Skocz do zawartości

MeganMarkle

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    1 542
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    39

Zawartość dodana przez MeganMarkle

  1. Podtrzymuje opinię o amerykańskiej kuchni ale tym brisketem się zainteresuje bardziej bo brzmi smakowicie... zwłaszcza w gusta mojego męża się wpasowuje. notabene z tego co piszecie rozumiem, że ten brisket to kuchni żydowska a nie amerykańska per se
  2. A co to jest ten brisket?
  3. Haha, doceniam ofertę ale kolejnego potomka już nie będzie, dwójeczka wystarczy. Mąż oficjalnie zamyka fabrykę i koniec produkcji wystarczy, że na studia dla dwóch musimy odkładać, trójka to by już był armagedon jakiś....
  4. U mnie w pracy też sporo kobiet rzuca prace jak się macierzyński skończy - te które mają bogatego męża i sobie mogą pozwolić ja też w pierwszej chwili miałam taki plan, ale finansowo bylibyśmy tak stratni, że zmiękła mi faja i zostaję :/
  5. Ja tez myślałam że się uda z szefem dogadać i wziąć trochę bezpłatnego urlopu żeby nie wracać po 5 tylko po 6mc (to dopiero bezczelność, co?) HR mi powiedział, że no problem, dużo kobiet tak robi.... po czym szef mi powiedzial, że mam zapomnieć bo to byłoby nie fair - żadna inna laska w naszym dziale nie dostała nigdy aż tyle, wszystkie wracają po 5mc. WTF.. wkurzyłam się na maksa, bo to nie jest tak, że tym innym ktoś odmówił, po prostu żadna nie wpadła na to by prosić! A że w innych działach to przechodziło to go już nie obchodzi. Grrrrr... Więc w ramach zemsty zamiast pracować do samego porodu wzięłam te 4tyg zwolnienia pre-delivery co mi się należy od stanu jak psu miska. A teraz się boje, że mnie zwolni jak tylko wrócę zazdroszcze Ci że nie masz ciśnień...
  6. OMG aż mnie ścisnęło w macicy na samą myśl że ktoś mógłby mi kazać wrócić po 6tyg już do pracy O.O Rozumiem, że w twoim stanie nie ma takiego prawa jak w CA że stan opłaca 12tyg macierzyńskiego, ale przecież jest jakieś federalne prawo dające Ci 12 bezpłatnych tygodni po których musza Coe przyjąć? FMLA czy jakoś tak.... nie ma szans tego wykorzystać? A jak długo pracujesz w tej firmie? Mnie w sierpniu stuknął rok w firmie a rodzę lada dzień... także ledwo ale się załapałam na te 18tyg co firma daje, uff... a i tak płakałam szefowi ze to nie ludzkie i okrutne zmuszać mnie do powrotu po 5mcach już :/// tez patrzył na mnie jak na kosmitke dobrze że choć jedno dziecko zdążyłam w Polszy urodzić i na macierzyńskim posiedzieć...
  7. Super, że tak się udało z weselem i że tyle osób przyleciało do PL z wami ! Moja przyjaciółka Polka też wychodziła za Amerykanina i uparła się na wesele w PL i faktycznie całkiem sporo osób z jej amerykańskich znajomych przyleciało... a że wesele było 3 lipca to w nocy o północy odśpiewali hymn amerykański - no bo przecież święto niepodległości... tak wiec takie mieszane klimaty wyszły. gratuluje też zdanego egzaminu na obywatela - teraz to już jesteś na swoim na tej ziemi :p
  8. Jak na razie to wygląda tak samo jak u nas w San Jose
  9. Szkoda że nie mogę wpaść może kiedyś się wybiorę... wstaw jakieś focie!! ja się w zeszły weekend załapałam na polski Festival w San Jose i było całkiem ok. Nie sądziłam że DJ puszczający disco polo sprawi mi taką przyjemność (człowiek jednak tęskni za wszystkim co polskie).
  10. Cały pobyt w ambasadzie to niestety zabawa na pare godzin, warto być przed czasem bo zawsze jest kolejka. Jest po prostu baaaardzo dużo czekania. Sama rozmowa jest bardzo krótka, kilka pytań i nara. Co do rzeczy które można wnieść to nie można prawie niczego, wiec staraj się mieć najmniej jak możesz. Portfel, klucze, telefon itp każą Ci zostawić przy wejściu w depozycie. Kartą można płacić ale lepiej mieć odliczona kwotę w dolarach, nie będzie szoku co do kursu wymiany. Ale teraz to ty już po rozmowie chyba co? Jak poszło??
  11. Ja byłam w tej samej sytuacji - tzn badania miałam w środę a rozmowę w piątek czy jakoś tak... no i cześć badań nie miała jeszcze wyników ale w ogóle nie był to problem, w ambasadzie powiedzieli że lekarz im to dosyła potem i luz. Absolutnie nie ma co przesuwać terminu rozmowy...
  12. What? U mnie w firmie jest na start 15dni urlopu, po roku 20, po 5 latach 25, po 10 latach 30 a po - uwaga - 15 latach pracy jest 35dni (7 tygodni!!) a sporo mamy takich pracowników.... w sumie to jest główny benefit który mnie trzyma w tej firmie. O wow, to zazdroszczę że płaca Ci na godziny! Jakby mi dawali podwójna stawkę za nadgodziny to bym tez pare rzeczy extra zrobiła czasem po godzinach... no ale że nie płacą bom wielka niby kierowniczka to spadam na chatę jak tylko mogę a historią tej Niemki to mnie zaskoczyłaś bo wiem jakie jest podejście pracownika w Niemczech (socjal, związki zawodowe i praca od do) także zdecydowanie nie jest to statystyczna przedstawicielka swojego narodu
  13. No i właśnie ta mentalność mnie przeraża... nie chce żeby moje dzieci przesiąkły takim myśleniem i całe życie spędziły na zapierdalaniu bez konkretnego celu. owszem, trzeba uczyć że ciężka praca popłaca, ale mam na myśli przemyślaną i ukierunkowaną prace a nie nabicie jak największej ilości godzin <facepalm>
  14. Ja pracuje w korpo odkąd pamietam i nie wyobrażam sobie tyle siedzieć w pracy... a w weekendy czy na urlopie to już w ogóle jakaś abstrakcja. Co innego raz na jakiś czas przesiedzieć bo jest deadline i ważne sprawy do zamknięcia, zdarzyło mi się wtedy wyjść z biura nawet 21:30 i to w ciąży... ale to był jeden raz i wyjątkowa sytuacja. Odbiłam sobie zreszta potem pracując pare dni dużo krócej. Mam wrażenie, że Amerykanie uważają że w dobrym tonie jest siedzieć długo w pracy. Nazywają to „etyką pracy” co dla mnie jest kompletną bzdurą. Liczy się wydajność i efekty. Ale nie, lepiej żyć samą pracą... pfff
  15. @ilon a możesz rozwinąć ile dokładnie pracują Ci twoi znajomi? Co to znaczy „ogromne ilości godzin” i dlaczego tyle pracują? Taki jest nawał pracy, czy szef im każe czy sami tak sobie robotę rozwlekają? Przeraża mnie ile Ci ludzie pracują w tym kraju Dla mnie praca ponad 8h dziennie to nie jest opcja - i tak już dziecka nie widuje większość czasu.... A mam wrażenie że na East coast to się haruje dużo więcej niż u nas w CA. A gdzieś tam po głowie nam chodzi czy by się kiedyś nie prZeniesc na wschód (za pracą głównie).
  16. Chciałabym tylko się pochwalić, że podkradłam podany tu przepis i szarlotka wyszła pyszna! Palce lizać także dziękuje bardzo... PS. Nie ogarniałam na początku co to znaczy „2,5 sticky masla”, myślałam ze chodzi o jakieś klejące się masło Dopiero mąż mnie oświecił co to jest „stick” ... ach ta Ameryka.
  17. No właśnie, odezwij się @mariano85
  18. Oj oj, czepiasz się...wiadomo że to zależy, każdy pisze ze swojej perspektywy. Poza tym nie chodziło mi o to że doświadczenie w PL nie ma kompletnie znaczenia tylko ze na to doświadczenie już z usa patrzą dużo bardziej przychylnie, bo mogą chociażby je zweryfikować, poprosić o referencje itp... chodzilo mi o to ze jak zdobywać doświadczenie to lepiej w usa niż w PL
  19. Jeśli polecicie tylko po pieczątkę i wrócicie znów do PL na rok to lecąc z powrotem do Usa jest spora szansa ze już was nie wpuszcza - musielibyście wyrobić najpierw w usa biały paszport żeby moc sobie na ten rok w PL jeszcze pozwolić, bez utraty GC.. a co do doświadczenia - wszelkie doświadczenie spoza usa nie jest tam wiele warte tak czy siak.. wiec lepiej już lecieć niż zwlekać. Co do historii z Seattle - niestety bywa i tak, ale rodzi się pytanie: jak oni to planowali i co nie wyszło? Dlaczego wybrali Seattle nie mając tam znajomych ani perspektyw na dobra prace? (O beznadziejnej pogodzie nie wspominając) Wg mnie każdy emigrujący powinien mieć porządny plan jak zamierza na miejscu ogarnąć. I plan B na wypadek jak się nie uda. My z mężem założyliśmy że jeśli przez 6m nie uda się żadnemu z nas znaleźć dobrej pracy to rozważymy powrót. A po roku bez pracy to już na 100% wrócilibyśmy do PL. Na szczęście nie doszło do tego, ale backup plan był... pytanie jaki ma plan rodzina ze Seattle? Bycie testerem nie wróży raczej szybkiej poprawy warunków ich życia...
  20. Mi kiedyś Lufa zgubiła bagaż, ale już po 6h znaleźli i odesłali grzecznie do domu, więc nie było dramatu. Nie wiedziałam natomiast że mogę się za taki zgubienie domagać od linii odszkodowania - na jakiej to działa zasadzie? Pytam, bo wczoraj właśnie przy okazji powrotu z Denver do SF szanowny United zgarnął nasz wózek dziecięcy przy gejcie i tyle go widzieliśmy... został zgubiony tudzież zapisali go na inny lot (jakim cudem tego pojąć nie mogę). Na ten moment obiecali do dostarczyć do domu jak tylko znajda i dali nam w międzyczasie zastępczy pseudo-wózek, ale - czy mam szanse na jakieś zadośćuczynienie jeśli tego wozka już nie znajda??
  21. @ajlo19 tu każda umowa o prace jest jakby „śmieciowa” w takim sensie że po pierwsze prawo Cie nie chroni w żaden sposób na żadnej umówie a po drugie nie masz nawet umowy - „employment at will”. Jedyne co dostałam to ofertę pracy na piśmie (list intencyjny) gdzie ramowo pisze za jaka kasę i co oferują. Mówisz „ok” i jesteś związany umowa. To nie jest tak jak w PL że masz umowę o prace na czas nieokreślony i prawo pracy Ci to i tamto zapewnia, jak opłacony zus, wakacje czy okres wypowiedzenia... tutaj jak szef Ci powie „you are fired” to w majestacie prawa od tej właśnie chwili jesteś bezrobotna. Oczywiście w praktyce tak nie robią bo się boją pozwu, no ale jednak... Co do ubezpieczenia to (jeśli masz pracodawcę co hojnie ci dopłatę do niego zaoferuje i pozwoli podłączyć i rodzine) nie ma zazwyczaj problemu z dopisaniem. Tyle ze to się deklaruje albo od razu po podjęciu pracy (u mnie było na to 30dni od zatrudnienia) albo w konkretnym okresie roku (u mnie w formie co roku są 2 tyg września kiedy to trzeba się zadeklarować na kolejny rok), nie można tego zmieniać kiedy się chce. drug testy to standard w dużych korporacjach, aczkolwiek np moja nie robi, wiec reguły nie ma. Ja osobiscie uważam te testy za coś pozytywnego - narkotyki powinno się tępić. A jeśli ich nie bierzesz to taki test to przecież nie problem. A w szkołach, jak to w szkołach - w PL nie jest lepiej. Tutaj od znajomych mających dzieci w szkołach nie słyszałam złego słowa o tym żeby coś się działo. Ale oni maja dzieci w naprawdę dobrych szkołach w dobrych school districts.
  22. Now thats just bad timing Ok, zamachy w Kaliforni. I co? Sto razy już pisałam ze wypowiadam się o subiektywnych odczuciach, a wy uparcie mi artykuły podsyłacie i walczycie by mnie „uświadomić”. Spoko. Nadal się czuje ok w moim miasteczku w Bayu... a moje opinie nadal są i będą subiektywne.
  23. Nie rozumiem szczerze mówiąc o co Ci chodzi, tu gdzie mieszkam nic się nie dzieje. Nie wiem nawet o jakim wydarzeniu mówisz.
  24. Owszem, z Warszawy jestem ale moi teściowie na wiosce dalego od Wawy mieszkają i sporo im z gospodarstwa ukradli co nie było zamknięte lub przypięte... Mnie osobiscie w PL obroniono już mieszkanie i kilka razy bezczelnie ograbiono, raz w biały dzień na srodku ruchliwej ulicy ktoś do mnie podszedł i po prostu wyrwał mi z ręki telefon. I nie, nie było to w podejrzanej części miasta tylko w samym centrum. Także swojego zdania o Polsce złodziei nie zmienię. I tez nie uważam ze całkiem z biedy to wynika, raczej z tego ze jest jakby w społecznej świadomości zakorzeniony nikły szacunek do cudzej własności i wg mnie zapracowaliśmy na to latami socjalizmu... jakoś w usa nikt płotu wokół domu nie potrzebuje podczas gdy w PL bez tego ani rusz.
  25. To już rok nie było strzelaniny w Bay Area? No i proszę jak bezpiecznie :p a tak serio to zdaje sobie sprawę że w usa „gun violence” to jest problem, którego w Europie się na taka skale nie doświadczy... ale jakoś mnie to nie zniechęca do usa. Czuje się bezpiecznie na codzień mimo ryzyka trzęsienia ziemi i ryzyka ze mnie kiedyś zastrzeli szaleniec. W PL za to non stop musiałam obawiać się kradzieży które są na porządku dziennym wszędzie, cały czas i codzień. To nie są odosobnione przypadki, naród kradnie na potęgę. Torebki trzeba obsesyjnie pilnować, samochodu tez. Jak patrze chociażby na paczki z amazona pozostawiane na wycieraczkach okolicznych domów i myśle sobie ze w PL to by zniknęły w kwadrans. Ale pewnie zaraz mi wyciągnięcie artykuły o kasowanych kradzieżach w usa I tez mogłabym tu powyciągać artykuły o tym co się dzieje w Europie ale nie chce mi się bo nie zależy mi na udowodnieniu racji czy osiągnięciu obiektywnego wniosku. Pisze tylko o swoich subiektywnych odczuciach bo ciekawa jestem i waszych osobistych doświadczeń i odczuć.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...