Skocz do zawartości

Chęć Wyjazdu Do Usa:)


Adrik66

Rekomendowane odpowiedzi

woda na pustyni -- > pochodzisz z Lublina? :) Tak się składa, że ja też. Ukończyłem III liceum im. Unii Lubelskiej. W tamtych czasach staszic, zamoj i unia to były najlepsze szkoły w mieście....

Odwiedzasz może Lublin czasem? Ja niedawno byłem -- straszne dziadowstwo, drogi tak dziurawe, że dawno po takich nie jeździłem, wszędzie atmosfera przygnębienia i depresji, niezwykle mało miasteczkowy klimat (choć Lublin mały nie jest) no i zupełny brak pracy.... Ludzie cieszą się pracując za 1500 brutto.... generalnie masakra....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 104
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Zazwyczaj odwiedzam Lublin co roku na wiosne. Moja sedziwa matka jest jedynym zyjacym czlonkiem mojej rodziny. Staram sie jej pomagac jak tylko potrafie. Mnie przygnebia nie tyle Lublin, co mieszkanie matki, w ktorym od kiedy sie wyprowadzilem od rodzicow ( w roku 1981) panuje niebywaly burdel. Zeby mieszkanie doprowadzic jako tako do ladu trzeba byloby wyrzucic na smietnik 3/4 rzeczy. Mysle, ze za rok, dwa mieszkanie sprzedam ( "as is") zas matke ulokuje w "domu zlotego wieku". Kiedy podrozuje po szosie Lublin-Warszawa z lotniska i z powrotem na lotnisko doznaje wrazenia jakbym byl gdzies w Moldawii albo na Bialorusi....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tą nauką to prawda. W polskim liceum byłam z matmy delikatnie mówiąc średnia, w Stanach w klasie maturalnej - najlepsza ze wszystkich ;) Owszem, możemy się z tego nabijać, ale... kiedy kończysz polskie liceum, masz głowę wypchaną nieprzydatnymi życiowo pierdołami. Po amerykańskiej szkole może nie wiesz, gdzie leży Polska i nie słyszałeś o pantofelku... ale potrafisz zazwyczaj napisać CV, wiesz jak się zachować na rozmowie kwalifikacyjnej czy jak efektywnie szukać pracy. Więcej jest praktyki, więcej możliwości (nie zliczę, ile wszelkiego rodzaju drużyn sportowych czy kółek zainteresowań było w moim amerykańskim liceum). Ja wiem, że my Polacy lubimy od czasu do czasu kpić z głupiutkich Amerykanów... ale jakby nie patrzeć to oni latają w kosmos, a nie my ;)

Nigella! Na poczatek chcialabym Ci pogratulowac głowy opornej na akty zniechęcania dokonywane przez naszych rodaków. Mi tez powiedziano, ze moj dyplom nigdzie nie bedzie sie liczyl i ze moge go uzyc jako papieru toaletowego, ale wiesz co zrobilam? Na probe wyslalam CV do pewnej firmy, tak tylko,m zeby sprawdzic czy beda mieli jakis uzytek z dwujezycznej osoby (ucze sie hiszpanskiego, ale nie uwazam sie za trojjezyczna jeszcze haha) i co? Po jednym dniu do mnie zadzwonili i powiedzieli, ze tego i tego dnia zapraszaja mnie na rozmowe. Niestety nie moglam nawet myslec o tej pracy, bo za kilka tygodni wyjezdzam z Maryland, a ich interesowala wspolpraca na przynajmniej rok. No, ale sprobowalam i to dodalo mi skrzydel :) Zobaczymy jak bedzie z praca w Polnocnej Karolinie do ktorej juz wkrotce wybywam.

Jesli chodzi o nabijanie sie z Amerykanow, to ostatnio na moim blogu byla na ten temat dyskusja :P Polacy wcale nie sa jakos bardziej rozgarnieci, mierzymy Amerykanow nasza polska miarka i naszym polskim mysleniem i to jest blad.

W liceum zas bylam na profilu biologiczno-jezykowym i z biologii nie pamietam tyle, ile moj maz, ktory biologie mial w high school chyba 12 lat temu. Dla porownania, ja mialam ostatnia lekcje biologii ok 4,5 lat temu.

A jesli mowimy o zajeciach sportowych, to ostatnio jak zobaczylam jakie River (pozdrawiam!) ma do wyboru zajecia sportowe, to az mnie scisnelo w dołku - diving, swimming, canoeing, archery, racquetball, karate, golf...

A nam w Polsce wuefista rzucil piłke na boisku i schodził do swojej kanciapy :/ (ja w-f w liceum przesiedziałam z kolezankami w restauracji, tak, zwiałyśmy :P)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki Paulina, przed przylotem do Stanów słyszałam wiele "dobrych" rad - od kilku miesięcy mam okazję sprawdzać, jak te "dobre" rady mają się do rzeczywistości. Jeśli chodzi o pracę - absolutnie nijak. Rozesłałam naprawdę sporo aplikacji - wielu potencjalnych pracodawców, na których mi zależało, nie odpowiedziało wcale. No cóż, takie życie - nie udało się, trudno, ale... próbowałam! Na szczęście byli też tacy, którzy odpowiadali, zapraszali na rozmowy. Szłam nawet wtedy, gdy wiedziałam, że dane zajęcie przekracza moje kompetencje albo po prostu mi "nie podchodzi" - głównie po to, żeby nabrać doświadczenia. Przed pierwszą rozmową trzęsłam się jak galareta - zupełnie niepotrzebnie, bo kobieta, która mnie przesłuchiwała, była świetną, otwartą babką. Tej roboty akurat nie dostałam, ale w odpowiedzi na mailowe podziękowanie za interview (tutejszy zwyczaj) dostałam sporo ciepłych słów. Może i były zwyczajnie grzecznościowe, ale dla mnie był to kolejny kopniak do przodu i dowód, że warto pukać do różnych drzwi z hasłem "whoa, it's me!" zamiast chować dyplomy do szuflady i przepraszać za to, że jest się "tylko" imigrantem z Polski. Ty też próbuj i nie daj się nikomu dołować - pozytywne nastawienie przede wszystkim i duuużo wiary we własne możliwości... odrobinka bezczelności też nie zaszkodzi ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak to nic się nie dzieje? Kilka tygodni temu Lublin był gwiazdą wszystkich portali internetowych. To fantastyczne oznakowanie miasta podczas remontu wiaduktu na ul. Kunickiego i straż miejska, policja i wszystkie inne mundurowe służby rzuciły się jak sęp na padlinę z wlepianiem mandatów. Nawet i mnie złowili, ale moje rozkrzyczane niemowlę uratowało mnie przed mandatem. Zainteresowanych odsyłam do poszukania artykułów na ten temat. Takie rzeczy to tylko w Polsce.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...