Skocz do zawartości

Loteria wizowa, perspektywy, przyszłość w USA


baca1119

Rekomendowane odpowiedzi

Ciekawe spostrzezenia dot. Usa i Uk napisze pare moich z perspektywy 11 lat w DE . Forum odwiedzam regularnie od okolo 9lat jednak nic nie pisalem wczesniej. Sam jestem zainteresowany emigracja do Usa pomimo ze mam juz 40+ .

1 Wiek w De niestety wiek 40+ jest przeszkoda do dalszego rozwoju i wielu zawodach nie do obejscia.

2.Ubezpieczenia jak i wszedzie mozna sie ubezpieczyc od wszystkiego. Ubezpieczenia zdrowotne tez nie sa darmo i sa odciagane wraz z podatkiem z wyplaty i sa zalezne od wys dochodu jest to okolo 14,6% od brutto

3.Wolnego jest w "brud" wolne na to na tamto itd swieta religijne panstwowe itd

4.Emerytura niestety 70% obecnie pracujacych zaczynajacych kariere wyladuje na pomocy od panstwa jezeli ta przetrwa probe czasu .

5.Leczenie jest ok trzeba przyznac ze w porownaiu np. do polski to przepasc

6.Zarobki. Niestety De to kraj niskich zarobkow wysokich podatkow i szerokiej palety socjalnych swiadczen. Ludzie nie maja tu takich mozliwosci rozwoju awansow i zarobkowych co w Usa za minimalna w De mozna przezyc ale jest to opcja malo ambitna ze to tak nazwe a mozliwosci rozwoju zawodowego wbrew pozora sa ograniczone a dla emigrantow szczegolnie ciezkie i niekiedy nie do zrealizowania.

7.Wydatki. Mieszkania wynajem drogi coraz drozszy a po "hecy" z przybyszami wzbogacajacymi nas kulturowo jest jeszcze gorzej. Rozsadnie jest cos kupic na wlasnosc ale trzeba spelniac warunki a to jest coraz trudniejsze. Zywnosc jest i tania i droga zalezy kto co i jak  podchodzi do tematu . Dobrze jesc trzeba dobrze placic.

8.Samochody niemcy zbiednieli mocno w ostatnich czasach wiec i auta coraz slabsze na ulicach widac kiedys to co niemiec przecietny oddawal za darmo obecnie aby tylko przeszlo badania techniczne i 2k kosztuje. Niemiecy lubia czasem bardziej swoje auta niz siebie samych dlatego mozna jeszcze spotkac auta 10letnie w stanie bardzo dobrym.

9.Mozliwosci pracy. Ten punkt wlasciwie aspekt zycia w De mnie denerwuje strasznie . Prawo pracy jest tak przeregulowane ze wrecz obecnie szkodliwe i doprowadzilo do roznych wrecz fenomenow. Dla przykladu nie wolno pracowac ile sie chce , trzeba pytac o zgode pracodawce czy mu czasem nie bedzie przeszkadzac podjecie przez nas dodatkowej pracy. Problemy z zatrudnianiem ludzi do firm spowodowane trudnosciami ze zwalnianiem ludzi nie produktywnych powoduja rozrost agencji posrednictwa pracy co wplywa na obnizenie zarobkow . Nie mozna efektywnie "zonglowac" miejscami pracy poprzez dlugie okresy wypowiedzenia. Pracujac zazwyczaj nikt nie placi za nadgodziny tylko trzeba brac wolne na sile inaczej podatek zje 50% dochodu. Niestety ogranicza to bardzo mozliwosci rozwoju.

Dodatkowo ale to chyba w calej europie niestety drogi kariery dla emigrantow sa bardzo ograniczone i moze nie zawsze bezposrednio ale jednak daja odczuc czlowiekowi ze jest sie dyskryminowanym. Wydaje mi sie ze w Usa dziala zasada " chcacemu nie dzieje sie krzywda" w europie niestety zdominowanej przez socjalizm nie da sie osiagnac takiego poziomu zycia ambitnej osobie co w stanach tak mi sie wydaje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 99
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź
4 godziny temu, SuperTraveller napisał:

Odnosząc się do posta @kozdii

2. Ubezpieczenia

W UK też można kupić ubezpieczenie od wszystkiego a ceny ubezpieczeń auta są koszmarnie wysokie. Często po roku lub dwóch ludzie wydają łącznie na ubezpieczenie większą kwotę niż kosztowało ich własne auto.

4. Emerytura

W Anglii też nie można na kokosy liczyć po przejściu na emeryturę. Jeżeli chodzi o PL to emerytura dla wielu oznacza po prostu walkę o przetrwanie/egzystencję.

5. Leczenie

Na Wyspach leczenie wszystkiego sprowadza się do paracetamolu...

6. Zarobki

Z moich obserwacji i danych znalezionych w sieci wynika, że 80% procent emigrantów z Polski nie przekracza 1300 funtów miesięcznie. Średnia w tym kraju wynosi ponad 2000 funtów. Emigrantowi ciężko jest się przebić na wyższy pułap zarobków.

7. Wydatki

Siła nabywcza przeciętnej pensji w USA jest jedną z najwyższych na świecie i szczerze wątpię w te ceny porównywalne do norweskich które są przecież bardzo wysokie ale idzie to w parze z zarobkami.

8. Samochody

Z opisu wygląda w zasadzie podobnie jak na Wyspach.

Powstrzymałbym się przed pisaniem zdań typu "W Europie za minimalna krajowa tez bedzie ciezko tobie zyc ... jednak tutaj jeszcze gorzej." Po pierwsze w Anglii czy Niemczech można bezproblemowo wyżyć za minimalną krajową a po drugie USA są ogromne i bardzo zróżnicowane a Wy żyjecie tylko w jednym ze stanów i to od stosunkowo niedługiego czasu.

Zatem powiedzenie "Wszędzie dobrze gdzie nas nie ma" działa tutaj w obie strony.

Nie wiesz o czym piszesz. Nigdzie w US nie przeżyje się za minimalną. Absolutnie nigdzie. Wszystkie zachodnie państwa europejskie to czysty socjalizm w porównaniu do US. Tu jest dobrze jak jesteś po właściwej stronie kapitalistycznego równania.

Ten wątek zrobiłby się jakimś bezsensownym wyzalaniem się na państwa w których poszczególni piszący żyją a bez bezpośredniego porównania do US są one bezwartościowe.

Post Kozdii jest dość zgodny z rzeczywistością i żeby było jasne, ja absolutnie nie mam powodów do narzekania - ale widzę jak łatwo znaleźć się w miejscu gdzie się ma tych powodów aż nadto, szczególnie świeżym imigrantom.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tez sie zgadzam ze post kozdii jest trafny, wazny i ciekawy. 

Z perspektywy kogos kto mieszka w USA dziesiatki lat widze jak zycie przecietnych ludzi w USA ciagle sie pogarsza. Kiedys mozna bylo z jednej przecietnej pensji utrzymac (skromnie) 4-osobowa rodzine i nawet wyksztalcic 2 dzieci na publicznych uczelniach. To sie skonczylo prawie 40 lat temu. Sama studiowalam na (nawet slawnej) uczelni gdzie z naprawde mala pozyczka, mozna bylo zaplacic za czesne i wszystkie koszta pracujac na pol-etatu w ciagu roku akademicznego i na pelen etat w lecie. Teraz ta sama publiczna uczelnia, razem z kosztem utrzymania sie, kosztuje prawie $30,000 na rok. 

Widze, jak przecietni Amerykanie pracuja wiecej, a maja mniej, to jest po prostu fakt. Social mobility jest teraz bardziej mozliwa w Europie niz w USA... a to byl zawsze atut tego kraju - ze ludzie mogli sie wybic ekonomicznie w przeciagu jednego pokolenia. 

http://www.politifact.com/punditfact/statements/2013/dec/19/steven-rattner/it-easier-obtain-american-dream-europe/

Co sie zmienilo? Sila nabywscza przecietnej pensji sie dramatycznie skurczyla, a koszta mieszkania, opieki lekarskiej i wyksztalcenia dzieci polecialy w gore w szalonym tempie. Dodaj do tego outsourcing prac za granice, coraz mniejsza rola zwiazkow pracy, i kolosalne (niemoralnie wysokie, IMO) pensje wysoko-kierownicze... i masz Ameryke w dzisiejszych czasach. 

Czy to znaczy ze nie powinno sie rozwazac imigracji do USA? Powiem: jezeli jestescie mlodzi, zaraz po studiach, lub jezeli macie dobre wyksztalcenie (przewaznie techniczne) i jestescie gotowi na ciezka prace (to znaczy malo urlopu, ogromna presja w korpo zeby pracowac bezplatne nadgodziny itp.) przez dobre 15-20 lat zeby sie usytuowac - USA nadal ma dla ciebie mozliwosci. Dla innych nie wiem czy emigracja z Europy ma sens, no chyba ze chce sie po prostu przygody, i jest sie w stanie wrocic do UE lub Polski. 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

The grass is always greener on the other side.. Jak jesteś zdrowy, wykształcony lub masz fach w ręku i nie zatęsknisz za socjalem z UK to uważam że warto.

Zarobki w swoim fachu zawsze można sprawdzić np. na Glassdoor.

Ogólnie US wypada korzystnie w porównaniu z Europą przy zawodach wymagających wysokich kwalifikacji. Jako kelner, zmywak czy kasjer na pewno bym się nie pchał za ocean.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z miejsc w których było dane mi pomieszkać najgorzej rzecz jasna żyje się w Polsce. Chcecie powiedzieć, że przeciętna jakość życia w US jest jeszcze gorsza niż w PL i znaczny procent nie tylko nie odczuje poprawy ale wręcz pogorszenie swojej sytuacji? Serio pytam.

I jeszcze kwestia która została poruszona w poście @kozdii. Czy w Stanach faktycznie można poczuć się jak u siebie? Bo ja wszędzie gdzie byłem czułem się obco i właśnie jednym z czynników które mnie ciągną do US jest nadzieja na to, że jako emigrant mógłbym się tam koniec końców zaaklimatyzować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dyskusja zaczela sie od pytania zadanego przez kogos kto nie mieszka w Polsce ale w UK. Wiec porownywalismy realia zycia przecietnego czlowieka w (jeszcze) UE, a nie przecietnego Polaka. OP pisze ze chce zalozyc rodzine, lubi podrozowac i zarabia razem z zona 40K funtow... za taka pensje w USA nie bedzie ani w stanie kupic domu, ani wyksztalcic swoje przyszle dzieci, ani nawet myslec o podrozach.

"Czy w Stanach faktycznie można poczuć się jak u siebie?" Niektorzy zawsze beda sie czuc "obco." Ale znam baaaardzo duzo imigrantow ktorzy sie absolutnie zaaklimatyzowali. To jest bardzo indiwidualna sprawa.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

30 minutes ago, SuperTraveller said:

I jeszcze kwestia która została poruszona w poście @kozdii. Czy w Stanach faktycznie można poczuć się jak u siebie? Bo ja wszędzie gdzie byłem czułem się obco i właśnie jednym z czynników które mnie ciągną do US jest nadzieja na to, że jako emigrant mógłbym się tam koniec końców zaaklimatyzować.

Tak. Bardzo dużo ludzi mówi "z akcentem" - nie budzi to zdziwienia. Co więcej większość w lokalnych społecznościach to przyjezdni. Czasami z innego stanu, czasami z innego miasta, a czasami z innego kraju. Nikomu to nie przeszkadza. Społeczeństwo jest otwarte i bardzo bardzo przyjazne dla emigrantów. Wielu emgrantów robi normalne kariery. W Niemczech (wg mojego dośwadczenia) to prawie nie do pomyślenia aby auslander został szefem niemieckiej firmy i mówił do podwładnych po niemiecku z polskim/czeskim/francuzkim akcentem. W USA to normalne, że imigranci pną się po szczeblach kariery zawodowej na równi z Amerykanami z urodzenia. Może to wynikać z otoczenia gdzie mieszkam i pracuję, ale czuję się u siebie - nie czuję ani grama wykluczenia z racji tego, że mówię z ciężkim polskim akcentem czy że jestem relatywnie nowy w tym miejscu (przyjechałem to niecałe 3 lata temu)

Bardzo ważny inny aspekt poruszyła @kozdii - a mianowicie dom na emeryturę. Tak jak obserwuję ludzie bardzo często zmieniają domy. Nasza jakaś narodowa tradycja jest taka, że jak dorobisz się domu to mieszkasz w nim do końca życia a później przekazujesz dzieciom. Tutaj chyba tak to nie działa. Mieszkasz w takim domu na jaki cię stać w danej chwili i jaki spełnia twoje potrzeby. Np ja mieszkam w okolicy gdzie jest bardzo dobra szkoła podstawowa publiczna a rejon jest zamknięty - więc trzeba tu fizycznie zamieszkać aby posłać dziecko do tej szkoły. Wielu więc kupuje domy jak dziecko ma 3-4 lata i sprowadza się tutaj a w momencie gdzy dziecko opuszcza szkołę sprzedają i przenoszą się w rejon prefereowanego liceum (High-school). Na emeryturę też duży rodzinny wielosypialniowy dom sprzedaje się i zamieszkuje się w mniejszym - płaci się przez to niższe podatki a nadwyżkę pieniędzy która pozostaje po takiej transakcji można dołożyć do emerytury. Domy nie są traktowane jako "święta ojcowizna", którą należy przekazywać kolejnym pokoleniom. Kiedyś usłyszałem, że Amerykanie mieszkają tam gdzie jest praca a nie pracują tam gdzie mieszkają - coś w tym jest

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, mcpear napisał:

 Na emeryturę też duży rodzinny wielosypialniowy dom sprzedaje się i zamieszkuje się w mniejszym - płaci się przez to niższe podatki a nadwyżkę pieniędzy która pozostaje po takiej transakcji można dołożyć do emerytury. Domy nie są traktowane jako "święta ojcowizna", którą należy przekazywać kolejnym pokoleniom. Kiedyś usłyszałem, że Amerykanie mieszkają tam gdzie jest praca a nie pracują tam gdzie mieszkają - coś w tym jest

Zgadzam sie z tym. Wiekszosc rodzin ktorych znam w pewnym momencie sprzedalo dom w ktorym dzieci byly wychowane, przeprowadzaja sie do czegos mniejszego. Sama to zrobilam kiedy moje najmlodsze poszlo na studia. Generalnie mowiac Amerykanie ani nie mieszkaja w "domu rodzinnym" ani nie oczekuje ze go odziedzicza. 

Co do tego ze Amerykanie mieszkaja tam gdzie jest praca - tak: ludzie tu przeprowadzaja sie ze wzgledu na prace raczej czesto. Chociaz nawet to tez sie zmienia: spoleczenstwo zrobilo sie mniej mobilne niz bylo kilkadziesiat lat temu, kiedy 20% ludzi sie przeprowadzalo co roku do innych stanow. 
http://www.npr.org/2017/08/04/541675186/fewer-americans-are-moving-to-pursue-better-jobs-across-the-nation

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...