Gratkii @MeganMarkle. Dla mnie kupowanie było proste tylko trochę przydlugie. Inspektor jest bardzo ważny, wynalazł takie usterki, których bym nie dojrzał. Nie były one jakieś poważne ale sprzedający wziął firmę i wybulił ponad cztery tysiące, widziałem rachunki.
Od klepniecia do aktu notarialnego upłynęło trzy miesiące. Także przez usterki. Realtora widziałem, przy spotkaniu na kawie, gdzie umówiliśmy moje wymagania, potem przy wyborze domu i u notariusza. Brokera fizycznie poznałem dopiero u notariusza. Wszystkie dokumenty w ciągu tych trzech miesięcy odpisywałem elektronicznie na tablecie siedząc na kanapie. Fizycznie podpisywałem dopiero u notariusza, bardzo porządnym długopisem, który wraz z wycieraczką przed wejście dostałem w prezencie.
Drugi akt notarialny podpisywałem w maju, gdy robiłem przefinansowanie kredytu.