Skocz do zawartości

Wlasny ośrodek leczenia uzależnień w usa


Rekomendowane odpowiedzi

8 godzin temu, kzielu napisał:

Na pewno ? Dlatego wszyscy robia sobie zarty z millenialsow ze roszczeniowi ? Bo maja szczerze mowiac zycie do dupy - gigantyczne student loans nie do splacenia w rozsadnym czasie i coraz gorsze perspektywy na prace. Sytuacja oszczednosci emerytalnych od czasow boomerow (czy nawet mojej generacji - dla porzadku mam 44 lata - na ktora tu sie nie zalapalem) ktorzy mieli company funded pensions (co w tej chwili jest raczej nie spotykane - firma w ktorej pracuje przestala je oferowac w 2010 a jakies pol roku temu je zamrozila dla tych ktorzy mieli) zmienila sie dosc drastycznie a te wszystkie 401k w tej chwili beda warte niewiele...

I dokladnie tak samo jest w Europie, tylko gorzej. Bezrobocie wsrod mlodych, tych ponizej 25 roku zycia, od lat utrzymuje sie na niezmiennie wysokim poziomie - 36 procent w Grecji, 30 procent we Wloszech i Hiszpanii, 20 we Francji, Portugalii czy nawet - w zawsze podawanym za socjalistyczny przyklad prymusa - Szwecji.

Cale Poludnie Europy jest moim zdaniem stracone - ludzie sie burza, protestuja, glosuja na coraz to nowe partie, ale system jest niewydolny i niereformowalny. Podatki, biurokracja, korupcja, a co lepsze prace osadzone od dziesiecioleci przez starych wyjadaczy i zakonserowane dla znajomych. We Wloszech trzydziestolatkowie mieszkajacy z rodzicami to norma. Hiszpanie maja "oburzonych", Francuzi "zolte kamizelki", ale w rzeczywistosci nic sie w tych krajach nie zmienia.

Nienajgorzej jest jeszcze z tego co rozumiem w Niemczech, no i w UK, ale firmowe emerytury, przywileje, czy zwykly etat - to takze tutaj przeszlosc. Zero hours contracts czy samozatrudnienie to norma. W UK zwykli niewykwalifikowani robotnicy na budowie sa teraz na samozatrudnieniu!

Ale pomimo tego, lub moze raczej dzieki temu relatywnemu liberalizmowi, ciagna tu ludzie z Poludnia (Hiszpanow w Edynburgu jest juz chyba wiecej niz kiedys Polakow) bo tam moze i oficjalnie socjalizm, ale czesto w praktyce brak dla mlodych jakichkolwiek mozliwosci. Pare miesiecy temu wiozl mnie Wloch, ktoremu bardziej sie oplaca bycie taksowkarzem w Szkocji, bo we Wloszech panstwo mu doslownie pozarlo podatkami biznes.

Co na plus, to tak, studia. Ale tu problem powstaje taki, ze jak cos maja wszyscy, to wartosc tego sie bardzo szybko dewaluuje. I stad masa socjologow, psychologow, humanistow i innych, ktorzy albo sa bezrobotni, albo pracuja ponizej kwalifikacji. No i opieka zdrowotna, tak, ale to akurat mlodych - z oczywistych wzgledow - srednio jeszcze interesuje. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 32
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Na podstawie tego co widzę u mlodych ludzi, ktorych przyjmujemy do pracy sądzę że oni America Great Again nie zbudują. 

To że niewiele potrafi młody człowiek jestem w stanie zrozumieć, ale tego że nie ma ochoty się niczego nauczyć, niemal jawnie się obija, nie zaakceptuję nigdy.

A aspiracje, godne absolwentów co najmniej MIT.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, andyopole napisał:

Na podstawie tego co widzę u mlodych ludzi, ktorych przyjmujemy do pracy sądzę że oni America Great Again nie zbudują. 

To że niewiele potrafi młody człowiek jestem w stanie zrozumieć, ale tego że nie ma ochoty się niczego nauczyć, niemal jawnie się obija, nie zaakceptuję nigdy.

A aspiracje, godne absolwentów co najmniej MIT.

Moje obserwacje z 6-letniego okresu w UK gdzie zajmowałem się ludzmi, głównie młodymi, zaczynając od interview przez performance monitoring i dalej, są niestety bardzo podobne. Nie wiem czy większosc, ale myślę, ze blisko połowa na którymś momencie odpada, zazwyczaj rezygnuje. Częśc z powodów szeroko pojętej "głupoty" - alkoholu, narkotyków czy tym podobnych uzaleznień lub , lenistwa, to było i wcześniej i będzie w przyszłości. Ale największej grupie młodych się "nie udaje" z powodu niecierpliwości. Dobrze, bogato i super ma byc tu i teraz. Koncept wyrzeczeń, oszczędnośi, cięzkiej pracy, niepowodzeń z których trzeba się otrzepac, wstac i iśc dalej absolutnie u nich nie istnieje.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 godziny temu, katlia napisał:

 Moze faktycznie pokolenie temu pieniadze lezaly na ulicach w USA a teraz nie. W kazdym razie zmienilo sie i to bardzo. 

Nie lezały, ale warto rzucic trochę historycznego światła, i przypomniec, ze to nie tylko silniejsze związki zawodowe, państwowe inwestycje czy szeroko rozumiany "socjalizm" (a przeciez i tak mniejszy niz dziś w Europie) były przyczyną powojennego prosperity USA lat 50-tych, 60-tych czy nawet wczesnych 70-tych:

- Amerykańska gospodarka się rozkręciła bo reszta świata została zniszczona w hekatombie II wojny światowej. Jeśli dziś zginąłby taki procent ludzi jak wtedy, tym co by przezyli, tez zyłoby się dobrze...

- Kobiety siedzały w domu. A przynajmniej ich zdecydowana większosc. I jak juz forumowe kolezanki wypuszczą z płuc powietrze które wcągnęły w gaspie po przeczytaniu tego zdania... :) ... to nie mówię, ze było to dobre... ale po prostu stwierdzam fakt. Jezeli na rynek pracy wypuści się więcej ludzi, to jest więcej konkurencji, i maleją, lub wolniej rosną, oferowane przez biznesy stawki. Zwłaszcza jeśli kobietom biznesy płacą mniej. W jakim stopniu ten proces był wynikiem konieczności, a w jakim społecznej rewolucji i emancypacji która przybrała na sile w latach 60-tych... to mozna dyskutowac.

- Mniejszości rasowe, głównie Afroamerykanie, "siedzieli w gettach". To jest tez coś o czym ludzie nie pamiętają. Bo przywołując "złote lata 50-te", tak naprawdę przywołują oni sytuację ekonomiczną białych męzczyzn. Nikt nie mówi, jak dobrze w tej mitycznej przeszłości zyło się samotnym czy ambitnym kobietom, Afroamerykanom czy imigrantom pierwszego pokolenia.... Bo się nie zyło. Wszystkie te grupy społeczne w kolejnych dekadach wywalczyły "koncesje", a ze dobrobyt nie bierze się z powietrza, biali mezczyzni na tym stracili. Co i tez jest po części powodem dzisiejszego "backlash'u" i ery Trumpa.

- imigracja, głównie ta z Latynoskiego i Trzeciego Świata, była mniejsza. I o ile imigracja słuzy wskaznikom ekonomicznym i biznesowi, co zawsze podkreślają wszystkie media, tak jednocześnie spowalnia wzrost stawek klasy pracującej, a czasem wprost odbiera miejscowym robotnikom pracę. Jest to niepopularne w mediach i niepoprawne politycznie stwierdzenie, ale niestety "oczywiście oczywiste".... Tak samo jak to, ze nowi imigranci są bardzo uzytecznym dla korporacji narzędziem umozliwiającym stopniową erozję siły związków zawodowych i praw pracowniczych o które lokalni robotnicy walczyli przez dziesięciolecia.

To był skomplikowany system naczyń połączonych, i juz samo powyzsze wskazuje, ze nie ma tu absolutnie powrotu do przeszłości.

Co jeszcze bym dodał, to takze szerokie zmiany kulturowe białej części społeczeństwa. Owszem, kultura lat 50-tych była sukcesem ekonomicznym, ale, oprócz juz wspomnianego przywiązania większości kobiet klasy średniej do mezowego portfela czy innych powaznych grzechów, miała tez swój osobisty koszt. Praca od 9 do 5, dobrze płatna, ale często monotonna, zycie w sztywnych konserwatymnych konwenansach społecznych, papierosy, steki i śmierc na zawał przed emeryturą... Dziś za taką pracę i zycie duzo ludzi dałoby się pokroic... ale w latach 60-tych młodzi się przeciwko temu systemowi zbuntowali. Liberalna lewica się przeciwko temu sama zbuntowała. Środowisko uniwersyteckie się przeciw temu zbuntowało. I dziś, z dumą podkreślając zasługi na rzecz walki o prawa człowieka i obywatela, słusznie zresztą, lewica jednocześnie wykazuje się amnezją i nawet po stracie wyborców pracujących którzy dziś głosują na prawicę bądz populistów nie jest w stanie przyznac, ze przy okazji swojej rewolucji "wylała dziecko z kąpielą".

Wartości takie jak cierpliwośc, oszczędnośc, umiarkowanie, cięzka i nudna praca (nie mówiąc juz o religijności) były w latach 60-tych przez wielu młodych kontestowane, jeśli nie wręcz wyśmiewane. Gdy w 1968 Czesi byli najezdzani przez Sowietów a polscy studenci pałowani przez komunistów, rozpuszczeni dobrobytem wypracowanym przez ich konserwatywnych rodziów studenci na zachodnich uniwerytetach protestowali machając czerwonymi flagami. Perspektywa pracy do końca zycia od 9 do 5 i śmierc to był dla nich koszmar. Trzeba było przeciez znalezc w zyciu sens, odnalezc siebie, byc indywidualistą :rolleyes:...  Jak juz marihuana Wodstocku zamieniła się w końcu lat 70-tych w cięzsze uzywki, a ekonomia siadła, częsc dzieci kwiatów wymarła, większośc dorosła, reszta okopała się w mediach lub na Uniwersytetach (na których to pozycjach siedzi do dziś) i w USA przyszedł czas na reaganowską konserwatywną konkrrewolucję (a w UK tchatcherowską).

Ta kontrrewolucja z czasem wyprodukowała swoje własne neoliberalne, bardzo niebezpieczne dla systemu patologie, które widzimy na codzień dzisiaj, ale jeśli ktoś wierzy, ze socjalizm jak zaklęciem przywróci stare dobre czasy, to niestety będzie bardzo, bardzo rozczarowany.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

48 minut temu, rzecze1 napisał:

ale jeśli ktoś wierzy, ze socjalizm jak zaklęciem przywróci stare dobre czasy, to niestety będzie bardzo, bardzo rozczarowany.

Nikt w to nie wierzy. Nikt tez nie chce "starych dobrych" czasow bo jak sam piszesz one nie byly tak dobre dla wielu poza bialych facetow/WASP'ow. Czego nie chca to obecnego socjalizmu dla bogatych & dla ogromnych firm, na koszt podatnikow ktorzy maja coraz mnej. 

I dodam to od siebie: jest bardzo wygodnie siedziec w Europie gdzie masz opieke lekarska, urlopy, zlobki, wyksztalcenie dzieci, i najrozniejsze socjaly -- i krytykowac Amerykykanow ktorzy sa "negatywnie" nastawieni na kapitalizm. Ja bym powiedziala ze tu wieje troche (a czesto wiecej niz troche) i hipokryzja i troche ignorancja pokryta arogancja. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, katlia napisał:

Nikt w to nie wierzy. Nikt tez nie chce "starych dobrych" czasow. Czego nie chca to obecnego socjalizmu dla bogatych & dla ogromnych firm, na koszt podatnikow ktorzy maja coraz mnej. 

Częśc myślę jednak wierzy, bo i przywołują wybrane statystyki z tamtych czasów przy kazdej okazji. I o ile całości ich programu nigdy bym nie zaakceptował, tak "berniści" są dziś potrzebni, chocby aby tylko postraszyc prawicę, jeśli nie zmusic konformistyczną "globalistyczną" lewicę do działania w najbardziej palących kwestiach

Pod postulatem zwalczania socjalizmu dla korporacji kosztem podatników podpisuję się oczywiście obiema rękami.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

51 minut temu, rzecze1 napisał:

Częśc myślę jednak wierzy, bo i przywołują wybrane statystyki z tamtych czasów przy kazdej okazji. I o ile całości ich programu nigdy bym nie zaakceptował, tak "berniści" są dziś potrzebni, chocby aby tylko postraszyc prawicę, jeśli nie zmusic konformistyczną "globalistyczną" lewicę do działania w najbardziej palących kwestiach

Pod postulatem zwalczania socjalizmu dla korporacji kosztem podatników podpisuję się oczywiście obiema rękami.

No to zgadzamy sie pod dwoma waznymi punktami. Bernisci to ideolodzy... ja tam nie ufam takim nie zaleznie w jaka ideologie wierza.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

48 minut temu, katlia napisał:

I dodam to od siebie: jest bardzo wygodnie siedziec w Europie gdzie masz opieke lekarska, urlopy, zlobki, wyksztalcenie dzieci, i najrozniejsze socjaly -- i krytykowac Amerykykanow ktorzy sa "negatywnie" nastawieni na kapitalizm. Ja bym powiedziala ze tu wieje troche (a czesto wiecej niz troche) i hipokryzja i troche ignorancja pokryta arogancja. 

Hmm. Temat był o dzisiejszych wyborach młodych ludzi, i myślę, ze podałem wystarczająco duzo danych z Europy które przeszłe, i obecne trendy tłumaczą. Jeśli kiedyś w przyszłości młodzi będą masowo emigrowac z krajów wolnorynkowych do tych bardziej socjalistycznych... to wtedy się temu przyjrzę z taką samą skrupulatnością. Co i moze dla mnie jest łatwiejsze, bo emocjonalego przywiązania do frakcji politycznych nie mam zadnego.

A co do bardziej osobistych kwestii, jak hipokryzja, to niestety nic w odpowiedzi nie mam... Jestem w najbardziej liberalnym kraju jaki istnieje po tej stronie Atlantyku. Reszta zamknięta. Z oczywistych powodów, bo i chyba wiemy co by się stało jakby otworzyli :)  Chociaz akurat dla mnie osobiście, to juz raczej nie wiek na przygody. Ale jakbym miał 20 lat to muszę powiedziec, ze moje zachowanie byłoby dokładnie takie jakie jest młodych Europejczyków.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@rzecze1 - jak zwykle szacun za swietnie napisany post i swietne historyczne podsumowanie jak sie znalezlismy tam gdzie jestesmy.

O ile moze i kiedys sie z pracy od 8 do 5 wysmiewano i to byl standard to juz od dawna nie jest. W US istnieje (pewnie wiesz) takie pojecie jak "exempt" - wiekszosc ludzi salaried (czyli tych ktorzy nie maja placone za godzine pracy tylko w miare stala pensje) jest exempt - i kokretnie to sa oni exempt z Fair Labor Standards Act - co jest z samej nazwy jest maksymalna patologia. Te 8-5 to czesciej jest 6am-8pm bez nadgodzin.

Family Medical Leave Act zapewnia kobietom rodzacym dziecko _unpaid_ leave i tylko tyle. To sa patologie ktorych w cywilizowanym swiecie sie nie spotyka. Socjalizm oczywiscie dobrobytu nie przyniesie ale tutaj jest (a dokladnie nazwa) uzywany do manipulowania tych slabiej myslacych przeciwko standardom ktore w kazdym cywilizowanym _kapitalistycznym_ kraju sa od dawna i z ktorych to by bardzo skorzystali.

Odnosnie mlodych - oczywiscie media naglasniaja tych ktorych podobno sie nic nie chce i sa roszczeniowi. Tych ktorych ja widuje jako co-opow u mnie w firmie to baaardzo kumaci i chetni do ciezkiej pracy (fakt ze sa na studiach i przychodza robic inzynierska robote a nie kopac rowy) mlodzi ludzie - zadluzeni po uszy przed studia.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, kzielu napisał:

To sa patologie ktorych w cywilizowanym swiecie sie nie spotyka. Socjalizm oczywiscie dobrobytu nie przyniesie ale tutaj jest (a dokladnie nazwa) uzywany do manipulowania tych slabiej myslacych przeciwko standardom ktore w kazdym cywilizowanym _kapitalistycznym_ kraju sa od dawna i z ktorych to by bardzo skorzystali.

Absolutnie. System zdrowotny jest najczarniejszą stroną USA i najbardziej kosztowną dla budzetu ze wszystkich rozwiniętych krajów Zachodu, o czym zresztą wielokrotnie tu pisaliśmy. Państwowa słuzba zdrowia ma swoje minusy, bo jak chcesz coś zrobic szybko lub dobrze to i tak idziesz prywatnie...ale wszystko jest lepsze od tego co macie teraz. „Darmowe” emergency i zdelegalizowanie wszystkich bandyckich parktyk szpitali i firm ubezpieczeniowych zmieniłoby USA zdecydowanie na plus.

Ukrócic kryminalne działania korporacji wobec klientów oraz trochę zreformowac system szkolnictwa wyzszego tez by się przydało (choc nie drastycznie, całkowita darmowośc w Europie się moim zdaniem nie sprawdziła i wytworzyła swoje problemy i  szkodliwe dla społeczeństwa anomalie). Generalnie wspieram taki socjalizm który pomaga wstac tym, którzy się przewrócą próbując, a nie tym, co lezą i im wygodnie, i gdzie trzeba - wspiera najbardziej zdolnych.

Co do reszty... Resztę bym zostawił stanom i temu ile ich mieszkańcy są skłonni płacic podatków. Bo w ostateczności, wszystko się do tego sprowadza. @katlia napisała wcześniej o tym socjalizmie w którym zyję ja.. zatem dla lekkiego porównania korzyści i kosztów:

- słuzba zdrowia w UK jest darmowa. Najbardziej to się oczywiście przydaje w nagłych wypadkach. Przy wjezdzie na A&E, czy jak to u Was mówią – ER, przyjmą Cię według potrzeb, a nie portfela. Nie musisz się o nic martwic i to jest zdecydowanie największym, największym plusem. W inych sprawach – na wizytę czeka się dniami, potem na wizytę diagnostyczną czeka się tygodniami, na jakiś zabieg związany z condition niezagrazającą zyciu – miesiącami, jeśli nie latami. Doktorzy/pielegniarki chcą się Ciebie pozbyc z gabinetu najszybciej jak się da, paracetamol jest lekarstwem na wszystko... Chorzy naprawdę muszą miec asertywnośc charakteru i nauczyc się walczyc o swoje podczas wizyt, w innym wypadku, jeśli jest z nimi zle, dołączają do całej rzeszy ofiar brytyjskiej „diagnostyki” którzy choroby mają zdiagnozowane w ostatniej fazie...kilka tygodni przed śmiercią. Polskie mamy to by mogły duzo więcej w tych kwestiach napisac bo one wiedzą jak szturmem brac NHS :)

- emerytura państwowa wynosi obecnie 134 funty tygodniowo... tak długo jak wyrobiłeś 39 lat. Jest to jakieś 167 dolarów, a ze przelicznik kosztów zycia w obu krajach jest nadal mniej więcej 1:1 jeśli chodzi o jednostki walutowe... to mozecie sobie wyobrazic, ze bez prywatnej/firmowej emerytury nie da się zyc (co i akurat parę lat temu stało się dla  obowiązkowe...taki dodatkowy, „cichy” podatek). Nizej uzywam tego przelicznika co by było łatwiej sobie wyobrazic.

- studia w Szkocji są darmowe, w Anglii juz nie. Na dobrych  uczelniach koszt dla rezydentów to lekko ponad  11 000 tysięcy dolarów za rok. Nie najgorzej, ale zdecydowana większośc musiałaby brac kredyty

- chorobowe to 112 dolarów tygodniowo, do 28 tygodnia.

- maternity leave – 6 tygodnii na 90% tygodniowych zarobków, co jest akurat całkiem spoko. Potem jakieś 187 dolarów do 39 miesiąca po urodzeniu

- urlop to 28 dni (przy pięciodniowym tygodniu pracy), płatny według średniej zarobków

- bezrobocie – 87 dolarów tygodniowo

- zalezności  pracownik-pracodawca są zróznicowane. Częśc jest salaried, tak jak w Twoim przykładzie, i co sobie wynegocjują, to mają, Większośc nadal pracuje na normalnych kontraktach, i tu obowiązują wszystkie powyzsze zasady, lub lepsze, ale taką pracę coraz trudniej dostac. Do tego dochodzą agencje, ”zero hours contracts” oraz samozatrudnieni, a tu rosnąca liczba to ludzie od przysłowiowego „kopania” rowów... Tu oczywiście „samozatrudnienie” to jest pic na wodę. Większosc z powyzszych pracowniczych przywilejów dostaje się od pracodawcy, a tu pracodawcą jest „kopiący rowy”... zatem co sobie da, urlopu czy czegokolwiek, to jego... ten dla kogo w rzeczywistości pracuje ma kłopot z głowy...

- childcare jest tak drogie jak chyba juz wszędzie.... U mnie w pracy 90 procent kobiet po macierzyńskim nigdy nie wróciło na full time, bo im się to po prostu nie opłaca...

Za taki, średniej jakości socjalizm, z tego co wiem najmniejszy w Zachodniej Europie...człowiek zarabiający średnią krajową (tą GUS-owską, czyli zawyzoną i mającą „średnio” współnego z rzeczywistymi zarobkami większości społeczeństwa, w zeszłym roku wynosiła ona 45 000 dolarów), taki taxpayer zapłaci we wszystkich podatkach (wasze income, state FICA, MEDICAID czy co tam jeszcze z paychecków odchodzi...) jakieś 22%, plus cokolwiek odlicza na dodatkową, przyszłą emeryturę, u mnie to jest akurat dodatkowe 4 procent. Człowiek zarabiający 62 tysiące dolarów, a to juz jest stawka porządna, prace z kategorii tzw. 50K Plus, zapłaci juz 28-30 procent, plus dodatkowe składki emerytalne.

Czy to jest mało, czy duzo za to co od państwa dostajemy, to juz zostawię Wam do ocenienia. Dodam jedynie, ze samozatrudnieni i inni są oczywiście najbardziej „screwed”, bo podatki płacą, a mało co korzystają. Najbardziej „uprzywilejowaną” podatkowo grupą są oczywiście ci najmniej zarabiający... i tutaj statystyka która mnie akurat zszokowała – 44 procent dorosłych Brytyjczyków nie płaci zadnego incoime tax... bo zarabia mniej niz kwota wolna od podatku, a to jest 15,600 dolarów rocznie... Ale moim zdaniem to jest life not worth living...

Zatem jeśli wziąc brytyjski przykład za minimum, to za kazdy lepszy socjal trzeba by zapłacic odpowiednio więcej w income tax. Plus oczywiście w innych podatkach. VAT, wasz sales tax, to standardowo tutaj około 20 procent, nie zapomnajmy o tym!...

W Europie młodzi ludzie, jak i biznesy, z krajów socjalnych i wysokoopodatkowanych uciekają. Skandynawia moze byc tu bardziej skomplikowanym przykładem z róznych specyficznych powodów, ale cała reszta – lezy. Do tego dochodzi biurokracja. Mozemy sobie dyskutowac o tym czy i kiedy opłaci się w USA załozyc własny ośrodek leczenia uzaleznien (zeby chociaz zdanie było w "temacie" ;) ), taka dyskusja na gruncie europejskim skończyłaby się na jednym zdaniu - NIE. No chance. Gdyby Amerykanie byli wstanie się uporac na poziomie federalnym z humanitarnymi sprawami które wymieniłem na początku, ze słuzbą zdrowia na czele, a całą resztę zostawiliby stanom, to mielibyśmy dodatkowe kilkadziesiąt przykładów na to co działa bardziej, a co działa mniej... Ale na to będziemy musieli jeszcze trochę poczekac.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...