Gdy mieszkałem w Beaverton na nowszym osiedlu tam też wszystko było pod ziemią, zadbał o to developer a nie dostawca energii, która na osiedle nadal była dostarczana naziemną pajeczyną. Gdy któregoś roku wiewiórki zrobiły zwarcie (naprawdę tak mówili na TV) to i tak w połowie miasta nie było prądu. To samo po każdym silnym wietrze. Dostawca (prywatny) jakim jest u nas Portland General Electric ma to w doopie, budowa linii napowietrznych jest o wiele tańsza, do tego wydzierzawi się słupy dostawcom telefonii, Internetu i jeszcze grosza zarobi trochę. A jak trochę podmucha to się weźmie kasa z ubezpieczenia, kable nazad powiąże i bedzie jako tako. Gubernator dorzuci jeszcze darmowego wojska do pomocy i git.
Żaden nadzór państwowy ich nie obliguje do budowy "porządnych" instalacji wiec jada po najnizszej linii oporu. Tak jest nie tylko w Oregon, te pajeczyny sa wszędzie.