W latach 2010-13 miałem dość bliski kontakt z tutejsza sluzba zdrowia. Raz trafiłem na nurse, która miała mi pobrać krew do testu. Nie wiem jakie miała doświadczenie ale pomimo tego ze mam wszystkie zyly na wierzchu to ta Pani wbila mi igle w przedramię a potem tą iglą gmerala i usiłowała "wymacać" żyłę żeby się do niej wkłuć a żyła złośliwie wciąż "umykała", powtarzając wciąż "sorry, sorry" szturchała, szturchała i w końcu wyjęła igłę i uciekła. Po chwili przyszedł facet-pielęgniarka i ta robota zajęła mu sekund dwie.....