Gość Napisano 23 Grudnia 2017 Zgłoś Napisano 23 Grudnia 2017 Zapomniałam o tych czapkach.. zgadzam się, widziałam facetów (i kobiety) noszące te głupie czapki w naprawdę nie odpowiednich miejscach i okazjach. Okropnie to wygląda. Zgodzę się też że z moich obserwacji Polacy i inni Europejczycy dbają o siebie znacznie bardziej niż Amerykanie.
andyopole Napisano 23 Grudnia 2017 Zgłoś Napisano 23 Grudnia 2017 Rowniez dostawianie krzesla gdy sie odchodzi od stolu... Często bywam na firmowych lunchach. Czy to we własnym gronie czy tez z gośćmi. Musielibyscie zobaczyć jak wygląda po posiłku strefa stołu gdzie siedział Amerykanin, kura by się najadla. A konsument po łokcie w tłuszczu i kechupie... Oj, napatrzyłem się nieraz. Dodam że nie są to prostacy. W poniedziałek mieliśmy Christmas Party, na którym oprócz naszej załogi był między innymi profesor chemii z SUNY. Skądinąd niezwykle mądry i sympatyczny facet. Niemal wzorcowy przykład przypowieści o zachowaniu przy stole.
Jackie Napisano 23 Grudnia 2017 Zgłoś Napisano 23 Grudnia 2017 21 minut temu, andyopole napisał: Nigdy nie widziałaś w restauracji gościa w czapce przy stole? I nie mówię tu o junknfoodach.... Nie.
AdamZ Napisano 23 Grudnia 2017 Zgłoś Napisano 23 Grudnia 2017 1 hour ago, Gabrielle said: Tutaj to jest wręcz nie w modzie, żeby mężczyzna dbał o siebie A jak kobieta, to ma być 24/7 jak spod igły, o! Zapraszam do UK... Tutaj jest więcej śmierdzieli Brytoli niż śmierdzieli Polaków w Polsce.
pelasia Napisano 23 Grudnia 2017 Zgłoś Napisano 23 Grudnia 2017 Czyli jak zwykle, wszedzie lepiej gdzie nas nie ma... A moze to nie z miejscem zamieszkania jest problem a z nami samymi?
Gabrielle Napisano 23 Grudnia 2017 Autor Zgłoś Napisano 23 Grudnia 2017 Dobra, dzięki wszystkim Czyli w sumie wychodzi na to, że nie wiadomo. Jeżeli chodzi o mnie, to mogę rzeczywiście nie mieć szczęścia. No ale cóż, człowiek dorasta i jest coraz bardziej świadomy swoich potrzeb i sposobów ich realizacji.
vlade Napisano 23 Grudnia 2017 Zgłoś Napisano 23 Grudnia 2017 Rodzina Sp. z o.o. Wszyscy moi znajomi, ktorzy dobierali sie w pary pełni swiadomi swoich potrzeb i oczekiwań wobec partnera rozwodzili sie najdalej w ciągu jednego roku. A te pary co spiknely sie po pijaku na imprezie studenckiej są razem od 20 lat. Oczywiście rozmiar próby badawczej jest statystycznie mało znaczący, ale sa rzeczy, których nie da sie sklasyfikować i przyporządkować do danej osoby. Kiedyś to miało swoją nazwę ale chyba wypadła z obecnego języka.
kzielu Napisano 23 Grudnia 2017 Zgłoś Napisano 23 Grudnia 2017 2 godziny temu, Jackie napisał: Nie. To w sumie dziwne bo są absolutnie wszędzie. Wczoraj w Longhornie to tak z dziesięciu siedziało, włącznie ze starszym panem pt. "Vietnam Veteran".
andyopole Napisano 23 Grudnia 2017 Zgłoś Napisano 23 Grudnia 2017 6 minut temu, kzielu napisał: To w sumie dziwne bo są absolutnie wszędzie. Wczoraj w Longhornie to tak z dziesięciu siedziało, włącznie ze starszym panem pt. "Vietnam Veteran". Veteranom ostatecznie można wybaczyć, chociaż akurat wojna wietnamska nikomu chwały nie przyniosla to te czapeczki oprocz czestego braku w konczynach to ich jedyne znaki rozpoznawcze. Natomiast brak kindersztuby, odglosy spozywania i trawienia przy stole rażą mnie bardzo. Mój Dziadek, zwykły chłop że wsi, cztery klasy szkoły powszechnej, przy stole był wzorem postępowania a jak szedł do kościoła to, prosto, minister....
Jackie Napisano 24 Grudnia 2017 Zgłoś Napisano 24 Grudnia 2017 Brak kultury a różnice kulturowe to dwie osobne sprawy. Ustępowanie miejsca kobiecie i przepuszczanie jej w drzwiach oraz dziwaczne dla Europejczyków posługiwanie się sztućcami wynika z różnic kulturowych. Amerykanie najpierw kroją wszystko co trzeba pokroić i odstawiają nóż na bok. Czepianie się jakoby było to niekulturalne jest tak samo niemądre jak oskarżanie siorbającego Japończyka o chamstwo. Mieszkam tu już długo i jeszcze się nie spotkałam z tym by akceptowane było głośne jedzenie, nawet u moich pacjentów którzy w 90% pochodzą z getta. Chyba jasne jest że są pewne cechy charakterystyczne dla konretnych narodów, co wcale nie znaczy że wszyscy przedstawiciele danego kraju zachowują się identycznie. Tak zupełnie dla zabawy i pierwsze co mi przychodzi do głowy: Amerykanie kochają cyrk. Każda okazja do zabawy jest dobra i podkręcana przez handel. Trzeba nieludzkiej odporności by nie dać się zwariować np. podczas Halloween. Nie jest prawdą że Amerykanie nie ustępują miejsca w autobusie osobom starszym i kobietom w ciąży. A w razie gdy sie poprosi o ustapienie miejsca nie spotkasz się z gadką typu "W ciąży? Chyba od godziny." Amerykańska uprzejmość jest bardziej "common sense" w przeciwieństwie do europejskich konwenansów. Nie ma bardziej upierdliwej osoby na świecie niż Amerykanin zagranicą Wciąż się dziwi że nie ma lodu w napojach, że butelki z Colą są malutkie, że ekspedient/kelner nie całuje mu tyłka, itp. Skłamałam. Polak jest bardziej upierdliwy. Nie dość że się dziwi to jeszcze narzeka Najprzyjemniejsza IMO cecha Amerykanów: jak czegoś nie wiedzą to się pytają, nie zgrywają się na wszechwiedzących. Imigrantkę z Polski poznać od razu po utlenionych lub czarnych jak kruk włosach. Na szczęście coraz częściej odpuszczają sobie pomarańczową opaleniznę, kiedyś to byo nagminne. Nieodłączny jest silny makijaż z pokruszonym tuszem do rzęs, czarna kurteczka do połowy dupki z kapturem wykończonym futerkiem oraz torba: outletowy Michael Kors lub podróba Louis Vuitton. I kozaczki na cieniutkim obcasie. Większość jest b. zgrabna.
Rekomendowane odpowiedzi
Temat został przeniesiony do archiwum
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.