
katlia
Użytkownik-
Liczba zawartości
6 166 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
182
Zawartość dodana przez katlia
-
Cisza. Andy prawnika szuka. A Ty gralas? Maz "nie pozwala" kupowac Powerball. Ale kupujemy lottery.
-
Super. W jej wieku to juz nie zapomni.
-
W mojej probce statystycznej bylo inaczej. Dzieci naprawde nie lubily polskiej szkoly, chcialy grac w pilke nozna i chodzic na birthday parties jak wszyscy rowiesnicy w amerykanskiej szkole.
-
Ja bym powiedziala - nie forsowac. Moja corka tez sie zbuntowala kiedy zrozumiala ze do niej mowie innym jezykiem i niby dlaczego. Ale. My w domu nie mowilismy zupelnie po polsku, maz jest amerykaninem. Wiec to jest jeszcze trudniejsze. Znam polskie dzieci ktore byly zmuszane na ten polski, zmuszane do chodzenia do polskiej szkoly (wiec cala sobota zmarnowana, dla dziecka to katorga!) - i przewaznie nic dobrego z tego nie wyszlo. Natomiast rodziny ktore nic nie forsuja, po prostu mowia do siebie i do dziecka po polsku, i akceptowaly ze dziecko bedzie odpowiadac po angielsku, czesto mialy troche lepsze rezultaty. Dziecko uczylo sie jezyka tak raczej pasywnie - ale rozumialo. A to juz duzo! I tak jak @mola zauwazyla, czasami dziecko samo z siebie sie zainteresuje, co jest mniej prawdopodobne jezeli ma jakis opor do jezyka bo kojarzy z musem, z obowiazkowa szkola, itp. (Gdybyscie wy mieli wybor na pilke nozna w sobote albo szkola, to co byscie wybrali ?)
-
No fakt. Fajny Mariano na to nie zasluzyl.
-
Nie chodzilo o wystawe (chociaz ta w Krakowie potwierdzila jej opinie, lol) -- raczej bardziej atmosfera, formalnosc, te Jezusy wiszace z krwia plynaca po twarzy, ten mrok - napewno sa takie w US ale, jak mowilam, my nie chodzimy, a te ktore widzielismy we Francji i Wloszech byly inne... no i pelne turystow bo bylismy w lecie. Zupelnie inna atmosfera.
-
No wlasnie ze nie. Byla w kosciolach i w Rzymie i w Paryzu. We Francji te wystawy anty aborcyjne nie sa legalne... nie widzialam ich tez nigdzie w zachodniej Europie. Co do kunsztu i architektury, mozna doceniac i uczyc sie nie chodzac do kosciolow Co do tutejszych kosciolow - nie chodzimy, wiec nie wiem. Napewno w wielu sa te anty aborcyjne wystawy - w wielu stanach abrocja jest teraz nie legalna przeciez... uczenie historii i podstawowej biologii tez.
-
LOL! Serio, dziecko powiedzialo ze Polska jest creepy? Smieje sie, bo mi corka powiedziala ze koscioly w Polsce sa "creepy" (no, i zaszokowaly ja anty aborcyjne zdjecia przy wejsciu do Kosciola Mariackiego w Krakowie) -- i nie bedzie juz ich zwiedzala. Ale dziecko nie wychowywane w domu religijnym wiec trudno sie dziwic.
-
To akurat najmniejszy problem. Szkoly w USA sa przyzwyczajone do imigrantow, jest przewaznie bardzo "cieple" podejscie do uczniow, nauczyciele nie sa surowi bez powodu, program (ja bym powiedziala) jest latwiejszy ale tez przyjemniejszy (bo mniej stresu) dla dziecka. Dzieci odnajdywuja sie w US bardzo szybko.
-
Sam sobie odpowiedziales. Zwykly czlowiek - czy to Amerykanin czy Polak - nie emigruje jezeli nie musi. Zwykly czlowiek zyje mniej wiecej tam gdzie sie urodzil. Imigranci - zwlaszcza z rozwinietych krajow - to zupelnie inne osobowosci: ludzie ktorzy nie boja sie ryzyka, wielkich zmian, ciezkiej pracy, no i przewaznie maja juz jakies wyksztalcenie/umiejetnosci. (Ktore nie kosztowaly kokosy, bo studia lub szkoly zawodowe nie byly drogie.) Ja bym powiedziala ze to nie sa przecietni ludzie, i przyjezdzaja juz z mentalnoscia ktora bardzo pomaga w budowaniu nowego zycia. Ja tez zauwazylam ze Polacy ktorych znam w Colorado i w Californi nie tylko daja sobie tu rade, ale tez zyja fajnym, ciekawym zyciem.
-
Ogolnie zgadzam sie z innymi: poczatki moga byc trudne, i mozliwie ze na start bedzieci zyli na nizszym poziomie niz teraz w Polsce. Trzeba bedzie doszlifowac jezyk, zdobyc tutejsze profesjonalne kontakty, references, itp. Na start napewno nie bedziecie zarabiac kokosow, a koszty beda niemale: mozliwie ze bedziecie musieli kupic dwa samochody (w US komunikacja jest marna, jezeli w ogole istnieje), potem jakos urzadzic mieszkanie. Nie piszesz w jakim wieku jest wasza corka, ale mozliwie ze bedzieci mieli miesieczne (i niemale) koszty zwiazane albo z daycare albo z swietlica w szkole. Mozliwie ze te pierwsze prace beda oferowaly marne, a stosunkowo drogie, ubezpieczenie medyczne. Jezeli nie pracujesz na pelen etat, mozesz w ogole nie miec ani platnego urlopu, ani ubezpieczenia. Firmy ktore maja mniej niz 50 pracownikow full time nie musza wogole oferowac ubezpieczenia nawet jezeli ty pracujesz na pelen etat. Nawet w duzych, prestizowych firmach i na wysokich stanowiskach, z urlopem bedzie gorzej niz w Europie. Nieraz sie slyszy, ze moze teoretycznie masz urlop, ale faktycznie jest presja zeby z niego nie korzystac; rezultat jest taki ze prawie polowa Amerykanow nie wykorzystuje pelnego urlopu ktore im sie nalezy. Sa oczywiscie tez plusy imigracji do US. Bardzo mozliwe ze bedziecie mieli tu wieksze mozliwosci profesjonalne. Generalnie, w tym kraju jest latwiej zmienic fach/branze/przekwalifikowac sie na wyzsze, lepsze pozycje niz w Polsce. Wiele imigrantow lubi amerykanski optymizm i mozliwosc wybrania gdzie/jak chce sie zyc: w tropikach czy gorach; w pustyni czy nad jeziorami. Amerykanie dzisiaj sa mniej mobilni niz 30 lat temu, ale nadal znacznie bardziej mobilni niz w Polsce. Czy "warto" lub czy "oplaca sie" emigrowac do US? Na to nie ma jednoznacznej odpowiedzi.
-
No tak, ale nie wszyscy maja 401k... mniej niz polowa mlodych ludzi nie ma/nie odklada z najrozniejszych powodow. Chyba licza na oszczednosci rodzicow
-
Nie. Zaczynasz od zera. Amerykanska emerytura jest minimalna. Maximum -- jezeli pracowales 40 lat i duzo wplacales co mesiac -- to $3,000. Niestety, przecietni ludzie dostawaja znacznie mniej: $1,700 z czyms. Mozesz zaczac pobierac pieniadze od 62go roku zycia ALE wtedy dostaniesz mniej... Zeby otrzymac "pelna" emeryture musisz poczekac do 67. Poniewaz bedzieci starsi jak zaczniecie wplacac do systemu emerytalnego, sumy ktore otrzymacie moga nie byc dostateczne na godne zycie. Bedzieci musieli zyc glownie z oszczednosci.
-
Mieszkam w Colorado. Roznice miedzy Colorado a poludniem USA - czy to NC czy Fl - sa ogromne. Zupelnie inny klimat, i nie chodzi tu tylko o pogode. Inne koszty, inny rynek pracy, inna geografia, inne plusy i inne minusy.
-
Logistyka to dobra branza. Zdobyj pare lat doswiadczenia w pracy, szukaj pracodawcy w US ktory by ciebie sponsorowal na wize pracownicza. To nie jest wiza imigracyjna, ale jest mozliwosc ze potem pracodawca zasponsuruje ciebie na zielona karte. Albo moze ozenisz sie z amerykanka i zostaniesz w ten sposob. Jak inni pisali, USA to nie Unia Europejska. Nie mozesz sobie po prostu przejechac przez granice i sie tu osiedlic. Amerykanie tez nie moga latwo przeprowadzic sie do Europy tylko bo im sie tak podoba. Musza miec odpowiednie wizy, pozwolenia itp.
-
LOL, znam dwie Polki ktore bardzo zalowaly to, ze olewaly zupelnie rosyjski w szkole. Okazal sie bardzo przydatny w USA po 89m roku (Szybko sie DOuczyly i uzywaly na wysokich stanowiskach. Jedna jest naukowcem, druga prawniczka.)
-
Tez tak mysle, uczenie sie jakiegokolwiek jezyka jest dobra gimnastyka umyslowa.
-
Ze wzgledu na prace mojego meza (duzo miedzynarodowych podrozy) moje dzieci, bedac jeszcze dziecmi, widzialy sporo swiata. Zawsze lubily jezdzic do Polski, chociaz po polsku nie mowily. (Wiem, wiem.) Kraj ma fajna skale jak na miary amerykanskie. Z Warszawy mozna pojechac pociagiem do Krakowa rano... spedzic super dzien... wrocic wieczorem. (Raz tak musialam zrobic.) Sa i gory i morze. Sa fajne stare miasta i palace. Wszedzie mozna jezdzic pociagami. Nie ma tlumow turystow ktore sie widzi w lecie we Wloszech czy Francji. Dobrze sie je... a jezeli zatesknisz za kuchnia miedzynarodowa, to znajdziesz ja w wiekszych miastach. Syn (foodie) nie mogl nadziwic sie ze jedne z lepszych pad thai ktore kiedykolwiek jadl byl w Gdansku. Corka (wybrednie je) byla zadowolona ze wszedzie jest niezla pizza. Oboje najadali sie polskimi ciastkami ktore syn powiedzial byly lepsze niz w Paryzu. No, na dodatek jest odkrywanie calej polskiej rodziny - to tez atrakcja ktora daje do myslenia.
-
Nie rozumiem... dostaliscie DWA "potwierdzenia"? To dziwne. W normalnych sytuacjach od potwierdzenia ze kwalifikujesz sie na benefity do dostania pierwszej wyplaty trwa jakies 2-3 miesiace.
-
Pewnie ze tak. To Ameryka. Jestes bogaty to zyjesz sobie ekstra pieknie. Dodam, ze mam znajoma ktora jest "oil heiress." Ona i jej cala rodzina maja concierge medicine, bo ich na to stac. Sa oczywiscie zachwyceni.
-
Siostra jest pokryta czyms takim dla nisko-zarabiajacych "public servants" (jest instruktorem na college'u) i smieje sie ze nie stac jej na przeprowadzke do tanszego stanu bo ma "za dobre" dostepne ubezpieczenie w drogiej Californi
-
Nie zapominaj, ze ubezpieczenie to nie koniecznie znaczy ze jestes 100% pokryty. Czesto, na tych mniej drogich planach, dziala to tak: placisz co miesiac za ubezpieczenie -- potem placisz za lekarza (co-pay, to sa male sumy $20-$50 od wizyty) -- potem wydajesz pewna dodatkowa kwote (deductible, moze byc kilka tysiecy dolarow na rok) -- dopiero potem wlacza sie ubezpieczenie -- ktore czesto pokrywa tylko 80% z tego co zostalo. Trzeba sie wczytac w szczegoly.
-
Zapomniales o chwaleniu Putina przez pomaranczowego... Putina, ktory go pewnie wyratuje finansowo bo to jemu na reke zeby miec Putin's Puppet w Bialym Domu
-
Nie prawda. Kwestia latwa do sprawdzenia, notabene.
-
Polujemy podobnie.