Skocz do zawartości

Wasze Wizyty W Konsulacie W Tym Roku :)


Rekomendowane odpowiedzi

Czy na rozmowę można umówić się w dowolny dzień obok proponowanego, czy jest to sztywny termin podany przez telefon? Jestem w trakcie matur w tej chwili, więc przydałby mi się termin między egzaminami, żeby się wyrobić z egzaminami i powtarzaniem materiału. Tak więc pytanie: czy ustalane terminy są w miarę elastyczne i możemy przesunąć je o jeden/dwa dni robocze?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 2,4 tyś
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Byłam dzisiaj w Krakowie. Podróż długa i męcząca. Na miejscu byłam 5 minut przed umówionym spotkaniem. Po drugiej stronie konsulatu, na ulicy, dwóch panów zbierało dokumenty. Powiedziałam tylko dość głośno do brata, że właśnie oddałam paszport jakiemuś obcemu facetowi. Po wejściu bramka, oczywiście pisk, rozkładamy ręce i Pan mnie skanuje. Skanuje i skanuje, a to cholerstwo dalej piszczy. Pokazuje Panu wszystkie guziki na ubraniach i w końcu mówi, że mogę iść. Wchodzę na górę, a w tym małym pomieszczeniu ze dwadzieścia osób się kisi. Wywołują po nazwisku. Po pół godziny słyszę moje, podchodzę, podaję dokumenty i znowu skanują. Prawa dłoń, lewa dłoń, kciuki. Zapytałam czy odcisk stopy też chce. Nie chciała. Biorę numerek i do poczekalni. Siadam, patrzę a przede mną 25 osób. Wszyscy posępni, zdenerwowani, wgapieni w telewizor pokazujący jak wspaniała ta nasza Ameryka, jak warto tam pojechać. Skoro tak zachęcają to po co te wizy? Większość trzyma całe segregatory dokumentów, czytają, analizują. Siedzę z tym moim nic nie wartym zaproszeniem i już myślę sobie, że to tylko formalność, że nie dostanę. Nie pracuję, nie studiuję, nie mam męża ani dzieci, po prostu ten Nowy York taki kuszący. Rozmawiam z chłopakiem na krześle obok, śmiejemy się. Zaczynam się denerwować, chłopak obok sypie kawałami i patrzę, a tu mój numerek. Wchodzę roześmiana, pomyliłam stanowiska, rzucam żartem na dzień dobry. Konsul się śmieje. O, śmieje się. Do kogo, na ile, czy pracuję, gdzie mieszkam. Na pytanie czy znam angielski odpowiedziałam żartobliwie po angielsku, konsul się śmieje, mówi, że pewnie znam lepiej niż on polski. Szkrobie coś na klawiaturze i przykleja coś na paszport mówiąc, że on tu nie widzi żadnego problemu, a paszport z wizą przyjdzie do 5 dni. Tak więc pamiętajcie o uśmiechu. Bądźcie pewni siebie, nie bójcie się żartować, a większość sukcesu już Wasza :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja dzisiejsza rozmowa z konsulem wyglądała tak:

ja: dzień dobry (uśmiech nr 5)

k: dzień dobry (uśmiech od ucha do ucha)

później problem z komputerem, kilkukrotna próba zeskanowania wniosku, facet kręcił nosem i już czułam, że może być różnie

ja: komputer sie jeszcze nie obudził :))))

k: yeah, yeah i uśmiech:)

k: ok, w jaki celu pani jedzie?

ja: na urlop

k: dokąd?

ja: głównie Nowy Jork, ale chciałabym też pojechać do Bostonu, Waszyngtonu

k: do kogo Pani jedzie?

ja: do koleżanki

k: koleżanka długo ma wizę???

ja: nie ma wizy, jest obywatelką, z urodzenia

k: czym Pani się zajmuje?

ja: jestem inżynierem, pracuję w firmie projektowej

k: wyjeżdżała Pani za granicę?

ja: oczywiście, wymienić? i tu wymieniłam prawie wszystkie kraje europejskie

k: ok, ok, otrzymuje Pani wizę wielokrotnego wjazdu na 10 lat

ja: :))))))))))))))))))

Moja jedyna uwaga związana z niektórymi osobami starającymi się o wizę - są okoliczności, które wymagają uczesania się, założenia czystych i uprasowanych ubrań;) Poza tym kompletnie nie rozumiem otwartości osób czekających w kolejce pod Ambasadą, bądź też w kolejce do rejestracji, które to głośno przepytują się z tego co mają mówić, żeby się nie wysypać i raczej nie kryją się z tym, że nie jadą tam zwiedzać... Trochę ostrożności nie zaszkodzi

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...