Skocz do zawartości

Chciałem Powiedzieć Że...


andyopole

Rekomendowane odpowiedzi

serafina,czyzby ;):)

ja tez cos tam robilem jak bylem mlody ;) chodzilem np grac zamiast sie modlic no ale to przeszlosc ;)

kto chodzi na pogrzeby to slucha co czasami ksiadz mowi o danej osobie i czasami ktos nie chodzil do kosciola a pozniej sie okazalo ze modlil sie ,uczeszczal na Msze Sw. :) to co teraz robisz nijak sie ma w przyszlosci co dana osoba zrobi

jak juz pisalem,wielu swietych bylo gorszych niz tutaj sie pisze :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:D

Mnie nikt nie wyganiał i nie zmuszał, sama szłam się ze znajomymi spotkać ZA kościołem :P . Ale jak mnie mama próbowała przekonać do przyjmowania księdza chodzącego po tzw kolędzie, to bezczelnie siedziałam w drugim pokoju przy otwartych drzwiach, tak, żeby mnie widział i czytałam książkę :P.

Tą fazę też miałam za sobą, że szłam po to by sie ze znajomymi spotkac. A co do ksiedza po koledzie to wiekszych cyrkow raczej nigdy nie bylo. Chyba najbardziej rozbrajajacy byl ten wymog comiesiecznej spowiedzi i zbieranie podpisow od ksiezy w zeszycie zeby dopuszczono nas do bierzmowiania.

Ba, ja to sie nie moglem doczekac niedzieli, zeby w spokoju na lawczce przez godzine posiedziec ze znajomymi, paczke fajek zrobic. Nikt mnie nawet nie wyganial z domu. :)

Zima tez? ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja natomiast bylam bardzo uduchowiona.Spiewalam w chorze kosciel od 12 do 19 roku zycia,chodzilam na OAZE,Kolko Rozancowe,jezdzilam na pielgrzymki i chodzilam do kosciola we wtorki i niedziele.Spowiedz co miesiac.Chcialam zakonnica zostac.Moj szwagier przebolec tego nie mogl,wiec mnie zabral na wielka impre syto zakrapiana alkoholem no i moje marzenia o zakonnicy poszly w... sina dal :):)

Teraz zamiast rozanca w reku mam mopa :D:D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja natomiast bylam bardzo uduchowiona.Spiewalam w chorze kosciel od 12 do 19 roku zycia,chodzilam na OAZE,Kolko Rozancowe,jezdzilam na pielgrzymki i chodzilam do kosciola we wtorki i niedziele.Spowiedz co miesiac.Chcialam zakonnica zostac.Moj szwagier przebolec tego nie mogl,wiec mnie zabral na wielka impre syto zakrapiana alkoholem no i moje marzenia o zakonnicy poszly w... sina dal :):)

Teraz zamiast rozanca w reku mam mopa :D:D

Hahaha,

teraz każdy będzie snuł domysły, cóż takiego wydarzyło się na tej imprezie :D.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcialabym powiedziec, ze ...

Nurtuje mnie nastepujaca kwestia. Ewolucja a wiara w boga (niewazne ktorego). Prosze sie nie obrazac, nie zamierzam urazic niczyje uczucia. Mam pytanie do osob wierzacych, jest to zagwozdka, na ktora nie znalazlam odpowiedzi .Moze wlasnie dlatego, ze jestem ateistka. Zeby dokladnie wytlumaczyc o co pytam, przyblize wam moje doswiadczenia z przeszlosci. Oczywiscie wychowalam sie w domu katolickim w Polsce, jak wiekszosc. Trzeba bylo chodzic co niedziele do kosciola, przyjac wszystkie komunie itd. Rodzina moja byla przecietnie wierzaca i praktykujaca. Jako dziecko, nigdy sie specjalnie nie przejmowalam religia czy bogiem, po prostu przyjmowalam z gory, ze skoro cala horda dorosych i moi rodzice rowniez, chodzi do kosciola, no to jest tak jak ksiadz mowi. Ale potem przyszla szkola, fizyka, biologia no i ta czesc reigijna mojego zycia przestala miec sens. Moze to moja osobowosc ale ja kocham sens i cenie logike, ciekawosc, wyzwania i znajdowanie odpowiedzi na coraz to nowe pytania. Po szkole w wolnym czasie lubilam czytac artykuly naukowe o nowych odkryciach, nowych dowodach. Najbardziej mnie interesowala astronomia i astrofizyka. Nauka o wszechswiecie. Tylko tyle, ze w tym wszystkim nie bylo miejsca na boga w ogole. Jak sie ma 13 lat to sie nie wie, ze mozna inaczej, ze nie trzeba wierzyc. Ja przynajmniej nie wiedzialam, i przez kilka lat bardzo sie meczylam, czulam sie niegodna boga, myslalam ze pojde do piekla, a z drugiej strony roslo we mnie wewnetrzne przekonanie, ze to jest bzdura i on nie istnieje. Punktem przelomowym byla wydaje mi sie lekcja religii, na ktorej katechetka poruszyla temat Adama i Ewy. Pamietam, ze mysla przewodnia lekcji mialo byc jako pogodzic ta historie z nauka, a dokladnie nauka o ewolucji. Katechetka powiedziala, ze historia ta jest metafora... Nie mozna sobie nazywac historii metaforami, jak nam sie podoba, wtedy kiedy to jest wygodne i kto decyduje o tym ze cos jest metafora a cos jest prawda historyczna? Wszystko to nie mialo dla mnie sensu i pamietm jak dzis na tej lekcji chialo mi sie smiac. Ze dorosla kobieta a zamiast mozgu ma papke i w obliczu religii potrafii wylaczyc logiczne rozumowanie i bzdury dzieciom, ktore chlona jej slowa, opowiadac. Tak to sie zaczelo. Potem stwierdzialm, ze przeczytam ta biblie, powaznie z osob ktore znalam, nikt, nigdy nie przeczytal calej, tak po prosto od deski do deski, fragmety z kosciola starczaly zeby zycie poswiecic tej ksiazce. No i przeczytalam biblie. Nie moglam uwierzyc ze kiedykolwiek, w to wierzylam i tak to sie zaczelo (juz nie mowiac o tym co tam wyczytalam, bylam przerazona osoba boga i co on wyprawial...). Tak wiec, uproszczajac, nauka w szkole o ewoulucji nadala mi kierune i niemogac pogodzic religii z nauka powoli z czasem, na przestrzeni kilku lat zostalam ateistka. Moje pytanie do osob wierzacych jest nastepujace: jak wy sobie z tym radzice? Odrzucacie ewolucje? Jesli tak, to na jakiej podstawie? czy po prostu nie zawracacie sobie glowy tym problemem? jesli tak to dlaczego bardzie ufacie starej ksiazce zamiast opierac swoje zycie na nauce ktora mozna podeprzec dowodami? Czy wierzycie i w Boga i nie ozzrucacie ewolucji rownoczesnie, jesli tak to jak to robicie? Hej, jesli ktos mi odpowie, to prosze napiszcie dlaczego, ja nie stram sie zebrac statystyk, ale zrozumiec jak to koegzystuje w Waszych glowach. Dziekuje z gory za odpwiedzi!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie liczyłbym na uzyskanie sensownej odpowiedzi, wygląda na to, że można być wybiórczym idiotą (bez obrazy dla wierzących w cokolwiek).

Też miałem kiedyś ambitny plan aby przeczytać Biblię od deski do deski. Poległem po mniej niż 1/3 lektury, jednakże i to wystarczyło aby rozbolała mnie głowa od pukania się w nią palcem. Jeżeli więcej ludzi będzie czytać Biblię to ateistów przybędzie...

P.S.

Chciałbym wierzyć w życie po śmierci, myślę, że żyłoby mi się łatwiej gdybym nie dręczył się myślami, że śmierć jest końcem wszystkiego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hahaha,

teraz każdy będzie snuł domysły, cóż takiego wydarzyło się na tej imprezie :D.

Potanczylam,pospiewalam,wysiorbalam troche wynalazkow,a jak doszlam do siebie to stwierdzilam,ze nie bede sie marnowala w zakonie.

Zabalowala dziewczyna, moze poznala swojego przyszlego... :)

To tez,tyle :) Ale on juz jest przeszly ^_^

Sara ja przeczytalam Biblie i to nie jeden raz.

Jesli chodzi o twoje pytanie,to odpisze jak pozbieram mysli :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...