Skocz do zawartości

Licencjat w Polsce, Magisterka w UK, doktor w USA?


Rekomendowane odpowiedzi

Trochę tak, że rodzice wspomagają - trochę jest że żyją na kolejne transze kredytu. Trochę dorabiają. Ten dorobek + to co zostaje często pozwala wynająć pokój lub mieszkanie na spółkę. Edukacja na kolejnych szczeblach to ciągle inwestycja - chcesz inwestować musisz wkładać. Niektórzy inwestują w naukę, niektórzy w real estate a niektórzy w akcje. Parafrazując Twoje słowa można powiedzieć, że inwestowanie w real estate jest tylko dla bogatych ... (wyczuwam pewną nutkę antysystemowego buntu w Twoim głosie) :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 30
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź
Dnia 30.11.2019 o 16:19, mcpear napisał:

 Wiele planujących PhD stara się je ukończyć przed 26 rokiem aby nie musieć wykupować ubezpieczenia zdrowotnego. 

Z tym ze, wiele uczelni ma wlasne, i nie drogie, ubezpieczenia. A grad students sa czesto uwazani jako employees uniwersytetow i dostaja ubezpieczenia w ramach benefits. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, mcpear napisał:

Trochę tak, że rodzice wspomagają - trochę jest że żyją na kolejne transze kredytu. 

To bardzo sie rozni. Jest kilka doktoratow w mojej rodzinie, i kazdy student sam zaplacil za studia bo te studia doktoranckie sa funded. Oczywiscie jezeli student chce zyc na wyzszym poziomie to moze sie zadluzyc. Ale nie musi. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Masz rację z tym własnym i nie drogim ubezpieczeniem. Aczkolwiek jak się orientowałem to nadal kosztuje 150-200 dolarów miesięcznie (przynajmniej tu gdzie się orientowałem). Jeśli więc roczny dochód takiego studenta PhD wynosi 30k a miesięcznie pokój kosztuje 1000 albo mieszkanie na spółkę 2200 (do podziału na pół). To dla takiego studenciaka zostaje w budżecie na przeżycie, ubranie się, internet, telefon i komunikację 1300 - 1400 dolarów. W takim budżecie mieć lub nie mieć 200 dolarów to jes "significant difference". Jeśli więc rodzice mają dobre ubezpieczenie i bezkosztowo mogą dopisać studenciaka do 26 roku życia to jednak wiem że jest to dość popularne

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, mcpear napisał:

więc rodzice mają dobre ubezpieczenie i bezkosztowo mogą dopisać studenciaka do 26 roku życia to jednak wiem że jest to dość popularne

Wiem cos o tym, bo moje dzieci byly na moim ubezpieczeniu do 26go roku wlasnie z tego powodu :) To jest jeden z najbardziej popularnych czesci Obamacare. (Przedtem dzieci mogly byc na ubezpieczeniu rodzicow tylko do 23go roku zycia, i tylko jezeli sami byli full-time students.) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, mcpear napisał:

Trochę tak, że rodzice wspomagają - trochę jest że żyją na kolejne transze kredytu. Trochę dorabiają. Ten dorobek + to co zostaje często pozwala wynająć pokój lub mieszkanie na spółkę. Edukacja na kolejnych szczeblach to ciągle inwestycja - chcesz inwestować musisz wkładać. Niektórzy inwestują w naukę, niektórzy w real estate a niektórzy w akcje. Parafrazując Twoje słowa można powiedzieć, że inwestowanie w real estate jest tylko dla bogatych ... (wyczuwam pewną nutkę antysystemowego buntu w Twoim głosie) :)

 

8 godzin temu, mcpear napisał:

Masz rację z tym własnym i nie drogim ubezpieczeniem. Aczkolwiek jak się orientowałem to nadal kosztuje 150-200 dolarów miesięcznie (przynajmniej tu gdzie się orientowałem). Jeśli więc roczny dochód takiego studenta PhD wynosi 30k a miesięcznie pokój kosztuje 1000 albo mieszkanie na spółkę 2200 (do podziału na pół). To dla takiego studenciaka zostaje w budżecie na przeżycie, ubranie się, internet, telefon i komunikację 1300 - 1400 dolarów. W takim budżecie mieć lub nie mieć 200 dolarów to jes "significant difference". Jeśli więc rodzice mają dobre ubezpieczenie i bezkosztowo mogą dopisać studenciaka do 26 roku życia to jednak wiem że jest to dość popularne

 

a to nie jest tak tutaj w usa [ jak kiedys w pl - teraz chyba dalej tak jest ], ze studenci / doktoranci zarabiaja na wszystkim oprocz "tych studiow", a studia to tylko dodatek ? 

tak 10-15 lat temu robili moi znajomi co zostali na doktoranckie. Kasa byla tak marna, ze to ledwo co na makdonalda wystarczalo. No wiec chlopaki robili po firmach, to programowanie, to banki, to cos innego. Studia trwaja 5-6 lat, a jansy czy majtki trzeba sobie kupic.

Kredyt ? to ile tych kredytow juz bedzie ? Studia zwykle, kredyt na zycie na doktoranckich, dojdzie mieszkanie....:ph34r::ph34r::ph34r:

Z samych studiow doktoranckich osoba przed 30 sie nie utrzyma. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, MeganMarkle napisał:

A z czego żyją w tym czasie ? Tez z rodziców? Bo wychodzi na to, że robienie PhD jest tylko dla bogatych...

przynajmniej za moich zlotych studenckich czasow jeszcze 10 lat temu bylo tak, ze doktorant musial lapac sie na boku prac [ w zasadzie normalnie pracowac ], a studia to byl dodatek, trzeba bylo zapier....

jezeli ktos sie nastawil na robienie doktorata i zycie z grantow / stypendiow to mial gwarantowane, ze schudnie z 30 kg przez okres studiow. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, MeganMarkle napisał:

To całe szczęście, że mnie nigdy nie kusiło by zrobić coś więcej niż mgr... po obronie pracy obiecałam sobie, że nigdy w życiu już żadnej więcej pracy naukowej nie napisze :p 

moze inne uczelnie gwarantowaly i gwarantuja lukratywne przezycie dla swoich podpiecznych na studiach doktoranckich....ja podalem przyklad 10 lat temu jak bylo w pl/ [ politechnika warszawska. ]

te liczby co podal @mcpear to wg mnie tragedia. Owszem po studiach sobie odbijesz praca, ale czy warto ?

Nastaja wielkimi krokami czasy gdzie studia nie sa potrzebne w wiekszosci zawodow, a licza sie umiejetnosci...mozna byc swietnym informatykiem bez Oxfordu. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...