Skocz do zawartości

Chciałem Powiedzieć Że...


andyopole

Rekomendowane odpowiedzi

1 minutę temu, Jackie napisał:

 

Kurcze, to się pozmieniało odkąd w Polsce byłam! Te ogromniaste porcje charakterystyczne dla USA zawsze wywołują wyrzuty sumienia, bo nie nie daję rady zjeść wszystkiego a czasami nie ma jak zabrać resztek do domu.

ogromne ilosci - ale to chyba knajpy...w barach jest normalnie :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

39 minut temu, agatenka napisał:

ahhhh !!! pierwsze co jem po wylądowaniu za kazdym razem ;) 

Wy to jestescie jednak zarloki, wciagacze.

Kupcie sobie cos na Okeciu, zaraz Wam przejdzie. Ostatnio pozwolilem sobie na cztery pierogi z miesem, podwojna salatke I kawe. Bohater bylem bo dostalem od LOTu voucher za trzygodzinne opoznienie samolotu. Rachunek za pierogi wyniosl PLN 90. Po odliczeniu vouchera, wartego, jak sie okazalo 21,50 PLN.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Patipitts napisał:

Placek po węgiersku robiłam tu w Stanach :) bardzo smakował zwłaszcza sam placek bo gulasz mi nie wyszedł taki jak w Polsce i śmietana nie taka ale dobre było i tak :P

No  I narobilyscie mi smaka. na to cudo, a daaaawno nie robilem. mam akurat troche ziemniakow to je wykorzystam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przypomniało mi sie jak przyleciałam do Polski z USA jakos chyba ze 2 lata temu i mama przyjechała po mnie na lotnisko, władowałam sie do auta a tam mama wyciąga pudełeczko: naleśniki na słodko i paszteciki :D Haha od razu w domu sie poczułam :D zeby nie było po przyjeździe do domu wjechał schabowy, ziemniaczki i suroweczka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przed chwila, w barze na lotnisku, przez przypadek sąsiad siedzący obok ujawnił sie jako Polak. W St. Louis także nie ze spodziewałbym sie krajana. Skubaniec, urodzony w stanach, matka Polka, ojciec lokalny, mówił z maluteńkim nalotem, ponad 30 lat tak na oko, byłem trochę w szoku. Moje 4-ro latki  z polskich słów to znają tylko ‚kupa’, a ich matka jest po polonistyce na UW. Mówi,  ze tak dobrze zna polski dzięki babciom i częstym wakacjom w Polsce. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, vlade napisał:

Przed chwila, w barze na lotnisku, przez przypadek sąsiad siedzący obok ujawnił sie jako Polak. W St. Louis także nie ze spodziewałbym sie krajana. Skubaniec, urodzony w stanach, matka Polka, ojciec lokalny, mówił z maluteńkim nalotem, ponad 30 lat tak na oko, byłem trochę w szoku. Moje 4-ro latki  z polskich słów to znają tylko ‚kupa’, a ich matka jest po polonistyce na UW. Mówi,  ze tak dobrze zna polski dzięki babciom i częstym wakacjom w Polsce. 

No, nie ma się czym chwalić. Dziecię pojedzie do babci i kicha, nie pogada... Córka moich przyjaciół mieszkających od lat w Niemczech zbuntowala się w wieku 12 lat i kazala sie uczyc polskiego bo oni bardzo niemieccy chcieli byc. Zreszta wtedy byly troche inne czasy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, andyopole napisał:

No, nie ma się czym chwalić. Dziecię pojedzie do babci i kicha, nie pogada... Córka moich przyjaciół mieszkających od lat w Niemczech zbuntowala się w wieku 12 lat i kazala sie uczyc polskiego bo oni bardzo niemieccy chcieli byc. Zreszta wtedy byly troche inne czasy.

A kto tu sie chwali? Raczej ubolewa. W domu mowimy tylko po polsku, do nich na zewnątrz tez tylko po polsku. Jedyne źródło angielskiego to przedszkole i bajki w telewizji. Dodatkowo to sa bliźniaki, wiec wytworzyły sobie trzeci, wewnętrzny język, zrozumiały tylko dla nich. Mam znajomych w Niemczech, Polka hajtnieta z Turkiem. Ich 7 latek w locie bez problemu sie przelaczal miedzy trzema językami, i myślałem ze tak samo bedzie u mnie, a tu nic z tego. Także ja to podłamany jestem, a na miejscu nie mam polskich szkół zeby je mozna było posłać, chociaż na weekendy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No cóż, Rozbiór Polski był, nauka języka była wręcz zakazana a język jednak przetrwał. Jeden z moich krewnych, który z zesłania na Syberie wyrwał się dopiero w 1957 roku, nauczył się polskiego na książeczce do nabożeństwa, cudem ocalalej po zmarłej mamie. Umiał skubany całą książeczkę na pamięć bo nic innego do czytania po polsku nie bylo. 

Tak więc metodą kija i marchewki. Tata nie dostanie piwa na weekend, dopóki potomstwo nie nauczy się czegoś po polsku. Kwardym cza być, nie mnientkim...:P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...