Jak dla mnie i futbol i baseball trwaja za dugo, za duzo przerw i sa zbyt nudne. Gdy bylem pierwszy raz w USA w 1994 roku poprosilem wujka aby w krotkich zolnierskich slowach objasnil mi o co kaman w baseballu. On na to: co Ci bede tlumaczyl, w sobote idziemy na mecz. Tylek mialem kwadratowy od twardej lawki, mecz za dlugi, za nudny, zasady pojalem ale radosci z ogladania jakos nie udalo mnie sie wykrzesac. Najbardziej zapamietalem gdy po meczu wychodzilsmy z lawek a haldy smieci siegaly miejscami kolan, kubki, tacki, papiery, wszystko na ziemi, taki folklor.
W tym tez roku, byly w USA Mistrzostwa Swiata w pilce noznej, na tamte czasy dyscyplina dla amerykanow rownie tajemnicza jak dla europejczyka futbol amerykanski. Wujek dla odmiany prosil mnie o wyjasnienie jak to jest ze 20 chlopa lata po boisku, czasem strzela trzy bramki czasem jedna, czasem wcale a po meczu fachowcy twierdza ze to byla swietna, zacieta, dobra pilka. Tego nie umial zrozumiec, jeden, dwa czy trzy gole przez 90 minut a mecz stal na wysokim poziomie. W USA licza sie punkty, im wiecej tym lepeij, im bardziej skomplikowane zdobywanie punktow tym lepiej.