Skocz do zawartości

Gdyby Hilary I Donald Znalezli Się Na Bezludnej Wyspie....


rzecze1

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano

"W kilku postach powyzej mamy przyklad systemu wiekszosciowego gdzie dwie partie sie kloca. Jak ktoras wygra wybory to podejmuje wszystkie decyzje"

-- no, ale tylko jezeli ta partia takze ma poparcie w kongresie. Bo inaczej to jest jak teraz: prezydent D, kongress R, decyzje 0 ;)

rzecze, jezeli statystyki cie interesuja, to proponuje ten website fivethirtyeight.com. Ja lubie jego 2016 Election Forecast

http://projects.fivethirtyeight.com/2016-election-forecast/?ex_cid=rrpromo

  • Odpowiedzi 240
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź
Napisano

To prawda... Pomimo, ze wyglada na to, ze Demokraci utrzymaja prezydenture, a przy dobrych wiatrach odbija Senat, na kontrole w HR maja szanse minimalne... Tu pan Trump musialby sie naprawde "wykazac" aby pociagnac reszte za soba w dol. Przy dzikiej nienawisci do Clintonow porownywalnej tylko z ta do Obamy, oznacza to nastepne lata impasu.

A Fivethirtyeight znane, lubiane, zabookmarkowane :) Do tworzenia "swoich" mapek uzywam zas 270towin.com, bardzo praktyczne.

Napisano

A ten dalej.

A ta wciaz swoje.

To co, bedziemy sie tak wymieniac atakami ad personam?

Sluchaj, mniej wiecej polowa amerykanow w USA mowi ze wierza w anioly ktore im pomagaja! To ma cos znaczyc?

A co ma jedno z drugim wspolnego? Co ma wiara w duchy (czy inne tego typu urojone zjawiska) wspolnego z tym, ze obecne dwie najwieksze partie polityczne sa o kant d*** potluc?

Tak samo z ta 3cia partia. To, ze ludzie mowia ze cha miec 3cia partie nie znaczy ze robia cokolowiek serio zeby to sie stalo.

Ech, mozna tak powtarzac i powtarzac. Powody, dla ktorych sie tak dzieje przedstawilem juz wczesniej, kilkakrotnie. Obawiam sie, ze dalsza dyskusja jest zbedna, bo nic nowego z niej nie wyniknie.

W systemie proporcjonalnym mielibysmy jeszcze 3-4 osoby ktore tez by sie klocily i aby zapadla jakakolwiek decyzja kilka osób musialoby sie zgodzic i zawszec koalicje... Powodzenia :)

W przypadku wyborow prezydenckich model wiekszosciowy jest dosc niekompatybilny, ze wzgledu na to ze jest tylko jedno miejsce do obsadzenia :) Chodzi bardziej o to w jaki sposob zwyciezca jest wylaniany. I tutaj chociazby STV lub AV sa nieporownywalnie lepsze od FPTP.

Abstrahujac juz od dyskusji na temat 3rd party czy tez systemu wyboru delegatow/prezydenta, niestety najpewniej bedzie tak, jak pisza przedmowcy, czyli Clinton zostanie prezydentem przy kompletnie niewybieralnym Trumpie, natomiast kongres zostanie w rekach Republikanow. Do wyborow jednak jeszcze trzy miesiace, wiec zobaczymy jak bedzie.

Napisano

I tutaj chociazby STV lub AV sa nieporownywalnie lepsze od FPTP.

No kolego, now we're talking! Z mojego punktu widzenia są to na pewno lepsze alternatywy od kazdej wersji systemu proporcjonalnego. Nie myślałem ostatnio zbytnio o zastosowaniu AV w polityce/wyborach, ale off top w off topic - osobiście jest to mój ulubiony sposób radzenia sobie ze związkami zawodowymi w pracy.

Gdy na agendzie jest jakaś "paląca" kwestia i pada związkowa propozycja, która jest radykalna lub nie do przyjęcia z innych powodów, zawsze sugeruję danie ludziom opcji, danie wyboru, przygotowanie kilku ofert (ludzie generalnie lubią wybierac), w którym to przygotowaniu jestem gotowy zawsze pomóc (związki u mnie to bardzo powolna i "zagadana" organizacja, zatem najczęściej ofertę przyjmują, bo ich propozycji to i tak w załozeniu nie dotyka)... W trakcie takiego przygotowania w alternatywnych ofertach utępia się ostrze okropnym propozycjom manipulując systemem i "mieszkając składniki" tak, aby przewidywalny rezultat był zgodny z oczekiwaniami. Szczegółów jest dosc duzo i zalezą od konkretnej sytuacji, ale najwazniejsze jest aby wśród "Twoich" propozycji znalazła się jedna naprawdę okropna, na której skupi się gniew, pogarda i uwaga wszystkich "wyborców"... A w tych, które jestes gotowy zaakceptowac trzeba umieścic trochę nieszkodliwych, populistycznych "cukierków", które akurat w danym czasie są "na topie".

Co do STV to juz 10 lat się tym nie zajmowałem, ale z tego co pamiętam duzo zalezy od wielkości okręgów wyborczych, i w określonych okolicznościach zwycięstwo partii jest duzo większe niz gdyby wybory odbywały się w systemie proporcjonalnym. Poza tym system jest skomplikowany, co tez na pewno otwiera drogę do róznych manipalacji na poziomie legislatury.

Tak czy inaczej, jako ktoś kto niespecjalnie wiezy w "mądrosc mas", masz w tych dwóch wypadkach u mnie poparcie!

Napisano

No kolego, now we're talking! Z mojego punktu widzenia są to na pewno lepsze alternatywy od kazdej wersji systemu proporcjonalnego.

Dlatego tez wciaz powtarzam, ze FPTP jest dosc tragicznym systemem. A filmiki, ktore polecilem obejrzec wczesniej, traktuja zarowno o AV jak i STV :)

Napisano

Dlatego tez wciaz powtarzam, ze FPTP jest dosc tragicznym systemem. A filmiki, ktore polecilem obejrzec wczesniej, traktuja zarowno o AV jak i STV :)

FPTP jest dla mnie ciągle optymalny, proporcjonalnego jak juz wiesz po prostu nie znoszę, ale resztę mógłbym rozwazyc jako konieczny kompromis gdybysmy zostali zmuszeni do niego w jakimś political-fiction dojsc. O filmikach pamiętam, zazwyczaj wolę czytac, ale myślę, ze do listopada jakoś się zbiorę aby obejrzec :)

Pzdr.

Napisano

Gdyby zostali sami i nie było tam żadnych kamer to by spłodzili mnóstwo dzieci i żyli szczęśliwie w zgodzie :)

Polityka to teatr :)

Pierwsze zdanie - całkowita racja. Jak to mój kolega mówi - "natury nie oszukasz"... :)

Jednak jeśli chodzi o politykę będącą "teatrem" to pomimo, ze jest to jedna z teorii politycznych tłumaczących "świat", uwazam, ze jest to myślenie nie tylko całkowicie błędne, ale przede wszystkim - zwodnicze. Ludzie, głównie z niewiedzy lub lenistwa, lubią tłumaczyc sobie rzeczy w jasny i prosty sposób (Słońce wschodzi i zachodzi bo Apollo przejezdza swoim ognistym radwanem po Niebie). Polityczny teatr gdzie się nic nie zmienia pomimo starań innych (bo przeciez nie naszych, bo my "juz wszystko wiemy"), jest tego najlepszym przykładem. Myślący w ten sposób ludzie automatycznie i samodzielnie pozbawiają się jakiejkolwiek wpływu na bieg wydarzeń.

Jako człowiek, który uwaza wszelakie teorie spiskowe za objaw słabego wykształcenia społeczeństwa (lub moze raczej za przejaw czasów gdzie ludzie którch rodziny od pokoleń były słabo wykształcone dostali medialną (internetową) mozliwosc poinformowania ludzkości, ze idiotami rzeczywiście są), jestem w stanie uwierzyc w jedną teorię (w rzeczywistoci "hipotezę") spiskową, według której to rządy są odpowiedzialne na wzrost popularności "teorii spiskowych". No bo jakiz jest lepszy sposób na kontrolowanie społeczeństwa niz zaangazowanie go w bezproduktywną aktywnosc internetową, najczęsciej na najbardziej popularnym i monitorowanym serwisie jakim jest YouTube... Odkryłeś coś co US goverment chce ukryc i umieściłes to na You Tube? Really? Well, well done mate! :)

Według "hipotezy teatru" dyskusja JKB z kolezanką jaką widzisz powyzej byłaby tylko "teatrem", co oczywiście jest nieprawdą. Wie to JKB, wie to kolezanka, i zakładam to takze ja (bo na 100 procent wiedziec nie mogę ;) ). Takie dyskusje odbywają się na poziomie "imienin u wujka Mariana", na poziomie forum internetowego, poziomie stowarzyszen i organizacji, na poziomie stanowym i federalnym, i takze na poziomie prezydenckim. I nikt tego nie kontroluje, bo to po prostu jest niemozliwe.

Kiedyś na forum był temat czego nie lubimy w Ameryce i umieściłem tam komentarz na temat systemu, który się zatarł i który się wali na naszych oczach. Ktoś kto tylko to przeczytał móglby pozostac pod wrazaniem, ze jest pesymistą i ze wszystko co w USA się teraz dzieje mi się nie podoba. Tak nie jest. USA jest najbardziej fantastycznym krajem na Ziemi w którym emocje, ambicje, problemy i proponowane rozwiązania nieustannie ścierają się w jakimś nieskończonym czasowo "mortal combat" z którego ten kraj nie tylko zawsze wychodzi silniejszy, ale i rozpowszechnia swoje rozwiązania na resztę świata.

USA "upadały" juz wielokrotnie. Gdy Anglicy spalili Biały Dom w 1815, w czasie wojny domowej, w czasie Wielkiej Depresji, po wojnie w Wietnamie, pod koniec prezydentury Jimmego Cartera... Za kazdym razem kryzys kończył się nowymi rozwiązaniami i parciem naprzód.

Dzisiejsze czasy dla pokolenia "social media" moga się wydawac niespokojne czy beznadziejne. W rzeczywistości jest to przedszkole w porównaniu, powiedzmy, do lat 60-tych gdzie ktoś taki jak Obama nie mógłby nawet jechac w przedniej czesci autobusu, a aktywiści byli po prostu mordowani w biały dzień. W UK, czy innych krajach zachodu tak naprawdę niewiele się zmieniło, oficjalnej dyskryminacji nie ma, ale w praktyce podziały społeczne są takie jakie były zawsze. Za mojego zycia Hindus nie zostanie premierem Wielkiej Brytanii, mogę Ci to zagwarantowac jak chcesz. USA są inne, i pomimo problemów, a moze przede wszytkim dzieki problemom!!!, jest to kraj, który nie tylko rozwiązuje problemy ale i "narzuca" rozwiązania reszcie swiata.

Dzieje się tak tylko i wyłącznie dzięki aktywności zwykłych ludzi i teatr to na pewno nie jest. Teatrem mogą byc co najwyzej "teorie spiskowe", które tak naprawdę izolują i powstrzymują ludzi przed prawdziwą, rzeczywistą aktywnością w realnym świecie...

Jeśli chodzi o obecne wybory to sytuacja jest wymarzona dla Clinton. Trump nie tylko traci większosc "swing states", ale i moze obawiac się o poparcie w republikańskim zagłębiu - Arizona, Georgia, South Carolina (sic!!!) stają się obecnie "battlefield states" a częsc elity Partii Republikańskiej ponownie wzywa do przesunięcia środków finansowaych z przegranego frontu prezydenckiego na obronę pozycji w Senacie i Izbie Reprezentantów.

Napisano

Pierwsze zdanie - całkowita racja. Jak to mój kolega mówi - "natury nie oszukasz"... :)

No nie wiem... Clintonowa to juz chyba dawno po menopauzie... ;P

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...