ygritte Napisano 16 Lutego 2016 Zgłoś Napisano 16 Lutego 2016 Macie jakieś obserwacje na ten temat? Ubezpieczyliście swoje zwierzaki, czy normalnie płacicie od ręki? Czego spodziewać się po mieszkaniu (pozwala na 2 psy - już zabukowane) i po sąsiadach? Jak jest ze spuszczaniem psów w parkach i chodzeniem bez smyczy? Z jednej strony np. w Colonial Williamsburg widziałam mnóstwo ułożonych psów na wycieczkach, z drugiej strony moje turystyczne obserwacje z siedzenia w NJ są takie, że Amerykanie nie robią z psami nic poza króciutkim spacerem i fajnych rzeczy dla psów jest mało. Jakieś wskazówki, czeog spodziewac się po życiu z psem w USA?
Gość Napisano 16 Lutego 2016 Zgłoś Napisano 16 Lutego 2016 To wszystko zalezy od miejsca w ktorym mieszkasz.I jakich sasiadow masz. Zadnej generalnej reguly nie ma. Na moim osiedlu na przyklad nie wolno puszczac psow bez smyczy. Chyba, ze zalatwisz sobie plot za domem to wtedy piesek moze tam biegac. Wiem, ze gdzies w okolicy sa parki dla psow, ale w tych tez obowiazuja zasady. Fajnych rzeczy dla psow ( i kotow ) jest naprawde duzo My musielismy nasze zwierzeta zarejestrowac, zaszczepic i zalatwic chipy. Zadnego ubezpieczenia nie mamy. U weterynarza placimy od reki. Dotychczas nie byly to jakies duze kwoty.
ilon Napisano 16 Lutego 2016 Zgłoś Napisano 16 Lutego 2016 My kilka dni po moim przyjezdzie kupilismy szczeniaczka - Boston Terriera. Ogolnie z mieszkaniem i sasiadami nie mamy problemu, bo mieszkamy w lesie i w sumie nie mamy sasiadow, poza jednym ktory mieszka jakis kilometr od nas. Poki co nie ubezpieczalismy jej, bylismy dwa razy u weterynarza i oby dwie wizyty gdzie byly wszystkie szczepienia, ktore potrzebuje na ten moment kosztowaly nas mniej wiecej 200$. Nastepna wizyta dopiero w czerwcu. Poki co nie wiem dokladnie jakby ubezieczenie mialo dzialac, ale ciocia mojego meza jest weterynarzem i przy najblizszym spotkaniu bedziemy z nia wiecej na ten temat rozmawiac. Moj maz, albo tesciu biora naszego pieska czasem do pracy na campach, wtedy Bea biega bez smyczy, ogolnie nikomu nie przeszkadza, wszyscy chca sie z nia bawic. Na smyczy tez umie chodzic, wiec jak jedziemy gdzies gdzie jest wiecej ludzi to zazwyczaj prowadzimy ja na smyczy. Ale ona ma taka osobowosc, ze do kazdego chcialaby podejsc i z kazdym mijanym czlowiekiem sie przywitac, wiec spacer na smyczy trwa wiecznosc, haha. Jezeli chodzi o jakies fajne rzeczy dla psa to pewnie to zalezy od tego gdzie sie mieszka i co sie lubi robic. My akurat mamy duzo miejsca do dyspozycji, wiec mamy mozliwosc zabawy, rzucania patykow, pilek i Bea moze sie wybiegac. Nasz znajomy ktory mieszka w tym samym lesie ma labradora, wiec bardzo czesto bawia sie razem. Tescie maja rotwailera, wiec tez nasza mala ma zajecie. Poki co nie planujemy z nia zadnych wystaw ani konkursow, czy innych rzeczy z tym zwiazanych.
Jackie Napisano 16 Lutego 2016 Zgłoś Napisano 16 Lutego 2016 fajnych rzeczy dla psów jest mało. $703 millionów na prezenty dla zwierząt na Walentyki w 2016. Wiele Amerykanów ma totalnego hopla na punkcie swoich zwierząt. Roelka dobrze gada że nie ma reguł. Przepisy się będą różniły w zależności od miasta, a nawet osiedla.
ilon Napisano 16 Lutego 2016 Zgłoś Napisano 16 Lutego 2016 Haha, ja tez kupilam swojemu pieskowi prezent na Walentynki, a mojemu pieskowi w Polsce wyslalam prezent, bo ma urodziny w Walentynki. ;D
Gość Napisano 16 Lutego 2016 Zgłoś Napisano 16 Lutego 2016 Moje koty i pies tez sa rozpieszczane prezentami Swojemu pieskowi w Polsce tez wysylam prezenty. Czesto widze na Skype jak sie bawi zabawkami ode mnie.
kzielu Napisano 16 Lutego 2016 Zgłoś Napisano 16 Lutego 2016 Przed wszystkim - w odroznieniu od Polski, tu sie po nich zbiera cokolwiek piesek wyprodukuje. No i sluzba zdrowia jak sie cos powazniejszego przydarzy nie jest najtansza. Zwykle musi byc na smyczy.
ygritte Napisano 16 Lutego 2016 Autor Zgłoś Napisano 16 Lutego 2016 Przez "fajne rzeczy dla psów" nie mam na myśli gadżetów czy psich ubranek, ale raczej sportowe aktywności czy rzeczy, które można robić z psem. W NJ gdzie spędzałam trochę czasu ze wszystkich psów na osiedlu na spacer poza ogrodem wychodził może jeden.... :/ Masakra, coś jak na wsi w Polsce i czy pod Warszawą, gdzie pies ma "ogródek" i nigdy nie wychodzi. W dodatku brak chodników co jest niestety dość typowe... Z kolei w Pittsburghu przebywałam koło dużego parku, gdzie szczęsliwe, grzeczne, spuszczone psy się bawiły, ludzie szalali z frisbee, widziałam psy w kawiarni etc, ale w ogóle Pittsburgh jawi mi się jako wspaniale hipsterskie i psio-przyjazne miejsce od tamtej pory. Niestety, nie będzie mi dane tam mieszkać, chlip chlip, bo podejrzewam, że tak jak w Polsce, w miastach, zwłaszcza niektórych, dzieje się po prostu więcej fajnych rzeczy dla psów. Kzielu, do nas cywilizacja też już dotarła na szczęście, ja sprzątam po moich psach regularnie i od zawsze. Nie wyobrażam sobie tego nie robić. Nie wiem, jak w wielu miejscach, ale w Warszawie są fajne psie imprezy, można umawiać się z ludźmi na spacery, są aktywni blogerzy dla psów, jest masa dobrej jakości petsitterów, jest kilka niezłych szkół psich, możesz zabrać psa na zajęcia sportowe, wyciszające i robić cokolwiek. I iść z psem do niektórych kawiarni/restauracji/sklepów. Z parkami może być problem, ale przyjęte prawo jest takie, że o ile masz grzeczne i odwoływalne psy i spuszczasz je daleko od dzieci, to nikomu nie przeszkadza, że chodzą spuszczone. Generalnie jest nieźle. Z takiego poziomu startuję. Trafiając do dziury w NJ. Ba, nawet do niektórych muzeów możesz wejść z psem. Ogólnie - da się z psem wyjść z domu. Wiem, że np. w USA nie widzę misek przy stacjach beznynowych, w ogóle wejść z psem gdziekolwiek (nie mówię o psach przewodnikach) jest bardzo trudno i nikt raczej psa do kawiarni czy na obiad nie zabiera ze sobą. Najbardziej ciekawi mnie rozeznanie, jak je ze spuszczaniem psów. W Polsce jest to technicznie nielegalne, w praktyce - uzus jest inny. Dodam, że oczywiście mówię o wytresowanych psach, nie tuż przy placu zabaw, psach oznakowanych, przychodzących na zawołanie. W komunikacji miejskiej etc zawsze mam kaganiec, moje psy są zachipowane, szczepione, wychuchane, zadbane, odwoływalne i grzeczne. W Stanach oczywiście od razu zostaną zarejestrowane jak tylko się pojawimy. Na razie znalazłam jakiś okoliczny klub wędrówek psich, i to może być dobry trop co robić. Ciekawa jestem, jakie są Wasze doświadczenia. Moja przyszła teściowa ma psa, ale NIC z nim nie robi, oprócz spacerów, zero treningu, zero sztuczek, zero zabawy intelektualnej, nic, nada. Najdłuższy spacer to tuż wokół domu. A jest jedną z nielicznych osób, które, mając ogródek, wychodzą z psem. O.o
ilon Napisano 16 Lutego 2016 Zgłoś Napisano 16 Lutego 2016 Z tymi wejsciami do roznych miejsc z psem to u mnie jest dosc ciezko. Jakis czas temu sprawdzalam restauracje w poblizu, gdzie mozna wejsc z psem. W wiekszosci restauracji mozna, ale tylko gdy maja sekcje na zewnatrz. Teraz troche za zimno sprawdzic jak by to wygladalo, ale jak tylko zrobi sie cieplo by siedziec na zewnatrz - zapewne sprobujemy. Raz moj Ryan wzial nasza psinke na stacje benzynkwa i wszedl z nia do srodka. Pani za kasa bardzo sie zdenerwowala i powiedziala, ze jak to z psem do srodka wchodzic jak oni tu maja jedzenie?! Przed swietami bylam znowu na zakupach w jakims miasteczku w bardziej zachodniej czesci Maryland i praktycznie do kazdej restauracji, kawiarni czy sklepu, mozna bylo wejsc z psem. Jezeli chodzi o te sztuczki to ja znowu bylam pozytywnie zaskoczona, bo duzo psow znajomych czy rodziny zna tutaj duzo fajnych sztuczek. Na przyklad pies kuzyna mojego Ryana jest nauczony, ze jak chce wyjsc na plac to dzwoni dzwoneczkiem kolo drzwi i wtedy go wypuszczaja. Bedac w Polsce nigdy o tym nie slyszalam i nie znalam psa, ktory by tak robil, wiec czesto poruszalam ten temat wsrod znajomych. Jak sie okazalo, nie tylko ten jeden pies byl tak nauczony, wiec stwierdzilam, ze naucze naszego psa tez tej sztuczki. To tez pewnie zalezy od wlasciciela. Czesto tez slysze, ze ktos jezdzi z psem to trenera, czy kogos takiego, kto uczy go sztuczek lub roznych zachowan.
pelasia Napisano 16 Lutego 2016 Zgłoś Napisano 16 Lutego 2016 Ja mam 2 psy dużej rasy, co prawda mieszkam w domu, wiec nikomu moje psy nie przeszkadzają, sąsiedzi je lubią. Zdarza sie, ze jeden z nich przeskoczy przez płot i sąsiedzi nawet sie nim zajmą jak go zobaczą. My mamy w miescie park dla psów z dostępem to jeziora wiec sobie mogą popływać, choc moje psy niekoniecznie lubią do parku tego chodzić. Ja ze wzgledu na to, ze mieszkam w górach, biorę je na rożnego rodzaju wyprawy bez smyczy( oczywiscie nie wszędzie sa psy dozwolone). Teoretycznie nie ma miejsca, gdzie mozna sobie puścić psa bez smyczy ( za duże ryzyko, ze ktoś cię pozwie ) ale u nas na naszej ulicy ludzie chodzą z psami biegającymi dookoła i nikt sie nie czepia. Moje czworonogi lubią jeździć nad jezioro i pływać z nami motorówka. Zabieramy je pod namioty. Jesteśmy dość aktywna rodzina, szczególnie latem, wiec zawsze je gdzieś ciągniemy. Niestety nie mam w zwyczaju kupować im prezentów na walentynki, swieta czy urodziny! Choc kiedyś pracowałam u weterynarza i miałam okazje zabierać je często ze sobą do pracy
Rekomendowane odpowiedzi
Temat został przeniesiony do archiwum
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.