Bez przesady. W biurze mojego meza, sa 3 dziewczyny (jezeli mozna nazywac kobiety 30-35 lat + 'dziewczyny') ktore maja mezow, dzieci nie, i smialo sie przyznaja ze dzieci nie chca. Bratanica tez specjalnie sie na ten temat nie wypowiada, ale kiedys przyznala ze rodzenie/wychowywanie dzieci ani jej ani jej meza zupelnie nie interesuje, dodala, ze jezeli zmienia zdanie to pomysla o adopcji. Moja najblizsza przyjaciolka z high school wysoki dyplom ma, meza nr. 1 miala, teraz ma meza nr. 2, ale dzieci nie ma i, ze wzgledu na ich wiek, juz nie bedzie. Natomiast maja duzo kasy (ona jest lekarka, on architektem z wlasna firma,) ogromna lodz jakas super na ktorej jezdza na rejsy po calym swiecie.
Jak wszystkie opinie ktore sie slyszy, ta ze dzieci to mos, tez jest zwiazana z kregami w ktorymi sie obracamy.
Dodam jeszcze, ze przyjaciolka mojej corki, slyszac ze corka przeprowadza sie do NYC, powiedziala jej" "You will like it here. In the two years I've been in New York, not one person asked me when I'm going to have children."