Skocz do zawartości

Piekne San Francisco, perla swiatowej turystyki


ilya_

Rekomendowane odpowiedzi

8 godzin temu, mola napisał:

Wracam do tematu, bo właśnie nabyłam i zaczęłam czytać książkę Sama Quinonesa " Dreamland: The True Tale of America's Opiate Epidemic". Właśnie niedawno wyszło polskie wydanie (jest polski ebook na stronach Wyd. Czarne, polski tytuł to Dreamland po prostu). Przeczytałam spory kawałek i jak ktoś jest zainteresowany tematem to polecam. 

Dzięki za polecenie, z chęcią zakupię i przeczytam. Ciekawy temat. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 74
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź
14 godzin temu, mola napisał:

Wracam do tematu, bo właśnie nabyłam i zaczęłam czytać książkę Sama Quinonesa " Dreamland: The True Tale of America's Opiate Epidemic". Właśnie niedawno wyszło polskie wydanie (jest polski ebook na stronach Wyd. Czarne, polski tytuł to Dreamland po prostu). Przeczytałam spory kawałek i jak ktoś jest zainteresowany tematem to polecam. 

Ja spasuje, mam relacje z pierwszej reki - od znajomej prosekutor ktora ostatnio musiala powiedziec trojce dzieci w wieku od 4 do 9 lat ze ich 28 letnia matka przedawkowala...

Ale kazdy ktoremu sie wydaje ze ten kraj to jak na filmach, powinien przeczytac.... + wspomniany przeze mnie fotoreportaz Nachtweya w Time - "Opioid Diaries" (a Nachtwey to znakomity fotograf wojenny, kto sie interesuje fotografia to musi znac).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To tylko dodam, że opowieść nie skupia się na ciężkich historiach osób uzależnionych (choć ciężko pisać o problemie bez nich), ale o tym jak zmieniało się leczenie bólu, jak zmieniały się reklamy leków, jak malutki okręg w Meksyku opanował rynek heroiny w USA i dotarł do nowej grupy docelowej - białej klasy średniej.

Krótki cytat (o wprowadzeniu na rynek valium w latach 60tych):

Część kampanii miała na celu przekonanie lekarzy do przepisywania Valium, które opinia publiczna uważała za środek niebezpieczny. Reklamy nakłaniały ich, by ból fizyczny łączyli ze stresem, a w Valium widzieli odstresowywacz. Matka chorego dziecka miała przecież prawo się denerwować. Środek adresowano przede wszystkim do kobiet i przedstawiano go jako sposób na uśmierzenie napięcia związanego z byciem żoną oraz matką. Zanim ruch feministyczny urósł w siłę, zakładano, że kobiety będą potrzebować takiego wsparcia przez resztę życia, więc kwestia właściwości uzależniających nie miała żadnego znaczenia.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wspollokator mojego dobrego kumpla przedawkowuje opiaty srednio raz na kwartal. Nie wiem jak to sie dzieje, ze wciaz jest wsrod nas. Straszne uzaleznienie. Koles wydaje ostatnie pieniadze jakie ma na tabsy. A jak nie ma pieniedzy, to sprzedaje to, co ma albo oddaje do sklepu to co kupil dzien wczesniej. Niejednokrotnie kradl i wpadal w kondlikty z prawem. Na domiar zlego ma jakis disorder... moim zdaniem wszystkie symptomy wskazuja na osobowosc na pograniczu, czyli borderline (mimo ze zostal zdiagnozowany i jego psychiatra mowil, ze jest bipolar, ale uwazam, ze to bledna diagnoza) plus czesto prowadzil dlugie konwersacje (na glos) sam ze soba bez wzgledu na to jak bardzo byl high. On czesto ze mna rozmawial i pewnego dnia zaoferowalam, ze zawioze go na rehab. Poszukalismy osrodkow w necie, i najpierw zaczal sie pakowac i podszedl nawet entuzjastycznie do pomyslu, ale po 20 minutach stanal i jakby sie zamyslil i powiedzial “ale mam ich oklamac, ze mam problem z dragami?” ... rece mi opadly. Co sie z nim dzieje dzisiaj? Nie wiem... nie utrzymuje z nim kontaktu. Wiem, ze wciaz zyje, a jak zyje to tez wiem, ze wciaz bierze. Bardzo mi szkoda czlowieka, bo to jest wbrew pozorom oczytany i na swoj sposob madry koles, w dodatku bardzo dobrze wygladajacy, nawet przystojny. Ktos kto go nie zna nigdy by nie powiedzial, ze ma taki problem, bo on sobie dobrze wyglada. Dopiero po zachowaniu mozna poznac, ze jest bardzo niedobrze z nim. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, mola napisał:

Część kampanii miała na celu przekonanie lekarzy do przepisywania Valium, które opinia publiczna uważała za środek niebezpieczny. Reklamy nakłaniały ich, by ból fizyczny łączyli ze stresem, a w Valium widzieli odstresowywacz. Matka chorego dziecka miała przecież prawo się denerwować. Środek adresowano przede wszystkim do kobiet i przedstawiano go jako sposób na uśmierzenie napięcia związanego z byciem żoną oraz matką. Zanim ruch feministyczny urósł w siłę, zakładano, że kobiety będą potrzebować takiego wsparcia przez resztę życia, więc kwestia właściwości uzależniających nie miała żadnego znaczenia.

 

To jest troche taka istota ameryki. Bezlitosne wykorzystywanie ludzkich slabosci do zarobienia na nich pieniedzy. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...