Gdy kupowalem dom cztery lata temu to pierwsze co mi radził moj brooker to nabrać ile się da kart kredytowych, jakichkolwiek, nawet sklepowych, aktywować je i z robić choćby jedną transakcję, np zatankować. Głupie to mi się wydało ale zrobiłem to, wziąłem jakis OnPoint, TJMax i cos tam jeszcze. Jak na kogoś kto był trzy lata po bankructwie i tak dostałem dobry procent chociaż credit score i tak miałem lichutki.
Gdy w maju zacząłem procedurę refinansowania to w ciągu dwóch miesięcy mój Score spadł chyba o trzydzieści punktow, może dwadzieścia kilka, nie pamiętam. Ponieważ trzy banki starały się o moją rękę, każdemu musiałem wyrazić zgodę na sprawdzenie mojej zdolności kredytowej. Potem widziałem notkę że mój kredyt jest zbyt wysoki jak na takiego biedaka a przecież byłem "półtora gościa" bo przecież dostałem niższy procent i miesięczna splata spadła ok. 15%. WTF? Pomyślałem.
Do dzisiaj, tak jak szybko moje Score spadło, tak teraz już mam wyższe niż przed refinansowaniem.
Biez vodki nie razbieriosz!