Żebyś w złą godzinę nie wypowiedziała. Miałem takiego wujaszka, dziś już niezyjacego. On odchudzal swojego konia w ten sposób ze oduczal go jesc. Kon już się prawie oduczyl, zabrakło kilka dni ale się stworzeniu zdechlo,... z głodu. Ten wujek, znaczy, przyżeniony do rodziny, maz mojej cioci to w ogóle był oryginal. Buraki zbieral dwa razy w roku, jesienią tak jak wszyscy oraz w marcu, gdy puscily mrozy, rzadko kiedy zdazyl za jednym zamachem. Zniwa konczyl we wrześniu a na wymowke zony a mojej cioci ze po jesiennej wywózce obornika wypili z sąsiadami cztery litry wodki odpowiadal ze sam wypil "co najmniej liter" i to się nie liczy bo w domu się zostało.