Najtrudniejsza część podróży to nie umrzeć z nudów w samolocie. I tak jak pisał andyopole - na lotniskach naprawdę trzeba się postarać, żeby zbłądzić. Jeśli nie czujesz się komfortowo z angielskim, to możesz sobie przygotować i przećwiczyć odpowiedzi na pytania typu: co Cię sprowadza do stanów, na ile przyjechałeś, gdzie się zatrzymujesz i co zamierzasz tu robić. Nawet jeśli imigracyjny będzie miał kłopoty z dogadaniem się z Tobą, to poprosi kogoś z kolejki o tłumaczenie (parę razy zdarzało mi się robić za tłumacza).