Skocz do zawartości

Warszawa-Amsterdam-Seattle 23 Czerwca


Gość Violonczela

Rekomendowane odpowiedzi

Jedzenie jakie jadłem w Seattle to głównie domowe. Raz tylko kraba z Public Market i raz tajszczyznę, ale to rzeczy które lubię.

Powiedzmy że smakuje w miarę ok. Trochę drażniły mnie te różne "meksykańskie naleśniki" z mięsnym nadzieniem - za tym nie przepadałem.

Z kolei maja fajne przekąski. Jeśli w Seattle chcesz hamburgera spróbować to tylko Dick's. McDonald sukcs. :D

Nawet cola zupelnie inaczej smakuje w Dick'sie no i frytki nie beznamietnie blade i suche tylko miekkie, podpieczone jak domowe - pychota.

Natomiast u siostry w LA sporo hidnduskiego jedzenia posmakowałem, bo ma męża hindusa. Oni np jedli nasze naleśniki z dżemem i jakąś przyprawą spice. Ja tak nie mieszałem ale te inne ich potrawy nawet smaczne.

Tutaj hamburger w McDonaldzie już smakował o wiele lepiej. Jak troche jeździliśmy to jeszcze jadaliśmy w Panda Express - całkiem dobre jedzenie i klasycznie McDonald czy Burger King. No i tania ale superdobra Pizza w (kurde, zapomniałem nazwe - coś jak nasze makro casch&carry).

Tak, juz od 29 czerwca jestem w naszym kochanym kraju i juz mnie denerwuje ta banda złodzieji i krętaczy. :D

tinki: jeżdża wolno - to chodzi mi głównie o autostrady. Jeżeli autostrada, 3 pasy albo więcej i ograniczenie 65 mil/h (to jakies 105 km/h) to wybacz, ale demonami szybkosci to te cielęta nie są. Max szybkość na autostradzie to 70 mil/h (czyli jakies 110 km/h) no to nie znam kraju w którym jeździ się wolniej - dla przypomnienia w Polsce 140km/h przy autostradach 3 razy węższych (średnio). Czy jest mniej wypadków? Widziałem kilka a jeżdżąc po Niemczeh (gdzie w ogóle nie ma ograniczeń) czy Węgry albo Chorwacja nie zanotowałem szczególnie wiekszej ich ilości. Moim zdaniem oni troche przegieli albo po prostu mają takich kierowców jakich mają i wolą dmuchac na zimne. ;)

Co do "stopów", właśnie w godzinach szczytów spowalnie ruch i to strasznie. Staje kilku do jazdy na wprost ale w różniej "kolejności" (w między czasie dojechali inni. Przychodzi kolej na tego do jazdy na wprost, zanim się chlopina zbierze do jazdy to trwa chwile no i oczywiscie dla sprawnosci nie pojada inni ktorzy tez jada na wprost bo musza czekac na tych innych w kolejce - chore i tamujace strasznie ruch.

Co do hulania to oczywiście że nie stać, ale bez hulania jakoś tak głupio - niby wolny kraj a czuję się przez to mało wolny - wolę Polskę. :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 169
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

tinki: jeżdża wolno - to chodzi mi głównie o autostrady. Jeżeli autostrada, 3 pasy albo więcej i ograniczenie 65 mil/h (to jakies 105 km/h) to wybacz, ale demonami szybkosci to te cielęta nie są. Max szybkość na autostradzie to 70 mil/h (czyli jakies 110 km/h) no to nie znam kraju w którym jeździ się wolniej - dla przypomnienia w Polsce 140km/h przy autostradach 3 razy węższych (średnio). Czy jest mniej wypadków? Widziałem kilka a jeżdżąc po Niemczeh (gdzie w ogóle nie ma ograniczeń) czy Węgry albo Chorwacja nie zanotowałem szczególnie wiekszej ich ilości. Moim zdaniem oni troche przegieli albo po prostu mają takich kierowców jakich mają i wolą dmuchac na zimne. ;)

Co do "stopów", właśnie w godzinach szczytów spowalnie ruch i to strasznie. Staje kilku do jazdy na wprost ale w różniej "kolejności" (w między czasie dojechali inni. Przychodzi kolej na tego do jazdy na wprost, zanim się chlopina zbierze do jazdy to trwa chwile no i oczywiscie dla sprawnosci nie pojada inni ktorzy tez jada na wprost bo musza czekac na tych innych w kolejce - chore i tamujace strasznie ruch.

Co do hulania to oczywiście że nie stać, ale bez hulania jakoś tak głupio - niby wolny kraj a czuję się przez to mało wolny - wolę Polskę. :D

Ale winisz ludzi, że przestrzegaja przepisów skoro dość dobrze są egzekwowane te ograniczenia? Poza tym jest ciche przyzwolenie dla 10 mil/h więcej. Święty nie jestem, ale jeśli ruch jest płynny, to te 70-80 mil wystarczy. 90 mil/h to już solidna prędkość, ale ona nie da Ci jakiegoś lepszego czasu dojazdu niż 70-80. Ale fakt, że wokół LA musiałem czasem zahaczyć o HOV lane (kilkaset $ kary), bo już nie szło jechać z tłumem.

Odnośnie stopu, wiem, że może być inaczej w przepisach przy 4 way stop, obowiązuje zasada pierwszy dojeżdżasz, pierwszy odjeżdżasz niezależnie czy skręcasz czy nie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dokladnie - polskie buractwo wychodzi ("cieleta")... Ograniczenia maja jakie maja, 4 way stops dzialaja calkiem niezle - uspokajaja ruch a jak nikogo nie ma na skrzyzowaniu to jedziesz (po zatrzymaniu sie) zamiast czekac na zielone swiatlo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Violonczela

Jedzenie jakie jadłem w Seattle to głównie domowe. Raz tylko kraba z Public Market i raz tajszczyznę, ale to rzeczy które lubię.

Powiedzmy że smakuje w miarę ok. Trochę drażniły mnie te różne "meksykańskie naleśniki" z mięsnym nadzieniem - za tym nie przepadałem.

Z kolei maja fajne przekąski. Jeśli w Seattle chcesz hamburgera spróbować to tylko Dick's. McDonald sukcs. :D

Nawet cola zupelnie inaczej smakuje w Dick'sie no i frytki nie beznamietnie blade i suche tylko miekkie, podpieczone jak domowe - pychota.

Natomiast u siostry w LA sporo hidnduskiego jedzenia posmakowałem, bo ma męża hindusa. Oni np jedli nasze naleśniki z dżemem i jakąś przyprawą spice. Ja tak nie mieszałem ale te inne ich potrawy nawet smaczne.

Tutaj hamburger w McDonaldzie już smakował o wiele lepiej. Jak troche jeździliśmy to jeszcze jadaliśmy w Panda Express - całkiem dobre jedzenie i klasycznie McDonald czy Burger King. No i tania ale superdobra Pizza w (kurde, zapomniałem nazwe - coś jak nasze makro casch&carry).

Tak, juz od 29 czerwca jestem w naszym kochanym kraju i juz mnie denerwuje ta banda złodzieji i krętaczy. :D

tinki: jeżdża wolno - to chodzi mi głównie o autostrady. Jeżeli autostrada, 3 pasy albo więcej i ograniczenie 65 mil/h (to jakies 105 km/h) to wybacz, ale demonami szybkosci to te cielęta nie są. Max szybkość na autostradzie to 70 mil/h (czyli jakies 110 km/h) no to nie znam kraju w którym jeździ się wolniej - dla przypomnienia w Polsce 140km/h przy autostradach 3 razy węższych (średnio). Czy jest mniej wypadków? Widziałem kilka a jeżdżąc po Niemczeh (gdzie w ogóle nie ma ograniczeń) czy Węgry albo Chorwacja nie zanotowałem szczególnie wiekszej ich ilości. Moim zdaniem oni troche przegieli albo po prostu mają takich kierowców jakich mają i wolą dmuchac na zimne. ;)

Co do "stopów", właśnie w godzinach szczytów spowalnie ruch i to strasznie. Staje kilku do jazdy na wprost ale w różniej "kolejności" (w między czasie dojechali inni. Przychodzi kolej na tego do jazdy na wprost, zanim się chlopina zbierze do jazdy to trwa chwile no i oczywiscie dla sprawnosci nie pojada inni ktorzy tez jada na wprost bo musza czekac na tych innych w kolejce - chore i tamujace strasznie ruch.

Co do hulania to oczywiście że nie stać, ale bez hulania jakoś tak głupio - niby wolny kraj a czuję się przez to mało wolny - wolę Polskę. :D

Mnie z kolei smakuja meksykanskie potrawy, ale ja kosztowalam w Can Cun, wiec moze dlatego. ;). Generalnie, jestem otwarta na nowosci, lubie smakowac jedzonko, kiedy jestem w danym kraju ale bez urazy nasze polskie przetwory smakuja mi lepiej, ale zapewne to oczywiste. Ostatnio, na grilu, zaplanowalam sobie ze zrobie polska salatke, krokieciki..., chcialam sie pochwalic naszymi wyrobami; myslalam ze sie zaplacze ;) maka nie taka, kapusta tez, a majonez jakis bez smaku... ;). Ogolnie chyba od ichniejszych wyrobow nabawilam sie rozstroju do tej pory walcze z skurczami brzucha..

Powracajac do jazdy samochodem, to co mnie jeszcze mile zaskoczylo, to kultura w stosunku do pieszych, rowerzystow. Fakt, malo tutaj jest pieszych, bo wszyscy jezdza, ale jesli sie juz pojawi, to kierowca zatrzymuje sie z daleka. To mi sie podoba. Spokojniejsza jazda mi bardziej odpowiada (nie mylic z zawalidroga ;)), tutaj nie czuje tej nerwowki, choc zapewne szalencow na drogach tez mozna spotkac, ale z tego co doswiadczam jest ok... Pozdrawiam :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dokladnie - polskie buractwo wychodzi ("cieleta")...

odezwał się , Ty pewnie juz dawno masz za sobą etap "polskiego buractwa"?

teraz sie kwalifikujesz do jakiej grupy?

epitetu "cieleta" uzylem w stosunku do tych co jak ograniczenie 65 to jada 60 i lewym pasem

i nie rusza ich, ze wszyscy ich po prawej wyprzedzaja

3 pozostale wolne, ale on musi srodkiem

generalnie to u tych "cielat" nie obowiazuje zasada ze jedzie sie maksymalnie blisko prawej krawedzi, jak wjedzie na jakis pas to jak po szynach - boi sie zmienic

i to sa wlasnie te cieleta - ale skoro tam kazdy ma prawo jazdy to troche ciezko sie dziwic

a w okolicach Seattle chyba nie spotkalem ograniczenia 70 - max 65 chyba bylo

i nie spotkalem nikogo (no moze kilku wariatow co kolo 100 jechali) co by jechal szybciej niz 70

troche a wlasciwie zupelnie inaczej jest przy LA

raz ze ograniczenia 70 juz sie pojawiaja czesto to i jezdza tak jak pisze KaeR, szybciej o te 10 i sprawniej

o wiele mniej "cielat" na drogach, moze dlatego ze wiekszy ruch i zmusza ich to do szybszej jazdy

to troche jak u nas

Warszawka wymaga tego ze jezdzi sie bardzo szybko ale i kulturalnie

a np Lublin juz duzo wolniej i prawie bez kultury

co do pieszych, to nie zauwazylem, by byli jakos specjalnie dobrze traktowani

np w Niemczech idziesz chodnikiem obok przejscia dla pieszych a samochody sie zatrzymuja

w USA nie zauwazylem az takich zachowan

z kolei jeden znajomy i jego znajomi z pracy maja zle doswiadczenia z jazdy na rowerze - tzn zle w sensie ze rowerzysci sa zle traktowani na drodze

ale to akurat w okolicach Seattle by pasowalo do ogolnej nienajlepszej mojej opinii o kierowcach z tych okolic

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Violonczela

oj Panowie Panowie...dajcie wiecej luzu ;) A ja jedynie wyrazam sie o kulturalnych kierowcach z okolic Beavertonu ale zapewne i tacy sa u nas w Polsce ;). Natomiast podczas pobytu w Meksyku, nie bylo mowy, by jakis sie zatrzymal - albo przebiegniesz przez pasy albo zginiesz..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Generalnie nie ma co hejtować, ale to gość dostosowuje się do zasad panujących w danym kraju a nie odwrotnie. W myśl tej zasady można się oburzać, że mi z biblią nie pozwalają w Arabii Saudyjskiej paradować. Tak się jeździ w stanach i kropka. Samochód dla nich to środek transportu a nie przedłużenie pewnej części ciała i "dynamiczna jazda" nie jest powodem do sumy jak dla Warszawiaka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Natomiast podczas pobytu w Meksyku, nie bylo mowy, by jakis sie zatrzymal - albo przebiegniesz przez pasy albo zginiesz..

he he

polecam Rzym jako ciekawostke komunikacyjna

tam nawet na zielonym na przejsciu trzeba uciekac by przezyc :)

albo Szkoder Albania - tam z kolei piesi laza gdzie popadnie, w poprzek ronda, w poprzek ulicy, prawie po masce samochodu gotowi sa spacerowac

a co do zasad ruchu w USA to jasne ze trzeba się dostosować ale skomentować, jeśli się coś nie podoba chyba można też

wiem, że Ci co są tam długo przyzwyczajają się

coś na zasadzie "wlazłeś między wrony musisz krakać jak i one"

ja tam niestety byłem zbyt krótko by krakać dlatego wyłapuję różnice te na minus wg mnie

poza tym bardzo lubie i cenie szybką, kulturalną jazdę a tego mi tam troche zabrakło

wystarczy tylko jedno proste podsumowanie - 110 km/h na autostradzie?

i jak się mają do tego samochody po 3,5 litra pojemności - a to na pewno nie rzadkość - czy to nie przedłużenie pewnej części? :D

a o samochodach chyba w ponad 90% z automatycznymi skrzyniami biegów juz nie wspomnę, bo znów kogoś obrażę :D

wracając do jedzenia to ja w sumie w LA tez miałem jakieś krótkie problemy żołądkowe ale to chyba przez "ostrość" potraw hinduskich

jak zaczęlismy trochę jeździć i jeść w drodze to żołądek trochę odżył

oooo, coś pozytywnego mi się przypomniało

bezpłatne plaże i bardzo dużo boisk do siatkówki plażowej, tego mi brakuje na plażach Czarnogóry czy Chorwacji, a o polskich nie wspomnę

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

i jak się mają do tego samochody po 3,5 litra pojemności - a to na pewno nie rzadkość - czy to nie przedłużenie pewnej części? :D

a o samochodach chyba w ponad 90% z automatycznymi skrzyniami biegów juz nie wspomnę, bo znów kogoś obrażę :D

Tylko w USA pojemność nie za wiele ma wspólnego z prędkością i szpanowaniem. Często w krążowniku siedzi dziadek z babcią na silniku 4L. Mój pierwszy samochód w USA na W&T odmiana Forda Escorta miał prawie 3L a przy więcej niż 80 mph nie jechał. Tak się produkowało (i produkuje, choć w mniejszej skali z uwagi na ceny benzyny) i ciężko kupić samochód z małym silnikiem, chociaż moje mają 1.6 i 1.8. :)

A o co chodzi z automatami? Przecież możesz sobie kupić manuala. Nawet lepiej bo są tańsze. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no ale manuale w Stanach to rzadkość

niemalże jak automaty w Europie, chociaż może nie do końca bo automaty w Europie coraz częstsze jednak

ale ok, juz pisze dlaczego chcialem sie czepić automató, skoro mnie tak ciągniesz za język

moim zdaniem przyczyną jest "łatwiejsza obsługa" takiego samochodu

skoro jeździ się tak jak jeździ to trzeba sobie jeszcze jakoś to ułatwić :D

co do krążowników to często widywałem jak to napisałeś dziadków ale w samochodach dużych takich z lat osiemdziesiątych

i taki dziadek po co jeździ takim samochodem? nie dla szpanu przypadkiem?

także nie oszukujmy się, wiekszość ludzi traktuje swój samochód albo jak to napisałeś jako przedłużenie czegoś tam albo szpan

i to samo z litrażem, wzięło się to z chęci szpanowania Amerykanów przed całym światem, mamy największe, najlepsze, najwięcej pijące samochody

a taki szary człowiek kupując taki samochód faktycznie jest po prostu skazany na ten szpan, bo nie ma za bardzo wyboru - niemial, bo teraz juz ma

teraz wchodzi te hybrydy, tylko tyle kosztują że żeby Ci się wydatek zwrócił to musisz z 10 lat pojeździć

ale kupują i szpanują - patrzcie jaki ekologiczny jestem :D

a najlepsze są samochody bez kierowców których sporo w okolicach LA

oczywiście jedne z najnowszych drogich modeli, wlokące się niemiłosiernie po drodze, blokujace wręcz ruch

ale podjeżdżasz bliżej a tam w luce między górną częścią kierownicy a jej centrum gdzie zwykle bywa klakson jednak widac walczacego o jak najwieksza przestrzen widzenia kierowcę :D

i kto tam siedzi? ano azjatyckich rysów Pani :D

bardzo fajne zjawisko :D:D:D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...