godzioszek Napisano 6 Maja 2012 Zgłoś Napisano 6 Maja 2012 Czy na rozmowę można umówić się w dowolny dzień obok proponowanego, czy jest to sztywny termin podany przez telefon? Jestem w trakcie matur w tej chwili, więc przydałby mi się termin między egzaminami, żeby się wyrobić z egzaminami i powtarzaniem materiału. Tak więc pytanie: czy ustalane terminy są w miarę elastyczne i możemy przesunąć je o jeden/dwa dni robocze?
sly6 Napisano 6 Maja 2012 Zgłoś Napisano 6 Maja 2012 mozesz dzien sobie sam wybrac nic nie jest sztywnego i nakladanego sztywnie
godzioszek Napisano 7 Maja 2012 Zgłoś Napisano 7 Maja 2012 Dziękuję bardzo za kolejną odpowiedź na ważne dla mnie pytanie
Anna_ Napisano 7 Maja 2012 Zgłoś Napisano 7 Maja 2012 Byłam dzisiaj w Krakowie. Podróż długa i męcząca. Na miejscu byłam 5 minut przed umówionym spotkaniem. Po drugiej stronie konsulatu, na ulicy, dwóch panów zbierało dokumenty. Powiedziałam tylko dość głośno do brata, że właśnie oddałam paszport jakiemuś obcemu facetowi. Po wejściu bramka, oczywiście pisk, rozkładamy ręce i Pan mnie skanuje. Skanuje i skanuje, a to cholerstwo dalej piszczy. Pokazuje Panu wszystkie guziki na ubraniach i w końcu mówi, że mogę iść. Wchodzę na górę, a w tym małym pomieszczeniu ze dwadzieścia osób się kisi. Wywołują po nazwisku. Po pół godziny słyszę moje, podchodzę, podaję dokumenty i znowu skanują. Prawa dłoń, lewa dłoń, kciuki. Zapytałam czy odcisk stopy też chce. Nie chciała. Biorę numerek i do poczekalni. Siadam, patrzę a przede mną 25 osób. Wszyscy posępni, zdenerwowani, wgapieni w telewizor pokazujący jak wspaniała ta nasza Ameryka, jak warto tam pojechać. Skoro tak zachęcają to po co te wizy? Większość trzyma całe segregatory dokumentów, czytają, analizują. Siedzę z tym moim nic nie wartym zaproszeniem i już myślę sobie, że to tylko formalność, że nie dostanę. Nie pracuję, nie studiuję, nie mam męża ani dzieci, po prostu ten Nowy York taki kuszący. Rozmawiam z chłopakiem na krześle obok, śmiejemy się. Zaczynam się denerwować, chłopak obok sypie kawałami i patrzę, a tu mój numerek. Wchodzę roześmiana, pomyliłam stanowiska, rzucam żartem na dzień dobry. Konsul się śmieje. O, śmieje się. Do kogo, na ile, czy pracuję, gdzie mieszkam. Na pytanie czy znam angielski odpowiedziałam żartobliwie po angielsku, konsul się śmieje, mówi, że pewnie znam lepiej niż on polski. Szkrobie coś na klawiaturze i przykleja coś na paszport mówiąc, że on tu nie widzi żadnego problemu, a paszport z wizą przyjdzie do 5 dni. Tak więc pamiętajcie o uśmiechu. Bądźcie pewni siebie, nie bójcie się żartować, a większość sukcesu już Wasza
gdalenama Napisano 9 Maja 2012 Zgłoś Napisano 9 Maja 2012 mam pytanie, w piątek mam rozmowę w Krk, czy można tam wchodzić z torebką?? no i chyba po tym całym czekaniu zgłodnieję, a jak mi burczy w brzuchu to masakra jakaś można tam wziąć ze sobą drożdżówkę? czy coś ciastkopodobnego?
gdalenama Napisano 9 Maja 2012 Zgłoś Napisano 9 Maja 2012 torebka maluteńka, zmieści się portfel i paczka chusteczek i może coś jeszcze małego. no trudno, będę im tam burczeć
gdalenama Napisano 10 Maja 2012 Zgłoś Napisano 10 Maja 2012 o faktycznie tak zrobię. myślałam ze w ogole nie mozna zadnych torebek brac tylko dokumenty..
kkajak Napisano 16 Maja 2012 Zgłoś Napisano 16 Maja 2012 Moja dzisiejsza rozmowa z konsulem wyglądała tak: ja: dzień dobry (uśmiech nr 5) k: dzień dobry (uśmiech od ucha do ucha) później problem z komputerem, kilkukrotna próba zeskanowania wniosku, facet kręcił nosem i już czułam, że może być różnie ja: komputer sie jeszcze nie obudził ))) k: yeah, yeah i uśmiech:) k: ok, w jaki celu pani jedzie? ja: na urlop k: dokąd? ja: głównie Nowy Jork, ale chciałabym też pojechać do Bostonu, Waszyngtonu k: do kogo Pani jedzie? ja: do koleżanki k: koleżanka długo ma wizę??? ja: nie ma wizy, jest obywatelką, z urodzenia k: czym Pani się zajmuje? ja: jestem inżynierem, pracuję w firmie projektowej k: wyjeżdżała Pani za granicę? ja: oczywiście, wymienić? i tu wymieniłam prawie wszystkie kraje europejskie k: ok, ok, otrzymuje Pani wizę wielokrotnego wjazdu na 10 lat ja: ))))))))))))))))) Moja jedyna uwaga związana z niektórymi osobami starającymi się o wizę - są okoliczności, które wymagają uczesania się, założenia czystych i uprasowanych ubrań Poza tym kompletnie nie rozumiem otwartości osób czekających w kolejce pod Ambasadą, bądź też w kolejce do rejestracji, które to głośno przepytują się z tego co mają mówić, żeby się nie wysypać i raczej nie kryją się z tym, że nie jadą tam zwiedzać... Trochę ostrożności nie zaszkodzi
Rekomendowane odpowiedzi
Temat został przeniesiony do archiwum
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.