Jak tam dzisiaj przebimbaliscie sobotę? Mnie natura przez kilka ostatnich weekendow ratowala przed skopaniem ogrodka zsyłając deszcz w każdą sobotę. Prognoza na dziś też była deszczowa więc spoko, niestety, od rana świeciło słońce, zjadłem śniadanie, obejrzałem mecz angielskiej ligi i ani kropli deszczu. Wreszcie gdy zacząłem się ubierać w Wellingtony (gumiaki po naszemu) w celu udania się z łopatą w ogrody, łaskawy Stwórca nadesłał deszcz. Niestety, Pan Bóg sobie tylko zakpil ze mnie zakrecajac kran z wodą po kilku minutach. Tak więc ogródek skopany. Może to i dobrze, kłopot z glowy.
Poza tym ugotowałem dziś flaczki. To znaczy proces trwa, teraz sobie lekko pykaja w garnku, dziś jeszcze zrobię zasmażkę i niech się przegryza do rana. Jutro doprawianie i degustacje.