, ale w procesie umierania zamierza zatruć życie wszystkim wokół… Okropny, okropny kraj, okropna, okropna polityka. Ale tak jak naiwne amerykańskie administracje, tak jak Niemcy, tak i Francuzi prędzej czy później „zegną karku” przed naszym „środkowo-wschodnim” punktem widzenia. Bo my, bo my… mieliśmy i mamy rację! Zrozumieli to Amerykanie, i Brytyjczycy. i Niemcy… prędzej czy później zrozumieją to także Francuzi…
-
Nasza dyskusja faktycznie zatacza już kręgi. Myślę, że napisałem w temacie wszystko co chciałem. A może nawet i więcej… Ludzie sobie sami ocenią. Ja, tak długo jak nie zobaczę tego co widziałem w zaledwie 6 miesięcy po wojnie Rosji z Gruzją… zwrotu w tył, ustępstw i jakiegoś nowego „resetu”… będę zadowolony.
-
A z tymi dwoma kotami… to żebyście nie pomyśleli, ze zwariowałem … to po prostu jest coś co widzialem dziś na necie. Ukraińcy przechodzą ciężkie czasy, ale przechodzą je śmiało i, często, z humorem. Ich postawa przypomina mi trochę brytyjski Blitz, też samotny, co i też dowodzi jak bardzo stali się faktycznie zachodnim społeczeństwem… But anyway… żeby się znów nie rozpisywać… The „Ukraine’s Armed Furrces”
-
No i dokładnie właśnie. Pisząc „problem „Europy”” nakładasz tu charakterystyczną dla Amerykanów średnio obeznanych z geografią kalkę uproszczenia. Że aby się nie kłopotać wchodzeniem w szczegóły mapy świata, to się powie, że jest jakaś Europa, która ma wspólną politykę zagraniczną, wojskową czy bezpieczeństwa. Nukes i byłe imperia. Nie, nie ma takiej Europy. Nie ma! Z tego co piszesz to można wywnioskować, że mówisz o Europie kontynentalnej z granic zimniej wojny. Czyli, że mówisz tu tylko o części obecnej Europy. Tej właśnie francusko-niemieckiej. Sorry, od wczorajszego dnia - właściwie tylko francuskiej… bo Niemcy pod nowym przywództwem najwyraźniej także oprzytomniały… choć to dopiero minął 1 dzień… zatem się zobaczy. Inne części Europy - UK, Europa Środkowa ze wszystkimi swoimi wadami charakterystycznymi dla młodych demokracji, plus Skandynawia… ta Europa już dawno „have put their big boy pants on” jak to zgrabnie ujęłaś. Dawno. I została za to olana. Najpierw przez Obamę, a potem przez Bidena latem zeszłego roku. Choć na szczęście tylko przejściowo. A „przejściowo” to tez bardziej przez głupotę i ryzykanctwo Putina niż przez „kręgosłup” Amerykanów. Gdyby Putin był ostrożniejszy to dalej by nas sprzedawano. Nie mam co do tego najmniejszych wątpliwości. Bo pamietam wasze komentarze z zeszłego roku. I stąd mój krytycyzm. I przepraszam bardzo, ale jesteś inteligentną i empatyczną osobą… zatem zastanów się chwilę - czy Ty na moim miejscu nie krytykowałabyś demokratycznych administracji? Gdybyś przez 30 lat robiła co należy, a zignorowano by Cię i narażono by Cię 2 razy robiąc interesy z Twoim śmiertelnym wrogiem? A ci co nie robili tego co należy, oni by się cieszyli uznaniem… „bo tak ładnie Obamę w Berlinie przyjęli i tak Merkel go lubiła”… i by Cię pouczali, że z wami się nie dyskutuje bo wy to rusofoby… bo Chiny… bo geopolityka… I jakby nie było tego mało, to potem, gdy już by się okazało, że jednak to Ty miałaś rację, to… to add the insult to the injury… ktoś taki jak Ty by Cię wrzucił do jednego worka z żabojadami i powiedział - „Put the big boy pants on. Zbrójcie się. Weźcie za siebie odpowiedzialność.” WT actual F Katlia? Wiesz co? Znając już trochę Twoj charakter … to byś na moim miejscu powiedziała prosto - FU. I ja tez tak mówię - „Put on the big boy pants?” „WE ALREADY HAVE!” Many very years ago… Byliście tylko zbyt zajęci spijaniem komplementów z dzióbków waszych liberalnych partnerów w Berlinie i Paryżu, którzy komplementy dawali, ale jednocześnie trzymali rękę na waszym portfelu, i robili interesy z naszym wspólnym wrogiem… Byliście, wy, demokratyczne administracje, zbyt tym zauroczeni abyście mogli nasze zaangazowanie i przygotowanie zauważyć i docenić. A my czekaliśmy tylko na Was. Because… teraz to… WE ARE THE EUROPE. My, a nie pieprzeni Francuzi z pięcioma wstecznym biegami i jednym do przodu który mają na ewentualność gdyby wróg zaatakował od tylu… nie obrotowi Niemcy… MY. A i sorry. Nawet nie my. Bo ja, jak i Polacy w Polsce, nie narażamy życia. Europą są teraz Ukraińcy. Setki tysięcy mężczyzn, 36 tysięcy kobiet, i co najmniej dwa koty….. Trump, jaki był i jest, to w omawianym temacie powiedział w 2016 roku prawdę. Mi nie potrzeba aby gazeta mi napisała co jest właściwe. Widziałem to wcześniej sam. Za co mi się w swoim czasie oberwało. Może nawet tu, może nawet od Ciebie. I could not care less. To, że teraz przeczytałaś to w New York Times i wspierasz ideę militaryzacji Europy - to super! Better later than never! Ale nawet się nie waż kierować tych snarky comments do umierających teraz w Ukraine ludzi. They put you all cowards to shame. Ani do Europy Środkowej. Ani do tego okropnego UK Borysa. Ani do Polski, nawet tej PiS-owskiej, ktorej osobiscie nie znosze. Adresatem Twoich pretensji może być teraz tylko Paryż. A zresztą, Berlin też, go for it. Niemcy myślą, że „czując pismo nosem” zmienią front i się przedstawią jako antyrosyjskie jastrzębie. No way Jose. Akurat ja mam dobrą pamięć. All in all… Katlia… Jeśli zdejmiesz ze ściany tą swoją mapę Europy z 1988 roku… i faktycznie jesteś przekonana do tego co dziś piszesz… to… welcome to the Fight Club. We’re happy to have you on board. Błędy przeszłości wybaczamy - jak pisałem - water under the bridge… I mamy tylko dwie zasady - F… Russians… F… French…
-
Wiem co czujesz. Po 13 latach brutalnych rozczarowań człowiek jest ostrożny. Rosjanie napadli na Gruzję, bombardowali Tbilisi, Gori w sierpniu 2008 roku tak jak dziś Ukrainę. A już w marcu 2009 Sekretarz Stanu Clinton śmiała się wraz z ministrem Ławrowem w Genewie przy wielkim przycisku z napisem „Reset”… Zatem kto wie co będzie za parę miesięcy… …i może się łudzę, ale myślę, że tym razem to może być „to”… Dzięki fantastycznej postawie Ukraińców, Ruscy dostaną swój „Wietnam nad Dnieprem”. A ośmielony Zachód wykorzysta okazję i tym razem nie spęka.
-
No gdybym miał jeszcze podawać źródła swoich analogi to moje posty byłyby już wielkości książek. Czasem trzeba liczyć, że czytający łapią
-
Sorry, ten kawałek o AFD przeoczyłem. Ehmm… Szybko myślę… ale… nie… AFD jest w dużej części finansowana przez Rosję. Rozbij Rosję, to i AFD osłabnie (jak i wszystkie inne ultra prawicowe siły w Europie). Dwa… struktura społeczna RFN i… „mindset” Niemców zmieniły się raczej nieodwołalnie… A trzy… nawet gdyby się nie zmieniły… lub trendy by się odwróciły… to jakie konkretnie byłoby dla Polski zagrożenie? Utrata „ziem odzyskanych”? Nie sądzę. Kto miałby je zasiedlić? I po co Niemcom byłyby zdobycze terytorialne, utrata reputacji i wrogowie… gdy już dziś są bogatą i respektowaną potęgą gospodarczą z decydującym głosem na kontynencie europejskim?
-
Second that! Pisałem tu w pierwszym dniu inwazji, że nie jestem az takim pesymistą jak niektórzy popadający w panikę (u mnie w lubelskiem skończyły się pieniądze w bankach… ludzie stali po 3 godziny w kolejkach aby wypłacić 1000zl max…) … i że są dwa scenariusze… No i muszę powiedzieć, że jest jeszcze bardzo wvzesnie, ale jak na razie to ten drugi scenariusz się realizuje. A może nawet jakiś trzeci, jeszcze bardziej optymistyczny. W każdym razie - czy w tym partyzanckim czy w bardziej optymistycznym biegu wydarzeń - Ruscy się Ukrainą udławią.
-
Trochę już na to odpowiedziałem w poście napisanym dziś wcześniej do Katli… Scholtz niby socjaldemokrata, a jednak jak nie socjaldemokrata. Dobrze, że Merkel odeszła. Zbyt długo być u władzy to jednak państwu szkodzi. Nowy świat Mistrzu, nowy świat
-
Katliu… E tam. Wiem, że jesteś Amerykanką, ale Europa nie jest jedna. Europ jest co najmniej z 5. Ja, z powodu genów, wyboru miejsca życia, oraz sympatii, popieram tą Środkowo-Europejską, anglosaską i skandynawską. Bo wszystkie są proamerykańskie, są uzbrojone tak „jak ustawa przewiduje”, i są antyrosyjskie. Demokraci zawsze mieli ciągotki do Europy zachodniej-kontynentalnej, głownie Francji i RFN. Bo 1968 rok, bo podobne podejście do spraw ideologicznych, bo coś tam. Ta Europa jednak zawsze była pro-rosyjska, i zawsze korzystała z kieszeni amerykańskiego podatnika, co najpierw podniósł Trump w 2016, no a teraz NYT jak sama piszesz… I dlatego się nie rozumiemy. Bo Ty mówisz o Europie w której nie tylko nie mieszkam, ale która faktycznie przestaje istnieć. Merkel odeszła. Nowy kanclerz, choć socjaldemokrata, to z socjaldemokratycznoscią tego ruskiego pachołka Schroedera nie ma NIC wspólnego. Francuski Macron siedzi teraz bezczynnie i się publicznie użala jaki to Putin się okazał dwulicowy… Oh Man.. really?… Boo hoo you… Merde… Kto mógłby to przewidzieć? I że ja nic tylko USA krytykuję? Come on… Po pierwsze, to Francję krytykuje więcej. Chyba, ze już zapomniałaś. Jeśli tak, to chętnie przypomnę. Bo krytykowanie Francuzów to jedno z moich ulubionych activities. They make it so easy… A po drugie - krytykuję tylko te złe amerykańskie wybory… Zdradę Obamy 17 września 2009 roku. Że koleś dawał się wodzić przez lata za nos, że pozwolił Rosjanom po Nord Stream I na uzbieranie pieniędzy za które - aby to obrazowo przedstawić - za które mogli sobie kupić sobie sznur na którym w 2016 udusili Clinton… Jesteś partyjna, ludziom ze swojej partii wybaczysz wiele. Your choice. Ja Obamie tego nie wybaczę. Jego polityka zagraniczna była idealistyczna, amatorska i katastrofalna w skutkach. I tak samo oceniałem politykę Bidena i Blinkena w lecie zeszłego roku. Przy Nord Stream II. Przy umizgiwaniu się nowej administracji do Francji i Niemiec pani Merkel. Przy kontaktach z Putinem. Przy dziecinnie naiwnych nadziejach na jakis antychinski sojusz z Rosją. Przy kolejnej kolejnej olewce proamerykańskich krajów środkowoeuropejskich. FAIL! I nie tylko historia „przyznała mi” rację, ale nawet sam Biden to zrobił zmieniając stanowisko. I to dużo szybciej niż się spodziewałem. Bo, tak jak napisałem chyba dwa dni temu - od października 2021 roku amerykański wywiad odwalił w kwestii rosyjskiej kawał dobrej roboty. I Biden słusznie ostrzegał i sprawnie mobilizował wszystkich sojuszników. I właściwie to oprócz rzeczy które i tak odeszły lub odchodzą do przeszłości (prorosyjska lewica, Obama… Francja… ) to ja nie wiem what is your problem with me right now? Biden i Blinken są już na „mojej stronie”. Tak, wyżyłem się tu trochę ostatnio, but I’m NOT sorry. W lecie zeszłego roku w naszych sporach o Nord Stram II, Rosję i Chiny.. to ja miałem rację. Tamte wydarzenia mnie, jak i wielu ludzi w proamerykańskiej Europie zabolały. I sobie to trochę teraz odbiłem. But It’s ok now. Jest nowy Kanclerz, który będzie się zbroić i uniezależniać energetycznie od Rosjan. Francja poszła w odstawkę. A Europa Środkowo-Wschodnia, na czele z Ukrainą, i teraz niż z poparciem nawróconego „na nasze” Bidena, nadaje ton i sprawia, że Zachód nareszcie przestaje się Rosji bać! Witamy Demokratów „on the bright side”. Stay with us. Be cool. Don’t be afraid. Porzućcie wasze przyzwyczajenia do XX wiecznych skamielin w rodzaju Francji. A wszystko będzie ok. Takich troje jak nas dwoje to nie znajdą ani jednego… Jeśli jednak komuś jeszcze kiedyś przyjdzie ochota na jakiś reset… czy zdradę Ukrainy za jakiś deal… to ja będę stał tam gdzie zawsze…
-
Odbicie rano Charkowa, niesamowite zjednoczenie ukraińskiego społeczeństwa, oraz wszystkie inne surrealistyczne wydawałoby się jeszcze niedawno rzeczy które od paru dni obiegają internet (Ukraińcy okazali się świetni w PR) nie tyko podniosły morale w Ukrainie, ale i wywołały jakąś reakcję łańcuchową na świecie. Niebo nad Europą dla Rosjan kompletnie zamknięte. Od SWIFT-u ich odłączą. Neutralna Szwecja wysyła uzbrojenie. Post-merkelowskie Niemcy będą się zbroić. Turcja zamyka Cieśniny. Komisja Europejska mówi o Polsce jako hubie do przerzutu pomocy. Szwajcaria (sic!) przyłączy się do sankcji. Padło pierwsze rosyjskie miasto - Londongrad… Nawet Abramovich, tak, ten od Chelsea, musi zapomnieć o UK… Normalnie jakiś Matrix. Czuć w powietrzu, że dzięki Ukraińcom, już po zaledwie 4 dniach, Zachód przestał się Rosji bać.
-
Tak. Jest to edit ukraińskiego urzędu (firmy?) zajmującego się road maintnance, który teraz usuwa znaki drogowe aby utrudnić orientacje przeciwnikowi. Ministerstwo obrony zachęca do tego samego obywateli. Ma to też jeszcze inny wydźwięk - wywołuje niepokój rosyjskich dzieciaków z poboru którym powiedziano, że „wyzwalani” Ukraińcy będą ich witać z otwartymi rękoma.
-
I na koniec… Na znaku drogowym jest napisane: - Go Fuck Yourself - Go Fuck Yourself again - Go Fuck Yourself to Russia …..