Skocz do zawartości

Usa A Polska...


pyśka

Rekomendowane odpowiedzi

tutaj nie chodzi o dojrzalym wieku a to co ma sie w glowie i jak sie postepuje

znam wielu 50-latkow co maja ..no wlasnie co ;)

a sa tacy co maja i 20 lat i ...

Tak sa tacy ze jada i z 100 dol i sobie radza ale czy kazdy tak ma,bedzie miec..Dlatego nie nalezy pisac ze z taka suma kasy sobie dasz rade

dasz rade ale ;) ze znajdzie ktos prace

jak bedzie wiedzial jak szukac,podejmie kazda prace ale znow czy kazda osoba jest taka sama?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 167
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Nie ma tutaj złotej reguły "ile potrzeba". To zalezy od tego w jaki sposób dany 'osobnik' organizuje się po przybyciu.

Zależy również od jego umiejętności odnalezienia się w zmienionej rzeczywistości.

Pamiętam jak wyjechałem (z żoną i dzieckiem) na kontrakt do Austri

Pamiętam jak wyjechałem do Hiszpani, do Niemiec, do Irlandii i Norwegii.

Przypuszczam, że krok jaki chce wykonać gdzieć w przyszłości z U.S. bedzie podobny.

Owszem możesz jechać mając kilka stów - pod waruniem że w poniedziałek idziesz do pracy - zorganizowanej zdalnie przed wyjazdem.

Z drugiej strony, nigdy ... nigdy nie wyjechałem bez z góry dopiętej pracy/kontraktu. Pieniądze na start to swoista polisa "gdyby coś".

A wracając do mojej teorii spiskowej :) - obstaję przy swoim.

Odnośnie czasu 6 miesięcy i 15 mln rekordów do przejrzenia :) - przecież nikt nie robi tego ręcznie.

To absolutnie żaden problem na dobrego sprzętu i oprogramowania.

Transakcje 'zamykania roku' w systemach bankowych trwają do 24 czasami 48 godzin, przy średnim volumenie danych około 9mln.

Wydłużę to 50 krotnie i nadal mam mega wielki margines zapasu :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O czym wy piszecie w ogóle? Jakie $20 000 dolarów? Na co to? Niektórzy Amerykanie nie zarabiają tyle na rok i jakoś udaje im się przeżyć. W Polsce to jest jakieś 5000 złotych miesięcznie - a w USA koszty życia są niższe niż w Polsce. Pracę tam się znajduje w kilka dni - pewnie nie jest to od razu praca marzeń, ale na przeżycie wystarczy. Założę się że jadąc na miesięczną wycieczkę do Stanów wystarczyłoby mi 2000 dolarów i jeszcze bym w Las Vegaz trochę przepuścił :) A mając Green Card możesz przyjechać i zarabiać praktycznie od razu znaleźć pracę. Ludzie w 19 wieku przyjeżdżali do Ameryki z całymi rodzinami tylko z tym co na sobie. A wtedy to był naprawdę dziki kraj. Wystarczy znać język i mieć chęć do roboty - moim zdaniem żadne takie pieniądze na start nie są potrzebne. Wystarczy kilkaset dolców i dasz radę.

Wyzwanie? Dzieci sobie sto razy lepiej radzą w przystosowywaniu się do nowych warunków od dorosłych. Dla nich to całkiem naturalne środowisko, im nie sprawia większej różnicy w jakim są kraju, i uczą się błyskawicznie.

Jakoś tabuny 40 i ponad 40-to latków które wyjechały i doskonale sobie radzą przeczą tej teorii. Co takiego - oprócz języka, którego będąc za granicą się można nauczyć w pół roku jak się chce - może przeszkadzać w życiu poza Polską?

Tu nie chodzi tak naprawdę o to czy wydasz na emigrację 5k czy 20k, chodzi o to żeby mieć komfort psychiczny tego, że nie musisz w pierwszy dzień po przylocie biec pod ścianę płaczu lub do polskiego sklepu w poszukiwaniu pracy ;)

Chyba masz naście lat z takim myśleniem, bo na pewno osobą odpowiedzialną (w moim odczuciu forumowym) nie jesteś.

A poza tym powyższy argument jest dobry - przed konsulem pokażesz że masz całe 2 tysie $$ na koncie i co dalej? Fajnie stać cię na bilet i na miesiąc wynajęcia pokoju w ny. Powodzenia! Wykazując, że masz na koncie już jakąś konkretną kasę masz asa w rękawie, może nie jokera, ale asa :)

Zresztą co tu gdybać - każdy zabiera tyle pieniędzy ile ma. Ani ich nie wyczaruje więcej, ani też jak ma za dużo to nie zostawi ich w Polsce.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolego guziec gratuluje hura optymizmu. OMG.

Pracę tam się znajduje w kilka dni
Dobry kawał. Jak byś był w sytuacji jaką opisuje zupelnieNowy, tzn. maiłbyś już ustawioną pracę to rzeczywiście byś się nie musiał zastanawiać nad jakimś solidnym zabezpieczeniem finansowym (choć i to jest wskazane tak na wszelki wypadek). Poza tym jak ty u licha chcesz tą pracę znaleźć bez języka. A konkurencja ze strony Latynosów na tym polu jest duża. Już to widzę jak się w pól roku nauczysz tego języka na takim poziomie, że da ci to dobrą pracę. Może te 20 tys. $ to lekka przesada ,ale za parę stówek dolców to może miesiąc w USA przeżyjesz, a nie utrzymasz rodziny. Poszukaj lepiej ile kosztuje wynajem mieszkania. Pooglądaj Zieloną Kartę i posłuchaj bohatera Adama ile wydał $/zł na nowe życie w USA dla swojej rodziny, a było to przed kryzysem. Piotrek1979 dał jakiś czas temu fajnego linka:

http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=mnbR4k_LVbE

A mówi to młoda, inteligenta i naprawdę ładna dziewczyna. Dla niej znalezienie pracy to nie powinien w ogóle być żaden problem, a jednak.

Wyjazd z dziećmi to przecież koszty - szkołą, wyżywienie. Tak więc powodzenia i lepiej dla ciebie byś zmienił nastawienie z hura optymistycznego na realistyczne bo inaczej będzie Ci naprawdę ciężko i się szybko rozczarujesz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

to ja sie tez dorzuce, proponuje przeczytac artykul z Huffington Post.

http://www.huffingto...kusaolp00000009

To nie jest tylko wyssana z palca czy zmyslona interpretacja rzeczywistosci amerykanskiej ale fakty. Mieszkalam w USA przez 5 lat, w latach 2007-2012 i musze przyznac ze widzialam i slyszalam jak ten kraj i warunki w nim panujace sie zmieniaja.

Jeden z profesorow na NYU na wykladach na ktore uczeszczalam powiedzial cos czego nigdy nie zapomne- otoz "zadne mocartwo w historii naszych dziejow nie przetrwalo utrzymujac swoja sile- i to samo czeka USA"- czy ten koniec jest bliski, rownia pochyla-mozna debatowac, jednak dla przecietnego Kowalskiego nie jest juz napewno ziemia obiecana, ktora daje takie szanse jak kiedys.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W sumie faktycznie - jak się przegląda posty na Forum podanym przez Kzielu - to można wpaść w depresję :

"Hi! I am really having a hard time getting a job here in hawaii.. I got my green card november of last year.. The problem is i dont have any job experience here..all i did while waiting for my card is to baby sit.. I am a registered nurse in the philippines.Now since early this year i was applying to many jobs here in the US but no luck yet.. I tried any job openings even those entry level jobs, even fast food chains or any store but no one called me back for good news. I am really getting stressed and depressed. Can somebody help me what to do?!"

ale można też znaleźć pozytywne wibracje - (trochę rough ten English ale można zrozumieć o co jej chodzi):

"I'm in Los Angeles. People told me that I can't get a high paying job like the one I had in Philippines because I'm an immigrant and was advised to look for babysitting jobs. That it's hard here. It's different, that most people who are even born here are having a hard time finding jobs. That my college degree in Philippines doesn't mean anything. I applied for a job in Technology anyways. I'm an engineer and makes $86,000. My husband is also an engineer. We have a household income of over $200,000. My husband has a pension and 401k plan from his work. I have a 401k plan. We also have tuition fee reimbursement. We get annual bonuses, flexible spending accounts, health insurance, dental insurance, vision insurance, legal plans, discounts to multiple companies like AT&T, T-mobile, Apple, Lenovo, hotels.com, travelocity.com, etc. You get free snacks/beverage at work. These benefits are very typical to tech companies here in Los Angeles. Most of my co-workers are Asians and makes at least $60,000 a year. Good luck in your job hunting! "

Jak ktoś ma szczęście to już chyba na całego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

maciopa, przypuszczam że szczescie trzeba miec wszedzie jednemu sie udaje od razu innemu pozniej innemu nigdy...

Mój kumpel jak wyjechał po otrzymaniu GC (mając skonczone studia w gdzies w europie i kilka lat doświadczenia w pracy w polsce w zachodnich koncernach produkcyjnych + angielski i niemiecki bardzo dobrze ) to szukał kilka miesiecy pracy, nic nie mógł znaleść w końcu załapał sie na zwykłego kierowcę i miał niezłego doła przez spory czas. Spadł z pozycji młodego managera na pozycję kierowcy od paczek -zapieprz po ponad 10 godzin dziennie. Zanim stanął trochę na nogi i doszedł do czegos co go w miarę satysfakcjonuje minęło naprawdę sporo czasu- kilka ładnych lat. Pod wzgledem zawodowym stracił pare lat no ale mieszka w stanach teraz. Dodam, że to są historie sprzed kryzysu, nie wiem jak teraz by to było na pewno ciężej...

Z reszta nie znam osoby co by w stanach miała łatwo po przylocie, z drugiej strony amerykanie lubia american dream i cenią sobie jak ktos przyleciał i zasuwał jak szczur gdzies tam w pocie czoła i chce isc wyzej...

Z prostymi pracami nie jest tak łatwo teraz, meksykańcy stanowią duuużą konkurencje, godzą sie na naprawdę ciężka pracę czesto w tragicznych warunkach...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zmusiliście mnie do zalogowania się i wypowiedzenia w temacie. ;)

Moim zdaniem trochę nie w tą stronę pokierowana jest dyskusja. Myślę, że jednak osoby planujące wyjazd, tym bardziej wyjazd z rodziną, myślą bardziej w kategorii jak najszybszego wyjazdu z Polski a nie wyjazdu na zasadzie, tu mi dobrze,ale tam mi będzie lepiej. Pewnie część osób kwestionujących ideę wyjazdu dawno nie żyła w Polsce i nie próbowała sobie układać sobie życia tutaj. To może kilka faktów, które leżą u źródła decyzji wyjazdu z rodziną w moim przypadku:

W Polsce obciążenia podatkowe,ludzi uczciwie pracujących i starających się normalnie funkcjonować przekraczają już realnie 70%. Najważniejsze podatki to 32% dochodowy, 23%VAT, akcyza ponad 50% w paliwie, (ten ostatni podatek jest de facto ukrytym Vatem, bo jest przerzucany na konsumenta w cenach i kosztach życia) plus szereg ukrytych podatków i różnych form grabienia społeczeństwa, takie jak zakrojona na dużą skalę "akcja radarowa" *(Państwo ma w tym roku pozyskać 1,2mld z mandatów i jest to zapisane w budżecie!Po pół roku nie było realizacji planu więc wydali kilkadziesiąt milionów na nowe 300 radarów) itd.itd.

Kiedyś jak te stawki były ustalane, Państwo zawarło umowę społeczną z obywatelami, "ok.pozowlicie się grabić jak mało które społeczeństwo,ale my Wam damy w zamian darmową edukację,służbę zdrowia, emeryturę z prywatnej instytucji, rentę jak coś Wam się stanie itd."Słowiem typowy system socjalny w europie.Niestety nie. Abstrahując od tego, że tego typu rozwiązanie zniszczyło jakąkolwiek inicjatywę i wole zmieniania w społeczeństwie, Państwo krok po kroku przestało się wywiązywać z obietnic. I tak dziś np. Ja mimo, że płacę horendalne sumy miesięcznie, nie korzystał z publicznej służby zdrowia, bo wiązało by się to z wyzbyciem wszelkiej godności, w taki sposób są w Polsce traktowani pacjenci. Zostałem okradziony ze składki do Ofe a już wiadomo,że ze środków tam zgromadzonych również zostanę okradziony w ciągu najbliższych dwóch lat. Większość szkół dziś funkcjonujących nie dostaje wystarczających środków na ucznia, co wiąże się z jakością kształcenia i funkcjonowania w szkole, rodzice są zmuszani do płacenia "obowiązkowych cegiełek"( u moich znajomych w normalnej szkole miejskiej co rusz nie ma papieru toaletowego i mydła, a dziurę w starym oknie trzeba zasłaniać doniczką, nie mówiąc już o inwestycjach pozwalających na dostosowanie nauczania do dzisiejszych wymagań kształcenia związanych z komputeryzajcą klas). Reasumując gigantyczne obciążenie zostało,tylko nie jest niewiele w zamian.

Można wymieniać bez końca, ale nie to jest myślę istotą decyzji w przypadku osób takich jak ja.

Żyliśmy w Polsce przez ostatnie 10lat w czasach największego prosperity, dwa gigantyczne wyże demograficzne były w sile wieku produkcyjnego, otwarcie granic dla exportu plus kasa z Unii, do tego uruchomienie na gigantyczną skalę kredytu konsumenckiego. To już było. Największy wyż powojenny zacznie wchodzić za 3lata w wiek emerytalny, i struktura budżetowa tego Państwa jest niestety taka, że będzie tych emerytur z czego sfinansować, i jest to pewne. Jeśli Wasi rodzice mają dziś mniej niż 60lat mogą być pewni, że Państwo nie wywiąże się z obietnicy emerytury pozwalającej na godne życie. Już dziś Państwo sprzedaje co się da i zabiera po cichu rezerwe demograficzną o opłacenie budżetu mimo, że gospodarka ma się nie najgorzej i pkb jest historycznie rekordowe. Za kilka lat będziemy mieli w Polsce system niewolniczy, w którym Państwo będzie chciało narzucić podatki ponad 90%, żeby sfinansować ten nieudolny, fatalny system.

Myślę , że każdy potrafiący liczyć i świadomy ekonomicznie obywatel próbuje uchronić siebie i swoje dzieci przed tą koszmarną degeneracją społeczną, która dotknie ten kraj za najpóźniej kilka lat

Jest jeszcze druga rzecz.Demokracja to cudowny system,ale w świadomym społeczeństwie. Jak jesteś Ty i czterech pijaków i przegłosują żebyś płacił 90% podatku, żeby dotować spożycie taniego wina, to wtedy nie jest już taka cudowna. A ten kraj wydaje 220mln rocznie z budżetu na IPN, czyli na szukanie czarownic, przez ostatnie 20lat w różnej formie przekazał kościołowi 160mld (mld!!!)zł, wydaje 25mld rocznie na dotowanie nierentownych przedsiębiorstw ,a tylko 300mln na dotowanie perspektywcznych projektów.itd.itd.

Drodzy Polonusi, żyjący w Stanach, wierzcie mi, że to co jest dziś w USA i będzie za 5lat w USA to jest raj w stosunku do tego co będzie w Polsce.

Stany mają wzrost oparty na solidnych podstawach, czyli głównie demografia,migracja i innowacja, w Polsce to jest tylko i wyłącznie lewar.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...