Skocz do zawartości


dave.

Rekomendowane odpowiedzi

Pytaliście o przestępczość, więc o swoich odczuciach ich względem napisałem - ni mniej, ni więcej. To nie tak, że to (jako jedyne) jest powodem moim chęci wyjazdu. O nie. Składa się na to naprawdę wiele czynników, o których po prostu nie ma sensu się rozpisywać, bo zresztą, co to kogo obchodzi?

Jak już mówiłem, zdaję sobie sprawę zarówno z jasnych, jak i ciemnych stron Ameryki i logicznym jest, że nie postrzegam jej w samych superlatywach. Postrzegam ten kraj jako miejsce, gdzie osoba taka jak ja, mogłaby się ustabilizować i zająć tym, czym chcę... A właściwie spróbować, bo na dobrą sprawę, nie mogę niczego zakładać z góry. Skoro już doszedłem do etapu szczerych, niczym nieprzymuszonych chęci, to uważam, że powinienem dążyć do przodu - i negatywne opinie innych niczego w tej kwestii nie zmienią. Najgorsze, co mógłbym teraz zrobić, to odłożyć plan do "szuflady z marzeniami" i potem do końca życia mieć sobie za złe, że nawet nie spróbowałem niczego zrobić.

Także to nie tak, że mam zupełnie skrajnie pozytywne mniemanie o USA. Potrafię dostrzec i dobre, i złe strony, a mój obraz jest, jak sądzę, w miarę trzeźwy - przynajmniej na tyle, na ile może być w sytuacji, gdy nie uświadczyłem czegoś na własnej skórze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 61
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najgorsze, co mógłbym teraz zrobić, to odłożyć plan do "szuflady z marzeniami" i potem do końca życia mieć sobie za złe, że nawet nie spróbowałem niczego zrobić.

I to zdanie podoba mi się najbardziej - bo prawda jest taka, że każdy z emigrantów zaczynał kiedyś od marzeń... no może z wyjątkiem osób takich jak ja, dla których emigracja nie była celem samym w sobie, ale tak się po prostu ułożyło życie :) Przypomniało mi się przy okazji, jak kilka lat temu jechałam pociągiem do Warszawy - w przedziale poznałam 40-kilkuletniego człowieka (Polaka oczywiście) z totalnym, superpozytywnym ADHD i wielką pasją. Jak się okazało, wiele lat temu wyemigrował do USA, bo miał marzenie... zostać kierowcą prawdziwej ciężarówki, przemierzać Stany wzdłuż i wszerz, wozić towar, a jednocześnie poznawać kraj od podszewki. Mówił, że zanim wyjechał, ludzie pukali się w czoła... ale on miał marzenie i głęboko gdzieś opinie wszystkich mu "życzliwych". Marzenie oczywiście spełnił, a historie, jakie opowiadał, były tak fascynujące, że nawet nie wiem, kiedy zleciała podróż ;) Wiecie, jak czasem emigranci potrafią ubarwiać własną rzeczywistość i kłamać, że jest jak w raju, choć nie jest... ale ten facet mówił o wszystkim szczerze - i o własnym American Dream, i o wszystkich problemach po drodze... a mówił to z taką pasją, że cały przedział słuchał jak zaklęty (i w skrytości ducha pewnie zazdrościł, bo ile ludzi chciałoby rzucić wszystko to, co robi teraz, i z dnia na dzień znaleźć się w innym świecie... tyle że nie wszyscy mają taką odwagę tudzież możliwości).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też kiedyś w pociagu Poznan -Warszawa spotkalam takiego pasjonate -podroznika. Czlowiek pol swiata zjechal, spał w namiocie pod krzakami, albo w lesie. Niektore historie mial takie , ze ciary przechodzily. Uwielbiam takich pozytywnych ludzi z pasją :)

Kurcze... ja po skonczeniu nauki na studiach (prawie, bo zostalo zaledwie kilka dni chodzenia na uczelnie), przed przeprowadzka robilam porzadek ze swoimi rzeczami. A pamietam, ze w jednym miejscu skladalam rozne ulotki programow o podrozach, bo tez zawsze chcialam jezdzic z jednego kraju do drugiego i miec co opowiadac dzieciakom ;) Od kilkunastu (w sumie od 10 roku zycia) lat juz planowalam, ze po licencjacie (studiowalam angielski) zrobie sobie przynajmniej rok przerwy i pojade na W&T do USA, albo jako Au Pair, albo moze wybiore jakis program z Australii itp. I kiedy przy robieniu porzadkow zobaczylam te ulotki pomyslalam, ze moze nie bede ich wyrzucac i po prostu przyniose je ze soba na ostatnie zajecia na uczelnie, bo myslalam, ze bardzo mozliwe, ze wiekszosc z moich znajomych z grupy bedzie chciala pozwiedzac poki mlodzi ;) Co sie okazalo, na koniec dnia wszyscy, ktorzy te broszuki przegladali po prostu mi je oddali :P Po czym wszyscy jak jeden maz poszli po tych studiach do pracy jako nauczyciele, a zaocznie robia magisterke... Moze nie mi oceniac, bo to nie moje zycie i kazdy ma inne priorytety, ale jesli nie teraz zwiedzac swiat, to kiedy? ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak to już jest - Polacy nie są tak mobilni jak np. Amerykanie, choć od czasu wejścia do UE wiele się w naszej mentalności zmieniło. W dalszym ciągu jednak wielu ludzi woli pozostać przy swoim, bo emigracja oznacza rozstanie z rodziną, przyjaciółmi... nie każdy ma w sobie tyle siły, żeby ruszyć się z miejsca w wielki świat, podejrzewam jednak, że głównym problemem są fundusze... bo niby jak taki przeciętny nauczyciel miałby sobie zafundować podróż po świecie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak, masz racje, że płaca nauczycielska nie pozwala na wiele (zwlaszcza poczatkujacego nauczyciela). Ale mi chodziło bardziej o to, że dlaczego ci mlodiz ludzie nie korzystaja z ofert programow, dzieki ktorym moga przez rok i zwiedzic i zarobic? A pozniej przyjechac do Polski ze wspomnieniami, opowiesciami, innym spojrzeniem na swiat. Kiedy studiowali razem ze mna, nikt wtedy jeszcze nie pracowal. Po licencjacie wszyscy byli "wolni" i mogli wykorzystac ten czas na wyjazd. W koncu wszyscy studiowalismy amerykanski angielski, wiec czemu by nie pouzywac go w USA i przy okazji poznac ten kraj i nie karmic sie tylko i wylacznie telewizja i opowiesciami innych? A jestem niemalze pewna, ze "na starosc" beda sobie wyrzucac, ze nic nie zwiedzili poki byli mlodzi i pelni energii.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Coldsauce, bez przesady z tymi czołgami ;) Ja mieszkam w bardzo zwyczajnej okolicy - ani to "murzynowo", ani luksusowe getto za murami. Czuję się tu w miarę bezpiecznie, aczkolwiek - tak jak napisałam wcześniej - raczej nie wybieram się na samotne spacery po zmroku, bo jestem z tych, co wolą dmuchać na zimne niż potem żałować. Myślę, że wszystkie wypowiedzi dotyczące przestępczości w USA nie były wyrazem paniki, a reakcją na idealistyczne podejście Dave'a... który znów pisze o przestępstwach w Polsce, powodujących u niego chęć wyjazdu do USA - kraju, w którym takie rzeczy są na porządku dziennym (a często nawet gorsze). Moim zdaniem nie chodzi o straszenie kogokolwiek - raczej o sprowadzenie na ziemię, bo to nie jest tak, że w Polsce mordują, a tutaj nie. Z drugiej strony - jeśli chodzi o porównanie fikcji z filmów Hollywood do amerykańskiej rzeczywistości... to ja na przykład nie czuję się rozczarowana ani trochę. Pierwszy raz byłam w USA 15 lat temu, od tego czasu zwiedziłam wiele różnych stanów, sporo rzeczy mnie oczywiście zaskoczyło... ale rzeczywistość jak najbardziej pokryła się z wyobrażeniami. Myślę, że kluczem w tym wszystkim jest twarde stąpanie po ziemi - nie traktować Stanów jako krainy mlekiem i miodem płynącej, nie kierować się wizją American Dream (bo jak się nie uda, to dopiero będzie frustracja). Stany trzeba przyjąć z całym dobrodziejstwem inwentarza - takie, jakie one są, czasem tolerancyjne, czasem wręcz przeciwnie, czasem bezpieczne, czasem nie bardzo. Jeśli ktoś marzy o emigracji tylko dlatego, że wydaje mu się, że tu jest raj, to powinien raczej zostać w Polsce.

ejejej!.....;) z calym szacunkiem Nigella, ale to nie moje slowa z tymi "czolgami"...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tylko czy te dane osoby co mowily o American Dream najezdzaly na Polske-ze to zle a to tamto nie dobrze

a dlaczego tak sie nie mowi?poniewaz moze i dlatego wyjechaly ale zajely sie soba i swoim spelnianiem marzen a nie mowieniem i mysleniem jak kto jest zle w Polsce..

zobaczcie po tych osobach co maja na 1 planie a nie ze wyjechalem bo bylo to zle,tamto itd

Kolejna sprawa to kazda taka historia nie dokonca jest prawdziwa-wyobrazcie sobie takie cos ze kazda osoba mowi prawde?spotkaliscie taka osobe,,bo ja nie

bo zawsze cos sie urkywa,co jest niby nie wazne a jednak moze byc to wazne..To nie tak proste ani tez latwe mowic o wszystkim..inna tez sprawa po co mowic o wszystkim co bylo powodem jak teraz dobrze sie czuje ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Coldsauce, przepraszam i zwracam honor, źle spojrzałam :D Sly6, oczywiście, że nikt Ci nie powie prawdy na 100%, bo niby dlaczego miałby to robić - tym bardziej ktoś, kogo właśnie poznałeś np. w pociągu, ale czasem da się wyczuć ściemę na kilometr, szczególnie od Polaków, którzy są np. w Stanach piąty rok, a mówią do Ciebie "u nas w Ameryce" i to z amerykańskim akcentem ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

czasem da się wyczuć ściemę na kilometr, szczególnie od Polaków, którzy są np. w Stanach piąty rok, a mówią do Ciebie "u nas w Ameryce" i to z amerykańskim akcentem ;)

osobiscie znam osobe, ktora pracuje w Anglii z Polakami, mieszka w jednym mieszkaniu z Polakami, ale kiedy przyjezdza do Polski i z Toba rozmawia, to mowi w ten sposób "i wesz, ona mi nje zapacziła inszurens, i ja miałam som problems potem" ;) moglabym ja nagrac i odtwarzac i kulac sie po podlodze i walic glowa o sciane :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...